Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pożegnanie

Jin

Przetarłaś kolejny raz rękawem łzawiące oczy, próbując spakować Seokjina. Sam mężczyzna wyszedł do sklepu po parę drobnych rzeczy. Nie chciałaś mu pokazywać, że cała ta sytuacja cię dobija. Tak bardzo pragnęłaś, żeby został przy tobie, ale pójście do wojska nie mogło czekać.

– Szlag by to wziął. – Rzuciłaś koszulką na wasze wspólne łóżko. – Dlaczego ta służba musi być obowiązkowa? W innych krajach... ach, dlaczego? – jęknęłaś, chowając twarz w dłoniach.

Nie usłyszałaś, jak Kim wrócił i ustał w wejściu waszej sypialni. Serce mu się krajało na twój widok, ale nie mógł nic zrobić poza głupim pocieszeniem.

– [Imię]...

Wstałaś na równe nogi, wycierając pospiesznie powieki i przybierając na usta wymuszony uśmiech.

– Wróciłeś? Wszedłeś tak cicho – powiedziałaś z wyraźnym wyrzutem i położyłaś ręce na biodra. – Mogłeś, chociaż krzyknąć albo coś.

– [Imię], nie musisz udawać.

Usłyszawszy to, wzięłaś głęboki wdech i chwilę trzymałaś w płucach powietrze, nim je wypuściłaś.

– O czym mówisz? Kupiłeś owoce, prawda? – mówiłaś dalej, nie chcąc się rozkleić. – Mam nadzieję, że nie zapomniałeś o [owoc]. Mam na niego wielką ochotę.

– [Imię], nie karz mi się powtarzać – powiedział z naciskiem i podszedł do ciebie, zamykając cię w szczelnym uścisku. – Wolę, żebyś płakała, niż udawała, że cię to nie rusza, rozumiesz? Wypłacz się, będzie ci lepiej.

Ostatnia bariera pękła i drżącą dłonią złapałaś za jego koszulkę. Rozpłakałaś się, kręcąc przecząco głową, myśląc, że świat choć raz cię posłucha i nie zabierze ci ukochanego na dwa lata.

– Szybko zleci, zobaczysz – szepnął, kładąc policzek na twoim czubku głowy. – Jestem tego pewny.

– N-nie-e o-oszu-uku-uj si-ię – wydukałaś, pomiędzy oddechami.

Otarł spływające łzy, mocniej cię do siebie tuląc.

Suga

– No już, nie płacz – powiedział mężczyzna, ocierając twoje łzy.

– E-ej! Nie nabijaj się! – Spojrzałaś groźnie, jak naśladuję twoją minę, podchodząc do szafki po miskę z drażami. – Totalnie mnie teraz olałeś – prychnęłaś. – Wyglądasz, jakbyś w ogóle się tym nie przejmował, Min.

– [Imię], wojsko nie będzie trwało wiecznie. Jak już chcesz tak wiedzieć, to mam zamiar z niego wrócić i dalej zatruwać ci życie. Poza tym – zaczął, podchodząc do ciebie – będziesz miała czas na upewnienie się, że chcesz za mnie wyjść, bo moje zdanie się nie zmieni. Nie wiem, może poznasz kogoś...

– Omo! Oppa, nawet tak nie mów – westchnęłaś, wtulając się w jego tors.

– No ja tam nie wiem, co ci do głowy strzeli. Jeszcze może zwiejesz mi z domu, zmienisz nazwisko, chajtniesz się.

– Palant – warknęłaś.

– Oj, no już, nie złość się. – Pogładził cię po głowie. – Jak tylko wrócę, masz czekać w białej sukience, bo mam zamiar zmienić stan cywilny – powiedział, dając ci całusa w czoło.

Rap Monster

– Tylko mi tam za bardzo nie schudnij – mruknęłaś, tuląc się do chłopaka. – Pamiętaj dobrze się odżywiać i w ogóle. Aishh, po prostu o siebie dbaj, okej?

– To raczej ja powinienem powiedzieć, abyś o siebie dbała i znajdywała czas na jedzenie, bo jak się weźmiesz do pracy, to przestać nie możesz.

– Po prostu chce szybko pomalować ten pokoik. Zobaczysz, jak wrócisz, cały dom będzie wyglądał pięknie.

– Pamiętaj, że do przestawiania mebli możesz kogoś wynająć. Nawet nie myśl sama wszystkiego ustawiać.

– Pamiętam.

– Ale, czy to zrobisz, to już inna sprawa – westchnął.

– Dobra, idź już szybko – powiedziałaś, ponaglając mężczyznę. – Jeszcze bez ciebie odjadą albo coś.

– Tak szybko chcesz się mnie pozbyć? – zaśmiał się, bardziej cię ściskając.

– Omo, nawet nie wiem, jak mogłeś tak pomyśleć. Po prostu nie mam zamiaru się przy tobie rozpłakać, żeby potem twoim ostatnim wspomnieniem na jakieś dwa lata, była moja spuchnięta, czerwona twarz.

– Urocza.

J-Hope

– Ej, co jest? – zapytałaś, podchodząc do Junga, który siedział przy stole z głową opartą o blat. – Skarbie? – mruknęłaś.

– [Imię], ja będę musiał cię zostawić.

– Co?! – krzyknęłaś, opadając na krzesło obok. – Czy ty-y już mnie nie kochasz? – zacięłaś się, powoli analizując jego słowa.

– Nie-e! [Imię], nie o to mi chodziło. Dostałem wezwanie do wojska – poprawił się szybko.

– Oppa, ty idioto, myślałam, że kompletnie chcesz ode mnie odejść! – zawyłaś, uderzając go ręką w ramię. – Czy ty chcesz, aby mi kiedyś przez ciebie serce pękło?

– [Imię], ja nie wytrzymam bez ciebie. – Złapał cię za biodra, sadzając sobie na kolana, po czym wtulił się w twoje ramie.

– Ja też, oppa, ja też. – Wtuliłaś się w ciało swojego mężczyzny.

Jimin

– Będzie za tobą tęsknił – powiedziałaś, zerkając na chłopaka bawiącego się z twoim psem.

– Mam nadzieję, że nie tylko on, ale i właścicielka. – Spojrzał na ciebie z dołu, obserwując, jak robisz coś przy kuchni.

– Na pewno, za wyżeraniem mi lodówki – mruknęłaś, przykrywając garnek pokrywką. Ruszyłaś do stołu, chcąc zająć miejsce obok Parka, ale ten nie myśląc za wiele, podciągnął cię do siebie na kolana, wcześniej odkładając psa na podłogę.

– To jak, będziesz tęsknić, czy nie? – zapytał, przysuwając twarz do twojej i spoglądając ci prosto w oczy.

– No nie wiem, nie wiem – powiedziałaś, udając zamyśloną. – Jak nie wyjadasz mi czegoś, to przesiadujesz, ile możesz, poza tym, zakłócanie nocnej ciszy to też nie jest żaden pozytywny argument. – Uśmiechnęłaś się, czując, jak całuje cię w usta.

– Uważam to jako odpowiedź pozytywną – powiedział, gdy oderwał się od twoich warg.

– To oczywiste, głupku – zachichotałaś, czując, jak zaczyna cię łaskotać.

V

Taehyung od dłuższego czasu wiedział, że musi zaciągnąć się do wojska. Wytwórnia nie mogła mu dłużej pobłażać i kazała zrobić to jak najszybciej. Choć i tak miał łatwiej niż reszta, gdyż CEO załatwił mu posadę w jednostce policji.

– Będę się starał dzwonić codziennie – mruknął cicho. Oparł głowę na twoim ramieniu, przyciągając cię bliżej siebie.

– Nie muszę ci mówić, żebyś dbał o siebie, prawda? – Zmarszczyłaś nos na nagły powiew wiatru. – Będę ci wysyłać jakieś domowej roboty jedzenie.

– Nie musisz, dam sobie radę – powiedział spokojnie.

– Taehyung! Pospiesz się!

Westchnęłaś razem z chłopakiem na ponaglenie menagera. Wypuścił cię niechętnie z uścisku. Chwilę staliście w ciszy, trzymając się za ręce.

– Idź pierwszy, poczekam – rzekłaś, lekko trzęsąc się z zimna. Pogoda była strasznie zmienna.

– Ty idź.

– Nie, ty.

– [Imię]...

– Taehyung...

– Pospieszcie się!

Westchnęliście po raz kolejny, patrząc na mężczyznę morderczym wzrokiem.

– Dobra, pójdę – oznajmiłaś, przegrywając potyczkę słowną. – Kocham cię, Taehyung, pamiętaj.

– Ja ciebie też, [Imię].

Dopiero jak zniknęłaś za drzwiami wejściowymi do bloku, Kim spuścił głowę i próbował powstrzymać płacz.

Jungkook

Po tym, jak wyszedł menager, Jeongguk niepewnie sięgnął po białą kopertę. Chwilę bił się z myślami, nim ją otworzył i wyciągnął zawartość. Z każdym przeczytanym słowem, jego twarz bladła. W końcu nie wytrzymał i pociągnął nosem .

Zaniepokojona odgłosami z salonu, opuściłaś kuchnię i spojrzałaś to na narzeczonego, to na kartkę papieru.

– Jeongguk? – spytałaś, łapiąc go za ramię. – Jeongguk? Co się stało?

Pokręcił tylko głową i przytulił cię do siebie, drżąc z nadmiaru emocji.

– I-idę – zaczął, biorąc urywane oddechy – d-do w-wojska.

Mrugnęłaś oczami i kilka sekund ci zajęło, nim odzyskałaś trzeźwość umysłu.

– Kochanie, nie płacz – powiedziałaś cicho, przytulając się mocniej do jego torsu. – Damy radę, prawda? Będziesz miał przepustki, nie martw się na zapas.

– Wcale nie płaczę – odparł pewniej, wycierając zaczerwienione oczy. – Myślisz, że dadzą mi przepustkę na twój poród?

– Muszą! – krzyknęłaś nagle. – A niech tylko spróbują, to pojadę do jednostki i tam urodzę. Niech mnie nie lekceważą!

Parsknął śmiechem przez łzy, kręcąc z rozbawieniem głową.

_____

Następna Reakcja: 05.07

Słyszałyście piosenkę w mediach? Podbiła nasze serca i zostanie w nich na bardzo długo. 

Mamy nadzieję, że nie przestraszyłyście się nazwą rozdziału ^^.

~Soo-Min i Shina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro