Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{35} Co z pracą

Po chwili wytchnienia i oderwania od rzeczywistości, w postaci mojego męża i najcudowniejszego syna, było trzeba wrócić do pracy. Nie chciało mi się. Chciałam siedzieć z Luke'm na kanapie i nadrabiać zaległości. Robilibyśmy tonę bezsensownych rzeczy, ale miałabym go blisko.

Kocham mojego męża. Jest miłością mojego życia i nie chcę bez niego żyć.

Gdy wchodzę do pracy łapię się za brzuch. Praca w szkole jest nieco nerwowa, ale raczej chodzi o to, że po prostu ona jest kolejną najważniejszą osobą w moim życiu.

– Jesteś proszona do gabinetu dyrektora – to pierwsze, co słyszę po wejściu do pokoju nauczycielskiego.

– Och? – dawno nie słyszałam tego zdania, właściwie to może nawet przez całą edukacje. Mam tak dobry humor, że nawet idę tam z uśmiechem na ustach.

Luke

Siedzę sam w naszym domu, starając się być na coś przydatnym. Jestem w kuchni i w cholernie opornych rurach, zabieram się za przygotowywanie obiadu.

Jest tu masa miejsc, w których odbija się moja twarz i nawet moja nieporadność. Nienawidzę uczucia bezsilności, które mną kieruje.

Patrzenie na siebie jest trudne.

Ale skoro oni nie mają z tym problemu..

Najgorsze jest patrzenia na Liama, bo on ma to czego ja już nigdy nie odzyskam. Kiedyś, gdy się upił, przyznał, że jest zauroczony Jenny i gdybym nie był jego bratem i najlepszym przyjacielem to nie obowiązywałyby, żadne zasady.

Jednak, gdy Jenny patrzy na mnie, czuję, że naprawdę widzi mnie.

Jest bardzo prosty, a zarazem dziecinny i głupi sposób by to sprawdzić.

Myślicie, że dalej będę chętnie widziany na rodzinnych fotografiach i będę Luke'm inżynierem, a nie Luke'm bez nogi?

Gdy tak pogrążam się w nierównościach, czuję owijające się wokół mnie ramiona, to nikt inny jak moja żona.

– Muszę ci coś powiedzieć – dobra, to zdanie nigdy nie wróży nic dobrego.

– Co, kochanie? – przytula mnie mocniej. Czuję jej usta na poparzonej części szyi.

– Zwolnili mnie z pracy – kurwa – Powiedzieli, że nie potrzebują kogoś, kto wiecznie bierze wolne i że na moje miejsce jest milion innych osób.

– To moja wina.. mogłaś im to wytłumaczyć – pieprzę nawet karierę własnej żony, a co gorsza nie mogę jej teraz utrzymywać, tak jak zrobiłby to Liam.

Ona jest moja.

Ja jestem jej przeznaczeniem.

Ja.

Muszę, to sobie powtarzać bez ustanku.

– Nie będę brała ich na litość! Byłam dobrym pracownikiem, to że oni są ograniczeni.. znaczy, rozumiem to nawet, ale.. – czuję jej lzy na swojej szyi.

– Kochanie, znajdziesz coś innego.

– Nie chcę, Luke – tym mnie zaskakuje.

– Chodź na moje kolana, proszę – szepczę – A raczej...

– Zawsze ci mówiłam, że kocham twoje uda – staje przede mną i siada okrakiem na moich udach.

– Co to znaczy, że nie chcesz pracować?

– Jestem w ciąży, ale to wiesz. Zawsze marzyłam o rodzinie, jeśli się zgodzisz...chciałabym zostać w domu i być panią domu.. – chichocze — Nie przez całe życie, ale.. nadrobimy zaległości i tak musza mi płacić, bo mnie zwolnili, ale.. proszę?

– Nie musisz mnie o nic prosić, Jenny – Odgarniam jej włosy z twarzy – Jeśli chcesz być panią domu, to okej.

Nie mogę jej tego zapewnić w takim stopniu jak kiedyś. Nie mamy już tak dużo pieniędzy, a w raz z protezą zostaniemy bez oszczędności.

– Ja wiem, że.. ale pieniądze nie są najważniejsze, prawda? Chcę zostać z tobą w domu, proszę.

– Ktoś będzie musiał iść do pracy – jestem w tym stanowczy – Gdy tylko będę mógł ustać na dwóch nogach..

– Nie robię tego, bo ty możesz wrócić do pracy. Ja.. chcę przeżyć te ciąże w domu, spędzając dużo czasu z Cole'm i tobą.. proszę, Luke.

– Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko – sam wątpię w to, że potrafię, ale słowa mają jakąś moc.

– Wiem, że pieniądze są dla ciebie ważne i dla naszego życia, rodziny...

– Wrócę do pracy, obiecuję – to było moje marzenie od samego początku.

– Nawet nie wiem, jak wyrazić to, jak bardzo cię kocham i jak bardzo cieszę się, że mnie rozumiesz.

– Nosisz w sobie naszą małą dziewczynkę – podwijam jej sweter i układam dłoń na jej brzuchu – Ona i Cole są najważniejsi.

– Ty też jesteś najważniejszy – dotyka mojego policzka – Nigdy nie byłam bardziej wdzięczna niż w momencie gdy dowiedziałam się, że przeżyłeś ten wybuch.

– Przepraszam, Jenny.

– Za co? – jest zaskoczona.

– Za to, że to cię spotkało.

Moja żona wybucha płaczem. Wszystko mogłoby być dla niej inaczej. Dużo przeze mnie płacze. Nienawidzę tego.

– Nigdy nie żałowałam, ani przez chwile – wierzę jej.

Nigdy nie kategoryzowałem ludzi na lepszych i gorszych, ale w tej chwili zdecydowanie sądzę, że niektórzy ludzie zaslugiwali bardziej na ten wybuch niż ja.

To okropne.

Obrzydliwe.

Brzydzę się sobą za te myśli.

Jednak zrobiłbym dla rodziny wszystko i nie zasłużyłem na to.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro