Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{14} Przy mnie bądź

Czekanie na Luke'a wydaje się wiecznością. Nie mam pojęcia, jak wytrzymałam bez niego dwa tygodnie, ale to nie było niczym przyjemnym. Nawet wyjścia z przyjaciółmi nie były niczym przyjemnym. Wiedziałam, że przesadziłam, dlatego nie poszłam za radą Liama i nie ubrałam żadnej z jego rzeczy. Po czterdziestu minutach drzwi od pokoju w końcu się otworzyły.

– Jesteś – wstaję i rzucam się na jego szyję. Co bym zrobiła, gdyby tutaj nie dotarł? Gdyby coś mu się stało? Nie mogę, tak myśleć...

– Przepraszam – Liam bez słowa wychodzi, zostawiajac nas sam na sam – Przepraszam za to, co powiedziałam. Nie jestem idealna, Luke. Nasze życie nie będzie idealne, może powinieneś być z kimś innym, ale.. ja cię kocham, tak bardzo cię kocham – musi ocierać mi łzy – Jesteś najlepszą rzeczą jaka przydarzyła mi się w życiu, ale nie potrafię wyobrazić sobie przyszłości. Boję się, że za dużo oczekujesz.

– Czy kiedykolwiek chciałem coś w tobie zmienić?

– Nie, ale mówiłeś o przyszłości i o tym jak będzie.. a ja nie wiem czy.. – mocniej szlocham – Chcę być tylko szesnastolatką, a nie myśleć o tym, że za dziesięć lat będę matką.. proszę, daj mi się tym cieszyć. Ty też nie jesteś znowu taki stary, wiem, że niektórzy są gotowi i że wszystko zależy od charakteru.. ja tylko chcę przestać się bać, że moja miłość to za mało, Luke.

– Dlaczego mi o tym po prostu nie powiedziałaś?

– Bo byś mnie rzucił i znalazł kogoś kto cię rozumie – mocniej mnie do siebie przyciąga – Ktoś kto lubi to, że kochasz go za wygląd.

– Nie kocham cię za to wariatko – unoszę głowę, żeby spojrzeć mu w oczy – Cholera, o ironio zaintrygowałaś mnie wywodem o Channingu Tatumie. Słyszałem ciebie wtedy w parku, a nie tylko widziałem, skarbie.

– Naprawdę?

– Masz piękne oczy i cudowny uśmiech. Robisz zabawne miny przed lustrem gdy się malujesz. Uroczo marszczysz nos, beznadziejnie tańczysz. Jesteś dziewczęca, ale czasem gorąca. Nie musisz być cały czas gorąca, żebym cię chciał. Nie wiem czy to ma sens.. masz szesnaście lat i cieszę się, że masz szesnaście lat. Przepraszam, że cię wystraszyłem.

– Nie chcę złego chłopca – szepczę – Ty jesteś wszystkim czego mi trzeba...

– Uraziłaś moje ego, kurwa, poczułem się jak frajer. Sprawiłaś, że poczułem się mało męski.

– Jesteś bardzo męski – mocniej do niego przywieram. Po raz pierwszy mogę rozróżnić ich zapachy. Wdycham zapach, który należy teraz tylko do mojego faceta. Może teraz będę kupować mu perfumy..

– Zamierzałem cię zabrać na jakiś obiad, idziemy?

– Zawieziesz mnie do domu i zostaniesz? – ściskam jego koszulkę na plecach. Może pominęłam, że ma też na sobie szalik i kurtkę. Cóż, ja moją zdjęłam, ale już ubrałam się w zimową kurtkę. Edynburg nie należy do najcieplejszych miejsc.

– Twoi rodzice nie są fanami mojego spania z tobą.

– Daj spokój, muszą się zgodzić, a ty zawsze możesz się im postawić.

– Mam jedną zasadę, nie wchodzę w konflikty, których wiem, że nie wygram.

– To zabierzesz mnie na obiad, potulisz trochę, a potem wrócisz tutaj?

– Tak – może zapomniałam docenić po prostu go. Faceta, który nigdy na nic nie naciska, ani nie sprawia, że moi rodzice wątpią w jego dobre intencje.

**

Tak jak obiecał, odstawia mnie pod dom o odpowiedniej godzinie. Jesteśmy właśnie w fazie żegnania się, więc nasze usta nie rozdzielają się, ani na sekundę. No i jeśli jeszcze do tego dołożyć tęsknotę z ostatnich dwóch tygodni, trochę to potrwa...

– O proszę, pogodziliście się – tata wyskakuje znikąd, a tak naprawdę to z samochodu.

– Dzień dobry – opieram czoło o pierś Luke'a – Znowu będzie mnie pan musiał oglądać.

– Cóż, oby Jenny w końcu przestała marudzić.

– Tato! – tata się uśmiecha.

– Widzę uśmiech, jest dobrze. Mam nadzieję, że wszystko sobie poukładaliście – klepie Luke'a w ramie – Zaraz będziesz w domu?

– Jestem w domu! – piszczę.

– Dobrze, dobrze. Tylko nie zjedzcie sobie twarzy, chociaż... wtedy skończyłoby się to obściskiwanie pod nosem rodziców.

– Idź już do domu, tato! – tata czochra mi włosy.

– To ja tutaj wydaję rozkazy, drogie dziecko – ja parskam śmiechem, tata parska śmiechem, Luke też się uśmiecha.

– Powiedziałaś im?

– Tylko na nich fukałam – przyciąga mnie znowu do siebie – Jeszcze chwile mnie potrzymaj, okej?

– Nigdzie się nie wybieram.

Jednak w końcu musiał. We wakacje spędziliśmy kilka nocy razem i to były najlepsze z nocy, jakie miałam w całym moim życiu. Moje łóżko jest puste, a ja potrzebuję jego ciepła, w szczególności po tym jak wszystko wyjaśniliśmy. Mia wpada jeszcze do mnie do pokoju, żebym zdała jej relacje. Kocham moje relacje z młodszą siostrą. Jesteśmy przyjaciółkami, nawet jeśli czasem udajemy, że tak nie jest.

Jestem już w łóżku, przewracając się z boku na bok i nie mogąc zasnąć. Jestem jednocześnie szczęśliwa, a jednocześnie mi pusto. To normalne, prawda? Po prostu chciałabym się do niego tulić całą noc. Niemal podskakuję gdy słyszę pukanie do okna. O Boże! A co jeśli zobaczę tam seryjnego mordercę? Co gorsza wyobrażam sobie wielkie oczy, głupkowaty uśmiech, czarną czapkę ba głowie. Po prostu twarz faceta z tego filmu Maska, na początku postanawiam udać, że tego nie słyszę, ale wtedy dzwoni mój telefon. Od razu czuję się pewniej, gdy na wyświetlaczu pojawia się imię Luke'a.

– Otworzysz mi okno?

– Czy ja śnię? – Luke śmieje się do słuchawki, może faktycznie słyszę ten dźwięk za oknem.

– Jeśli spadnę, twoi rodzice na pewno się zorientują. A nie chcę sprawdzać czy twój ojciec ma broń.

– Już, już – otwieram przed nim okno, a on wskakuje do środka – Dlaczego?

– Nie chciałaś być dzisiaj sama, prawda? – zdejmuje buty i zaczyna się rozbierać – Będziesz musiała mnie przytulić, ponieważ nie mam piżamy, Jenny.

– Mam grubą kołdrę – uśmiecha się.

– Chodź.

– Nie spóźnisz się gdzieś juto?

– Muszę ustawić budzik i wyjść zanim wstanie twoja rodzinka. Nigdy tego nie robiłem, wiesz? – zrobił to dla mnie. Rzucam się na szyję – Jestem wykończony.

– Tak, ja też.

Wskakuję do łóżka, a ona zawija się dookoła mnie. Wdycham jego zapach, zapamiętuję każde jego słowo. Nawet udaje nam się znowu pośmiać. Luke przerzuca przeze mnie nogę, dociskając mnie do siebie bardziej. Wiem, że to dla mnie złamał zasady, ale gdyby był z kimś innym może mógłby mieć to codziennie.

– Kocham cię – ciarki rozchodzą się po moim ciele gdy wyszeptuje te dwa wielkie słowa do mojego ucha.

– Dziękuję – szepczę.

– Za co? Za to, że wspiąłem się po tym wielkim drzewie? Swoją drogą jak dobrze, że twój tata je posadził, ale szczerze powinien dać ci sypialnie z drugiej strony. No wiesz, musiał nie wpaść na to, że ktoś będzie się po nim wspinał. Cóż, twój tata nie ogląda za dużo komedii romantycznych, bo może inaczej by na to wpadł. A tak leżę sobie tutaj. Rodzice często sprawdzają czy śpisz? Bo nieco się zdziwią gdy zobaczą, że nie jesteś sama.. wiesz, samochód zostawiłem na innej ulicy, wolałbym nie widzieć jak twój tata wygląda przez okno, szuka samochodu, a potem biegnie do twojego pokoju. W szczególności teraz gdy niemal zakrywam cię całym ciałem.. – obracam się w jego ramionach i nim dokończy swój nerwowy wywód, cmokam go w usta.

– Spokojnie, nie robimy nic złego.

– Myślę, że ja i moje bokserki nie są wysoko na liście jego priorytetów do oglądania.

– Nie zaśniesz, prawda?

– Muszę, bo potem musze wrócić.. Liam nawet nie był zły, że zabrałem samochód. Stwierdził, że byłem tak upierdliwy w ostatnim czasie, że jeśli to mi poprawi humor to mogę sobie nim jeździć, chociażby w kółko.

– Najlepszy brat na świecie, co?

– Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego brata bliźniaka – całuję go ponownie – A to za co?

– Za to, że jesteś jaki jesteś – całuję go jeszcze raz i w końcu to Luke przejmuje kontrole nad tymi małymi pieszczotami. Chwila całowania, a potem wiele godzin spania.

Wielokrotnie w późniejszym okresie czasu wkradł się do mojej sypialni i spędzaliśmy razem noc. To był jego mały wyraz, że wcale nie jest idealny i że może dla mnie łamać zasady. Wtedy pokochałam go jeszcze bardziej. Czasami wydaję mi się, że teraz mnie nienawidzi. Za to jak go widzę i za to co do niego czuję. A przecież prawdziwe piękno jest w środku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro