Prolog
Gdzieś w Rosji znajduje się dom. Dom, do którego dostają się tylko niektórzy i wydostają równie nieliczni. Dom, który kształtuje morderców. Szpiegów. Zdrajców. Dom, który potrafi usunąć ludzkość z człowieka. Dom, który wychował Natalię Alianovną Romanovą. Który zmienił ją w maszynę do zabijania, w Czarną Wdowę.
Podróż od niewinnego dziecka, do bezwzględnej dorosłej zaczęła się w momencie śmierci jej rodziców i przygarnięcia przez przedstawicieli Czerwonej Komnaty.
Nie była to już zatroskana i przerażona wszystkim Natalia, tylko kobieta nieczuła, zdyscyplinowana. Gotowa wypełnić każdy podyktowany przez przełożonych rozkaz, co czyniło ją istnym ideałem wśród panujących w Komnacie standardów. Tym samym szybko wyrosła na pozycję najbardziej docenianej w szeregach tej organizacji.
Mimo, iż już dawno przyjęła nowe imię, Natasha Romanoff, teraz otrzymała również najbardziej szczytny i ceniony kryptonim Czarnej Wdowy. Pod nim jest gotowa przystąpić do jej pierwszej poważnej misji, na którą czekała już od początku swojego szkolenia.. Zabójstwo na zlecenie. Coś, do czego została stworzona.
Szła żwawym krokiem przez wąski korytarz, prowadzący do gabinetu najważniejszej osoby w Red Room. Słychać było każde stuknięcie jej butów o posadzkę, roznoszące się echem po pomieszczeniu. Ubrana w mundur, z rękami założonymi na plecach, maszerowała do pokoju pod eskortą dwóch strażników. Jej ogniste włosy powiewały z każdym krokiem. Była niewzruszona, z kamienną twarzą, jednak w środku kłębiła się u niej mieszanina emocji - podekscytowania, strachu, obawy. Nie okazywała tego. Tak, jak ją uczyli.
Wkroczyła do pokoju przeznaczonego dla jej szefowej i mentora. Madame B siedziała przy biurku. W pomieszczeniu było jeszcze kilka innych wychowanek Domu, w tym Yelena. Największa przyjaciółka i rywalka Natashy. Bo na szczere relacje w tym miejscu nie można było liczyć. Roznoszący się w powietrzu słodki zapach wanilii przyprawił agentkę o lekki zawrót głowy, o który równie dobrze możnaby było obwiniać presję, jaką wywierała na kobiecie obecna sytuacja.
Madame trzymała w ręku teczkę, gdzie znajdowały się szczegóły dotyczące owej misji, która za chwilę ma zostać przydzielona. Jak zwykle Natalia domyśliła się, że głównym celem jest pokrzyżowanie planów Amerykanów, co od urodzenia wmawiano jej za słuszne. Surowe wychowanie w patriotycznym duchu pomogło wyrobić w Natashy wstręt i odrazę do obywateli Stanów Zjednoczonych, co dla rosyjskiej agentki od zawsze wydawało się być typowe.
— Natasho — zaczęła kobieta, wręczając Czarnej Wdowie dokumenty — Oto akta dotyczące twojej misji. Do pomocy wyruszy z tobą Agent Wociński.
Romanoff automatycznie przytaknęła.
— Dokąd mam się udać? —zapytała nie patrząc Madame w oczy
— Do Budapesztu.
Zatem...to był prolog. Mam nadzieję, że was zaciekawił. Postaram się szybko wstawić kolejny rozdział.
I tak: przepraszam za nieścisłości związane z komiksami i filmami. Dobrze znam prawdziwą historię Wdowy, a to taka moja interpretacja. Zapraszam na następną część.
~NinaMaximoff~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro