Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyjście

Jin

– Wychodzisz gdzieś? – spytał Jin, widząc, jak ubrałaś się inaczej niż zwykle. Chodziłaś raczej w luźnych bluzkach, jeansach i zwykłych trampkach. Dlatego nowością dla Seokjina było zobaczenie ciebie w sukience.

– Znajomi z wydziału zaprosili mnie na imprezę – odpowiedziałaś, przeglądając się w lustrze. – Wydaje mi się, że jest odpowiednia.

– Nie pójdziesz sama – oznajmił, bawiąc się czarnym długopisem. – Dlaczego mi nie powiedziałaś, co?

– Idę z Dongwoo, więc nie będę cię ciągnąć – odrzekłaś, wygładzając materiał. – Nie bucz się, widzę twoją minę. – Wskazałaś palcem na odbicie w lustrze.

– Ale dlaczego z nim? Mogę iść z tobą! – Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc twojego oporu.

– Masz dużo materiału do zaliczenia. Kiedy go ogarniesz, co? Nie dość, że pracujesz, to jeszcze studiujesz. Nie zamierzam zabierać ci twojego cennego czasu na imprezę. Przeznacz go na naukę albo na porządny odpoczynek – wygłosiłaś, gasząc go od razu.

Zaczął coś mazać po palcach, ale nie przyglądałaś się temu. Wróciłaś do łazienki i przebrałaś się w codzienne ubrania, zostawiając samego w pokoju chłopaka.

– [Imię], a teraz? – Przyłożył dwa wskazujące palce do policzków, a narysowane łzy przypominały jakby, naprawdę płakał. Aegyo w wykonaniu Jina może nie poruszało szalonych nastolatek, ale dojrzałe studentki i kobiety już tak. – Mogę?

– Powiedziałam już coś – odparłaś z trudem i odwróciłaś się do niego tyłem. – Następnym razem ze mną pójdziesz. Jeszcze będzie wiele okazji.

Zawiedziony spuścił wzrok i zaczął bawić się palcami.

Suga

– Omo, moja głowa – jęknęłaś, wtaczając się do ciemnego mieszkania. Odłożyłaś klucz na szafce obok i asekurując się rękami wyciągniętymi przed siebie, podeszłaś do włącznika, który od razu wcisnęłaś.

 Zakryłaś szybko oczy oślepiona nagłym blaskiem. Dopiero po paru sekundach odsłoniłaś twarz, widząc przed sobą oczy. Mimowolnie z twojej buzi wyszedł pisk, nie spodziewając się tego, odskoczyłaś do tyłu, wpadając na fotel, na którym wylądowałaś. Przy okazji zahaczając głową o róg.

– Jak ty się schlałaś! – Uniosłaś wzrok na chłopaka, który cię wystraszył, pocierając obolałe miejsce. Obserwowałaś go nie rozumiejąc, co on tu właściwie robi.

A to magik jeden, a mówił, że nie ma powiązań z elfami. A tu proszę pojawia się znikąd, prychnęłaś w myślach.

– Zły pan. – Wytknęłaś palcem. – Przez cie-ebie będę miała kuku – powiedziałaś, podciągając się do przodu za oparcie.

– Aishh, gdzie byłaś? – spytał, robiąc duży krok w twoją stronę i pomagając ci wstać.

– Nie jesteś moją mamą, więc nie muszę ci odpowiadać – burknęłaś, próbując złapać stabilną postawę, przez co ociężale zarzuciłaś ramiona na szyję Mina.

– [Imię], czy ty wiesz w ogóle, która jest godzina? Myślisz, że możesz się tak szlajać po mieście o tej porze?

– Ojojoj – wyszczerzyłaś się mu prosto w twarz. – Przecież już jestem w domu – wzruszyłaś ramionami, podciągając się do jego twarzy. – A ty? – Pociągnęłaś go lekko za włosy z tyłu, uśmiechając się przy tym. – Co tutaj robisz? – spytałaś lubieżnie, rozbawiona całą tą sytuacją, a jeszcze bardziej tym, jak Yoongi jest spięty, gdy stoicie tak blisko siebie.

– Aktualnie to próbuję utrzymać cię w pozycji stojącej, abyś nie wylądowała twarzą na podłodze, idiotko – warknął, wprawiając cię w jeszcze większe rozbawienie.

– Omo! Jak ty się uroczo złościsz – pisnęłaś podekscytowana, łapiąc go za policzki i ciągnąć we wszystkie strony.

– [Imię]! – krzyknął, chcąc przywołać cię do porządku.

– Aigoo, nie trzęś mną tak! Oppa! – stęknęłaś, czując, jak podnosi cię do góry. – Noo!

– Nie kręć się tak, bo zaraz spadniesz. – Przyciągnął cię bliżej, sprawiając, że nieprzygotowana na to, uderzyłaś głową w jego.

– Ałaa! – zaskomlałaś.

– Mogłabyś uważać, [Imię]. Chcesz mnie zabić? Aishh, a ja jeszcze niosę cię do łóżka. Było zostawić cię na fotelu.

– Już tak nie jęcz, Min – westchnęłaś. – A to masz na osłodę – powiedziałaś słodko, przejeżdżając palcem po górnej wardze chłopaka, powodując, że zastygł centralnie przed drzwiami do twojej sypialni. 

 Niezrozumiale uradowana zachowaniem przyjaciela, spojrzałaś mu w oczy, wpatrując się w nie głęboko przez chwilę, po czym przeniosłaś swój wzrok nieco niżej, przełykając przy okazji zalegającą ślinę. Nieśpiesznie zbliżyłaś swoją twarz do chłopaka, stykając po prostu wasze usta na sekundę i szybko je oddalając. Zlękniona swoim wyczynem i lekko ostała tą sytuacją, nie zdążyłaś zauważyć, gdy tym razem to Min przysunął się do ciebie, tylko, że on nie powtórzył twoich ruchów, a od razu je pogłębił. Składając na twoich ustach głęboki, a zarazem czuły pocałunek. Twój pierwszy pocałunek.

RM

– Co ja mam teraz zrobić, [Imię]? – spytała cię przyjaciółka, chwytając po kolejną chusteczkę. Wytarła rozmazany tusz do rzęs i rzuciła chusteczką do kosza na śmieci, który stał niedaleko kanapy.

– Najpierw to musisz się uspokoić – odpowiedziałaś, ściskając pocieszająco dłoń. – Nie spodziewałam się, że z tego twojego lalusia będzie taki dupek. Gdzie ty miałaś oczy, co?

– Chyba ich nie miałam. Tak to jest, jak się patrzy na wygląd, a nie na charakter. Nie bierz ładnych facetów, [Imię]. Tylko problemów ci narobią.

Już miałaś odpowiedzieć, ale poczułaś, jak zawibrował ci telefon. Sięgnęłaś po sprzęt i odczytałaś wiadomość od Namjoona. Pospiesznie odpisałaś, nie chcąc siedzieć z nosem w telefonie.

Dlaczego nie możesz? Coś się stało? Może mogę jakoś pomóc?, westchnęłaś, odczytując kolejne powiadomienie.

– Zadzwoń do niego, inaczej cię zamęczy – powiedziała przyjaciółka, włączając telewizor. – Poczekam, ułożę myśli, leć. – Ponagliła cię ruchem ręki.

– Wybacz – mruknęłaś, wstając z kanapy i poszłaś do łazienki. Wybrałaś numer chłopaka i odczekując dwa sygnały, usłyszałaś jego głos.

– [Imię]? Halo? – powiedział między szumem dobiegającym ze słuchawki.

– Namjoon? Co chcesz? – spytałaś, odsuwając lekko słuchawkę od ucha, słysząc głośny pisk. – Co się tam dzieje?

– Jimin, Jungkook, Taehyung! Wypad z pokoju, ale już! – Podniosłaś zdziwiona brew na podniesiony głos chłopaka. – Chwili spokoju nie mogę mieć. Spotkamy się później? Mam akurat wolne.

– Jestem u przyjaciółki, Nam. Zadzwoniła i musiałam do niej przyjechać, serio nie mogę – odpowiedziałaś, nie chcąc zdradzać mu więcej szczegółów. Dowie się, gdy spotkacie się i wtedy mu nagadasz na zachowanie byłego chłopaka twojej przyjaciółki. – Posiedź z resztą albo odpocznij.

– Już mnie wymęczyli i mam ich serdecznie dość. Jin hyung i Suga hyung śpią, dlatego mnie męczą – wyznał, wzdychając ciężko.

– Zamknij się w pokoju i idź spać. Na pewno cię nie obudzą – poradziłaś, drapiąc się po nodze. – Muszę kończyć, nie mogę jej zostawić samej. Rozumiesz, prawda?

– Jak słońce. Odezwij się wieczorem...

– Odezwę, odezwę, kończę. – Zakończyłaś połączenie i wyszłaś z łazienki, wracając do salonu, gdzie twoja przyjaciółka spała rozwalona na całej kanapie.

Namjoon westchnął, słysząc zza drzwi piski Hoseoka i śmiech Jimina, który komentował jego rozmowę z tobą.

J-hope

Jakąś godzinę temu dostałaś wiadomość od przyjaciółki, że jej wieczór panieński z przyszłego tygodnia został przełożony na dzisiaj i było możliwości jego przesunięcia. Także musiałaś zmienić swoje wieczorne plany z Jungiem, ale że chłopak był już u ciebie, gdy dostałaś wiadomość, postanowił posiedzieć, aż się nie wyszykujesz, a po dłuższej rozmowie umówiliście się, że po ciebie przyjedzie, abyś nie wracała pijana taksówką.

– [Imię]! Masz tylko półtorej godziny, pospiesz się! – zawołał Hoseok, przeglądając coś w telefonie.

Jak burza wybiegłaś z pokoju, trzymając w ręce bieliznę i sukienkę. Skierowałaś się do łazienki, od razu ją zamykając na zamek. Gdybyś była sama w domu, pewnie tego byś nie zrobiła, ale dzisiaj był Jung, który miał zbyt dużo szalonych pomysłów.

– Jesteś pewna, że zdążysz? Czas leci, a ty nie wychodzisz! – Nie przejmował się tym, że słychać go pewnie na całym piętrze, a sąsiedzi dostawali białej gorączki.

– Przestań gadać, bo przez ciebie schodzi mi dłużej! – warknęłaś głośno, mocując się z zamkiem sukienki. Na złość wszystkiemu nie chciał gładko się zasunąć. – Uspokój się, [Imię]. Zdążysz, nie martw się. – Wzięłaś kilka wdechów i spróbowałaś zasunąć zamek. Ku twojej uciesze, udało ci się.

– Hoseok! Przynieś mi biżuterię z biurka! Proszę! – zawołałaś, rozczesując włosy. Odkluczyłaś drzwi i czekałaś, aż chłopak przyniesie ci dodatki.

Podniósł się z ciężkim westchnięciem i wchodząc do twojego pokoju, tylko załamał ręce. Ilość ubrań, jaka leżała na podłodze powalała, a ty nadal skarżyłaś się, że nie masz w czym chodzić. Przeniósł wzrok na biurko i spodziewał się tylko jednego kompletu dodatków, a okazało się, że było ich kilka.

Który wybrać?, przeszło mu przez myśl, gdy wziął w palce srebrny wisiorek.

– Te z niebieskimi oczkami! – Usłyszał cię i uśmiechnął się szeroko. Podszedł pod twoje drzwi i zaczął w nie pukać.

– Mogę wejść? Nie jesteś w ręczniku? – spytał, nie chcąc wchodzić w nieodpowiedniej chwili.

– Nie, nie jestem. Wchodź, ile mam czasu? – powiedziałaś, lakierując trochę włosy, żeby jak najdłużej się trzymały. Usłyszałaś gwizd i zerknęłaś na niego przez ramię. – Daj i przestań się tak gapić, trochę mnie krępuje.

– Mam nadzieję, że na tym wieczorze panieńskim nikogo nie będziesz podrywała – rzekł, wpatrując się w ciebie. – Ładnie ci, widzisz? Mam gust, a chciałaś tą okropną zieloną.

– Tak, tak, masz gust – przyznałaś, odkręcając się do niego przodem. – Wyglądam znośnie? Ile czasu mi zostało?

– Godzina. Kiedy ma podjechać ten twój znajomy? – zadał pytanie, wychodząc z łazienki.

– Za kilkanaście minut. Jedzenie masz w lodówce. Przekąski w szafkach, a spać możesz na kanapie. Koce i prześcieradła są w szafie. Co jeszcze... – zastanowiłaś się na głos.

– Nie jestem tutaj pierwszy raz, wiem co, gdzie jest – rzekł, marszcząc brwi. Tak bardzo chciał spędzić z tobą wolny wieczór.

– Pamiętaj odbierać, gdy będę dzwonić, żebyś nie przysnął – mruknęłaś, znając możliwości swojego przyjaciela i spania w trudnych warunkach, które tym razem w postaci twojej kanapy były całkiem znośne.

– Nie usnę, nie martw się – powiedział, wstając z fotela. – Będę z nim siedział przy uchu. – Pomachał ci telefonem przed nosem.

– Mam taką nadzieję... – Odebrałaś nową wiadomość i westchnęłaś ciężko. – Już stoi pod blokiem. Muszę się zbierać. Trzymaj za mnie kciuki, dobrze? Postaram się nie pić.

– Ciężko będzie – stwierdził, wyobrażając sobie ciebie odmawiającą alkoholu znajomym. – Uważaj na siebie, dobrze?

– Tak, tak. Przytulas na pożegnanie. – Rozprostowałaś ramiona i po chwili chłopak chwilę cię tulił. – Oho, już dzwoni. Nie roznieś mi domu – stwierdziłaś, słysząc melodię wydobywającą się z torebki.

– Mhm, postaram się – rzekł, uśmiechając się szeroko. Pomachał ci na pożegnanie i zamknął drzwi na zamki. – Co tu teraz porobić? Spanie brzmi dobrze... – Poszedł na kanapę i ledwo co zdążył się wygodnie ułożyć, zasnął jak aniołek.

V

Właśnie kroiłaś wołowinę na małe kawałki, jak usłyszałaś, że ktoś się do ciebie dobija. Wytarłaś ręce w fartuch i ostatni raz zerkając na mięso, wyszłaś otworzyć osobie, która stała za drzwiami.

– Tae? – powiedziałaś zaskoczona i zerknęłaś na jego torebki wypchane po brzegi zakupami. – Ile razy ci mówiłam, żebyś odżywiał się zdrowo?

– I tak spalę to na treningach. O? Gotujesz coś? Czuję marynatę. – Niuchnął kilka razy, wyciągając śmiesznie szyję do przodu. – Dasz spróbować, prawda? Na pewno dasz.

– Idę na urodziny i przypadło mi robienie mięsa – wyjaśniłaś, wymijając go w progu salonu. Chłopak zmarszczył brwi i posłusznie za tobą poszedł. Odłożył na stół reklamówki, wyciągając przy okazji jedną paczkę chrupek. – Dużo nie, ale na kilka godzin powinno ci wystarczyć. – Wskazałaś nożem na odłożone na boku pokrojoną wołowinę. Nie była ona tak duża, jak ta główna, ale wystarczyła na zaspokojenie głodu.

– Gdzie? Z kim? Do kogo? – Wcisnął kilka przekąsek do ust i zaczął uważnie ci się przyglądać. – Mogę z tobą iść? – spytał dość wyraźnie.

– Do domu znajomego mojej rodziny. Kuzyn ma po mnie przyjechać, a ty nie możesz iść. Nie zapominaj o pracy. – Zerknęłaś na niego kątem oka.

Położył paczkę na kolanach i spojrzał na ciebie nadąsany i lekko zirytowany. Już chyba wiedział, jak się czułaś, jak odmówił spotkanie w kawiarni. 

Jimin

– Halo? – powiedziałaś, odbierając komórkę.

– Ej, [Imię]! Rusz się, zaraz idziemy. – Pośpieszyła cię twoja koleżanka, szturchając lekko w ramie.

–Gdzie jesteś? Stoję przed drzwiami, ale nikt nie otwiera. – Usłyszałaś zirytowany głos Jimina.

– Tak jakby nie ma mnie teraz w domu – mruknęłaś. – Zapomniałaam – jęknęłaś, przypominając sobie o waszym dzisiejszym spotkaniu.

 Niestety, gdy wychodziłaś z uniwersytetu, twoja grupa postanowiła zrobić sobie kolejny wypad i w sumie, miałaś nie iść, ale po kilku minutach przekonywać i obietnicy powrotu na czas, zgodziłaś się. A dając się ponieść zabawie, kompletnie wyleciał ci z głowy Park.

– Ja zaraz będę, już jad..

– Co, gdzie jedziesz? Dopiero zaczyna się zabawa, [Imię]. – Odwróciłaś się za siebie, słysząc głos chłopaka z twojej paczki.

– [Imię], z kim ty tam jesteś?

– Poczekaj – powiedziałaś do telefonu. - Będę już wracać, ktoś na mnie czeka – zwróciłaś się do czarnowłosego.

– Ale no, [Imię] noc młoda, a ja jeszcze nie miałem okazji z tobą zatańczyć – powiedział, robiąc krok w twoją stronę i łapiąc cię za wolną dłoń – nie daj się prosić. Jeden taniec. – Uśmiechnął się zachęcająco.

– [Imię]! – Dało się słyszeć podniesiony głos z telefonu.

– Nie, naprawdę, nie mogę – westchnęłaś zakłopotana. – Innym razem.

– No dobra, ale trzymam cię za słowo, mała. Następna impreza będzie nasza – rzekł, nie tracąc dobrego humoru. – Ale przytulas na pożegnanie musi być. – Przyciągnął cię do siebie za trzymaną dłoń i objął szybko.

– To do zobaczenia na wykładzie – pożegnałaś się. – Dobra jestem – zwróciłaś się tym razem do Jimina.

– [Imie] kto to był? Słyszałem męski głos.

– Już ci go pokazywałam, widziałeś jego zdjęcie – oznajmiłaś, kierując się w stronę domu, który znajdował się niedaleko.

– Gdzie jesteś? Wyjdę po ciebie, nie będę siedział tu dłużej – powiedział, przeklinając cicho pod nosem, czego już nie dosłyszałaś.

Jungkook

– I jak ci się podoba? – Skierowałaś wzrok z gości na chłopaka, który zadał ci pytanie.

– Muszę przyznać, że jest kompletnie inaczej, niż się spodziewałam – rzekłaś, z powrotem odwracając głowę w stronę sali, którą byłaś oczarowana.

Był to bal urządzany przez jedną z organizacji charytatywnych, którego celem było zebranie pieniędzy dla osób borykających się z głodem tutaj w waszym otoczeniu. Żyjących niedaleko was.

Dlatego z radością zgodziłaś się towarzyszyć przyjacielowi jako przedstawicielka firmy, w której pracujesz, bo jak to powiedział twój szef: ,,Teraz jest czas dla młodych".

Więc takim o to sposobem stałaś w długiej czerwonej sukni obok Jeona, zachęcając ludzi do dawania darowizn.

– Mam nadzieję, że jak skończy się to całe powitanie i ludzie zajmą się sobą, to wyskoczymy gdzieś coś zjeść – zaproponował.

– Uhh... wiesz, bo właśnie [Imię Przyjaciółki] pytała, czy się z nią nie urwę w połowie i się zgodziłam – powiedziałaś, spuszczając wzrok lekko w dół.

Nie lubiłaś nikomu odmawiać, bo wprawiało cię to w poczucie winy.

– Aha... – odrzekł lekko zmieszany.

– Ale, jak chcesz, to możesz iść z nami, [I.P] chętnie cię pozna – zaoferowałaś, nie chcąc zostawiać chłopaka samemu sobie tutaj.

– Nie, nie trzeba, [Imię]. Innym razem. – Uśmiechnął się niezbyt szczerze zawiedziony.

__________________

Następna Reakcja 07.04

Co sądzicie, podoba się? Czekamy na komentarze <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro