Ostatni uśmiech
Grał odkąd pamiętał.
Wszystkie emocje przelewał przez struny, a te zamieniały wszystkie smutki w piękną melodię.
Najchętniej grał w letnie wieczory. Otwierał okno, a ciepłe powietrze uderzało w jego twarz i uspokajało go. Muzyka skrzypiec roznosiła się po okolicy aż do samego zachodu słońca.
Widywał go często. Siedział na ławce i każdego dnia z uśmiechem na twarzy słuchał rozchodzącej się z trzeciego piętra muzyki.
Nigdy ze sobą nie rozmawiali. Czuli jednak między sobą tą wyjątkową więź. Wymieniali między sobą radosne uśmiechy. Mimo dzielącej ich odległości czuli nawzajem swoją obecność.
Trwało to rok. Potem dwa.
Aż w końcu w czasie trzeciego roku ich spojrzenia w końcu się odnalazły, a serca zaczęły wybijać ten sam rytm.
Uśmiechy zamieniły się w wzruszające listy, a słowa z listów w nuty, które rozbrzmiewały każdego dnia. I każdego dnia czuli jakby czas zatrzymywał się specjalnie dla nich.
Jednak czas postanowił nie stawać w miejscu ani na sekundę.
Nadszedł ostatni dzień wakacji. Muzyka z trzeciego piętra tego dnia nie rozbrzmiała. Żadna nuta nie znalazła ujścia z małego pokoju, a od ścian odbijał się jedynie echo łkania i rzewnego płaczu.
Tego dnia wymienili między sobą ostatni uśmiech.
A ławka w szpitalnym parku została pusta już na zawsze.
✨One shot nie dotyczy żadnej z postaci z fandomu Haikyuu i został napisany pod wpływem inspiracji✨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro