Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{1} Początek mnie i ciebie

Wiek 15 lat

Słyszeliście o tych nowych, którzy przeprowadzili się do miasta?

– Hm? – wyciągam nos z zeszytu z zadaniami z matematyki.

– Nowi kolesie w mieście – Shannon szturcha mnie ramieniem – Albo inaczej nowe mięsko do schrupania.

– Czy mogłabyś przestać używać tekstów swojej siostry?

– Są braćmi, ale jak dla mnie to bliźniacy – mówi Kate – Są identyczni.

– Widziałaś już ich? – zamykam zeszyt, głupia matematyka.

– Mieszkają na mojej ulicy. Są tak gorący jak mówią i starsi – słowem klucz jest tutaj wiek. Dziewczyny w naszym wieku, pragną starszego chłopca, który się nimi zainteresuje. Czasem zapominają, że nie żyjemy w amerykańskim filmie i starsi chłopcy nie wyglądają jak aktorzy z kaloryferami czy wielkimi mięśniami. Rzadko kiedy, przypominałam im o tym fakcie. Piętnastoletnie dziewczyny były szalone pod tym względem. Boję się, że nawet Shannon, wydrapałaby mi oczy.

– Mam pytanie – unoszę rękę w górę, żeby przykuć ich uwagę – Czy jeśli Channing Tatum pojawiłby się tu i miał siedemnaście lat i wyglądał jak wtedy gdy miał tyle lat faktycznie. Dalej byłybyście nim zainteresowane?

– Och, Jenny, daj spokój. Wygląd to nie wszystko, a Channing Tatum kiedyś by dorósł, prawda?

– Wolę jakiegoś geniusza matematycznego – uderzam czołem o zeszyt – Potrzebuję kogoś, kto to rozumie.

– Gorący student?

– Proszę, przestańcie. Mamy piętnaście lat, chciałabym rozumieć matematykę i zostać kolejnym geniuszem, zamiast mieć teraz chłopaczka.

– Jenny! – uśmiecham się do moich przyjaciółek.

– Król matematyki poszukiwany! – krzyczę na cały park – Królu matematyki, gdzie jesteś?!

– Nigdy nie pomyślałem, że ktoś będzie mnie wzywał – patrzę na dziewczyny, których buzie szeroko się otworzyły, a następnie obracam się w kierunku głosu. Słońce nie pozwala mi dobrze mu się przyjrzeć, aż dziwne, że swoim wzrostem, nie zasłania tego blasku.

– A może wzywa mnie, brachu? – teraz zdecydowanie potrzebuję moich okularów. Czy ich jest dwóch? – Oniemiała. Jestem Liam – szybko siada obok mnie – A ty? Wy? – obraca się do moich przyjaciółek.

– Szukała geniusza matematycznego, Liam – obraca się znowu w naszym kierunku.

– Może masz też problemy z biologią? Jestem geniuszem biologicznym.

– Ta, brzmi dosyć niebezpiecznie – chłopak przede mną, podnosi swoje okulary – Jestem, Luke i przysięgam, że nie jestem jakimś biologicznym świrem – parskam śmiechem – Zdradzisz mi w końcu swoje imię, aniele?

– Jenny – to interesuje też jego brata.

– Jesteście bliźniakami? – pyta zza nas Kate.

– To zabawne, że ludzie pytają o coś tak oczywistego – kątem oka zerkam na Luke'a. Cały czas się uśmiecha i ten uśmiech, jeszcze bardziej rozpromienia ten słoneczny dzień – Bliźnięta jednojajowe – przybijają sobie piątki.

– Wow – mówi, któraś z moich przyjaciółek – Tego jeszcze nie było.

– Jestem chętny do pomocy z matematyką.

– A ja z biologią! – Luke parska śmiechem.

– Tak, po prostu podsłuchujecie cudze rozmowy i dosiadacie się do ich stolików?

– Tylko tych ładnych dziewczyn – prycham.

– Bliźniaki równa się podwójna banalność.

– Podwojona, Jenny – obracam głowę w jego stronę – Naprawdę musisz nauczyć się matematycznych definicji.

– Wiecie, to może być trudne. No bo co jeśli ja jestem pijana, a was jest tylko jeden?

– A może trzech? – szepcze mi na ucho Liam.

– Ile macie lat? – niewielki zarost na ich szczękach czy kolczyk w wardze u Luke'a i Liama, świadczy o tym, że nie są dużo starsi.

– Osiemnaście w tym roku – wyglądają na osiemnaście – I jeszcze rośniemy – to rozbawia dziewczyny, a ja nagle czuję to przytłaczające uczucie, obmywająca mnie z obydwu stron. Dwóch facetów na literkę 'L', identycznych pod każdym względem fizycznym. Co może być bardziej przerażającego? – Chodzicie do North West High School?

– Właśnie je zaczęłyśmy – nie wiem, który z nich się uśmiecha. To jest po prosu jeden uśmiech, jakby odbijający się w lustrze.

– Pomogę ci – mówi Luke – Matematyka to dla mnie czysta zabawa.

– Musisz być geniuszem, żeby mi pomóc – obracam się do niego bardziej.

– Jestem geniuszem.

– Co byś za to chciał?

– Randkę – przysięgam, że przestałam oddychać. Moja twarz musi mieć okropny wyraz. Zakładamy włosy za uszy, a potem zdaję sobie sprawę, że nie powinnam tego robić, bo są odstające. Cholera. Byłam już zapraszana na randki, ale to jest inne.

– Jeśli nauczysz mnie na piątkę – wybucha śmiechem.

– Nie wiem czy jesteś jedną z tych, które za wszelką cenę chcą mieć same piątki czy tą, która tak bardzo nie chce iść ze mną na randkę.

– Dobrze, czwórka też będzie w porządku – to go zaskakuje.

– Marzenia poprzeplatane z ambicjami. Zobaczymy, co da się z tym zrobić, Jenny – nie mam pojęcia o czym on mówi – Musimy lecieć, dasz mi swój numer?

– Tylko z powodów naukowych, zazwyczaj nie daję mojego numeru obcym.

– Dziewczyno, chodzimy do jednej szkoły, żadni z nas obcy.

Wyrywam kartkę z zeszytu i piszę na niej mój numer. Chowa numer od razu do kieszeni.

– Dobrze było was poznać, piękne dziewczyny – moje przyjaciółki chichoczą, ja gotuję się w środku. Nie zdarza nam się to często, cholera właściwie to nigdy.

Mój telefon dzwoni chwile później.

Nieznany numer.

– Halo?

– Obróć się, Jenny – obracam się za siebie, żeby zobaczyć go idącego tyłem – Sprawdzam czy na pewno dałaś mi swój numer – nie potrafię powstrzymać uśmiechu – Masz piękny uśmiech – nie wiem jak zareagować, więc tylko się na niego gapię. Nie wiem dlaczego i czy to brak mojej odpowiedzi, ale cofa się. Cóż, tak naprawdę to rusza do przodu. Nim zdążę, zaprotestować czy wypowiedzieć, chociażby jedno słowo. Moja broda jest w jego palcach, a na czole czuję jego usta – Do zobaczenia w szkole, Jenny – nie czeka na moją reakcje, po prostu znika.

Moje policzki płoną. Dziewczyny siedzą z szeroko otwartymi ustami.

– A gdzie mój matematyczny geniuszu?!? – krzyczy Shannon.

To był początek wszystkiego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro