Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

55. U babci

Rosalie Miles odgarnęła na plecy swoje długie, szare włosy i wyjrzała za okno pokoju, który dzieliła z inną starszą panią, Stephanie. Obie kobiety bardzo sie polubiły, a pani Miles cieszyła się, że trafiła w to cudowne miejsce. Brakowało jej jednak wnuczki i tęskniła za nią codziennie. Co jakiś czas z nadzieją wpatrywała się w ukrytą w żywopłocie furtkę czekając, aż wreszcie pojawi się w niej jej ukochana dziewczynka. I pewnego razu jej marzenia się ziściły, bo oto przez ogród kroczyła jej kochana Amberly, w towarzystwie jakiegoś postawnego jegomościa! Rosalie tak prędko, na ile pozwalały jej osłabione podeszłym wiekiem nogi, wyszła wnuczce na spotkanie.

— Amberly! Moje dziecko! — zawołała drżącym głosem, a dziewczyna wtuliła się w nią jak za dawnych czasów. Stały tak długą chwilę płacząc ze szczęścia.

— Babciu, cieszę się, że nic ci nie jest!

— A co by mi miało być? Dziecko, tu jest wspaniale. Miałaś doskonały pomysł, żeby mnie tu umieścić. Dzięki temu nie jestem już samotna, gdy ty przebywasz w tym waszym Hogwarcie.

Amberly zmarszczyła nieco brwi, ale szybko wzięła się w garść, aby nie dać po sobie poznać, że nie ma pojęcia, o czym jej babcia mówi. To pewnie sprawka tych amnezjatorów z Ministerstwa. Zmodyfikowali jej pamięć, żeby nie zadawała niewygodnych pytań.

— Cieszę się, że w końcu znalazłaś czas, żeby mnie odwiedzić — powiedziała, prowadząc ich do środka. — Zapewne to panu powinnam podziękować w pierwszej kolejności — zwróciła się do Gasparda, biorąc go prawdopodobnie za opiekuna Amberly ze szkoły.

— Cóż... Nie do końca — odparł Gaspard. — Właściwie to przybyliśmy w pewnej sprawie. Ale może usiądźmy gdzieś — zaproponował, a babcia Rosalie ochoczo poprowadziła ich do wspólnego saloniku, gdzie poczęstowali się gorącą herbatą. Amberly i Gaspard spojrzeli po sobie porozumiewawczo z głupawymi uśmieszkami na twarzach. Gaspard pod stołem niepostrzeżenie ścisnął narzeczoną za rękę.

— Więc co was dwoje do mnie sprowadza? Pan to się nawet nie przedstawił, wybaczy pan moją bezpośredniość... Ale kim pan tak właściwie jest?

— Nazywam się Gaspard Grindelwald... I przybyłem tutaj, aby prosić szanowną panią o rękę Amberly — powiedział, wstając z miejsca.

Rosalie zakrztusiła się herbatą. Kaszlała i prychała przez długi czas, widocznie chcąc przetrawić usłyszaną informację w spokoju.

— Ale ja nie rozumiem... Amberly nigdy nie wspominała o żadnym kawalerze. W dodatku tyle lat starszym — dodała, patrząc znacząco na włosy mężczyzny.

— Babciu, Gaspard wcale nie jest stary. Po prostu jego włosy mają wyjątkowy kolor. Ma trzydzieści pięć lat...

— Trzydzieści pięć powiadasz? No cóż, znałam gorsze przypadki w sąsiednich miejscowościach. Raz nawet to kobieta była starsza od męża o piętnaście lat! Wyobrażacie to sobie? Toż to się nie godzi... Ale mieli dzieci, tylko potem ten mąż ją zdradził, znalazł sobie młodszą...

— Babciu... — przerwała jej łagodnie Amberly, a pani Miles natychmiast się zreflektowała.

— Wybaczcie moi drodzy, czasem za dużo gadam. Dobry jest? Kocha cię? Rozwodnik? Nam nadzieję, że bezdzietny? Ma dom, pracę? — zarzuciła wnuczkę gradem pytań, a Amberly nieco zażenowana obecnością Gasparda przy tym przesłuchaniu, odpowiadała na wszystkie pytania po kolei. W końcu były one podyktowane szczerą troską babci, a nie jej wścibskością.

— No i na koniec najważniejsze pytanie... Uszanował cię? Wolałabym się nie dowiadywać za pół roku o nieoczekiwanych narodzinach prawnuka...

— Babciu... Jesteś niemożliwa.

— No co? No co? Takie czasy teraz nastały. Kiedy ja byłam młoda, to inaczej to wyglądało... — zaczęła, ale szybko machnęła swoją pomarszczona dłonią i porzuciła rozpoczęty wątek. — To cóż ja mogę wam powiedzieć na takie dictum? — skwitowała pani Miles po zadaniu niemalże setki szczegółowych pytań zarówno Amberly, jak i Gaspardowi. — Pobierajcie się młodzi! Wszystkiego dobrego wam życzę! Kiedy ślub?

Amberly uśmiechnęła się do Gasparda przepraszająco. Ten jednak nie wyglądał na ani trochę zażenowanego sytuacją czy zachowaniem starszej pani. Uprzejmie odpowiadał na wszystkie pytania, a babcia Rosalie była zachwycona kandydatem do ręki wnuczki. Amberly w którymś momencie naszło nawet pewne podejrzenie, że Gaspard użył wobec babci tych swoich wilowych sztuczek. Skradł jej serce już po pierwszym spotkaniu. Całkowicie i nieodwołalnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro