Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36


Byłam w szoku. Nie rozumiałam dlaczego Andrew się tak wściekł. Owszem mogłam zrozumieć, że był zazdrosny, ale tutaj chodziło o coś więcej. To konkretnie dotyczyło Trevora. Do tego wyszedł z domu cały roztrzęsiony i nie wiadomo gdzie pojechał.

Usiadłam na stołku w kuchni i się rozpłakałam. Bałam się, aby nic mu się nie stało.

– Proszę, melisa dobrze ci zrobi – Mary postawiła obok mnie kubek z gorącym naparem.

Po chwili w kuchni zjawiła się Magie, siostra Andrew.

– Ana ty płaczesz? Co się stało? – przytuliła mnie.

– Pokłócili się z Andrew – odpowiedziała Mary.

– Ale jak to się pokłóciliście? Wy? – zapytała zdziwiona kobieta.

Opowiedziałam jej o tym, że Andrew odzyskał pamięć i o jego wybuchu. Magie wysłuchała mnie do końca kręcąc głową z niedowierzaniem. Nie wiedziałam co było dla niej większym szokiem. Fakt, że mój mąż odzyskał pamięć czy to jak się zachował nim wyszedł z domu.

Mimo sprzeciwu dziewczyn postanowiłam, że do niego zadzwonię. Za którymś razem z kolei, kiedy nie odbierał nagrałam mu się na sekretarkę, że ma się odezwać i że się martwię.

– Magie ja wiem, że to przez Trevora rozpadł się związek Andrew i Sary, ale to, że twój brat tak ostro na niego zareagował to dziwne. Wiesz o co tutaj chodzi? – zapytałam z nadzieją, że dziewczyna udzieli mi odpowiedzi na pytanie, które nie dawało mi spokoju.

– Trevor i mój brat byli kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Poznali się na studiach. Po ich skończeniu rozważali nawet założenie razem biznesu, ale ostatecznie do tego nie doszło. Każdy zajął się tym co najbardziej mu odpowiadało. Ich przyjaźń jednak trwała dalej. Później pokłócili się przez Sarę, ale się pogodzili. Okazało się, że manipulowała ona nimi dwoma. Co prawda nie było już między nimi takiej zażyłości jak wcześniej, ale byli w dobrych stosunkach i mieli ze sobą kontakt.

– Więc co się stało, że Andrew tak się wściekł? – zapytałam w dalszym ciągu nie rozumiejąc zachowania męża.

– Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. Przykro mi. Jedyne co wiem, to tylko tyle, że jak się go zapytałam na waszym weselu dlaczego nie ma na nim Trevora to odpowiedział, że ten człowiek dla niego nie istnieję i nie mam drążyć. Musiało się coś między nimi wydarzyć, ale nie mam pojęcia co.

– Wygląda to na grubszą sprawę skoro Andrew był taki wzburzony – odparła zamyślona Mary.

– Z tego co mi mówił Trevor to Andrew zaprosił go na nasz ślub i chciał, by był naszym świadkiem, ale on był wtedy tysiące kilometrów od Bostonu i nie mógł przyjechać. Wspominał też o tym, że się poróżnili przez Sarę, ale potem już między nimi było w porządku. Coś tutaj ewidentnie nie gra – zastanawiałam się nad słowami szwagierki.

– Skoro Andrew wtedy nie chciał go na waszym ślubie, to by oznaczało, że Trevor cię okłamał – spojrzała na mnie niepewnie Mary.

– Na to wychodzi. Tylko dlaczego? Co takiego się między nimi wydarzyło, że Anderson to przede mną zataił? Byłam jego żoną, a wychodzi na to, że miał przede mną tajemnicę – zasłoniłam twarz dłońmi.

Byłam sfrustrowana. Nie rozumiałam co się działo. Do tego brak jakichkolwiek wiadomości od Andrew, kłamstwo Trevora. Kto wie czy tylko to jedno. Zaczęłam się zastanawiać czy ja tego człowieka w ogóle znałam. Kim był prawdziwy Trevor Anderson, człowiek którego poślubiłam ponad półtorej roku temu.

Siedziałyśmy rozmawiając w trójkę kiedy dołączył do nas Black, mąż Magie. Na szczęście dziewczyny niczego nieświadome nadal spały. Mężczyzna widząc nasze posępne miny nie omieszkał się zapytać co się dzieje. Magie pokrótce streściła mu całą sytuację.

Z kubkami kawy przenieśliśmy się do salonu. Staraliśmy się rozmawiać o planach na jutrzejszy dzień. To miały być pierwsze od czterech lat święta Bożego Narodzenia z Andrew. Niestety nie potrafiłam się tym cieszyć.

W ciągu kolejnych dwóch godzin próbowałam się dodzwonić do Andrew, ale jego telefon milczał, aż za którymś razem po prostu wyłączył komórkę.

Powoli czułam, że zaczynam odchodzić od zmysłów. Zaczęłam krążyć w kółko po pomieszczeniu nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

W pewnym momencie usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Pobiegłam do korytarza i zobaczyłam go. Stał kilka metrów ode mnie z podbitym okiem, a z nosa leciała mu krew.

– Andrew – wydusiłam z siebie z niedowierzaniem.

– Kochanie przepraszam, ale musiałem się z nim rozmówić. Raz na zawsze.

Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale poczułam nagły przypływ złości. Podeszłam do niego i zaczęłam go po klatce piersiowej okładać pięściami.

– Jak mogłeś!

– Martwiłam się o ciebie!

– Jesteś dupkiem!

– Jesteś skończonym kretynem!

– Umierałam ze strachu o ciebie!

Krzyczałam oddając kolejne ciosy, a po twarzy leciały mi łzy.

Andrew początkowo nie reagował na mój wybuch złości pozwalając, bym okładała go pięściami aż w końcu chwycił mnie mocno za ramiona i przyciągnął do siebie tak, że nie miałam siły się mu wyrwać.

Schował mnie w swoich ramionach pozwalając mi wyzbyć się emocji. Stałam tak wtulona w niego łkając. Byłam na niego zła, a najgorszy w tym wszystkim był strach o niego.

– Już dobrze Ana, jestem – tulił mnie gładząc ręką po włosach.

– Tak bardzo się bałam, że cię stracę. Nie rob mi tego już nigdy więcej.

– Przepraszam skarbie. Nie chciałem byś się martwiła – pocałował mnie w czoło.

Podniosłam głowę wysoko w górę i zobaczyłam ból w jego oczach oraz nos, który był cały zakrwawiony.

– Boże Andrew, ty ciągle krwawisz! – krzyknęłam zdając sobie sprawę z tego co się stało.

– Nic mi nie jest – odpowiedział cicho.

– Chodź – pociągnęłam go do łazienki i drżącymi rękoma wyjęłam z szafki apteczkę.

Wyjęłam waciki, płyn do dezynfekcji i delikatnie zaczęłam przemywać mu nos. Wyglądał okropnie. Sine i podpuchnięte oko, rozwalony nos, rozcięta warga.

– Zachowałeś się jak szczeniak. Pojechałeś do Trevora tylko po to, by go pobić? Ile ty masz lat? – przyłożyłam mu opatrunek z lodu do nosa.

– Nie, pojechałem, by sobie z nim wyjaśnić raz na zawsze kilka kwestii. Między innym również to, że ma się od ciebie trzymać z daleka. – odparł. – Jak pomyślę, że on....ała, zwariowałaś?! – krzyknął kiedy mocniej przycisnęłam opatrunek do jego nosa.

– Jak się nie zamkniesz to osobiście złamie ci nos. Dość już. Przestań wreszcie roztrząsać ten temat – wstałam, by schować rzeczy do szafki, ale Andrew pociągnął mnie za łokieć i wpadłam prosto na jego kolana.

– Wiesz, że jak się złościsz to jesteś cholernie seksowna? – wyszczerzył zęby wkładając rękę pod moją bluzkę.

– Nie tym razem panie Peterson – podniosłam się z jego kolan, odłożyłam środki opatrunkowe na miejsce i wyszłam z łazienki na co Andrew westchnął z rezygnacją.

Przeszłam do salonu, gdzie wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.

– Wrócił. Co prawda poturbowany, ale przeżyje.

– Bez przesady, nie jest aż tak źle. On oberwał gorzej – usłyszałam za sobą głos Andrew.

Odwróciłam się do niego przodem i zgromiłam wzrokiem, a następnie usiadłam w fotelu.

– To się stary urządziłeś. Mam nadzieję, że chociaż było warto – pokręcił głową śmiejąc się Black.

– Żebyś wiedział, że było. Zresztą Trevor wyglądał o wiele gorzej.

– Też masz się czym chwalić – prychnęłam.

– Martwisz się, że bardziej ucierpiał ode mnie? – wyrzucił mrużąc ze złości oczy.

– Brat do cholery nie przeginaj! Ana odchodziła od zmysłów, a ty ją jeszcze atakujesz! Rozum ci odjęło?!

– Zamknij się i idź wziąć prysznic nim reszta się obudzi. Chyba nie chcesz wystraszyć dzieci swoim wyglądem. I przebierz koszulę, jest upaprana od krwi – rzuciłam oschle.

– Dobrze już idę skoro mnie tutaj nie chcesz – odburknął.

– Zachowujesz się jak dzieciak. Idź już i mnie nie wkurzaj, bo jak zaraz ja ci poprawie to znowu lekarza trzeba będzie wzywać.

– Szwagier idź się ogarnij i uspokój – poklepał go po ramieniu Black.

– Powiem Marii, aby przygotowała śniadanie. Michael zaraz powinien też przyjechać – oznajmiła Mary.

– Ana pójdziesz ze mną? Chciałbym porozmawiać – spojrzał na mnie niepewnie mój pobity mąż.

– Dobrze, ale ostrzegam. Lepiej mnie nie wkurzaj – pogroziłam mu palcem.

Wjechaliśmy windą na piętro, na którym mieściły się sypialnie. Całą drogę do pokoju oboje milczeliśmy.

– O czym chciałeś porozmawiać? – zapytałam kiedy zamknął za nami drzwi do sypialni.

– Przede wszystkim chciałem cię przeprosić. Wkurzyłem się i nie pomyślałem, że będziesz się zamartwiała – powiedział stając blisko mnie.

– To nie było mądre.

– Przepraszam kochanie, wybaczysz mi? – spojrzał głęboko w moje oczy szukając w nich odpowiedzi.

– Wybaczę, ale pod jednym warunkiem – zastrzegłam.

– Jakim? – zapytał.

– Koniec tematu Trevora. Nie wiem co się między wami wydarzyło i chyba lepiej abym nie wiedziała, ale powinieneś mieć świadomość tego, że traktował mnie z szacunkiem. Był dla mnie dobry, dla dzieci również. Jednak ten etap w życiu jest już za nami i nie chce więcej o tym rozmawiać. Lilif też ci nie wypominam chociaż z chęcią bym jej głowę ukręciła.

– Dobrze, obiecuje. Koniec już tematu Andersona, ale chce tylko powiedzieć, że poczułem się cholernie o niego zazdrosny. Czy to chociaż trochę mnie usprawiedliwia? – zapytał przyciągając mnie bliżej.

– No nie wiem, może troszkę.

– Tylko troszkę? – droczył się.

– Tak, a teraz idź się w końcu ogarnij.

– Zaraz pójdę, ale najpierw cię pocałuje – odparł i nim zdążyłam zaprotestować już mnie całował.

– Jestem szczęściarzem. Jesteś tylko moja. Jakbym miał się bić z każdym facetem, który by cię podrywał to bynajmniej mam już wprawę – zażartował chociaż mi wcale nie było do śmiechu.

– Idź już się myć. Sprawdzę co u Arona, potem będę na dole z gośćmi. Niedługo śniadanie – oznajmiłam nim wyszłam z sypialni.

Pól godziny później wszyscy siedzieliśmy przy stole w jadalni jedząc śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez pytań o to, co się stało Andrew. Dziewczyny żartowały, że ich matka znalazła rycerza na białym koniu, a Aron siedział na kolanach ojca i się go co chwilę pytał czy nic go nie boli. Na szczęście tym razem Andrew stanął na wysokości zadania i wytłumaczył w odpowiedni sposób swój wygląd. Co prawda wzrokiem szukał u mnie pomocy, ale nie zamierzałam mu niczego ułatwiać. Nabroił, więc musiał wytłumaczyć się sam.

Jakiś czas później wszyscy razem siedzieliśmy rozmawiając o ostatnich wydarzeniach, aż doszliśmy do tematu wypadku. Co prawda chciałam się dowiedzieć jak do niego doszło, ale miałam obawy się o to zapytać męża. Jednak Black nie miał takich dylematów, ponieważ jako pierwszy podjął ten temat.

Andrew wytłumaczył, że stewardesa przyszła go poinformować, ze jest problem z samolotem i prawdopodobnie będziemy lądować na najbliższym lotnisku, ale nie sądziłem, że jest bardzo źle. Dopiero słysząc podniesione rozmowy pilotów w kokpicie dotarło do mnie, że cos jest nie tak. Odruchowo wyciągnąłem telefon, by zadzwonić do Alana, że gdyby cos mi się stało ma się wami zająć. Potem wszystko nastąpiło w szaleńczym tempie. Zaczęliśmy spadać, a potem obudziłem się w łóżku, w małym domku na wyspie.

– Zaraz czyli ty zamierzałeś zadzwonić do Alana? – zapytałam jakby mnie olśniło.

– No tak. Nawet przez telefon zwróciłem się do niego po imieniu, ale dlaczego to cię tak dziwi?

– Nie zadzwoniłeś do Alana skarbie. Rozmawiałeś wtedy z Trevorem – odpowiedziałem najdelikatniej jak potrafiłam.

– Musiałem z nerwów pomylić numery, ale, że akurat do niego? Kurwa.......

– Andrew.... – upomniałam go.

– Ana posłuchaj, wszyscy posłuchajcie.

– Po pierwsze, to nie mam Ana do ciebie żalu czy pretensji o to, że związałeś się z Andersonem. Przyznam, że szlak mnie trafia na myśl o tym, ale rozumiem cię. Jeśli traktował cię dobrze to jakoś to zniosę. Zapewne wszyscy się zastanawiacie dlaczego jestem na niego taki cięty.

– No nie ukrywamy, że to trochę nas dziwi – wtrąciłam.

– Po sytuacji z Sarą zawarliśmy rozejm. Myślałem, że miedzy nami będzie już wszystko ok, ale myliłem się i to bardzo. Trevor dostał jakiejś obsesji. Zaczął mi podkładać kłody pod nogi w biznesie. Raz przez niego musiałem się wycofać z przetargu na budowę ogromnej hali. Zgłaszał mnie do wszelkich możliwych urzędów oto, że w mojej firmie dzieją się nieprawidłowości. Prze dobre pół roku miałem non stop urzędasów na karku. W życiu osobistym też mi mieszał. Wystarczyło, że umówiłem się z jakąś kobietą, a kilka dni później widziałem ją w jego towarzystwie.

– Ale dlaczego? Nie rozumiem – zdziwiła się Magie.

– Sara zaczęła mieć problemy psychiczne. Mimo iż to Anderson wziął na siebie zapewnienie jej opieki w klinice, to ona wciąż się upierała, że to ja jestem tym jedynym. Nie mógł tego znieść, bynajmniej na początku, dlatego chciał uprzykrzyć mi życie.

– No, ale w końcu odpuścił? – dopytywałam.

– Tak, jak zdobyłem dowody na jego machlojki i pogroziłem sądem to odpuścił. Wyjechał na długi czas do Afryki nadzorować swoje przedsięwzięcia. Ogólnie zaczął podróżować. Nie widzieliśmy się przez wiele lat.

– wiesz, że Ana nie była do końca go pewna i wynajęła nawet detektywa, aby go sprawdził? – rzekła Mary, za co ją zgromiłam wzrokiem.

– Naprawdę? – zdziwił się mój małżonek.

– Tak, ale niczego niepokojącego na niego nie znalazł.

– Kochanie twoja intuicja jak zawsze cię nie zawiodła.

– Taak...

Nie chciałam nic mówić, ale w głowie kłębiło mi się pełno myśli. Postanowiłam nie mówić o tym, że Trevor wynajął detektywa, który mnie śledził, zdobywał informacje na mój temat. Miałam duże podejrzenia co do tego, że Andrew by nie wytrzymał i wrócił z drugim podbitym okiem.

Musiałam jednak porozmawiać z Trevorem. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Dlaczego się ze mną związał? Czy chodziło mu tylko o to, by posiąść kobietę, którą miał Andrew czy jego intencje były szczere w stosunku do mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro