Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

-Gerard-

Starałem się zachowywać normalnie. Obiecałem sobie, że kiedy wyjedzie, będę starał się udawać, że nic nigdy się nie wydarzyło. Że to wszystko było tylko wybrykiem mojej bujnej wyobraźni.

Stanąłem pod płotem, opierając się na rączce wideł. Nieobecnym wzrokiem zapatrzyłem się w prześwitujące między drzewami morze.

Ciekawe czy już odpłynęli...

Cholera, Gerard! Weź się w garść!

Jednak na branie się w garść było już za późno.

Bo oto zgarbiona postać, w długim, czarnym płaszczu, kraciastym berecie oraz z rudawym wąsem zbliżyła się do naszej grupy, skubiąc ten swój busz żyjący pod jego nosem.

Profesor Green podszedł do naszego opiekuna, uścisnął mu dłoń i zaczął rozglądać się z wymalowaną na twarzy dumą. Kiedy jego wzrok spoczął na mnie, poczułem jak jego pewność siebie daje mi soczystego plaskacza w oba policzki naraz.

Nikt się go tutaj nie spodziewał.

Tak samo jak nikt nie spodziewał się wybiegającego zza zakrętu Franka.

I tak samo nikt nie spodziewał się tego, że mały Iero rzuci się na znacznie wyższego, silniejszego i ważniejszego hierarchicznie profesora Greena z pięściami.

Frank był jednak tak zamglony nienawiścią i żądzą zemsty, że po chwili właściciel rudawego wąsa leżał pod nim - bezbronny i taki... beznadziejny.

Opiekunowie od razu rzucili się Greenowi na pomoc. Z trudem odciągnęli od mężczyzny czarnowłosego chłopca, który warczał i kłapał na nich zębami. Jego miodowe tęczówki zrobiły się całkowicie czarne. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że zauważyłem w kąciku jego ust pianę.

Cały blok C stał wokół zagrody i przyglądał się, jak dwoje opiekunów nieco zbyt mocno powstrzymuje Iero. Chłopiec zaczął łapczywie łapać powietrze, a jego twarz nabrała sinych kolorów.

Nie mogłem spokojnie patrzeć na to z boku.

Przeskoczyłem przez odgradzający mnie od nich płot i rzuciłem się na opiekunów. Jednego z nich powaliłem na ziemię i zacząłem okładać. Należało mu się za to, co próbował zrobić mojemu Frankowi. Nie minęła jednak chwila, a role się odwróciły - drugi opiekun ściągnął mnie z niego i zaczął wymierzać mi kolejne ciosy. Po chwili poczułem w ustach metaliczny smak krwi.

Jedyne co pamiętam, zanim straciłem przytomność, to widok Greena, który podniósł się i ledwo trzymając się na nogach, splunął w stronę wyrywającego się z uścisku mężczyzny Franka.

Potem była już tylko ciemność...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro