Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{34} Druga noga, drugie dziecko

Luke

Dzisiaj odbywa się moja wizyta u lekarza. Jenny denerwuje się chyba tak samo jak ja. Cały czas ściska moją dłoń i to cholernie mocno.

– Nie będziesz miała problemów w pracy?

– Nie, z resztą ty i tak przynosisz pieniądze, płacą ci za nieobecność.

– Ale nie tyle ile, gdybym faktycznie tam chodził – jej to nie obchodzi, ale to rola mężczyzny utrzymywać dom.

– Wrócisz do pracy gdy..

– Możesz to powiedzieć gdy będę miał protezę. Wiem, że już nigdy nie stanę o dwóch własnych nogach.

– Nie obchodzi mnie to, Luke.

Teraz to ja ściskam jej dłoń w pocieszającym geście.

– Wrócę do pracy, Jenny. Mam nadzieję, że mi się to uda. Kupimy wtedy dom i...

Jenny wybucha płaczem.

Znowu.

– Hej, dlaczego płaczesz? – ocieram jej łzę.

– Tak długo nie mówiłeś o niczym innym niż o swoich brakach, a teraz planujesz powrót do pracy.

– Moich brakach?

— No i znowu to widzisz – zaczynam się denerwować – Chcę.. mieć mojego męża i zaakceptuję wszystko, tak długo jak będziesz mnie szanował.

– Przepraszam za tamto – jest mi wstyd za siebie i za tamten napad na nią – Nie chciałem, kurwa, nie wybaczę sobie tego. Przepraszam.

– Może potrzebowaliśmy tego, żeby ruszyć do przodu – ona nigdy nie obwinia tylko mnie.

– Wydawało mi się, że nasze życie jest już ustabilizowane.

– A ja myślę, że skoro pokonaliśmy te przeciwności losu, to pokonamy wszystkie inne.

Wierzy w nas.

Mi jeszcze trochę brakuje wiary.

Wszystko okaże się po tej wizycie.

Nie pozwoliłem jej wziąć wózka. Najwyżej dojście do jebanego lekarza zajmie nam trzy razy więcej czasu, ale zrobię to sam.

Chcę tej protezy. Marzę, kurwa, o niej. Jednak gdy tylko będę miał sztuczną nogę i pieniądze z odszkodowania.. zaczynam budowę domu. Obiecałem jej to, że gdy wybuduję dom, jeszcze raz spróbujemy się postarać o dziecko. Marzyliśmy o dłużej rodzinie.

Jakby o wilku mowa dostrzegam coś dziwnego.

Zauważyłem to już wczoraj gdy leżeliśmy w łóżku.

Jenny cały czas trzyma się za brzuch.

Cały czas.

Teraz gdy idziemy w ślimaczym tempie, a raczej kulejemy w ślimaczym tempie. Nie powinienem chodzić o kulach w takich odległościach. Trudno jest utrzymać w ten sposób równowagę.

Kurwa, muszę przestać skupiać się na sobie.

Gdy widziałem wczoraj Jenny nago..

Miała wzdęty brzuch.

Oczy jej się świecą, ale myślałem, że...

Powiedziałaby mi, prawda?

Pamiętam jak była w ciąży z Cole'm..

Liam ją dokarmiał..

Boże, kurwa mać..

Zatrzymuję się, żeby na nią spojrzeć, a ona od razu się uśmiecha.

– Kocham cię – całuje mnie w policzek.

– Niedługo znowu będę mógł cię gonić – mam nadzieję, że wtedy mi powie.

– Zróbmy to – podziwiam ją za siłę i za to, że jest w tym ze mną całkowicie.

Godzinę później wychodzimy od lekarza z dobrymi wieściami. Mogę mieć protezę. Mogę i będę ją miał. Koszt nie jest, aż tak wysoki jak się obawiałem, ale Jenny uparła się, że woli wydać więcej, żebym był szczęśliwszy. Lekarz był zaskoczony gdy zobaczył mnie na jednej nodze o kulach. Nie pokazałem po sobie zmęczenia, ale teraz gdy usiadłem w samochodzie, poczułem je.
Jenny odgarnia mi włosy z twarzy.

– Jestem z ciebie dumna – w jakiś sposób nienawidzę tych słów.

– Za trzy miesiące będę miał protezę. W którym miesiącu ciąży będziesz?

Jenny

Mrugam szybko oczami, nie wierzę w to, co słyszę. Jak? Jak się dowiedział.

– Cholera, chciałem zaczekać, aż sama mi powiesz, ale wiesz, że mówię za dużo i bez sensu i cholera...

– Liam ci powiedział?

– No ładnie, mój brat wie, a ja nie?

– To nie jego dziecko – rzucam bez powodu.

– Czy ja ci wyglądam na kretyna? Może nie mam nogi, ale nie postradałem zmysłów. Który to miesiąc? Nie, nie mów, to nie ważne, bo to moje dziecko.

– Córka – szepczę.

– Co?

– To dziewczynka – zabieram jego dłoń i układam na swoim brzuchu – Marzyliśmy o tym.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – kciukiem głaszcze mój brzuch, w którym rośnie życie. Nasza mała dziewczynka.

– Dużo się teraz dzieje...

– Sądzisz, że nie mogę być ojcem?

– Nie chciałam, żebyś się znowu martwił, że czegoś nie możesz. Chciałam tylko... – podnosi moją koszulkę i głaszcze nagi brzuch..

– Teraz naprawdę będzie nam potrzeby większy dom.

– Luke..

Pochyla się i całuje mój nogi brzuch.

– Nigdy nie zobaczy mnie z dwoma nogami, ani biegnącego zbyt szybko, ani nawet..

– Będziesz mógł niemal wszystko, Luke.

– Mam blizny, a co jeśli.. nie będzie chciała... będzie się mnie wstydzić, nie będzie chciała, żebym woził ją do szkoły.. nie chcę, żeby moja córka.. – jego głowa opada na moje kolana. Jedno szczęśliwe wydarzenie, a nawet dwa, znowu przysłonił tamten wybuch.

Nie mogę mu pozwolić robić tego całe życie.

Nie mogę..

– Koniec tego – zaskakuję go, aż podnosi się z moich kolan – Koniec tego, Luke, naprawdę. Nie będę słuchać, jak mój cudowny mężczyzna, najlepszy ojciec na świecie, użala się nad sobą. Będziesz miał drugie dziecko i ono każdego dnia będzie pragnęło twojej miłości. Nie będzie jej obchodzić czy masz blizny na twarzy, a wychowamy ją tak, że będzie umiała powiedzieć całemu światu, co się liczy. Nie obchodzi mnie to – dotykam jego blizny – Kocham ciebie, a ty kochasz nas i przypomnij sobie w końcu o tym. Koniec użalania się nad sobą. Co będziesz miał nogę, to teraz czas na blizny? Nie pozwolę ci na to. Nie. Będziesz lepszym ojcem niż człowiek z najbardziej idealną twarzą i ciałem. Koniec tego.

Jego odpowiedzią jest pocałunek.

Całuję go równie gorliwie.

– Kocham cię – szepcze w moje usta – Masz racje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro