Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{16} Kolejny początek

Wyskoczyłam rano z naszego domu, żeby pojechać po coś do jedzenia. Nie bywałam zbyt dużo w tej części miasta, dlatego na ślepo musiałam szukać sklepu. Na szczęście nie okazało się to takie trudne. Od wczoraj uśmiech nie schodził mi z twarzy. Luke mógł zrobić wszystko ze swoimi pieniędzmi. Mógł kupić sobie drogi samochód, założyć własną firmę, pojechać w podróż po Stanach, a zamiast tego kupił coś dla nas.

Zbudował fundament do stworzenia rodziny.

Zamierzałam o to dbać. O takich facetach nie piszą nawet książek, nigdy nie czytałam, ani nie widziałam kogoś tak pewnego jego związku.

Wróciłam do domu. Domu. Naszego wspólnego domu. Miejsca gdzie kiedyś założymy rodzine, gdzie będziemy świętować rocznice, gotować posiłki, zapraszać przyjaciół. To nowość dla nas. Nigdy nie żyliśmy w ten sposób. Na swoim. Słyszę dźwięk wody w łazience, liczę, że zanim wyjdzie, uda mi się, przygotować dla niego śniadanie.

– Tak myślałem, że poszłaś po coś do jedzenia. Będziesz dotrzymywać swojej obietnicy, co? – przytula się do moich pleców – Daj mi buzi. Cholera, teraz będę mógł je dostawać codziennie. Po cholernych pięciu latach. Wspólne łóżko, wspólna łazienka.. ty gotująca..

– Pięć lat to chyba wystarczająca ilość czasu, prawda? – obracam głowę w jego kierunku i wplatam palce we włosy na jego karku.

– Nigdy nie możemy przestać o siebie walczyć – łapie mnie za kark – Jeśli zawsze będziemy walczyć, mamy szanse wyjść z każdego kryzysu słyszysz?

– Nigdy nie przestanę walczyć o ciebie i twoją miłość – on zapewnił mnie o tym już milion razy, dlatego po prostu przypieczętowujemy naszą umowę pocałunkiem – Jajka się palą! – krzyczę.

– Cóż, może powinienem wcześniej sprawdzić twoje kucharskie zdolności – szturcham go tyłkiem, a on tylko się śmieje.

Nagle słyszmy pukanie do drzwi. Domyślam się kto to.

– Ubrani? – teraz mam pewność.

– Chodź – Liam pojawia się w kuchni i sadza swój tyłek na blacie.

– Jak ci się podoba, Jenny? – obracam głowę w jego kierunku.

– Niesamowite miejsce – i jest nasze.

– Mówiłem, że jej się spodoba – Luke zagląda do lodówki.  Nie jest jeszcze pełna, ale niedługo będzie. Wyjmuje sok pomarańczowy i rozlewa do szklanek. Musiał wiedzieć, że zostaniemy na noc, bo jest już pare przyrządów kuchennych i naczyń.

– Zostajesz na śniadanie?

– No skoro już tu jestem – nie przeszkadza mi to, że Liam pojawił się z samego rana. Jest jego rodziną, cholera, jego bratem bliźniakiem. Sama zawsze jestem za tym, żeby pielęgnowali te relacje – Na tej ścianie za nami, wyobrażam sobie gigantyczny telewizor, żebyśmy mogli oglądać na nim mecze. Kupię wam go jako prezent ślubny – Luke zaczyna go szturchać i zaczynają się przepychać.

– Do tego jeszcze sporo czasu.

– A widziałaś ogród, Jenny? Nie jest duży, ale żeby nauczyć dzieciaki grać w bejsbol..

– Kolejny, który planuje przyszłość – Liam tylko się uśmiecha.

– Będę najlepszym wujkiem na świecie.

– A może poszukałbyś w końcu tej jedynej? – teraz się krzywi.

– Będzie, co ma być – Liam jest z marzycieli perfekcjonistów. Trudno mu dogodzić, bo sam wszędzie doszukuje się błędów. Nawet jeśli zapewnisz go, że jest idealnie, mu i tak będzie się wydawało, że może być lepiej. Przez ostatnie pięć lat, przewinęło się przez jego życie kilkanaście, a może kilkadziesiąt dziewczyn, każdą to on odstawił z kwitkiem.

– Mam koleżankę...

– Proszę, nie – na jego twarzy pojawia się grymas – Ale wiecie to jednak prawda, że jeden z bliźniaków będzie prowadził stabilne życie, a drugi będzie bujał w obłokach. Nigdy niczego ci nie zazdrościłem, brachu, ale to co stworzyliście, zdecydowanie jest powodem do zazdrości.

Liam zawsze pielęgnował mój związek z Luke'm. Gdy ja nie miałam prawa jazdy, a Luke był w pracy, potrafił po mnie przyjechać, żeby zawieść mnie do brata. Nie wiem ile razy, zwalniał nam ich pokój w akademiku czy pomagał mi przygotowywać niespodzianki. Nigdy nie powiedział, że ma nas dosyć, ani nie był zazdrosny czy zawistny. Był najlepszym bratem, jakiego Luke mógł sobie wymarzyć i wiedziałam, że mój brat bliźniak odwdzięczyłby mu się tym samym.

– Przydałby się jakiś duży stół. Cholera, ja w twoim pokoju, zrobię sobie pokój gier, ale tutaj? Tutaj ma być ciepło, żebym czuł się jak w domu.

– Jesteś zawsze mile widziany – bez przekonania kiwa głową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro