Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{8} Rodzinny dom

Kilka razy byłam u niego w domu, jednak, ani razu nie udało mi się spotkać jego rodziców. Jego dom jest nieco większy od mojego. Przed domem jest ganek, który otula pełen wianek kwiatów. Łatwo domyślić się, co jego mama lubi robić w wolnym czasie. Luke zawsze zrywa mi jednego z kwiatów i wkłada za ucho. Potem cały czas czuję, jakby ludzie przyglądali się moim uszom, ale on wydaje się, nie zwracać na to uwagi. W domu także pachnie kwiatami. Pomimo, że jest tu trzech facetów i tak króluje tutaj ciepło, a nawet elementy romantyczności, już na wejściu jest pełno ramek z ich rodzinnymi zdjęciami. Czasem Luke wybiera jedno zdjęcie i pyta który to on, a który to Liam. Dzisiaj jednak nie ma na to czasu.

– Mamo! Jesteśmy już! – poprawiam nerwowo włosy i zaczynam się pocić – Przestań, jesteś idealna. Myślisz, że moja mama ma zawsze idealną fryzurę czy strój? Zawsze będę ją kochał ponad wszystko, cholera podcierała mi tyłek gdy byłem niemowlakiem, a ty będziesz podcierać tyłek naszym dzieciom, więc.. – odrywamy od siebie spojrzenia – Cześć, mamo.

– Nigdy nie rozmawialiśmy o tym jak podcieraliśmy wam tyłki, ale cieszę się, że to doceniasz, synku – całuje Luke'a w policzek – Ty musisz być Jenny.

– Miło mi panią poznać – wyciągam do niej dłoń, ale ona przyciąga mnie do uścisku. Jego mama jest w porównaniu z nim malutka, jesteśmy podobnego wzrostu. Gdy uśmiecha się do mnie, widzę uśmiech jej syna i to samo ciepło, które bije od każdego z Hemmingsów. Jej ciepły uścisk sprawia, że przestaję się nieco denerwować.

– Jeszcze ładniejsza, niż na zdjęciach – znowu się rumienię – Mój syn cały czas o tobie mówi, Jenny.

– Ja też go kocham – Luke podchodzi do nas i całuje mnie w czoło.

– Chodźcie, zrobiłam obiad. Liam wyjada z garnka.

– Cześć, ludzie! – krzyczy z kuchni. Jestem ciekawa czy rodzice ich rozróżniają. Muszę, zapytasz jego mamę jak to robi. To nic złego, że zdradzi mi tę jedną tajemnice, prawda? O ile mi ją zdradzi...

– Najpierw obiad, potem zwiedzanie – gdy wchodzimy do salonu połączonego z kuchnią, od razu zauważam Liama i chyba ich tatę. Andrew Hemmings jest kolejnym, który sprawia, że to wydaje się proste. Uśmiecha się do mnie, a ja odwzajemniam uśmiech. Oboje nie są zbyt wysocy, ale ich synowie są do nich podobni.

– Chłopaki! – Liz karci ich za wyjadanie z garnka. Po chwili mój chłopak dołącza do nich i robi dokładnie to samo. Teraz zaczynam, dostrzegać różnice pomiędzy Luke'm, a Liamem. Liam ma ruchy jak swoja mama, a Luke jest dokładnie tak tata. Teraz widzę, kto jest prawdziwym maminsynkiem.

– Dzień dobry – mówię.

– Cześć, Jenny – nie chodzą ubrani tak samo, więc gdy spędzam czas z Luke'm wcześniej to nie jest problemem. Ale gdybyście powiedzieli, że po kilku miesiącach powinnam znać jego szafę, to muszę was rozczarować, wymieniają się ciuchami. Oczywiście, Luke ma kilka swoich ulubionych koszulek, a Liam swoich, ale czasem ciężko jest się połapać, co jest czyje. Szczególnie gdy oboje kochają czarne rurki i rozpoznają czyje są czyje po tym, co mają w kieszeniach.

Po obiedzie, który przebiega w miłej atmosferze i żartach z ich synów oraz pytaniach do mnie. Postanawiam pomóc jego mamie, posprzątać. Ale okazuje się, że w tym domu sprzątają faceci.

– Chodź, pokażę ci mój rabatki – jestem podekscytowana. Nie chcę, mówić ile razy Luke zrywał stąd kwiaty, chociaż jestem pewna, że jako mama to wie.

Pierwszy raz jestem w tym ogrodzie. Rozglądam się dookoła i nie wiem na czym skupić wzrok. Tutaj jest przepięknie. Mimo, że jest tu milion zapachów, wszystko komponuje się w jedno.

– Tutaj jest przepięknie – rozglądam się jeszcze raz – Tak romantycznie..

– Jak pójdziemy w głąb, to jest trochę inaczej. Chłopaki powiedzieli, że muszą mieć miejsce, do rzucania piłki. Wiesz, fani bejsbolu. Dobrze będzie mieć w końcu jakaś kobietę w towarzystwie – pani Hemmings chichocze – To jest poważny związek, Jenny?

– Luke jest dobrym chłopakiem, nie chciałabym go stracić. Chociaż mówienie o chłopaku, że jest dobrym chłopakiem jest to takie.. nijakie? – mówię niepewnie – Nie wiem czy to będzie dobre, co powiem, ale.. widzę w Luke'u Luke'a, a nie jednego z braci bliźniaków. Za każdym razem zwracam uwagę na jego wyraz twarzy, na to co mówi i jak mówi, a nie na to czy Liam dzisiaj wygląda tak samo.

– Poznałaś największą obawę moich synów.

– Kocham Luke'a.

– Liam też ma w sobie tę stronę.

– Wie pani, niektóre rzeczy się po prostu wie, a ja wiem, że chcę, żeby nam się udało – mówię trochę nazbyt stanowczo.

– Tego się trzymaj – może po prostu to był taki test?

– I jak ci się podoba? – owija swoje ramiona dookoła mnie – Bardzo przydatne miejsce – chichocze na wyobrażenie go, zrywającego kwiaty z matczynego ogródka – Kocham cię – szepcze mi do ucha. Obracam się, żeby cmoknąć go w usta, ale on przyciąga mnie po więcej. Jego mama tu stoi, więc znowu spałam buraka, ale Luke'a to nie obchodzi.

Chcę, żeby nasza miłość zawsze była taka prosta i sprawiała, że inni wokół się uśmiechają. Chcę z nim wieczności.

***
Brak weny jest do dupy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro