Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{3} Dwoje, a jednak jeden

Wierzyłam w to, że liceum może być, najlepszymi latami mojego życia. Nie spodziewałam się jednak, że tak szybko się to wydarzy. Stałyśmy z dziewczynami przy szafkach i rozmawiałyśmy o swoich weekendach. Chciałam się, z nimi podzielić historią o moich korepetycjach, które okazały się zupełnie czymś innym, ale nie zdążyłam tego zrobić. Gdy Shannon opowiadała o tym, jak babcia zmusiła ją do lepienia pierogów..

– Cześć – obracam się gwałtownie w kierunku głosu – Luke czy Liam? – zadaje sam to pytanie – Nie masz pojęcia, kim jestem, prawda? – przyglądam się jednemu z braci bliźniaków. Powinnam to wiedzieć? Jednego z nich całowałam! Cholera, powinnam to wiedzieć!

– Nie mam pojęcia, którym z Hemmingsów jesteś – dziewczyny stają za mną i przyglądają mu się równie uważnie.

– Myślisz, że jeśli cię pocałuję, będziesz wiedziała? – gwałtownie unoszę głowę do góry. Nie jestem niska, ale nie też przesadnie wysoka.

– Ani się waż! – no i proszę, stoją przede mną sto procent z braci bliźniaków – Jenny – ton głosu i to w jaki sposób wypowiada moje imię..

– Luke – uśmiecha się.

– Jest dobra, brachu – Liam wyszczerza do mnie swoje idealne, białe zęby – W pierwszej chwili nie wiedziałaś?

– Przepraszam – mówię do nich obojga – Liam, powiedz moje imię.

– Jenny – tak, słyszę różnice. W głosie Luke'a jest coś innego, bardzo delikatnego i czułego, a Liam mówi moje imię z błyskiem w oku pod tytułem 'nie możesz mi się oprzeć, co?'. Zdecydowanie Liam to podrywacz.

– Ja dalej nie mam pojęcia – odzywa się Kate – Jesteście identyczni. Gdyby, chociaż jeden z was nie miał kolczyka w wardze...

– Tak było – odzywa się Liam, a ja czuję, jak moja dłoń spotyka się z inną. Bierze moją dłoń w swoją i unosi do swoich ust. Nie potrafię się skupić na rozmowie, gdy splata nasze palce – Nie miałem kolczyka, ale wtedy byliśmy do rozróżnienia i nie było tak fajnie – chichoczemy – Ustalamy zmiany, co nie, brat? – Luke patrzy na mnie, ja na niego – Luke!

– Mówiłeś coś? – obraca głowę w kierunku brata.

– Dziewczyno, czy on może już cię zaprosić na te drugą randkę?

– Co? Druga?! – słyszę pisk moich przyjaciółek, co z kolei rozbawia braci.

– Tak, spotkałem się z nią pod pretekstem korepetycji – przyciąga mnie bliżej do siebie i złącza drugą parę dłoni – Pójdziesz ze mną na drugą randkę? – kiwam głową.

– Oniemiała – zaraz znowu zacznę, nerwowo chichotać – A może wolisz iść ze mną na randkę? – pyta Liam. Luke szturcha go w ramie – Żartowałem.

– Jesteś piękna – tak, teraz zdecydowanie się rumienię – Piękna w piękny sposób – dotyka mojego rozpalonego policzka – Mogę cię pocałować, Jenny? – ja chyba śnię, naprawdę ten chłopak, który stoi przede mną i dotyka mojego policzka, nie może być prawdziwy... – Proszę? – puszczam jego dłonie i zaplatam jej dookoła jego szyi. Na jego twarzy pojawia się uśmiech. Cały świat znika. Jest tylko on i ja. Moje plecy uderzają o szafki, a nasze usta łączą się w jedno. Smakuje mnie, delektuje się mną, pieści moje usta jakby to był jego największy skarb – Co to za smak?

– Błyszczyk malinowy – muska moje usta jeszcze raz.

– Mój nowy ulubiony smak – uśmiecha się do mnie i całuje mnie w policzek – Cholera, będę miał wieczną ochotę na maliny – chichoczę w jego pierś.

– Jeszcze jeden? – pytam i pochylam się do jego ust. Dostaję więcej, niż jeden, ale jego język dalej nie wsuwa się do moich ust. Kusi, pożąda, ale przede wszystkim jest delikatny.

Dzwoni dzwonek na lekcje.

– Muszę iść – nie lubię się spóźniać.

– Odprowadzę cię – bierze mnie znowu za rękę.

– Nie musisz być na swoich lekcjach?

– To ostatnia klasa, zdobyłem tyle punktów przez ostatnie trzy lata, że mogę się trochę spóźnić. W którą stronę? – wskazuję mu kierunek, w którym jest klasa i ruszamy w jej kierunku – Nie odezwałaś się przez weekend. Myślałem, że może żałujesz..

– Skąd ten brak pewności siebie? – szturcham go biodrem – To ja pocałowałam cię pierwsza, pamiętasz?

– Będziesz mi to wypominać do końca życia? – wolną ręka łaskocze moje żebra, aż podskakuję – Och, masz łaskotki? – puszcza moją dłoń i zaczyna łaskotać mnie na środku korytarza.

– Luke! – łaskocze mnie po bokach, a ja próbuję mu uciec – Luke! Luke! – przyciąga mnie do siebie.

– To chyba ta sala – całuje mnie w skroń – Złapię cię potem, okej?

– Będę czekać – cmokam go w usta i z rumieńcem na twarzy wchodzę spóźniona do sali. Dobrze, że to nie matematyka. Jednak nauczyciel od historii i tak nie chcę mi tego odpuścić i muszę odpowiadać. Cóż, na szczęście historia to moja specjalność. Głupi uśmiech nie schodzi mi z twarzy, podczas całego pobytu przy tablicy.

Wiem, że to szybko i nagle. A jak to mówi moja mama, co nagle, to po diable, powinnam się obawiać, dlaczego czuję się jak szalona, a zamiast tego po prostu się uśmiecham.

Czasem po prostu się wie.

#butterflyeffectff na tt 😊😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro