Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

-Frank-

Złapałem Gerarda za rękę i skręciłem w przeciwną stronę.

- Co ty robisz?! - syknął - Nie możemy ich zostawić!

- Musimy ratować siebie, Gerard

Wbiegliśmy do lasu. Byliśmy tutaj bezpieczniejsi. Gęste drzewa utrudniały widoczność żołnierzom. Pociągnąłem Way'a w dół i schowaliśmy się za niewielką zaspą.

Żołnierze przeszli obok, nawet nas nie zauważając.

Spojrzałem na Gerarda. Przygryzał swoją rękę, a z jego szmaragdowych oczu wylewały się łzy. Jak najciszej tylko umiałem, przysunąłem się do niego, dotykając delikatnie jego rozgrzanych policzków.

- Wszystko będzie dobrze - wyszeptałem, przyciskając swoje czoło do jego. Przymknąłem oczy, wsłuchując się w odgłosy panujące na wyspie.

Jakiś żołnierz strzelił ze swojego karabinu. Ktoś uciekał w popłochu, jednak mężczyzna w mundurze dopadł do niego, biorąc wrzeszczącego w niebogłosy chłopca i przewieszając go przez ramię. Grupa próbowała uciec w stronę morza, jednak żołnierzom udało się ich okrążyć. Chłopcy podnieśli ręce w akcie kapitulacji. Gdzieś nieopodal przebiegała dwójka umundurowanych, ciągnąc za sobą dwójkę nieprzytomnych dzieci. W tym czasie jeden z żołnierzy wszedł do spiżarni. Znalazł tam chłopca, który zabarykadował się w szafie z pęczkiem kiełbasy i butelką mleka. Nieprzytomnego Greena wnieśli na noszach na okręt.

- Frank - pisnął Gerard - Słyszę coś

Szybko podnieśliśmy się z ziemi, chowając się za najbliższym drzewem. Lekko wychyliłem głowę, spoglądając w stronę hałasu.

- To renifer! - Way wyszedł ze swojej kryjówki, przyglądając się stojącemu nieopodal zwierzęciu - Przyszedł ze stałego lądu

- Nie dam rady - wysapałem, opadając na miękki śnieg. Byłem wyczerpany, głodny i ledwo trzymałem się na nogach.

- Morze zamarzło - Gerard ciągle wpatrywał się w renifera jak w obrazek.

- Nie mam siły - jęknąłem.

- Przejdziemy po lodzie

- Gerard, ja nie wytrzymam!

Chłopak oderwał się od zwierzęcia i przykucnął obok mnie. Podniósł do góry mój podbródek, zmuszając, abym na niego spojrzał.

- Musimy uciekać - powiedział wolno, wymawiając dokładnie każde słowo - Jeśli chcemy przeżyć, musimy przejść przez morze. To jedyna droga ucieczki, rozumiesz?

- Ale ja nie mam siły...

- Zrób to dla mnie - uśmiechnął się delikatnie, głaszcząc mój policzek.

Nie mogłem się poddać... nie w takim momencie. Musiałem zrobić to dla niego... dla nas

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro