Pogłębianie znajomości
Jin
Wydziały malarstwa i aktorstwa tworzyły sztukę, którą macie wystawić za dwa miesiące. Właśnie siedzieliście w największej sali z twojego kierunku i zajadając się słodyczami z twojej rodzinnej piekarni, seniorzy ustalali wybór sztuki.
Trzymając w dłoni pączka, rozejrzałaś się dookoła. Naprzeciw ciebie siedział chłopak, któremu poleciłaś specjały piekarni. Sam nie wiedział, co się dokładnie dzieje. Widząc jego markotną minę, popchnęłaś w jego stronę talerz z pączkami.
Słysząc szuranie, Jin spojrzał przed siebie i widząc ciebie trzymającą pączka oraz przykładającą jeden palec do ust, i podnosząc do góry, uśmiechnął się lekko.
Wgryzłaś się w bułkę i przymknęłaś oczy, robiąc zapewne śmieszne miny. Nie mogłaś powstrzymać radości, jedząc ulubione przekąski.
Usłyszałaś, jak koleżanka mówi, że idzie do znajomego i zostawia cię na parę minut. Przytaknęłaś jej ruchem głowy.
Jin cały czas się tobie przyglądał, z trudem powstrzymując się przed śmiechem. Twoje miny pobijały te Taehyunga, kiedy zaczyna jeść mięso. A to był już nie lada wyczyn.
Widząc, jak klepiesz obok siebie miejsce i kiwasz na niego głową, chłopak niczym zjawa pojawił się obok ciebie.
– Pączki są lekiem na wszystko – zaczęłaś rozmowę, wycierając dłonie w papierowy ręcznik. – Od razu się rozweseliłeś. Tak w ogóle, nazywam się [Nazwisko] [Imię] – przedstawiłaś się, podając mu rękę. – Mimo że rozmawialiśmy kilka razy, nie zdążyłam się przedstawić – dokończyłaś, nie przestając się szczerzyć.
– Kim Seokjin, najpopularniejsza osoba na roku – odpowiedział bez skromności, siadając wygodniej na siedzeniu.
– Serio? Pierwszy raz słyszę twoje imię – wyjaśniłaś zaskoczona, sięgając po kolejną chusteczkę.
Chłopak zdziwiony tylko wpatrywał się w ciebie. Nie mógł wykrztusić słowa, był pewien, że będziesz go kojarzyć z Internetu, czy telewizji. Jego duma ucierpiała. No bo jak to możliwe?
– Wybacz, nie mam czasu na interesowanie się studenckimi plotkami. Jesteś aż tak popularny? – zadałaś pytanie, drapiąc się po karku zakłopotana.
– Nie, tak tylko wymsknęło mi się – wyjaśnił pospiesznie, wpychając do ust pączka. – Bardzo dobre, dasz mi może na nie przepis?
– Nie, będziesz miał pretekst żeby odwiedzać moją rodzinną piekarnię. – Mrugnęłaś do niego okiem i skierowałaś wzrok na tablicę. – Będziemy wystawiać Romea i Julię. Nie zdziwię się, jak wybiorą ciebie na głównego aktora.
– Też uważasz, że jestem przystojny? Wszyscy tak mówią, a zwłaszcza ja.
– Tak, czekaj... co? - wybąkałaś zaskoczona. – Chodziło mi, nieważne...
Zasłonił usta, rozczulony twoim zachowaniem.
Suga
Odbiłaś kilka razy piłkę, sprawdzając, czy nadaje się do gry. Leżała przez ponad rok nieużywana i martwiłaś się, czy nie będziesz musiała wrócić się do domu i ją napełnić powietrzem. Widząc, jak wysoko się odbija, uśmiechnęłaś się szeroko.
Musiałaś odetchnąć od nauki. Było jej stanowczo za dużo. Wykładowcy zdecydowanie przesadzali z zaliczeniami. Sprawdziany, kartkówki, kolokwia i sesje – postrach studiów. Myślałaś, że może po liceum zakosztujesz trochę spokoju od nauki.
Guzik prawda.
Był też drugi powód. Chłopak, od którego dostałaś płytę i był jednocześnie osobą, która pomogła ci w ,,rozwiązaniu'' dylematu, zaproponował ci spotkanie. Dzisiaj rano dostałaś wiadomość z prośbą i uznałaś, że to dobry pomysł. Poza tym chciał cię przeprosić.
Naruszył twoją przestrzeń osobistą, a to było nie do wybaczenia! Od czasu zerwania ze swoim poprzednim chłopakiem, który był dupkiem do kwadratu, postanowiłaś sobie dać spokój ze związkami.
Rzuciłaś piłkę, a ta idealnie wpadła do kosza. Zrobiłaś jeden krok do tyłu, chcąc spróbować rzucić za trzy. Wszystko było ładnie pięknie, dopóki piłka nie dotknęła obręczy. Zmarszczyłaś brwi, a jedna ze słuchawek wypadła ci z ucha. Włożyłaś ją z powrotem, wsłuchując się w jedną z ballad.
Po dziesiątym nieudanym rzucie ścisnęłaś mocno piłkę, chcąc na niej wyładować swoją złość. Była twarda, to mogłaś ją gnieść do woli, nie bojąc się o swoje zdrowie. No, chyba że jakimś cudem by ci się wymsknęła i dostałabyś prosto w czoło.
Wtedy nie byłoby tak kolorowo.
Chłopak, widząc cię, jak zacięcie próbujesz rzucić za trzy, próbował na ciebie zwrócić swoją uwagę. Zwykłe: ,,Ej ty!'', czy: ,, Już jestem!'' nie działały. Dlatego przeszedł do bardziej radykalnych środków. Podszedł spokojnym krokiem i rzucił swoją piłką w twoją, która akurat zbliżała się do kosza.
Pech był taki, że akurat udałoby ci się rzucić za trzy. Takie miałaś przeczucie.
Odwróciłaś się na pięcie i widząc niewysokiego chłopaka, zatrzymałaś muzykę. Mierzyłaś go wzrokiem, oczekując jednego, ale chłopak zbytnio się nie spieszył. Dopiero twoje westchnięcie przywróciło go do świata żywych.
– Wybacz. Za teraz i wcześniej – burknął, odwracając wzrok.
– Przeprosiny przyjęte. – Kiwnęłaś głową i spojrzałaś na swoje ręce. – Tak w ogóle, to jestem [Nazwisko] [Imię]. Nie było wcześniej okazji – przedstawiłaś się, wyciągając dłoń. Ciemnowłosy uścisnął ją lekko.
– Min Yoongi – odpowiedział i spojrzał na kosz nad tobą. – Jesteś do bani... – oznajmił bez grama wyczucia, lekko cię szokując – w koszu, oczywiście...
– Mówił ci ktoś, że jesteś cholernie nietaktowny? – spytałaś, chwytając po piłkę, która do ciebie się przyturlała. – Zawsze taki jesteś? Spotykasz dziewczynę i mówisz jej, że jest w czymś do bani?
– Nie spotykam się z dziewczynami – odparł beztrosko. – Mogę cię nauczyć, jak chcesz. To szczerość, a nie nietaktowność, ona mnie doprowadziła tam, gdzie jestem – wyjaśnił, zabierając ci piłkę.
Przez następne dwie godziny, chłopak uczył cię wszystkiego od podstaw, nie chcąc słuchać, że je doskonale znasz. Dopiero jak dostał piłką w plecy, zaczął cię słuchać. Zeszliście na luźniejsze tematy, jednocześnie dając sobie mały trening.
Rap Monster
– Zwolnijcie! – zaśmiałaś się, patrząc na pędzącą parę.
Byłaś pełna podziwu dla mężczyzny, który oprócz twojej siostry taszczył jeszcze zakupy. Z dużym zawahaniem zgodziłaś się na propozycje, dlatego teraz zmierzaliście do samochodu, aby odłożyć zbędny ładunek i móc spokojnie udać się na pobliski plac do budki.
– Lody nie mogą czekać, [T.I] – zapiszczała radośnie mała, wskazując wasz samochód Namjoonowi.
– Mogę kluczyk? – spytał chłopak, stojąc przed bagażnikiem. Wręczyłaś mu szybko to, o co prosił i chwilę później staliście już przed kasjerką.
Z zafascynowaniem patrzyłaś, jak twoja siostra dobrze dogaduje się z dużo starszym od niej. Miała trudny charakter i często przez to łatwo zniechęcała się do ludzi, a dziś tryskała energią. Z zamyślenia wyrwał cię wzrok skupiony na tobie.
– Możesz powtórzyć?
– Jaki smak byś chciała? – spytał, uśmiechając się lekko.
– [Ulubiony smak] – odpowiedziałaś, wystawiając rękę z kartą, aby zapłacić. Gdy ta została odtrącona przez chłopaka, zdziwiona zamrugałaś oczami. – Ale..
– Ja stawiam. – Podał ci kubeczek z lodem, zapychając twoją rękę, która ponownie leciała w stronę ekspedientki. Lekko zmieszana ukłoniłaś się, szybko dziękując, a później w trójkę udaliście się do najbliższej ławki.
Z westchnięciem usiadłaś, czując, że twoje nogi tego potrzebowały. Tuż obok ciebie miejsce zajął Namjoon, a obok niego [I.S].
– Potrzymaj! – zapiszczała dziewczynka, widząc klauna kilka metrów od was.
Niestety podanie było tak szybkie, że zanim zdążyłaś złapać smakołyk, wylądował on na spodniach mężczyzny.
– Aishh! Naprawdę, przepraszam za nią! – pisnęłaś, widząc małą plamę na spodniach. Złapałaś za chusteczkę, którą dostałaś i zaczęłaś wycierać ślad. Gdy po raz kolejny dzisiejszego dnia poczułaś, jak twoją dłoń zostaje zatrzymana, podniosłaś wzrok, patrząc wprost w oczy chłopaka, który przyglądał się twoim poczynaniom z nerwowym uśmiechem. Przełknęłaś głośno ślinę, zawstydzona przez dzielącą was odległością. Choć nie była ona wcale taka mała, to i tak wprawiała cię w zażenowanie. Twoje kontakty z osobami płci przeciwnej kończyły się na tym, że po prostu wiedzieliście o swoim istnieniu.
– Nic się nie stało, zaraz wyschnie i nie będzie śladu – powiedział uspokajająco, ale i tak to do ciebie nie przemawiało.
– Mogę zapłacić za ich pranie. Naprawdę nie wiem, co wstąpiło w to dziecko.
– Wystarczy następne spotkanie. – Uśmiechnął się nieśmiało, a twój wzrok znowu powędrował w dół.
J-Hope
Kończyłaś ostatnią próbę dzieciaków, przed ich pierwszym występem. Odbywało się przedstawienie w pobliskiej podstawówce, a że wszyscy twoi podopieczni tam chodzili, postanowiłaś nauczyć ich jednego układu na uroczystość powitania wiosny.
Poprosiłaś, aby przyprowadzili swoją rodzinę. Chciałaś, żeby powoli przyzwyczajali się do obecności najbliższych, kiedy występują. Czasami bliscy dodają siły, ale również zdarzają się wypadki, gdzie onieśmielają i zaniżają wiarę w siebie.
Wychyliłaś głowę zza kurtyny i widząc Hoseoka, uśmiechnęłaś się lekko. Minhyuk od rana był pełen energii. Teraz wiedziałaś z jakiego powodu.
– Dobra, czas na ostatnią przemowę! – krzyknęłaś, kiedy maluchy zaczęły rozrabiać. Zostawić ich na parę chwil, równało się z wyleceniem z pracy. Ta pięcioosobowa grupa była najbardziej ruchliwą i nieprzewidywalną ze wszystkich. Nie wiedziałaś, czy szef chciał cię wepchnąć na głęboką wodę, czy był to po prostu przypadek. – Zaraz za tą kurtyną zaraz skończy się piosenka i wtedy wy wchodzicie. Dlatego nie dajcie się tremie, dobrze? – Klęknęłaś przed nimi i spojrzałaś każdemu z osobna w oczy. – Powodzenia! – oznajmiłaś i rozłożyłaś ramiona.
– Dziękujemy! – ogłosiły zgodnie i zaczęły się do ciebie przytulać. Śmiały się dość głośno, dlatego je uciszałaś, nie chcąc zagłuszyć występu innych dzieci.
– A teraz przed państwem...
– Ustawcie się ładnie i pamiętajcie o uśmiechu – poradziłaś na koniec i zniknęłaś dopiero z zaplecza, kiedy czarna kotara poszybowała do góry. Minęłaś zapłakanych dziadków i zapewne rodziców, kierując się na koniec sali. Stamtąd miałaś najlepszy widok na podopiecznych. Kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki, zaczęłaś machać, nie przejmując się wzrokiem innych.
Teraz liczyło się dać młodym jak najwięcej wsparcia!
– Dobrze im idzie. – Usłyszałaś obok siebie. Przestałaś się wpatrywać w scenę i widząc Jung Hoseoka, uśmiechnęłaś się lekko. – Są bardzo profesjonalni. Masz na nich dobry wpływ.
– Przesadzasz, Hoseok – zaprzeczyłaś głową. – Ciężka praca, to jest największy powód. Wiele godzin spędzili nad układem. Ja tylko im pomogłam w drobnych rzeczach – wyjaśniłaś skromnie. – To dzięki ich samozaparciu zaszli tutaj. To już i tak wiele w ich wieku.
– Sam jestem tancerzem i dostrzegam talent u innych. – Zerknął na ciebie, a później na przedstawienie. – Masz w sobie dużo empatii i miłości do tańca. Takie osoby najbardziej lubię – zaśmiał się cicho, widząc twoje zaskoczenie. – Pierwszy raz ktoś cię komplementuje?
V
Z zachwytem wpatrywałaś się w opakowanie gry, którą przy okazji kupiłaś dzięki pomocy Taehyunga. Na twoje szczęście, nie była to żadna manualna gra albo taka, do której potrzebowało się przygotować i obmyślić taktykę. Dzięki czemu wiedziałaś, że nikt w domu cię nie pokona. Była to gra, w której trzeba było jak najlepiej odzwierciedlić albo wymyślić odpowiedź do ułożonego tekstu.
Dobrze wiedziałaś, że od dziś masz zajęcie na samotne wieczory. Dlatego też postanowiłaś zaprosić chłopaka na gorącą czekoladę. Na początku odmawiał, mówiąc, że to nic takiego, ale w końcu zgodził się i dlatego teraz czekałaś na niego w małej knajpce, popijając już zamówiony napój. Byłaś tak zaabsorbowana widokiem za oknem, że nawet nie spostrzegłaś, gdy twój telefon zaczął dzwonić.
Szybko odebrałaś połączenie, które było od Kima i przyłożyłaś słuchawkę do ucha.
– Halo? [T.I], ja naprawdę przepraszam, ale nie dam dzisiaj rady – powiedział chłopak, przez co twoja mina lekko zrzedła.
– Ale... e ?
– Wybacz, wypadło mi coś ważnego, ale obiecuję, że się odezwę i ustalimy następne spotkanie, a nawet przyniosę ci kilka moich gier, tylko się nie obraź! Proszę! Naprawdę przepraszam!
– No dobrze – szepnęłaś lekko zawiedziona, ale dobrze rozumiałaś chłopaka. Jak mus to mus. – Trzymam cię za słowo, Kim Taehyung – wymusiłaś radosny głos i smutno uśmiechnęłaś się do porcelanowego kubka.
– Zapamiętam, [Imię]! Muszę kończyć. Paa! – Kończąc rozmowę, chłopak momentalnie posmutniał. Tak bardzo się cieszył na twoją propozycję, ale nie mógł opuścić nagrania.
Jimin
– Jimin, jest dopiero szesnasta... To za wcześnie. - próbowałaś ostudzić zapał chłopaka. – Poza tym, jestem nieuszykowana i w ogóle.
– To idziemy do ciebie, przebierasz się i idziemy opić twój zdany egzamin. – Uśmiechnął się, ciągnąc cię za rękę.
Chwilę potem znaleźliście się w twoim świeżo wyszykowanym pierwszym mieszkaniu. Mieszkałaś tu zaledwie od dwóch tygodni, a już byłaś tak do niego przyzwyczajona, jakbyś urzędowała tu od zawsze. Choć bardzo tęskniłaś za rodziną, to jednak wiedziałaś, że taki krok wyjdzie ci na lepsze.
– Jakieś większe plany, czy pełen spontan? – spytał chłopak, majstrując coś w kuchni, a ty w tym czasie rzuciłaś się na kanapę i zaczęłaś leniwie rozpinać guziki od twojego długiego swetra.
Byłaś wypompowana całym dniem. Kiedy wywieszono kartkę na tablicy z wynikami, twoje serce postanowiło urządzić sobie maraton, a jeszcze chwilę wcześniej cała sala dostała reprymendę za tak słabe przyłożenie się do nauki. Gdy zauważyłaś przy swoim nazwisku osiemdziesiąt pięć procent, nie mogłaś uwierzyć w swoje szczęście.
– Proszę. – Uniosłaś wzrok do góry, natrafiając na Jimina z butelką soju w jednej ręce, a drugą wystawioną z szklanką.
Z wdzięcznością przyjęłaś alkohol, skupiając na nim swoją całą uwagę. Co jakiś czas brałaś duże łyki. W ogóle nie czułaś wzroku chłopaka, który podążał z każdym wykonanym przez ciebie ruchem. A ten widząc twoje poczynania uśmiechnął się jedynie i sam wziął łyka.
Westchnęłaś głośno, odkładając naczynie na malutki stolik. Podniosłaś się ociężale z miejsca, które chwile później zajął Park i ruszyłaś do wieszaka, odkładając tam swoje przykrycie, przez co zostałaś w samym topie. Niestety nie zrobiło ci to żadnej różnicy, bo cały czas odczuwałaś gorąco. Lekko zirytowana odwróciłaś się w tył, gdy postrzegłaś wzrok Jimina skupiony na tobie oraz prawie opróżnioną butelkę. Ze zdziwieniem zaczęłaś się zastanawiać czy na długo się wyłączyłaś.
Jungkook
Po udanej współpracy z członkami BTS szef ogłosił, że znowu zaczniesz z nimi kręcić teledysk. Podobno szefostwo zespołu było bardzo zadowolone szybkością, dokładnością i jakością MV, dlatego zechcieli, aby firma twojego przełożonego znów im pomagała.
Byłaś szczęśliwa, bo oprócz dużej sumy pieniędzy mogłaś spędzić z zespołem miłe chwile. Przez te kilka dni wcześniejszego nagrywania i wspólnej imprezie, zdążyliście się ze sobą zapoznać i złapać wspólny język. Choć, każdy kto wypije, z każdym złapie wspólny temat. Nieważne, jaki byłby on banalny.
Dlatego teraz próbowałaś wyrwać się z uścisku Taehyunga, który nie zamierzał cię puścić. Reszta zespołu śmiała się z twojej miny. Tylko Jungkook, dziwnym wzrokiem wpatrywał się w swojego hyunga.
Szczerze nie wiedziałaś co teraz zrobić. Byłaś nieprzyzwyczajona do tak nagłych przytulasów. Jedynie, na co się zdobyłaś, to na lekkie klepanie po barku. Najmłodszy widząc twoją próbę wyswobodzenia się z uścisku V, przejął inicjatywę.
– Hyung, zaraz udusisz [Imię] – oznajmił Jeongguk, mrużąc oczy. Nie podobało mu się zachowanie swojego przyjaciela. – Nie zachowuj się jak dzieciak...
– Wybacz, [Imię]! Mogłaś krzyczeć! – Momentalnie odkleił się od ciebie blondyn, uśmiechając się przepraszająco i ignorując złośliwość najmłodszego.
Żebym miała jeszcze jak, przeszło ci przez myśl.
– Nic się nie stało. - Pomachałaś przeczącą dłońmi. – Byłam po prostu zaskoczona takim przywitaniem... – Zaśmiałaś się nerwowo. Czułaś na policzkach zdradzające różowe rumieńce. – M-muszę wracać do pracy! Pracujcie ciężko! - krzyknęłaś i szybko podbiegłaś do trójki mężczyzn, którzy akurat rozkładali stelaże.
– Uroczo – stwierdził Hoseok, śmiejąc się z Jiminem. – Wygląda słodko, jak się denerwuje – dodał Jung, dając kuksańca w bok maknae.
W tej chwili Jungkook pierwszy raz pomyślał o tym, jak uciszyć ich Nadzieję.
Zostałaś nagle wezwana do organizatora całego przedsięwzięcia. Myślałaś, że może coś zrobiłaś, albo któryś z twojej załogi. Miałaś cichą nadzieję, że to coś innego.
– [Nazwisko] [Imię], dałabyś radę dzisiaj powiększyć teren do nasłuchu? – spytał mężczyzna w okularach, szperając coś w Internecie. – Plany zmieniły się w ostatniej chwili, a nie mamy dużo czasu.
– Nie mamy więcej sprzętu, ale niedaleko stąd jest mały magazyn – wyjaśniłaś pospieszenie, wyłamując sobie palce. – Wystarczy zebrać więcej osób i szybko zapakować. Jeżeli dobrze się to zorganizuje, to do dwudziestej dałoby radę – dokończyłaś, mierząc czas. Była godzina piętnasta, dlatego trzeba było się sprężać.
– Nie mamy silnego staffu, żeby mógł nosić metalowe rusztowania. W większości załoga składa się z kobiet – zauważył trafnie facet. Stukał chwilę palcem wskazującym w biurko. – A może niech chłopcy pomogą? Nadawaliby się?
W pierwszej chwili zapowietrzyłaś się. Oni? Przecież to idole, nie powinni zabierać się za takie prace!
– A-ale to nie będzie kolidowało z ich zawodem? – spytałaś niepewnie. – Nie mogę zagwarantować tego, że któryś się przewróci, czy w gorszym wypadku... – Na samą myśl o złamaniu, dostałaś gęsiej skórki. – Jest pan pewien?
– Przyda im się odpoczynek od nagrywania.
Zespół bardzo ucieszył się z takiej propozycji. Podzieliłaś ich na małe grupki. Jedni mieli nosić lżejsze kable, a drudzy pomagać w noszeniu metalowych konstrukcji, czy większych głośników.
Właśnie męczyłaś się z takim jednym głośnikiem. Wcześniej wydawał się bardzo lekki, a teraz jakaś szatańska moc musiała na niego zadziałać, dodając tym samym ciężkości.
Odetchnęłaś głęboko i oparłaś ręce o kolana. Otarłaś pot z czoła i poprawiłaś rękawiczki.
– Pomóc? – Uniosłaś głowę i widząc Jungkooka, lekko się speszyłaś. Nadal nie mogłaś się otrząsnąć po ostatnim komplemencie chłopaka. Może i było to błahe wyznanie, bo powiedział je pod wpływem alkoholu, ale i tak było ci bardzo miło.
– Bardzo bym prosiła... – cicho powiedziałaś, łapiąc za tylną część. Wzięliście je i powoli zanieśliście do tira. Ustawiliście je przy reszcie nagłośnienia.
– Miło się pracowało – stwierdził chłopak, odwracając wzrok. Uścisnęłaś wystawioną rękę.
– Też tak sądzę – odpowiedziałaś, zdobywając się na uśmiech. Chłopak widząc twoją minę, sam się uśmiechnął.
___________
Następna reakcja w poniedziałek 20.02
Dziękujemy za wszystkie komentarze i gwiazdki <3 Ily
Soo-Min i Shina!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro