{26} Zostaw mnie
Najgorsze były wieczory gdy znikałem w łazience i musiałem poradzić sobie sam. Pomimo uchwytów i całych mas nauk pielęgniarek i fizjoterapeutów, trudno było sobie radzić na jednej nodze w mokrej łazience. Nie chciałem pomocy, ale gdy siadałem na ławce pod prysznicem, próbując się dobrze umyć.. czułem się bezsilny. Czasem nie miałem siły wstać lub nie miałem na to ochoty. Woda zmieniała się w zimną, a ja nawet wtedy nie wstawałem. Łatwo było się poślizgnąć i stale musiałem patrzeć pod nogi, a raczej pod nogę.
Dzisiaj jakby tego było mało, Jenny weszła mi do łazienki.
– Przepraszam – to raczej nie jest to, co żona mówi do męża gdy wchodzi mu do łazienki – Muszę coś wziąć.
Nawet na nią nie patrzę. Nie potrafię spojrzeć na mój ideał, bo wtedy przypominam sobie jak wiele się zmieniło.
– Hej, Luke – patrz my na mnie w lustrze. Wydaję mi się, że stara się widzieć mnie, ale jej nie wychodzi.
– Proszę cię, weź co musisz i wyjdź.
– Kocham cię – jej zapewnia o tym, nie umniejszają mojemu bólowi i wstydowi. Jest mi wstyd za to kim się stałem.
– Nie musisz.
– O tym nie można decydować. Pokochałam cię od pierwszego wejrzenia.
– Widzisz? Od wejrzenia. Teraz nie ma na, co patrzeć.
Jakby nie rozumiała, co do niej mówię, zaczyna się rozbierać.
– Co ty robisz, Jenny? – poczekam, aż wyjdzie. Nie będę nerwowo wstawał, żeby pokazywać jej jak bardzo mało męski jestem. Potem zacznie przychodzić codziennie, a ja nie zniosę tego codziennie.
Rozbiera się do naga. Jest piękna. Jest najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem.
Dołącza do mnie pod prysznicem i orientuje się, że leci już zimna woda.
Nie mogę kontrolować tego, co czuję przy mojej żonie. Dlatego może i ja nie cieszę się na jej widok, ale część mojego ciała tak. Jenny zerka na chwile na moją męskość, ale potem patrzy na mnie. Ni tak gdy patrzy na moją męskość, widzi jak bardzo męski już nie jestem.
– Wyjdź, kurwa. Wyjdź, Jenny – ona tylko kręci głową.
– Chciałabym, żebyś na mnie spojrzał. Tak jak patrzyłeś gdy się rozbierałam – ona chce seksu? Tutaj? Nawet nie mógłbym tego zrobić pożądanie.. kurwa, nie umiem sobie tego wyobrazić.
– Nie będziemy uprawiać seksu. Będziesz musiała znaleźć kogoś innego do tego – doprowadzam ją do płaczu. Nienawidzę tego, ale wiem, że inaczej nie odpuści.
– Ja też nie jestem idealna. Spójrz – dotyka rozstępów, które pojawiły się na jej brzuchu po urodzeniu Cole'a. Dotyka blizny po wycięciu wyrostka. Boże, to był okropny tydzień. Spędziłem kolejne tygodnie na czczeniu tej blizny – Jestem pełna blizn, a ty i tak mnie kochasz, a raczej kochałeś – ociera własne łzy – Nie kochasz mnie już?
– Jenny...
– Może to ty potrzebujesz kogoś idealnego i pięknego, żeby zagłuszyć swoje wady? Może to ja jestem za mało? – chcę otrzeć jej łzy, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale.. – Nie rozumiesz? Czy gdybym to była ja.. jakbyś się poczuł, gdybym się od ciebie tak odsunęła? Masz dwie ręce, a nawet nie chcesz mnie dotknąć. Kocham cię i nigdy nie przestanę. Będę czekać tak długo jak będzie trzeba. Będę robić wszystko, żebyś zrozumiał.. – wybucha płaczem. Co ja, kurwa, robię? Co ja jej robię, co robię nam? Nie mogę nawet wstać.. – Dalej jesteś moim ideałem – całuje mnie w usta, nie dostając odpowiedzi – Bądźmy ideałami dla siebie, mimo, że wcale nimi nie jesteśmy.
– Jestem kaleką! Potrzebuję jebanej opieki i jebanego wózka, żeby wyjść z domu! Naprawdę? Naprawdę tego chcesz?
– Z dumą prowadziłabym twój jebany wózek!
– A mój syn? Jak coś z nim zrobię? To Liam powinien tu być. Liam powinien się wami opiekować.
Jenny mnie policzkuje.
Moja żona.
Mnie spoliczkowała.
Nie zrobiła tego nigdy.
Nigdy.
To pokazuje jak bardzo wypadek zmienił nie tylko mnie.
– Nigdy więcej tak nie mów – niemal wybiega z łazienki.
Zostaję tam jeszcze tak długo, póki nie czuję jakby miały odpaść mi palce. Cóż, pięciu już nie mam.
Nawet nie idę do sypialni.
Kładę się na kanapie w salonie.
Ona nie jest mniej idealna przez swoje blizny, ale jej blizny nie ujmują jej samodzielności.
W środku nocy czuję jak ktoś wspina się na kanapę. Chcieliśmy Colowi kupić psa, ale teraz byłby on tylko problemem.
To Cole wspina się do mnie. Chcę mu powiedzieć, że musi sobie iść, ale mój mały chłopczyk, zarzuca na mnie swoje małe ramionka, chowa główkę przy mojej szyi i niemal od razu zasypia.
Wydaje mi się, że Cole płacze, ale szybko sobie zdaję sprawę, że to ja.
***
Wróciłam 😱😱
Przede wszystkim przepraszam 😨
A po drugie zapraszam na burn out love, gdzie tym razem bohaterowie musza zrozumieć, dlaczego chcą ze sobą być.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro