Part 13.
Nie spodziewałem się, że następnego dnia po całej szkole rozejdą się plotki, że jestem homoseksualny.
Wchodząc do szkoły, czułem dziwną atmosferę. Zaczynałem godzinę później niż inne klasy, więc nie przyjechałem ze Stylesem. Przyłapałem niektórych na głupich uśmieszkach i słyszałem strzępki rozmów. Wzdrygnąłem się na imię Harry'ego, ale pokręciłem głową i ruszyłem do swojej szafki. Zdenerwowałem się, widząc tęcze i jakieś głupie karteczki z pytaniami o ulubione pozycje na posuwanie. Powoli zaczynało do mnie docierać, jak czuł się Harry każdego dnia w szkole. Wchodząc do klasy, przeklinałem w głowie, bo musiałem zająć miejsce obok Matta. Jeszcze kilka tygodni temu nasze usta by się nie zamykały, a my mielibyśmy milion rzeczy do omówienia. Teraz posłał mi jedynie spojrzenie pełne pogardy, a ja zająłem się matematyką.
– Słyszałeś, że Freddie Mercury też był pedałem? – usłyszałem nad uchem gdzieś w połowie lekcji. Wzdrygnąłem się, bo udało mi się zamyślić na chwilę. – I zdechł na hiv.
– AIDS, idioto.
– Wyjebane, zwyczajnie pedały tak kończą.
– Mhm, coś jeszcze masz do dodania czy zamkniesz wreszcie swój pysk?
Czułem przygnębienie, bo jeszcze do niedawna wszystko było takie cudowne, a teraz wszystko się zmieniło. W przeciągu chwili straciłem przyjaciół i zupełnie nie poznawałem chłopaków, z którymi trzymałem się od lat.
Wszystko ciągnęło się przez kilka dni, a moja matka zaczynała coś zauważać. Mówiła, że rozmawiała z Anną i Harry ciągle chodził przygnębiony, a i podobno ja nie wyglądałem najlepiej. Okej, faktycznie nie umiałem skupić się na lekcjach, gdy wokół mnie ludzie plotkowali na temat mojego dupska, które "na pewno jest już rozjebane od ruchania".
Czułem zmęczenie w piątek i jedyne, czego pragnąłem, to szybkie zakończenie dnia. Zastanawiałem się nad wagarami, ale moja szkoła prędko informuje o tym rodziców.
– Hej – przywitałem się z Harrym, a on posłał mi uśmiech. Nie miałem dzisiaj auta, więc nie mogłem po niego przyjechać.
– Co tam?
– Nic, lecę na matmę.
– Powodzenia! – dodał, wiedząc, jaką nienawiścią darzę ten przedmiot.
Modliłem się, żeby Matt wreszcie zamilkł, a on jedynie ironicznie oblizał usta, patrząc na mnie. W końcu zdenerwowałem się, gdy na każdym kroku pokazywał głupie gesty i rzucał idiotyczne teksty. Ruszyłem za nim do łazienki i przyparłem go do ściany.
– Jeszcze jedno słowo, a tak ci wjebię, że cię nawet twoja laska nie pozna – warknąłem.
Chłopak roześmiał się, a ja miałem ochotę uderzyć go. W końcu szarpanina przeplatała się z wyzwiskami, a ja nawet nie zdążyłem się obronić, gdy jego pięść zderzyła się z moim nosem.
– Ty pierdolony kutasie! – krzyknąłem, widząc krew na swoich palcach.
– Pedał. – Splunął na moje buty, wychodząc z pomieszczenia.
Pozostali uczniowie patrzyli, jak opuszczam łazienkę tuż za nim i próbuję zatamować krwawienie. Przeklinałem pod nosem, kierując się w stronę szafki. Prędko obok mnie znalazł się Harry i z przerażeniem pytał, co się stało. Spojrzałem w jego przestraszone oczy, a moje ciało przeszył dreszcz i pojawiła się jedna myśl. W ciągu sekundy łączyłem moje usta z ustami przerażonego chłopaka, który niczego się nie spodziewał i nie był w stanie odwzajemnić pocałunku. Oderwałem się od niego, patrząc mu w oczy, a on jedynie oddychał szybko, nie ogarniając rzeczywistości. Jego twarz nosiła ślady mojej krwi, gdy ponawiałem pocałunek. W końcu poczułem na policzkach jego dłonie, a stres opuścił nasze ciała. Wiedziałem, że jesteśmy właśnie w centrum zainteresowania, ale miałem dość śmiechów, plotek, głupich tekstów i zachowań.
– To koniec, Harry – szepnąłem, gdy skończyło nam się powietrze i byliśmy zmuszeni oderwać się od siebie. – Muszę to skończyć.
– Ale Lou...
– Będzie dobrze, nie martw się, mały. – Starłem krew z jego policzka i uśmiechnąłem się, a potem skierowałem do psychologa szkolnego. Musiałem poczekać aż jedna z uczennic opuści gabinet. Miałem dość ukrywania prawdy i wolałem dostać karę, ale być wolnym od szkolnego terroru.
– Coś się stało, Louis? – usłyszałem, zajmując krzesło.
– Muszę pani coś powiedzieć. – Moje gardło jak na złość było ściśnięte. – Wiem, co się stało Harry'emu... wtedy... wie, pani, wtedy co go nie było. – Nagle milion myśli kotłowało się w mojej głowie. Miałem jednocześnie ochotę uciec i wyjawić całą prawdę. Wziąłem głęboki oddech i potok słów zaczął wypływać spomiędzy moich warg.
------
Półtora roku od ostatniego rozdziału, a ja wreszcie się zmotywowałam i napisałam kilka słów. I wiem, że to nie zachwyca. Wiem, że jest chujowo, krótko, nudnie i bez akcji. Ale kurcze, jestem z siebie dumna, bo wreszcie wróciłam. I być może następna część będzie szybciej, bo miałam tak cholerne wyrzuty sumienia po każdym komentarzu pod ostatnią częścią. Tak cholerną nienawiść do siebie.
Love x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro