Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trasa

Jin

– [Imię], nie będę mógł wyjść z tobą w ten weekend – powiedział nagle Jin, przestając oglądać Music Bank. Spojrzałaś na niego lekko zaskoczona.

– Koncert? Trening? Wywiad? Sesja? – wyliczyłaś na palcach, ale żadna z odpowiedzi nie była trafna.

– Trasa, wyjeżdżam na kilka tygodni.

Sapnęłaś ciężko, od razu tracąc dobry humor. Jednak po chwili wymusiłaś uśmiech, nie chcąc jeszcze bardziej dołować chłopaka. Jemu samemu było ciężko zostawienie ciebie, ale miał taką pracę. Pocieszał się tym faktem, że zaśpiewa dla fanów i szybko wróci, żeby z tobą spędzić wolny czas.

– Musisz być podekscytowany – stwierdziłaś, patrząc na niego. – Yah! Rozchmurz się! Będę cię oglądać i nie mam ochoty widzieć cię smutnego. – Poklepałaś go po włosach.

Kim tylko zacisnął mocniej usta.

– Dzięki, że jesteś taka wyrozumiała – wyznał po cichu, mając spuszczoną głowę. – To dla mnie dużo znaczy.

– Coś się złego z tobą dzieje. Normalnie skakałbyś do sufitu, wiedząc, że jedziesz w trasę. Co się dzieje? – Założyłaś ręce na klatkę piersiową. – Robisz to dla fanek. Uszczęśliwiasz je, przecież kochasz to robić, tak?

– Ale ty tu sama zostaniesz...

– Spokojnie, Dongwoo oppa mnie przypilnuje. Nie patrz tak na mnie, nie zamierzam z nim być. Nawet jakby był ostatnim facetem na ziemi.

Odetchnął z małym uśmiechem.

– Mimo wszystko...

– Mimo wszystko będziemy rozmawiać przez telefon albo kamerkę. Nadal masz jakieś argumenty? Nie? Też się cieszę, że cię przekonałam do wyjazdu.

Uśmiechnęłaś się i przekręciłaś głowę w bok.

– Jak możesz być tak przekonująca?

– It's my truth – zacytowałaś wers Awake i podniosłaś jego kąciki ust do góry. – W takim razie musimy jak najwięcej spędzić czasu.

– Chyba jednak to też nie wypali – przyznał niechętnie, wyciągając z kieszeni wibrujący telefon. – Już dzwonią. – Wskazał na połączenie od RMa.

– Już będziemy się żegnać? Nie posiedziałeś nawet dwóch godzin... – mruknęłaś, wstając z kanapy i idąc do kuchni. – Czekaj chwilę, dam ci coś do jedzenia.

– Przez ciebie przytyję.

– Spalisz na treningu, a i tak nie oprzesz się bułkom.

Poszedł za tobą i przyglądał się, jak wpychasz do torebki słodkie bułki. Nie przejmowałaś się tym, że zapewne stracą swój cały urok.

– Proszę, zjedz je ze smakiem i podziel się z resztą. – Wręczyłaś mu papierową torbę.

– Mogę coś zrobić? – spytał, a ty przytaknęłaś głową. – To na pożegnanie. Zamknij oczy.

Podniosłaś brew, ale nic nie powiedziałaś. Zrobiłaś to, o co poprosił i czekałaś chwilę. W pewnym momencie poczułaś coś na ustach. Otworzyłaś oczy i widząc prawie dotykającą twarz Jina twojej, zdębiałaś i wytrzeszczyłaś oczy.

A właśnie w takich momentach klęłaś bohaterki dram, że przypominają drzewa. A sama tak się zachowałaś.

Miał delikatne usta, tego byłaś pewna. Nie robił gwałtownych ruchów, nie śpieszył się i nie przejmował tym, że znowu ktoś się do niego dobija. Poddał się chwili i tobie się to spodobało.

Kiedy Jin odsunął się od ciebie, patrzyłaś na jego rumieńce na policzkach. Sama wyglądałaś jak dorodny pomidor.

Mruknął tylko ciche przepraszam i wybiegł z domu, trzaskając drzwiami.

A ty usiadłaś na krześle, dotykając ust i cały czas mając myśl w głowie:

Zabrałeś mi pierwszy pocałunek, Jin. 

Suga

– Mmm jeszcze chwile, tylko minutkę – mruknęłaś przeciągle, słysząc muzykę rozbrzmiewającą w pokoju. – Aishh... co jest z tą drzemką? – westchnęłaś w poduszkę, podnosząc się po chwili na rękach. Z ociąganiem sięgnęłaś po grający telefon, przecierając przy okazji zaspane oczy.

Coo? Szósta trzydzieści?, mrugnęłaś kilka razy oczami, myśląc, że masz omamy.

– Halo? – powiedziałaś zdziwiona, odbierając połączenie od Mina, z którym ostatnio rzadko rozmawiałaś.

– Drzwi. – Usłyszałaś po drugiej stronie zmarznięty głos.

– Już idę.

Podniosłaś się szybko z łóżka, pędząc w stronę drzwi, które chwilę później otworzyłaś. Przy okazji nie zapaliłaś światła i skończyłabyś na podłodze, ale uratowała cię szafka na buty.

– Hej – rzucił chłopak, wchodząc do środka – nie zostawiłem u ciebie przypadkiem mojego portfela, jak byłem ostatnim razem? – zapytał, rozglądając się na boki.

– Poczekaj – bąknęłaś jeszcze zaspana i podeszłaś do koszyczka z kluczami i różnymi innymi duperelami. – Jest, proszę. – Oddałaś mu własność. Ziewnęłaś potężnie i przetarłaś oczy.

– Dzięki i przepraszam, że cię obudziłem – rzekł, drapiąc się po głowie. Próbował na ciebie nie patrzeć, wolał przyglądać się korytarzowi, który już mimo wszystko wiele razy widział.

– Nie jesteś pierwszy ani ostatni – odpowiedziałaś, chcąc jakoś zapełnić między wami panującą ciszę. – Będę robić śniadanie, chcesz się dołączyć? – zaproponowałaś, patrząc wymownie na kuchnię.

Na początku się wahał. Więcej było przeciw niż za ale wybrał te drugie. Wolał z tobą raz, a dobrze wyjaśnić relacje, niż odkładać to w nieskończoność.

Kiwnął ci głową i zdjął buty. Podsunęłaś mu kapcie i zniknęłaś z jego pola widzenia. Zrzucił okrycie i zawiesił je na wieszaku. Westchnął głęboko i przez chwilę wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze.

Ty w tym czasie postanowiłaś przemyśleć, jak się masz zachowywać w jego towarzystwie. Po ostatnim incydencie rzadko ze sobą rozmawialiście. Yoongi mówił, że nie miał czasu, a ty nie naciskałaś.

– Do czego to doszło – burknęłaś, kręcąc nosem. Włączyłaś palnik i postawiłaś na nim patelnię. – Idziesz, Min? – zadałaś dość głośno pytanie, ale nie otrzymałaś wiadomości.

Nawet nie odpowie, pokurcz jeden, pomyślałaś, mieszając jajko z kawałkami kiełbaski. Wyłączyłaś w międzyczasie piszczący czajnik i zalałaś wcześniej przygotowane torebki herbaty.

Chłopak oparł się ramieniem o futrynę i w ciszy ci się przyglądał. W myślach przyznał, że dobrze ci w tych spodniach do kolan i zwykłej, przetartej za dużej bluzce. Wyglądałaś tak zwyczajnie, a Min miał dość ciągłego wyglądu ułożonego przez stylistki.

– Omo! Co się nie odezwiesz? Na zawał zejdę – burknęłaś, stawiając na stole talerze ze śniadaniem. – Siadaj i się częstuj.

– To jest to twoje śniadanie?

– Jak coś ci nie pasuje, to tam są drzwi. – Wskazałaś pałeczkami na wyjście z kuchni. Chłopak od razu usiadł naprzeciw ciebie, zaczynając jeść posiłek.– I to ja rozumiem...

W ciszy jedliście śniadanie, rzucając sobie ukradkowe spojrzenia. A jak zerknęliście na siebie, to od razu próbowaliście spoglądać w inne strony, co było dość trudne z faktu, że pomieszczenie nie było jakieś duże.

– Także... – odchrząknęłaś, zabierając swoje brudne naczynia. – Coś się działo u ciebie ostatnio?

– Mam trasę, wyjeżdżam jutro – powiedział dość spokojnie, wpatrując się w obrus leżący na stole. – Dzięki za śniadanie, było dobre.

Przestałaś myć miseczkę, a gąbka wyleciała ci z ręki. Odwróciłaś się do niego przodem, nie zważając na to, że z naczynia kapie ci woda na kapcie.

– Że co? A-aish! Jak zwykle mówisz mi o wszystkim na ostatnią chwilę... – przerwałaś na chwilę – na długo?

– Jakieś trzy tygodnie, chyba że coś się przedłuży – wyjaśnił, przyglądając się widokowi przez okno.

Nastała drętwa cisza. Zagryzłaś wargę i odwróciłaś się do niego tyłem, zaciskając wolną dłoń w pięść.

I co ja mam teraz zrobić? Aish! To jest takie trudne!, pomyślałaś, wzdychając ciężko w duchu.

Yoongi spojrzał na twoje plecy, myśląc nad tym, jak rozwiązać całą tę sprawę.

– Przepraszam... – powiedziałaś w pewnej chwili. – Nie powinnam wtedy tego... – przerwałaś na chwilę, chcąc wziąć głębszy oddech. – Tak mi wstyd... – dokończyłaś drżącym tonem. Chrząknęłaś kilka razy, myśląc, że to coś da. – Właśnie! Gdzie będziesz koncertował? Przywieź mi jakąś pamiątkę, dobrze? – szybko zmieniłaś temat, wycierając zastawę suchą ściereczką.

– [Imię]... Zapomnijmy o tym... – powiedział z trudem, przyglądając się, jak zastygasz w bezruchu. Też się katował tą myślą, że nie powinien tego robić. To było nieodpowiednie. – Tak będzie najlepiej.

– Też tak sądzę... – przytaknęłaś, zamykając szafkę. Powoli odwróciłaś się do niego i spojrzałaś na jego twarz. Patrzyliście na siebie w ciszy przez krótką chwilę. – To gdzie jedziesz?

– A ty nadal o tym?

– Chiny? Japonia? Tajwan? A może Tajlandia? Nie chce mi się szukać w informacji w necie... – ciągnęłaś, uśmiechając się lekko. Powoli wszystko wracało do normy. – Jak Chiny to chcę złotego smoka, z Japonii maneki neko... – zastanowiłaś się chwilę nad pozostałymi. – A reszta? Dam ci pole do popisu.

– Nie powiedziałem, że ci coś przywiozę.

– Ale i tak to zrobisz.

– Jesteś zbyt pewna siebie.

– Uczę się od ciebie.

Parsknęłaś śmiechem na jego zaskoczoną minę.

– Oho, czyżby mamuśka dzwoniła? – zażartowałaś, przeczuwając, że dzwoni najstarszy z zespołu. Min przytaknął ci i niechętnie odebrał połączenie od Jina. Wyjaśnił mu wszystko w trzech zdaniach i rozłączył się od razu. – Ile masz do spotkania, piętnaście minut?

– Dwadzieścia – rzekł, wzdychając krótko. – Muszę się zbierać.

– A zaczęło robić się tak przyjemnie... – bąknęłaś, idąc za nim na korytarz. – Nie myśl, że nie będę cię wkurzać.

– Też będzie mi nudno bez ciebie – odpowiedział, tym razem zaskakując ciebie. – Zakład – oznajmił, zapinając guziki od płaszcza. Niezrozumiale przekręciłaś głowę na bok. – Nie pamiętasz? – udał zaskoczenie i zakrył usta ręką.

– Twoje aegyo na mnie nie działa. Rób je swoim fankom – podsumowałaś, widząc jego marne próby przypodobania się tobie. – Nic sobie nie przypominam, ale niech ci będzie. O co chodzi?

– Całus na pożegnanie. – Wskazał palcem na policzek i odwrócił nim w twoją stronę.

Zrobiłaś to, co miałaś zrobić i odchrząknęłaś, czując wypieki na policzkach.

– Idź już, muszę się szykować na uczelnię.

– Odezwę się, jak wrócę do dormu – powiedział, jak już otwierał drzwi. – Szykuj się, nie zamierzam wysłuchiwać tego, że się spóźniłaś.

– Dzięki, miły jak zawsze – prychnęłaś, machając na niego ręką. – Idź, bo twoja mamuśka się denerwuje – stwierdziłaś ze śmiechem, słysząc dzwonek przychodzącego połączenia.

Chciał coś powiedzieć, ale tylko pomachał ci przed wyjściem. Odetchnęłaś głęboko i z rumieńcami wróciłaś do łóżka, chcąc przemyśleć wszystko od nowa.

RM

– Namjoon... to było metalowe – powiedziałaś, trzymając w dłoni pióro i oderwany kawałek ze skuwki. 

Dałaś mu tylko potrzymać. Potrzymać!

– To nie było specjalnie – burknął, patrząc na swoje palce. – Po prostu tak mam.

– Jak dobrze, że jestem przyzwyczajona do tego – westchnęłaś, chowając rzeczy do szuflady. Poprawiłaś się na fotelu i zerknęłaś na chłopaka, który zawitał do ciebie znienacka. – Odkupisz mi go w wolnej chwili, wracając. Co takiego ważnego chciałeś mi powiedzieć?

– Jadę w trasę – rzekł, poprawiając nogę na kolanie. – Na trzy tygodnie – ubiegł twoje następne pytanie.

– To sobie poczekam na nowe pióro... – stwierdziłaś, zaciskając usta w wąską szparkę. – Ameryka? Coś wspominałeś o niej.

– Tak, cieszę się, że spotkam się z fanami, ale nie będziemy mogli się spotykać – wyznał, przymykając na chwile oczy.

– Spotykać może i nie, ale istnieje Internet i wiadomości. – Wskazałaś palcem na swój telefon. – Nie będzie tak źle. Zleci bardzo szybko, będę cię oglądać.

Do twojego pokoju weszła młodsza siostra i wskoczyła na łóżko, siadając obok Namjoona. Uśmiechnęła się szeroko, przytulając się do ramienia chłopaka. Westchnęłaś tylko na przymilanie się młodszej.

– Co mi przywieziesz z Ameryki? – spytała dziewczynka, wpatrując się w Kima swoimi słodkimi oczami.

– Ile razy mówiłam ci, żebyś nie podsłuchiwała? – zapytałaś lekko zirytowana. Nawet nie mogłaś spokojnie porozmawiać w swoim pokoju! – Niegrzeczny dzieciak – stwierdziłaś, nie słysząc odpowiedzi.

– Misia?

– Jestem za duża.

– Lalkę?

– Mam kilka.

– Książkę?

– Jeszcze dobrze nie czytam.

Namjoon spojrzał na ciebie błagalnie, nie wiedząc jak wygrać rozmowę z twoją młodszą siostrą.

– Coś wspominałaś o kolorowankach i kredkach. Dobrze pamiętam? – powiedziałaś, przechylając się na krześle. Dziewczynka przytaknęła energicznie, ciągnąc go za rękaw od bluzki.

– Chcę duuużo kolorów! Najlepiej takie żywe! Bo lubię żywe kolory!

– Młoda, co się mówi?

– Proszę, Namjoon-ssi!

Idol musiał chwilę przemyśleć, przez co nastała cisza w pomieszczeniu. Ty zajęłaś się szkicowaniem rysunku, a [Imię młodszej siostry] nad wyłudzaniem jak najlepszych prezentów.

– Dobrze, kupię – odpowiedział, a dziewczynka pisnęła z radości. – [Imię], a ty co chcesz?

– Hmm... zdjęcia – zastanowiłaś się, odrywając od rysunku. Odwróciłaś się w ich stronę, obracając w palcach ołówek. – Jak najwięcej, żebym mogła je powiesić na tamtej tablicy. – Wskazałaś głową na oblepioną fotografiami tablicę korkową, która zajmowała całą ścianę.

Chłopak postanowił poprosić Sugę albo i sam spróbuje coś sfotografować. Jak nie zniszczy telefonu.

J-hope

– A ty może byś się ubrał, co? – spojrzałaś krytycznie na chłopaka, który jak gdyby nigdy nic wyszedł sobie z łazienki w samych spodenkach, ,,zaszczycając" cię widokiem swojej klatki piersiowej.

– Chyba zgubiłem koszulkę – westchnął lekko zażenowany.

– Nie chyba, a na pewno i zgubiłeś ją w rzeczach do prania, które właśnie włączyłam – mruknęłaś, obserwując niebieski materiał wirujący w pralce.

– Najwyżej odbiorę ją od ciebie po powrocie, ale gorzej z tym, jak ja teraz pojadę do dormu, [Imię]. – Zmarszczył brwi.

– Poczekaj, powinnam mieć w szafie jakieś za duże bluzy. Myślę, że będą idealne na ciebie, a jak nie, to najwyżej podciągniesz rękawy – zasugerowałaś, podchodząc do bieliźniarki i przeglądając pułki z ubraniami.

– Aish! I to dzień przed wyjazdem! Obym jutro nic nie zgubił. Najwyżej ukryjesz mnie przed chłopakami, jak nie będziemy mogli przeze mnie jechać – zaśmiał się, przyglądając się coraz większej stercie rozrzuconych ubrań.

– Łap. – Rzuciłaś Jungowi materiał. Zamknęłaś drzwiczki i odkręciłaś się w jego stronę, aby zobaczyć, czy pasuje.

– I jak? – zapytał, prezentując ci swój ,,Outfit".

– Zdecydowanie możesz iść reprezentować modę dwudziestego pierwszego wieku – zachichotałaś. – Wyglądasz jak z młodszego brata. Ale tak to jest wszystko super. – Pokazałaś mu kciuk do góry.

– Dobra, bo mam mało czasu, [Imię]. Zapraszam na pożegnalny uścisk. – Rozłożył ręce, próbując uśmiechać się promiennie w twoją stronę.

– Troszkę nieszczere to – mruknęłaś, wtulając się w przyjaciela. – Będę tęsknić.

– Aishh! Jedna z gorszych wad zawodu, [Imię] – mruknął w twoje włosy. - Pamiętaj nie omijać posiłków, jak to masz w zwyczaju i informuj mnie, jak tam idzie z dzieciakami. W wolnych chwilach będę dzwonił. I kup już sobie jakiś ciepły szalik, bo zaczyna się robić zimno na dworze, a szczególnie kup witaminy i bierz je codziennie rano... – wymieniał.

– Zapamiętam – wcięłaś się, odsuwając na niedużą odległość.

– Na mały palec? – zapytał, wystawiając rękę.

– Na mały palec – odpowiedziałaś, łącząc wasze dłonie.

Jimin

– I co, mówisz, że nie będziesz tęsknił, tak? – zapytałaś, patrząc, jak chłopak zaczyna kręcić przecząco głową z uśmiechem. 

– Osz ty! I jeszcze się do tego przyznajesz? – Złapałaś za jego policzki i zaczęłaś je tarmosić. Co wprawiło go w jeszcze większe rozbawienie.

– [Imię], już nie musisz mnie tak dotykać, wiem, że jak wyjadę, to uschniesz z tęsknoty. – Zaśmiał się, łapiąc cię za biodra i podnosząc do góry.

– Jimiiin-n! – pisnęłaś, chichocząc. – Postaw mnie!

– A czemu bym miał, skoro chwilę temu maltretowałaś moją twarz? Jak cię postawie to pewnie wymyślisz coś gorszego – uśmiechnął się, co z twojej nowej perspektywy wyglądało uroczo.

– Omo, jestem za ciężka, Park. – Poklepałaś go po ramieniu, dając sygnał, że już czas na dół.

– Chyba coś ci się pomyliło, słonko – odrzekł, zaczynając was okręcać. Przez co zaczęłaś niekontrolowanie się śmiać, rozkładając przy okazji ręce.

– Aishh i co ja będę robić przez ten czas sama – westchnęłaś, dotykając już ziemi stopami. – Tylko pamiętaj dzwonić, gdy będziesz miał czas. – Pogroziłaś mu palcem.

– A ty wiedz, że do czasu mojego powrotu masz szlaban na imprezy – powiedział spokojnie, jak gdyby nigdy nic.

– Okok, czekaj... co? – Zrobiłaś zdziwioną minę. – Nie żartuj.

– Serio to mówię – odpowiedział twardo. – Masz nigdzie beze mnie nie wychodzić wieczorami, a najlepiej jakbyś do czasu powrotu zapraszała koleżanki do domu.

– Chyba śnisz, kolego – powiedziałaś oburzona. – Jeśli będę chciała wyjść na imprezę, to pójdę, nie jestem już dzieckiem i mogę robić, co uważam za stosowne.

– [Imię], chyba nie chcesz, żebym się martwił, będąc poza krajem, że coś ci się może stać, a przez to zawalić jakiś koncert. – Przyjrzał ci się uważnie.

– Czy ty próbujesz mnie szantażować?

– Jeśli to sprawi, że się posłuchasz to tak – powiedział bez skrępowania.

– Wiesz co Jimin? Może to i dobrze, że teraz jedziesz, muszę przemyśleć parę rzeczy na temat naszej znajomości, a teraz wybacz, ale wracam do domu – zakomunikowałaś, przytulając go lekko na pożegnanie i odchodząc rozdygotana. Nie dając przy okazji dojść mu do słowa.

V

 Taehyung nalegał na krótkie spotkanie. Miał zawalony grafik i prawie graniczyło z cudem znalezienie, choć wolnej chwili. Ale wyrozumiały menadżer dał Kimowi odrobinę wolności.

Spotkaliście się w okolicy twojego zamieszkania. Akurat nikt nie chodził w okolicy, a domy były puste, bo większość nadal była w pracy, licealiści w szkole, a emeryci oglądali telewizję. Dlatego bez skrępowania mogliście chodzić i rozmawiać bez ukrywania się.

Od początku zauważyłaś, jak Tae chodzi przybity i często się zamyśla. Choć próbował to ukryć, to wychodziło mu to fatalnie. Większość ty opowiadałaś, co było rzadkością. Zazwyczaj to Taehyung ciągnął cię za język.

– Coś się stało? Martwię się. – Zatrzymałaś się na chodniku.

Po kilku krokach dopiero się zauważył, że nie idziesz obok niego. Ustał i odwrócił się do ciebie, wlepiając spojrzenie. Nie podobało ci się jego brak reakcji.

– Wyjeżdżam.

Westchnęłaś głęboko, przymykając oczy.

– Mówisz o trasie? Wiem, tabloidy bębnią tylko o tym – wyznałaś, marszcząc czoło.

– Będę tęsknić – wymamrotał, spuszczając głowę.

Podeszłaś do niego i lekko objęłaś.

– Ja też, ale damy radę, tak? Rozchmurz się, nie lubię cię takiego. – Dźgnęłaś go lekko w żebro, przez co odchylił się w bok, parskając cicho. – A masz, to kara za to, że przez ciebie też robię się smutna.

– P-przestań! – Zaśmiał się, odskakując od ciebie.

Uśmiechnęłaś się zwycięsko, widząc jego zmianę nastroju.

– Zemszczę się! – zawołał doniośle, zacierając ręce i uśmiechając się złowrogo.

Przełknęłaś głośno ślinę i z piskiem, pobiegłaś w stronę domu, chcąc uciec przed Taehyungiem. Wiedziałaś, że nie odpuści, dopóki nie zrobi tego, co powiedział.

Jungkook

– Czy ja o czymś nie wiem, Jeon? – zapytałaś, mierząc go czujnym wzrokiem. – I co się tak uśmiechasz? – rzekłaś przytłoczona bliskością.

– Poczekaj, nie ruszaj się i stój spokojnie, dobrze? – powiedział, pokazując rękami, abyś zachowała spokój.

– Dobrze – odpowiedziałaś, obserwując w zdziwieniu, jak się do ciebie zbliża.

– Tylko nie krzycz – zmniejszył jeszcze bardziej odległość między wami, posuwając się powoli do przodu, co wywołało dreszcz na twoim ciele.

– Czekaj, co? – powiedziałaś, robiąc kilka kroków w tył.

– Aishh, [Imię], mówiłem, nie krzycz, a tym bardziej się nie ruszaj – zbeształ cię. – Masz pająka we włos..

– Co? – wykrztusiłaś, nie mogąc się ruszyć. Twoje nogi po prostu wrosły w ziemie i nie byłaś w stanie nawet drgnąć palcem.

– No wiesz, takie małe czarne stworzonko, ale ten okaz akurat nie taki mały – stwierdził, patrząc trochę ponad twoje czoło.

– Zde-ejmij go-o – zawyłaś, zaczynając się powoli trząść.

Od przedszkola pająki były twoim arcy wrogiem, po tym, jak postanowiły przejąć twój domek dla lalek.

– Ju-uż, moment – powiedział, wyciągając dłoń w twoją stronę. Zamknęłaś oczy, czekając, aż to się skończy, gdy zamiast zdjęcia robaka, poczułaś, jak czarnowłosy zaczyna mierzwić ci włosy na wszystkie strony.

– Jungkook, ty oszuście! – zgrzytnęłaś zębami, patrząc mu prosto w roześmiane oczy. – A masz! – Uderzyłaś go pięścią, sprawiając, że ramie plecaka zaczęło mu się obsuwać. A sam chłopak wpadł w jeszcze większy śmiech.

– [Imię], chyba nie chcesz, abym pojechał w trasę pobity. 

– Pobity to może nie, ale w lekko naruszonym stanie, to już owszem – prychnęłaś. – Omo! Im dłużej się znamy, tym bardziej odkrywam, że Evil Maknae do ciebie pasuje.

– No już...  nie  złość się, przez najbliższy czas się nie zobaczymy – poklepał cię po głowie.

– Przynajmniej sobie odpocznę.

– Słyszałaś ten trzask? To moje serce pękło, noona - zrobił zbolałą minę, przez co zaczęłaś chichotać. – I tak wiem, że zatęsknisz. 

________

Następna Reakcja 13.04

Czekamy na wasze komentarze i dziękujemy za gwiazdki!

~ Soo-min i Shina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro