Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{33} Dziewczynka

Śmiałam się, ale przyznam, że potem spanikowałam. Luke w życiu by mi na to nie pozwolił, gdyby wiedział, że jestem w ciąży. Gdy wróciliśmy do domu i schowaliśmy to przekleństwo, Liam dopadł mnie w kuchni.

– Wszystko w porządku? – pyta zatroskany.

– Myślę, że tak..

– Nie pomyślałaś, prawda? – byłam zbyt zajęta Luke'm, żeby móc myśleć o czymkolwiek innym. Szczerze? Unikam tego – Powinienem zabrać cię do lekarza?

– Upadłam na plecy, wszystko w porządku nic mnie nie boli, Liam.

– Zabiłby mnie, gdyby wiedział, że ja wiem i pozwoliłem ci wsiąść – ma racje.

– Pójdę jutro do lekarza, dobra?

– Jenny, ja się tylko o was martwię.

– Jest z nim lepiej, prawda? – zmieniam temat.

– Wygląda, że tak. Śpi z Cole'm na kanapie, to było dla niego duże przeżycie.

– To była próba, z której wyszliśmy zwycięsko.

– Pozwól mi, zabrać cię do lekarza – Liam przyciąga mnie do siebie — Co jeśli coś się stało?

Zabieram jego dłoń i przykładam ją do swojego brzucha.

– Wszystko jest w porządku, przysięgam.

– To niebezpieczne w ciąży i...

– Liam – unosi na mnie oczy.

– Chcę mieć pewność, nie wyjdę stąd dopóki nie będę jej miał. Upadłaś, w trzecim miesiącu ciąży. Musisz jechać do lekarza. Musisz.

Nie chcę psuć sobie tego dnia.

– I co mu powiem?

– Jak będzie trzeba to prawdę.

– Nie, bo gdyby.. – kręcę głową, nie chcę tego słuchać.

– Powiem, że wezwali mnie do pracy, że o czymś zapomniałam. Uspokój się już.

– Zawiozę cię, powiem, że muszę jechać do domu, okej?

— Wszystko jest dobrze, Liam – w tej chwili sama się denerwuje. Nie pomyślałam. Jak mogę nie myśleć, jako przyszła mama? O Boże.. zaraz się popłaczę. Pocieram mój brzuch.. jestem..

– Chodźmy – zna mnie i widzi to.

Niemal wybiegamy z mojego i Luke'a domu. Zostawiamy Lukowi liścik, wiem, że nie powinnam, ale.. nie mogę go tym zdenerwować. On nie mógłby się o to obwiniać.

Trzymam się cały czas za brzuch. Liam ściska moje udo.

– Przepraszam, że cię wystraszyłem.

– To ja nie pomyślałam. Byłam taka szczęśliwa i..

Zaczynam płakać.

– Jenny – ściskam jego dłoń na moim kolanie. Boże...

– Nie mogę tego.. nie mogę stracić.. mojej fasolki, ja..

W ogóle nie myślałam o naszym dziecku. Jak mogłam.. gdy zaszłam w ciąże z Cole'm.. spędzaliśmy godziny nad czczeniem mojego brzucha. Liam od razu zawiózł mnie do prywatnego lekarza. On nie uznaje tanich rzeczy, ale on jest sam i żyje mu się inaczej.

– Wejdziesz tam ze mną?

– Będę zaszczycony – całuje mnie w skroń.

Gdy opowiadam lekarzowi, co się stało i jestem bliska łez, Liam jest przy mnie i trzyma mnie za rękę. Luke byłyby wściekły i miałby prawo. To wszystko moja wina.

– Zna, pani, już płeć? – pyta mój lekarz.

– Nie, zapomniałam zapytać.

– Czy mógłby, pan, najpierw powiedzieć czy wszystko jest, okej?

– Tak. Wszystko jest w porządku. Chcecie wiedzieć?

– Tak – ledwo mogę rozpoznać swój głos.

– To dziewczynka.

Wtedy nie wytrzymuję i naprawdę wybucham płaczem.

Będziemy mieli córkę.

Luke marzył o dziewczynce.

– Zdrową? Jest pan pewien, że wszystko jest w porządku?

– Jest malutka i zdecydowanie powinna, pani więcej jeść. Przepiszę receptę na witaminy.

– Czy macie tu dietetyka? – patrzę na Liama.

– To dobry pomysł – mówi lekarz.

– Liam...

– Przestań, zapłacę – nie chcę jego pieniędzy, ale on też ma wyrzuty sumienia.

– Na pewno wszystko dobrze? – pytam po raz kolejny.

– Tak – uśmiecham się do ekranu. Gdzie widzę i słyszę mój mały cud i obiecuję sobie, że będę lepszą mamą.

Dwie godziny później jesteśmy w sklepie, a przed chwilą wyszliśmy z apteki. Liam uparł się, że kupi wszystko, co zalecił dietetyk i będzie pilnował mnie z jedzeniem. Ja cały czas zerkam na wydruki z USG..

Córka...

– Liam – znowu chcę mi się płakać i właściwie to robię. Płaczę dzisiaj bardzo dużo. Nie wiem czy przestanę.

– Powinnaś mu powiedzieć.

– Dziękuję – przytulam się do niego – Jesteś najlepszym bratem jakiego mógł mieć, wiesz?

– Musisz mu powiedzieć – mówi – Ja nawet gdybym chciał, nie mogę być nim. Nie chcesz, żebym był nim.

– Liam, to nie tak...

– Wiem, ale on się może tak poczuć.

Odsuwam się od niego. On płaci za zakupy. Chcę wziąć, chociażby jedną siatkę, ale on mi nie pozwala.

Gdy wchodzimy do domu..

– Gdzie wyście byli do cholery?

Biegnę do niego. Biegać też nie powinnam. Wskakuję na jego kolana.

– Co się stało?

– Kocham cię, wiesz?

– Dlaczego Liam robi nam zakupy? – pyta.

– Bo wasza lodówka to jakiś żart, a ja za często tu jem.

Tulę mojego męża, a on mi na to pozwala.

– Zrobię kolacje.

– Co w pracy? I czy on nie musiał iść?

– Czy możesz mnie chwile potrzymać? Tęskniłam za tobą gdy mnie nie było.

– Jenny czy chcesz mi o czymś powiedzieć?

– Co?

– Gdzie byliście z Liamem? – jest wkurzony. Nie rozumiem dlaczego.

– Napisałam ci...

– Nie jesteśmy biedni, Jenny. Mój brat nie musi robić nam zakupów.

– O to jesteś?

– Wiem, że ja nie mogę ich zrobić i przynieść..

No to mamy problem, bo ja teraz też nie.

– To nie o to chodzi, on sam chciał, bo...

– Bo co, Jenny? – jest zaciekawiony, ale i zły.

– Nie chciałam, żebyś poczuł się z tym źle. Wiesz, nawet o tym nie pomyślałam i to coś dobrego.

– Powiedziałabyś mi?

– O to największa porcja dla Jenny – Liam wychodzi z talerzami z kuchni. Oczywiście na raz przyniósł wszystko, bo swojego czasu był kelnerem.

– Ja tez jestem głodny, brachu.

– Twoja żona musi jeść, chudnie ci w oczach.

Morduję Liama wzrokiem. Tak to teraz będzie wyglądać?

– Cholera – Luke łapie mnie w talii – On ma racje, jak mogłem nie zauważyć?

– Jest dobrze – całuję go – Po prostu nie byłam głodna.

– Jedzmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro