{11} Pijackie wątpliwości
Luke nigdy nie narzekał na to, że musi po mnie przyjechać czy mnie skądś odebrać. Czasem, aż sam chciał, bylebym tylko była bezpieczna. W szczególności dbał o to gdy szlam na jakieś szkolone imprezy. Nie pozwolił mi z tego zrezygnować, mimo, że czasem mogło to kolidować z naszymi spotkaniami. Dbał o to, żebym miała swoje licealne lata, jakkolwiek głupio to nie brzmi.
– Wódka! – piłam alkohol, ale muszę przyznać, że zawsze zaskakiwała mnie ilość jaką Liam czy Luke potrafili wypić, ale to samo dotyczyło niektórych z moich koleżanek.
– Och – mogłam zgodzić się ostatnio na wypicie większej ilości gdy Liam mówił, że nauczy mnie pić. Coś czuję, że ta noc skończy się pierwszym w życiu kacem.
– Myślisz, że Luke tam nie pije? Jest studentem! – często zadawali mi pytania dotyczące jego studiów i tego, co wszyscy tam robią. Czasem mam ochotę krzyczeć, że to nie pieprzony amerykański film. Widzę jak żyje, bo widujemy się niemal codziennie i nie jest to wcale tak cholernie niesamowite. Może i po akademikach latają ludzie z gołymi dupami, a faceci hodują grzyby, ale po za tym ci ludzie uczą się i pracują. Luke więcej czasu spędza w pracy, niż na imprezach, ale kogo obchodzi prawda.
Byliśmy w domu u Kate i tak naprawdę dopiero zaczynaliśmy naszą małą imprezkę. Nie ma nic gorszego, niż pierwsza część imprezy, gdzie alkoholu jest pod dostatkiem i jeśli dobrze sobie nie dawkujesz to za chwile będziesz pijanym. W końcu trzeba spróbować wszystkiego, prawda?
– Poproszę drinka – Kate klepie mnie w tyłek.
– To rozumiem, dziewczyno!
Babskie towarzystwo sprawia, że w tej chwili skaczemy i próbujemy tańczyć po wszystkich możliwych meblach w domu Kate. Niektóre z nas postanawiają też śpiewać, no dobrze, może ja też do nich należę.
W końcu odlatuję na kanapie ze szklanką w ręku, uświadamiając sobie jak bardzo tęsknię za Luke'm. Tak właśnie działa na mnie alkohol. Przytulam się do Shannon i razem cichutko śpiewamy, po to, żeby po chwili wlać w siebie więcej alkoholu.
Zdecydowanie jestem pijana.
– Cześć, facecie – nawet nie jestem pewna, kiedy wybrałam jego numer – Coooo taaaam? – automatycznie zaczynam chichotać – Myślę o tobie, kochanieee.
– Jesteś pijana?
– Kto? – rozglądam się na boki – Że ja? Nie, nie – chichoczę w poduszkę – Co robiiiszzz?
– Jenny.
– Uwielbiam jak wymawiasz moje imię! – śmieję się jeszcze głośniej – Chcę dzisiaj z tobą zasnąć, przyjdziesz po mnie? Proszę, proszę? Kochaaaanieee – nie mogę przestać chichotać, to kolejna rzecz, która dzieje mi się po alkoholu.
– Chcesz spać w akademiku?
– W domu! Z tobą w moim łóżku! Jest takie pussteeee. Proszę? Kochanie! – oczy mi się same zamykają.
– Już jadę, Jenny – telefon wypada mi z ręki. Cóż, pozostaje mi czekać.
Nie wiem, ile czasu mija za nim czuję jego zapach i jestem w jego ramionach, ale wiem, że to moje ulubione miejsce na świecie.
– Jesteś – spina mi włosy i całuje w czoło – Jestem pijana, Luke.
– Widzę, aniele – przytulam głowę do jego piersi.
– Jakim cudem jesteś taki idealny? Nigdy nie poznałam chłopaka, który po prostu by wiedział. Och! To będzie moja żona! To szalone!
– Co to znaczy?
– To znaczy, że jestem dopiero w liceum, a ty już widzisz we mnie żonę. Nawet nie wiem czy to komplement, bo to szaleństwo! Zawsze też jesteś taki delikatny.. ja nie jestem ze szkła! Ale i tak cię kocham! Może kocham cię za dziś i za jutro.. bo nie do końca potrafię sobie wyobrazić wieczność. Ehhh – opieram się o jego pierś – Pierwszy chłopak i co od razu mąż? Jesteś niesamowity.. ale czy aż tak bardzo rozumiemy miłość? Może nasza historia to kolejny pamiętnik? Jesteś moim Ryanem Goslingiem? O Boże! On jest takim ciachem! Zdecydowanie mógłbyś nim być.. on tak ją kochał i tak czekał.. myślisz, że zaczekałbyś na mnie? Chociaż, ona cierpiała gdy odeszła... – podnoszę głowę, żeby spojrzeć mu w oczy – Boję się, że cię zawiodę, bo masz takie duże oczekiwania, co do naszej miłości...
– Nieprawda.
– Prawda! Widzisz we mnie kogoś idealnego, a ja jestem tylko nastolatką, która nie rozumie tego jak bardzo ją kochasz i że po prostu to wiesz. A co jeśli ja bym nie była tego taka pewna? Albo gorzej kochałabym cię, bo kochałabym to jak kochasz mnie... – zostaję wsadzona do samochodu, a po chwili trzaskają drzwi po stronie kierowcy.
– Myślałem, że wiesz, że cię kocham.
– Bo wiem to! Wiem, że ty kochasz mnie! Ale czasem.. czasem czuję jakbym nie dorosła do tej miłości i musiała mówić rzeczy, które są adekwatne do tego rodzaju.. kocham cię, ale chyba trochę głupiutko cię kocham.. tak wiesz, nie potrafię wyobrazić sobie naszej przyszłości, a ty widzisz ją od momentu gdy mnie zobaczyłeś.. to..
– Szalone, wiem.
– I jeszcze czytasz mi w myślach! – opieram głowę o szybę – Ideał ideałów!
– Nawet nie masz pojęcia, jaki jestem w tej chwili wkurwiony.
– Wyglądasz bardziej na smutnego – to jest moment, w którym odpływam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro