Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Miłość

Jin

- I co się tak patrzysz? - burknęłaś na chłopaka, odkręcając się do niego tyłem na kapie.

- No już, przecież nic się nie stało [Imię], prawda?

- Stało, stało - prychnęłaś. - Teraz ta bluzka nadaje się najwyżej na szmatę do podłogi. - Zrzuciłaś szybko z siebie pobrudzony materiał. Zdenerwowana zaplotłaś dłonie pod biustem, kalkulując ostatnią godzinę, która okazała się kompletną klapą. Mieliście spędzić romantyczny wieczór w jednej z restauracji poza miastem. I wszystko szło dobrze, dopóki nie okazało się, że kelnerka jest fanką twojego Jin'a.

- Aishh! Nie mów tak, skarbie - powiedział, obejmując cię swoimi wielkimi ramionami.

- Zepsuła nam cały wieczór - załkałaś nie tylko ze smutku, ale też i upokorzenia, jakie przeżyłaś w restauracji, zostając specjalnie oblana i wyśmiana, i to jeszcze przed nim.

- Jestem stracony.

- Co? - spytałaś, podnosząc twarz do góry i spoglądając niezrozumiale na Kim'a.

- [Imię], wiedz, że jesteś najsłodszym cukierkiem, jakiego kiedykolwiek miałem i dzisiejsze zajście wcale nie zmieniło nic w moim postrzeganiu ciebie, jedynie je wzmocniło. Pamiętaj, że cie kocham. No i mogłabyś się ubrać, bo decydowanie taka bliskość nie działa na mnie dobrze... Szczególnie że jeszcze się przytulasz - rzekł nieśmiało.

- Oppa.

- Tak?

- Chcę tego - powiedziałaś, patrząc mu głęboko w oczy. Dobrze wiedziałaś, że wie, o co ci chodzi.

- [Imię] ni... - zaczął, ale nie dałaś mu skończyć, składając pocałunek na jego ustach.

Suga

Właśnie robiłaś kreskę na powiece, gdy Yoongi stanął za tobą i zaczął strzelać głupie miny. Z trudem powstrzymywałaś się od parsknięcia śmiechem.

- Yoongi, opanuj się! - krzyknęłaś, odwracając się do niego. - Przez ciebie się spóźnimy!

- Przesuń się, chcę na siebie popatrzeć - zignorował twoje słowa i wcisnął się obok ciebie. - Popatrz, jaki ja jestem przystojny.

- Oczywiście, nie ma takiego drugiego na świecie - odparłaś z sarkazmem, przesuwając lusterko w swoją stronę. Zauważyłaś, jak wypiął dumnie pierś i uśmiechnął się szeroko. - Oszukuj się dalej, na pewno masz sobowtóra, który jest stokrotnie lepszy z charakteru niż ty - dokończyłaś ciszej, na co chłopak zaśmiał się, nie wiedząc co powiedzieć. Kilka razy pokręcił głową niedowierzająco. Zaczął się poważnie zastanawiać, czy życie z nim aż tak zmienia człowieka.

- Komu ja się oświadczyłem?

- Kobiecie, która ma cierpliwości pod dostatkiem. Przestań ciągnąć mnie za włosy, to boli!

Nie zdążyłaś zareagować, gdy Min podniósł cię i położył na łóżku, unosząc się nad tobą. Zmarszczyłaś nos i buntowniczo podniosłaś brew, czekając na rozwój wydarzeń.

- Może odpuścimy sobie to wyjście? - spytał z nadzieją, łapiąc zaczepnie za twój naszyjnik. Prezent, który dostałaś od niego. - Wpadłem na inny pomysł.

- Poczekaj. - Położyłaś prawą dłoń na jego barku. - Chcesz mi powiedzieć, że niepotrzebnie siedziałam kilka minut, żeby zrobić o te wytwory szatana. - Wskazałaś palcem na czarne kreski. - I chcesz mi powiedzieć, że akurat masz potrzebę?

- Dokładnie.

- Jesteś bardziej zmienny ode mnie, MinMin.

Wydałaś zduszony okrzyk, gdy niespodziewanie wylądował całym ciałem na tobie. Zaczął powoli jeździć nosem po twojej szyi, czekając na odpowiedź.

- Okej, zgadzam się.

I nie musiałaś długo czekać na rozrywkę.

Rap Monster

- A mówiłem, żebyś przestała ją prowokować. Teraz patrz, przeklęła nasz wyjazd - przemówił jak rodzic, który karci małe dziecko.

Westchnęłaś ciężko, mrucząc pod nosem ze swojej głupoty. Nie myślałaś, że ludzka zazdrość może doprowadzić do zniszczenia planów. A tak się stało. Wasz wyczekiwany od bardzo dawna wyjazd, okazał się klapą.

I pomijając to, że byliście w drodze o trzy godziny za długo, błagaliście na kolanach recepcjonistkę, aby wam znalazła wolny pokój oraz zepsucie twojej walizki.

Najgorsze było to, że przyszedł tajfun, który powinien pojawić się za dobry miesiąc!

- Masz rację, moja wina - przyznałaś, przytulając do brzucha jaśka i patrząc z dołu na chłopaka. - Mam nadzieję, że do wieczora przejdzie i jutro będzie słonecznie.

- Wierzysz w to?

- Nic innego mi nie zostało. Usiądź wreszcie, bo głowa boli mnie od tego łokietnika. Twoje ramie jest wygodniejsze.

Zajął miejsce, gdy usiadłaś, pociągając nosem. Nie, nie płakałaś, po prostu czasami łapał cię katar z niewiadomej przyczyny. Nic nie pyliło, wirusa nie złapałaś. To chyba ta z charakterystycznych rzeczy, jakie posiada każdy człowiek. Inni mają wystające obojczyki lub masę pieprzyków, tak tobie z nikąd pojawiał się katar.

- Zaziębiłaś się? - zmartwił się, przykładając dłoń do twojego czoła. Zmarszczył nos, nie wyczuwając podwyższonej temperatury. - Alergia?

- Za dziesięć minut mi przejdzie. Zawsze przechodzi - wyjaśniłaś, sięgając po szklankę z wodą. - Nie denerwuj się tak, wystarczy, że się wygrzeje, a ty jesteś dobrym grzejnikiem. - Odstawiłaś naczynie i usiadłaś na kolana Kima, kładąc głowę blisko jego szyi. Namjoon od razu oplótł cię rękami z przyzwyczajenia.

Usłyszeliście głośne szumienie wiatru, a następnie trzask. Na chwilę wysadziło korki w całym hotelu i tyle wystarczyło, żeby atmosfera w waszym pokoju się momentalnie zmieniła.

- [Imię], może...?

- Przynajmniej na chwilę o tym zapomnimy.

J-Hope

Poza lodowiskiem chłopak przygotował masę atrakcji. Jako że był chodzącym wirusem radości, nie wyobrażałaś sobie, że cały wypad będzie polegał na zwykłym zwiedzaniu. Z Hoseokiem? To nie ten typ chłopaka.

- Woah! Oni są niesamowici, jak ty i reszta chłopaków! - stwierdziłaś, przekrzykując ludową muzykę. Podziwiałaś tę grupę, że jednocześnie wykonuje dość skomplikowany układ, z licznymi przejściami, obrotami, a do tego śpiewali wysokim tonem.

- [Imię]? Myślisz, że ja też bym tak zatańczył? - powiedział ci do ucha, na co pokiwałaś twierdząco głową. Jung był utalentowany i żaden rodzaj tańca, nie sprawiał mu przeszkody. Nawet ludowy. - Za mało w nim energii.

- To ludowy taniec, a nie hiphop, Hobi. Miło popatrzeć na taki występ, ale już mi się znudził, idziemy?

Przekrzywił uroczo głowę i uśmiechnął się radośnie, ruszając zabawnie łokciem. Splotłaś je ze swoim i wyminęliście grupkę widzów, kierując się w stronę różnych stoisk. Na zwiedzeniu wszystkich namiotów i chwili odpoczynku zeszło wam aż to wieczora. Zależało wam na tym, żeby zobaczyć fajerwerki, bo z opowieści sklepikarki, u której kupowałaś coś na śniadanie, wynikało, że ten festiwal ma naprawdę piękne i różnorakie pokazy.

Dlatego znaleźliście dość ciche miejsce, gdzie było z wami jakieś cztery pary. Już przy pierwszym wybuchu, chłopak wyciągnął telefon i zaczął nagrywać, zachwycając się głośno. Sama też nie byłaś mu dłużna i tylko w przeciwieństwie do Hoseoka, ty cykałaś zdjęcia.

- To były ostanie - ogłosił chłopak i zdążył wygasić ekran, a na niebie rozbłysła reszta fajerwerk, doprowadzając idola do ogromnego zaskoczenia.

- Jednak nie. - Uśmiechnęłaś się, przytulając się do boku chłopaka. - Wracamy do pokoju? Trochę zmarzłam.

- Zmarzłaś?

- Zmarzłam i nie patrz tak na mnie, bo porównam cię do Jimina.

- Ouch! To był cios poniżej pasa!

- Daj mi bluzę i wracajmy. Jeszcze się okaże, że zachoruje i zamiast gór, będzie leżenie w łóżku. Tak wiem, że chciałeś mnie zabrać w góry, choć masz tylko cztery dni wolnego.

I wróciliście przytuleni do siebie, mając jeszcze przed sobą długą i ciepłą noc, którą mogliście wykorzystać na wiele sposobów.

Jimin

- Miałeś tylko podać ręcznik! - pisnęłaś, uderzając chłopaka przez drzwi brudną koszulką, jednocześnie trzymając drugą ręką ręcznik, aby się nie obsunął z twojej klatki piersiowej. - I przestań wyć mi pod drzwiami, bo chcę w spokoju wziąć prysznic, a ty mi to utrudniasz - pogroziłaś mu przed twarzą palcem, machając również bluzką, za którą pociągnął. - Eej!

- Słonko, coś mi się zdaje, że ty dzisiaj nie dokończysz mycia.

- Jimin, puść to i kładź się spać, jesteś pijany.

- Ale nie tak jak ty - zaśmiał się, z nie wiadomo czego. - Poza tym, samemu spać jest nie fajnie, więc musisz iść ze mną.

- Jim... - urwałaś, lecąc do przodu za bluzką, którą twardo trzymałaś. Dosłownie sekundę później, twoja dłoń znalazła się w objęciu chłopaka, który jak gdyby nigdy nic zaczął prowadzić cię do łóżka.

- Kazałaś spać, to idę [Imię], widzisz? A zawsze powtarzasz, że cię nie słucham.

- Aishh! To przynajmniej daj mi się ubrać - powiedziałaś, mocniej zaciskając palce na ręczniku.

- Chyba nie sądzę, żeby to było potrzebne.

- Nawet tak nie mó... - nie dokończyłaś, czując, jak chłopak przyciąga cię do siebie na kolano i składa pocałunek na twoim czole.

- [Zdrobnienie Imienia]...

V

- Eej, jesteś brudny - wytknęłaś chłopakowi, gdy ten rozłożył się na czystym łóżku w waszym pokoju hotelowym.

- Padam, [Imię] - westchnął, przekręcając się na bok aby móc na ciebie patrzeć.

- Pomożesz? - spytałaś. - Rozpiąłbyś mi sukienkę.

- To chodź. - Przywołał cię ręką do siebie nie zmieniając w ogóle pozycji. Podeszłaś do chłopaka, po czym odkręciłaś się tyłem czekając, aż będziesz mogła zrzucić zbędny materiał.

- Eej! - pisnęłaś, lecąc do tyłu centralnie na Tae.

- Mam cię - mruknął mężczyzna wprost do twojego ucha, gdy wylądowałaś do niego prostopadle opierając swoje plecy o jego brzuch. - I co teraz powinienem zrobić? - spytał bardziej sam siebie.

- Tae... - wymamrotałaś cała czerwona.

- [Imię], wiesz, że wyglądałaś dziś pięknie w tej sukience?

- Omo. - Zakryłaś twarz dłońmi speszona tą sytuacją.

- Kocham cię..

- Ja c-ciebie te-eż - wyjąkałaś, czując, jak siada za tobą mając cię między nogami.

- Teraz mogę ci pomóc. - Złapał za suwak i powoli pociągnąć w dół. - Oczywiście, jeśli chcesz...

Jungkook

- No nie obrażaj się - mruknęłaś, szturchając chłopaka za ramię. - No ej, nie bądź obrażalski - powiedziałaś, zauważając, że w końcu na ciebie reaguje, gdzie chwilę wcześniej nawet nie otwierał oczu.

- Przestań. - Odepchnął twoją dłoń od swojej twarzy, gdy chciałaś wyjąć mu słuchawki z uszu.

- Jungkook! - Podniosłaś głos.

- O, patrzcie, teraz nie dość, że traktujesz mnie jak dziecko, to jeszcze tak mówisz - prychnął. - Skoro jest taki duży problem w tym, że jestem młodszy, to może powinniśmy coś z tym zrobić? Jestem pewien, że ten koleś chętnie zajmie moje miejsce. Idealny dla ciebie, pewnie z dziesięć lat starszy, od razu z domem. - Uśmiechnął się cierpko, podnosząc na rękach do siadu, przez co zaczął zdecydowanie nad tobą górować.

- Uspokój się i tak nie mów - wymamrotałaś, czując, jak się do ciebie nachyla.

- Co, może ci nie pasował? - skwitował.

- Tak, dokładnie, nie pasował. Bo widać, głupia ja, woli narwanego małolata, który lubi urządzać sceny zazdrości - powiedziałaś zirytowana, obserwując go spod przymrużonych oczu, na co jedynie prychnął.

- Jakoś tego nie widać, [Imię]. - Spojrzał na ciebie z politowaniem.

- Kocham cię - wyznałaś. - Nawet jeśli czasem twoje zachowanie przechodzi ludzkie pojęcie.

- Wiesz, jakoś tego nie odczuwam - mruknął w twoje usta. - Chyba będziesz musiała mi jakoś udowodnić swoje słowa w czynach, żebym miał pewność na przyszłość.

______

Następna Reakcja 30.06

Wreszcie wakacje, dzięki czemu będzie więcej reakcji. Jakieś plany na najbliższe dwa miesiące? Podzielcie się w komentarzach. Dziękujemy za masę gwiazdek i komentarzy, to daje nam jeszcze więcej pomysłów i weny!

Przepraszamy, że wczoraj nie było reakcji.

~Soo-Min i Shina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro