Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wypadek

Zapraszamy na one shot'a na naszym koncie z Chen'em z Exo.

Jin

Odkąd Seokjin dostał wiadomość od twoich rodziców, że jesteś w szpitalu, przez resztę wywiadu siedział podenerwowany. Odpowiadał na pytania lakonicznie i nie był pełen energii jak zwykle. Nawet nie opowiedział żadnego swojego żartu, co było bardzo dziwne.

Z trudem uprosił menadżera, żeby pozwolił mu później wrócić do dormu.

Dlatego teraz Jin siedział na korytarzu i czekał aż lekarz wyjdzie z twojej sali. Twoja mama podniosła go na duchu mówiąc, że to nic poważnego.

Gdy doktor opuścił pokój, Jin wszedł do ciebie. Widząc jak sobie leżysz i czytasz książkę, odetchnął z ulgą.

– Miałeś rację, Jin. Przepracowywałam się – powiedziałaś, zamykając okładkę. – Przepraszam, że wtedy uniosłam głos, nie powinnam.

– Co lekarze stwierdzili? – spytał z przejęciem, łapiąc twoją dłoń. Uśmiechnęłaś się na ten gest.

– Anemię. Mam zostać jeden dzień na obserwacji i mnie wypiszą. Muszę się zdrowo odżywiać i oszczędzać.

– Już ja cię przypilnuję żebyś wróciła do zdrowia. – Spojrzał na ciebie poważnie. – O słodyczach możesz zapomnieć. Masz szlaban na wypieki z piekarni.

– Ale Jin!

– Będę cię obserwował, a jak nie ja to twoja mama i sunbae mi pomogą. – Zagroził z wystawionym palcem, co cię rozśmieszyło.

Suga

– [Imię], chyba coś ci mówiłem i nie będę się powtarzał. Powiedz prawdę – warknął, nie mogąc znieść twojego zachowania.

– No przecież mówię ci, że zakręciło mi się w głowie i przez to się osunęłam po schodach – jęknęłaś zmęczona tym ciągłym wypytywaniem.

Przecież nie mogłaś powiedzieć mu prawdy... To by miało złe konsekwencje.

– K*rwa, [Imię]! Najpierw zdawało mi się, że masz sinika na ręce, teraz spadasz ze schodów w pracy. Czy ty siebie słyszysz? Wypadek? Po prostu przestań pier*olić i powiedz w końcu co tu się dzieje! – krzyknął.

– Wiesz co? Jak masz taki być to wyjdź – powiedziałaś twardo, odwracając głowę w drugą stronę.

Nie wygadasz się [Imię], wytrzymasz.

– Czy ta obrączka coś dla ciebie znaczy, [Imię]? Nie sądzisz, że należy mi się szczerość? - prychnął nie dowierzając twojej upartości.

– To ty nie umiesz przyjąć prawdy i wymyślasz jakieś fanaberie – jęknęłaś, czując napływające łzy i to nie tylko z powodu bólu złamanej ręki i paru sporych siniaków na ciele.

– Wiesz co? Wychodzę, mam dość. Jak uznasz, że czas na szczerość to napisz, znasz numer – wycedził, trzaskając drzwiami na odchodne.

Przepraszam oppa.

Rap Monster

Grałaś z chłopakiem i siostrą w piłkę nożną. Nie miałaś ochoty biegać po boisku i dlatego ustałaś na bramce.

Jednak nie spodziewałaś się tego, co się zdarzy.

Namjoon kopnął dość mocno piłkę i chcąc obronić, niefortunnie zostałaś uderzona w rękę. Krzyknęłaś, ale nie z bólu tylko ze strachu.

– Może pojedziemy na pogotowie? – spytał, przyglądając się twojemu nadgarstkowi. Niby nic nie było po nim widać, ale czuł, że jest coś na rzeczy. – Mocno cię boli?

– To zwykłe zbicie, serio. Możemy wrócić do gry – odparłaś szybko, dotykając stopą piłki.

Po pożegnaniu z Namjoonem, co nie było nigdy dla was przyjemne, wróciłaś do pokoju. Zdążyłaś tylko usiąść na łóżku, a ręką zaczęła dawać się we znaki.

Z zagryzioną wargą z bólu, przeszłaś do sypialni rodziców, mówiąc im, że musisz jechać na pogotowie. Twój ojciec w locie ubrał się i złamał chyba wszystkie przepisy drogowe. W poczekalni nie czekałaś długo, na szczęście.

– Ma pani złamany nadgarstek – oznajmił lekarz, gdy już zdążyłaś przejść prześwietlenie.

Zdziwiona wytrzeszczyłaś oczy.

– Ale mnie nic nie bolało – odpowiedziałaś, nadal nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałaś. Wstawili ci w gips rękę i powiedzieli, że masz przyjść za kilka tygodni na kontrolę.

 Po powrocie do domu, wysłałaś chłopakowi krótką wiadomość.

Mam złamany nadgarstek. Nadal nie mogę w to uwierzyć.

Kim zaśmiał się nerwowo i odpisał, czy nie robisz sobie z niego żartów.

Serio, Namjoon.

Przełknął powoli ślinę i wypuścił telefon z dłoni.

J-Hope

– Co? Jak to się przedłuży? – Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc w ogóle co się do mnie mówi.

– Panna [Nazwisko] uległa wypadkowi podczas zajęć i niestety musi zostać rehabilitowana w tamtejszym szpitalu przez najbliższy czas.

– Ale jak do tego doszło? – zapytałem wkurzony wiedząc, że podczas porannej rozmowy z nią zostałem oszukany.

Czekaj jak się tylko spotkamy.

– Niestety szczegóły nie są mi bliżej znane. Wiem jedynie, że jest to w miarę poważne.

Aish! Co za wiedźma.

– Dobrze, dziękuje za informacje. – Ukłoniłem się i odszedłem od szefa [Imię]. Z westchnięciem złapałem za telefon i wybrałem dobrze znany numer.

No to mamy sobie do pogadania. Będziesz się tłumaczyć, przeszło mi przez myśl wraz z poczuciem zranienia, który szybko mną zawładnęło.

Jimin

– Ałł! – jęknęłaś płaczliwie, doznając mocnego pieczenia. Puściłaś szybko pęknięty kubek, czując jak gorąca ciecz spływa ci po ręce. – Widzisz co zrobiłeś? – zawyłaś, spoglądając cały czas na bolące miejsce.

– Omo! Daj szybko tę rękę pod wodę – powiedział chłopak, prowadząc cię do kranu i puszczając strumień wody na poparzenie.

– To, że po tamtym wydarzeniu dowiedziałeś się jakie mam hasło w drzwiach nie znaczy, że masz tu przychodzić – mruknęłaś, wyrywając się z jego objęcia, w którym cię tu doprowadził.

– [Imię], ja naprawdę chcę to wszystko naprawić. Pozwól mi zająć się tobą.

– Mówisz o sytuacji, którą teraz wywołałeś? – prychnęłaś, czując złość.

Naprawdę za nim tęskniłaś, ale czym to było w porównaniu do tego co zrobił?

– Wiesz co mam na myśli – westchnął. – Będę przechodził tak długo aż w końcu się zgodzisz.

– Podasz mi ręcznik? – spytałaś na co przytaknął, ruszając do łazienki. – Dobrze wiesz, że nie lubię wybaczać, Jimin – zwróciłaś się do niego, gdy w końcu przyszedł.

– Nie zrobisz dla mnie wyjątku? – zapytał cicho, stając tuż przed tobą i nie zostawiając między wami najmniejszej odległości.

– Nie próbuj na mnie wpłynąć – ostrzegłaś go wymijając i usiadłaś na kanapie.

– Słonko..

– Aish! To, że już mi sporo przeszło po tym jak mnie uratowałeś, nie daje ci białej karty. – Wzięłaś przyniesiony ręcznik i przetarłaś nim miejsce wokół zaczerwienienia, które powoli malało.

– Możemy zacząć od początku? Od znajomych? – zapytał niepewnie, patrząc na ciebie tymi ciemnymi oczami.

– Na więcej nie licz – westchnęłaś. 

V

Z trudem podniosłaś się z kanapy i kuśtykając, podeszłaś do drzwi i je otworzyłaś. Widząc Taehyunga uśmiechnęłaś się lekko.

Nadal miałaś poczucie winy, że zachowałaś się tak niemiło w stosunku do chłopaka. Powinnaś zrozumieć jego powód, a niepotrzebnie się uniosłaś.

– [Imię]? Co ci się stało w kostkę? – zapytał zszokowany Kim, przyglądając się twojej nodze.

– Skręciłam ją – odpowiedziałaś szczerze. – Źle ustawiłam stopę i mi pstryknęło.

– Chodź tutaj! Zaraz przestanie boleć. – Rozłożył ramiona, w które wpadłaś z cichym śmiechem.

– Powinniśmy przejść do salonu – mruknęłaś w jego bluzkę.

– Tak jest dobrze – odpowiedział radośnie.

Jungkook

– Jestem – powiedziałaś, zajmując miejsce obok chłopaka.

– Powiesz mi coś w końcu? – zapytał, rzucając krótkie spojrzenie. Z westchnięciem odchylił głowę do tyłu przymykając oczy.

– Nie wiem od czego zacząć. Po prostu tamtego dnia zostałam poinformowana, że moja siostra leży w szpitalu. To był dla mnie szok, szczególnie, że nie jesteśmy w dobrych relacjach, a nie chciałam ci mówić, bo wiem, że od razu byś coś wymyślił żeby ze mną jechać.

– [Imię], czy ty naprawdę musisz być taka bezmyślna? – prychnął, przyciągając cię do siebie w ramiona. – To oczywiste, że chciałbym z tobą jechać. Bo ludzie po takich wiadomościach najczęściej są w szoku i stają się nieumyślni, a to może doprowadzić do wypadku.

– Chyba nie sądzisz, że byłabym go w stanie spowodować? – zapytałaś z uniesioną brwią. – To wina kierowcy, że tak mocno zahamował i uderzyłam głową, nie moja!

– Już tak nie jęcz.

– Ja wcale nie ję-ę... – ucięłaś ,czując jak zaczyna roztrzepywać ci włosy. – Ej! Zostaw! – pisnęłaś.

– Bo co? – Spojrzał na ciebie wyzywająco. – Jesteś za mała, żeby mi coś zrobić.

– Odezwał się dzieciak – prychnęłaś, próbując nieudolnie dosięgnąć włosów przyjaciela.

– [Imię]! Ile razy mam ci powtarzać żebyś nie mówiła na mnie dziecko ani tym podobne? – zirytował się, mierząc cię wzrokiem.

– Bo co? – powtórzyłaś jego słowa szczerząc się przy tym złośliwie.

– Bo to. – Złapał cię za rękawy kurtki powodując, że wpadłaś mu na kolana. W szybkim tempie zostałaś uniesiona do góry. – Zaraz opowiesz jak to jest latać w przestworach – powiedział, podchodząc z tobą do barierki, która oddzielała chodnik od w miarę stromego zbocza, na którym rósł mały lasek. – To co? Trzy, dwa-a, je...

– Dobra, dobra już nie będę! – krzyknęłaś przestraszona.

– A widzisz, było tak od razu. – Uśmiechnął się ciesząc ze zwycięstwa.

___________

Następna Reakcja 08.05

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro