Drugie przypadkowe spotkanie
Jin
Było już dosyć późno, a ty obiecałaś, że zamkniesz dzisiaj piekarnie. Twoi rodzice obchodzili rocznice ślubu i tata postanowił zabrać mamę na romantyczny wieczór.
Jako przykładna córka, obiecałaś dopilnować porządku wśród innych pracowników, dlatego stałaś teraz przed ladą, licząc utarg.
Po dokładnym przeliczeniu i schowaniu wszystkiego do kasy schyliłaś się lekko i uklękłaś na kolanach, otwierając małą szafeczkę, z której wyciągnęłaś papierowe pudełko, w bardzo delikatny sposób uważając, żeby nic mu się nie stało.
Z zadowoleniem uniosłaś się do góry, domykając nogą drzwiczki i ruszyłaś w stronę wyjścia, gasząc przy okazji wszystkie światła w pomieszczeniu.
Na zewnątrz otulił cię ciepły powiew wiatru. Z uśmiechem rozglądałaś się po opustoszałej ulicy. Położenie piekarni sprawiało, że osoby o tej porze po zakupie czegoś słodkiego wolały zajadać się smakołykami, oglądając zachód słońca rozciągający się nad jeziorem.
Z tego powodu wybrałaś się w przeciwnym kierunku, mając przed oczami pięknie oświetlone ścieżki w parku z daleka od turystów i reszty osób zakłócających twój spokój.
Po kilku minutach marszu rozsiadłaś się na jednej z ławek, nucąc pod nosem jedną z ballad, które usłyszałaś dzisiaj w radiu. Powoli otworzyłaś opakowanie, ciesząc się w środku jak dziecko z zawartości, którą były dwa pączki o smaku [ulubiony smak].
Z dużym zaangażowaniem wgryzłaś się w jednego z nich, rozkoszując się chwilą, gdy twoją ciszę przerwał nagły krzyk wydobywający się zza krzaku przed tobą. Z zainteresowaniem obeszłaś roślinę zaciekawiona sytuacją za nią. W międzyczasie przełknęłaś ostatni kawałek pączka, gdy nagle zauważyłaś na ziemi dość wysokiego chłopaka, w którym rozpoznałaś klienta sprzed tygodnia.
– Nic ci nie jest? – spytałaś, podając mu rękę, którą chętnie przyjął.
– Nie, nic się nie stało. Jakiś uciekający kot wpadł mi pod nogi – westchnął, patrząc w ziemie, na którym leżał rozgnieciony pączek taki jak twój. – Aishh, miałem na niego taką wielką ochotę.
Uśmiechnęłaś się, widząc minę czarnowłosego, gdy nagle uniósł wzrok, który wylądował na wysokości twojej twarzy. Z zafascynowaniem spojrzałaś w oczy chłopaka, w których odbijało się światło z lamp. Kiedy poczułaś jego rękę przy twarzy, a chwilę później kciuk przejeżdżający ci po kąciku ust.
– Nie tylko ja planowałem odpocząć tu z pączkiem widać – zaśmiał się.
Suga
Zdecydowanym ruchem ściągnęłaś opakowanie z lizaka i wpakowałaś go do buzi, rozkoszując się kwaśnym smakiem. Z przyjemnością oddałaś się muzyce, która leciała w tle z pobliskiego głośnika. W pomieszczeniu panowała przyjemna atmosfera. Nie dość, że miałaś dwudziestominutową przerwę w pracy, którą spędzałaś w samym rogu między regałami, to jeszcze był mały ruch w księgarni, która z tego, co słyszałaś, swój dział z muzyką miała od niedawna.
Była to twoja nowa praca. Jako iż po zakupie płyty uznałaś, że chcesz być na bieżąco z nowościami, a praca w tym miejscu ci to umożliwi i dodatkowo podniesie trochę twój budżet.
Dlatego też lawirowałaś teraz między korytarzami uczelni, a alejkami w sklepie.
– Przepraszam? Pomogłabyś mi w wyborze?
W lekkim szoku, że ktoś odkrył twoją kryjówkę, spojrzałaś na średniej wysokości mężczyznę przed tobą, który trzymał w ręku dwie płyty tuż przed twoją twarzą. Szybko wyjęłaś z buzi lizaka.
– To zależy, jaki rodzaj muzyki Pan preferuje – odpowiedziałaś, starając się być jak najbardziej profesjonalna. – Ta jest dla osób lubiących spokojne ballady. – Wzięłaś jedną od niego i pokazałaś mu. – Natomiast druga... – zaczęłaś, ale ci przerwał.
– A którą ty byś wybrała? – spytał blondyn, uśmiechając się miło.
– Zdecydowanie tę. – Uniosłaś swoją dłoń, w której była pierwsza płyta. Zdawało ci się, że usłyszałaś, jak z jego ust wyszło „Ciekawe", ale uznałaś to tylko za przesłyszenie.
– To proszę ją zapakować – przytaknęłaś tylko i ruszyłaś w stronę kasy, chcąc szybko obsłużyć klienta i odpocząć jeszcze na przerwie, która została ci przerwana.
– To będzie trzydzieści tysięcy wonów – powiedziałaś, podając torebkę. Przyjęłaś należną sumę, po czym włożyłaś banknoty do kasy.
Z zadowoleniem szybkiego obsłużenia wepchnęłaś ponownie lizaka i ruszyłaś w stronę twojego kącika. Gdy sekundę później poczułaś na swojej ręce uścisk, odwróciłaś się widząc tego samego mężczyznę.
– To dla ciebie. – Wepchnął ci w dłoń torebkę, którą chwile temu mu dałaś. Zdziwiona spojrzałaś na niego niezrozumiale. – To za ostatni wypadek przy wyborze płyty. – Uśmiechnął się lekko.
Dopiero po dokładnym przyjrzeniu się, rozpoznałaś w nim winowajcę ostatniej szkody, który wtedy szybko zwiał, zanim zdążyłaś się z nim rozprawić.
Rap Monster
Zdenerwowana złapałaś siostrę za rękę, gdy ta po raz kolejny postanowiła urządzić sobie dzisiaj podróż po sklepie, który do małych nie należał. Bardzo kochałaś tę małą osóbkę, ale czasami wpadał w nią istny szatan i wtedy była nie do zatrzymania. Twoja mama śmiała się, że w jej wieku byłaś dokładnie taka sama. Wszystko musiałaś zwiedzić i obejrzeć. Dlatego, nie powinnaś jej się dziwić, że jest takim żywym dzieckiem, bo to u was rodzinne.
Jedną ręką pilnowałaś [I.S], natomiast drugą można rzec, że ciągnęłaś za sobą całkiem sporą farbę i torebkę ozdób na ścianę, co razem dawało całkiem ciężki ładunek.
Po skasowaniu wszystkiego ruszyłyście razem w stronę wyjścia. Niestety, tuż przy wyjściu znajdowała się wielka fontanna, która przykuła uwagę małej. W trybie natychmiastowym wyrwała swoją małą rączkę i biegiem udała się w stronę atrakcji, wymijając po drodze ludzi.
– [I.S], stój! – krzyknęłaś, ale ta nawet się na ciebie nie obejrzała.
Zaczęłaś biegnąć, niestety ciężkie zakupy nie pozwalały ci, aby szybko pokonać dzielący was odcinek. Dodatkowo pełen ruch w sklepie sprawił, że straciłaś dziewczynkę z oczu. Wystraszona zaczęłaś rozglądać się w każdą stronę, gdy nagle usłyszałaś jej krzyk. Z podniesioną adrenaliną nie zważając na nic, ruszyłaś w stronę pisku. Gdy zobaczyłaś swoją [I.S] na rękach u mężczyzny, który wcześniej podał ci farbę, odetchnęłaś z ulgą.
– [I.S] jak mogłaś mi tak uciec? – zwróciłaś się do dziecka, które widząc twoją minę, schowało twarz w zagłębieniu szyi chłopaka. – A gdyby ten pan cię nie złapał i zgubiłabyś się, co byś wtedy zrobiła? Pomyślałaś w ogóle? Bardzo pana przepraszam za nią i dziękuje. – Ukłoniłaś się.
– Nic się nie stało. Tak w ogóle nie jestem żaden pan, tylko Kim Namjoon. – Uśmiechnął się w twoją stronę.
– Widzisz? Mówiłam ci, że ma straszny wyraz twarzy, gdy się wkurzy – szepnęła mała na ucho Namjoonowi, co na jej nie szczęście usłyszałaś i twoja twarz mimowolnie poczerwieniała.
– Według mnie [I.S], twoja siostra jest bardzo piękna – powiedział, patrząc w oczy najmłodszej, która patrzyła na niego z zafascynowaniem, ponieważ takie słowa słyszała tylko, gdy tata chwalił mamę.
Z zażenowaniem spuściłaś wzrok w dół, słysząc te słowa użyte w twoim kierunku, bo nie zdarzało ci się często je słyszeć z męskich ust.
– Jak sądzisz [I.S] , [T.I] zgodzi się żebyśmy poszli razem na lody? Albo gofry? – zapytał, na co dziewczynka pisnęła z radością, nie biorąc pod uwagę sprzeciwu siostry.
J-hope
Po ostatnim treningu twoje buty, które były dość niedawno kupione, rozerwały się w dwóch miejscach. Ostatni taki incydent miałaś jeszcze za czasów szkolnych, kiedy ćwicząc na wf, w pewnym momencie puściły szwy.
Nie mogłaś pokazać się dzieciakom w takim obuwiu, bo zaczęłyby się z ciebie naśmiewać. A tego nie znosiłaś. Nienawidziłaś być obiektem plotek i w centrum zainteresowania.
Dlatego teraz stałaś przed półkami kolorowych adidasów. Te pastelowe odcienie tak raziły twoje oczy, że miałaś ochotę założyć okulary przeciwsłoneczne. Niestety, nikt normalny w zimie w nich nie chodzi; wykluczając ukrywających się idoli.
Właśnie szukałaś swojego rozmiaru. Spodobały ci się zwykłe [kolor] buty na grubej, amortyzującej podeszwie. Zaskoczona rozszerzyłaś tęczówki, widząc ich diabelną cenę.
– Za jakość trzeba płacić – westchnęłaś głęboko, wyciągając kartonowe pudełko. Usiadłaś na pufie i zaczęłaś ściągać [rodzaj butów]. Odstawiłaś je do boku i gdy już miałaś zakładać adidasy, ktoś przed tobą ustał.
– Znowu się spotykamy, [Imię]! – Zaskoczona podniosłaś głowę. Nie poznałaś właściciela głosu.
– Przepraszam, znamy się? – Uśmiechnęłaś się nerwowo, czując, jak po skroni spływa ci kropelka potu. Było za gorąco w tym sklepie.
– Naprawdę mnie nie poznałaś? – Ułożył usta w dzióbek. Mrugnęłaś powiekami, a następnie dostałaś olśnienia.
– Proszę mi wybaczyć, Panie Jung. – Wstałaś na równe nogi. – Po prostu... wygląda Pan inaczej– przyznałaś szczerze. Ostatnim razem jak go widziałaś, był cały roztrzepany, a teraz wyglądał schludnie i prezentował się jak milion dolarów.
– Wracam z pracy i widziałem na wystawie ładne buty – wyjaśnił, wskazując kciukiem na wyjście. – A i możesz mi mówić po imieniu. Czuję się strasznie staro, [Imię].
– Jeżeli ci to przeszkadza, nie ma problemu, Hoseok – odpowiedziałaś i schyliłaś się do dołu. Zaczęłaś zawiązywać sznurówki i kilka razy poruszyłaś stopą we wszystkie strony. Na drugą stopę nałożyłaś buta i ustałaś przed lustrem. – Myślę, że będą w porządku.
– Idealnie ci pasują – zgodził się z tobą Jung i posłał ci kciuka w górę. – Pakuj je i zaraz za nie zapłacę.
– Chwileczkę, słucham? Sama za nie zapłacę – odpowiedziałaś oburzona, mierząc go wzrokiem.
– Też się cieszę, że się ze mną zgadzasz – zaświergotał radośnie, a następnie złapał się za serce widząc twoją minę. – Za dużo słodyczy.
V
Przegrałaś zakład ze starszym [kuzynem/kuzynką]. Właśnie zostałaś wrobiona w wyjście z najmłodszym z kuzynostwa do sklepu z grami komputerowymi. Dwunastolatek miał niezłego fioła na punkcie survivalowych gier i potrafił godzinami siedzieć w sklepie, oglądając i testując gry na konsoli.
Właśnie szukałaś gry taką, jaką dzieciak chciał za wszelką cenę zdobyć. Nawet jeśli by cię to kosztowało majątek, to musiałaś mu kupić. Za dwa dni były jego urodziny i chciałaś mu zrobić niespodziankę.
Trzymając w dłoni pudełko, czytałaś na odwrocie fabułę. Opowiadała o średniowiecznym świecie, w którym główny bohater miał za wszelką cenę pokonać wszystkie smoki na planecie.
– Czy dzieciaki w twoim wieku powinny grać w takie rzeczy? – spytałaś niepewnie siebie, przyglądając się dzieciakowi, który właśnie grał na konsoli. – Ja w twoim wieku biegałam po parku, a nie siedziałam przed komputerem... – kończyłaś swój wywód, przypatrując się plastikowemu opakowaniu.
– Pierwszy raz widzę dziewczynę, żeby kupowała grę! – Uniosłaś wzrok do źródła głosu. Po twojej prawej stronie stał dość znajomy chłopak. Przekręciłaś głowę w bok i krzyknęłaś z zaskoczenia, poznając go.
– Spotkaliśmy się w sklepie z zabawkami, prawda? – spytałaś, przypominając sobie ten śmieszny uśmiech. – Pomogłeś mi w wyborze misia – podpowiedziałaś, widząc niezrozumienie na jego twarzy.
– Już pamiętam! – oznajmił głośno. Przyłożyłaś palec do swoich ust, chcąc go uciszyć. Był to jednocześnie sklep z płytami muzycznymi, grami i książkami, dlatego przed wejściem wisiała tabliczka, aby zachować ciszę w środku. – Prezent był udany? – zadał pytanie głośno, mając w nosie zasady.
– W samą dziesiątkę. Gdyby nie ty, pewnie bym nadal tam siedziała z dobre kilka godzin – przyznałaś szczerze, drapiąc się po karku. – Dziękuje ci bardzo. Mam jeszcze jedną prośbę – zaczęłaś ciszej, zbliżając się do chłopaka. – Widzisz tego dzieciaka za mną? Właśnie muszę mu kupić grę... tylko nie wiem jaką. Jest ich tutaj zbyt dużo.
– Masz szczęście, że właśnie przyszedłem kupić jedną – zaświergotał i uśmiechnął się uroczo.
Miałaś taką wielką ochotę go przytulić.
Jimin
21:00 Klub niedaleko stadionu - będę czekać
Zdziwiona patrzyłaś na otrzymaną wiadomość i zastanawiałaś się nad intencjami nadawcy. Dobrze pamiętałaś chłopaka z koncertu i to jakim podstępem wyłudził od ciebie numer, po uprzednim wydobyciu telefonu z twojej tylnej kieszeni, za co dostał mocne kopnięcie w piszczel. Nie zdziwiłabyś się, gdyby do dzisiaj miał ogromnego siniaka.
W normalnych okolicznościach od razu zablokowałabyś zapisany numer, ale tym razem coś ci nie pozwalało, a tym czymś była przystojna twarz Jimina, za którego takowy chłopak się podał.
Ze zrezygnowaniem zablokowałaś ekran komórki i westchnęłaś żałośnie na myśl o przepuszczeniu imprezy. Niestety tym razem musiałaś dać losowi za wygraną, ze względu na egzamin, do którego przygotowywałaś się od miesiąca. Pech był taki, że właśnie odbywał się jutro.
Zirytowana powróciłaś do nauki, wkładając w to jak najwięcej serca, bo wierzyłaś, że dobre ukończenie studiów pomoże znaleźć ci godziwą pracę. Gdy usłyszałaś, jak twój telefon dzwoni, westchnęłaś, widząc podpis. Dobrze wiedziałaś, że gdybyś odebrała, to chłopakowi udałoby się ciebie namówić na wyjście, bo już kilka razy to zrobił. Dlatego tym razem natychmiast wyłączyłaś całkowicie telefon, wracając do książek.
Jungkook
Złapałaś szybko za szal i narzuciłaś go na świeżo zmienioną bluzkę.
Chwilę temu skończyliście nagrywać teledysk i cała załoga postanowiła iść to uczcić. Jako że teledysk był nagrywany na plaży, mieliście wokół sporo miejsc, do których można było iść się zabawić. Byłaś bardzo zestresowana, biorąc ten projekt, dlatego teraz po skończeniu go uznałaś, że to dobry pomysł.
Psiknęłaś się ulubionymi perfumami i byłaś gotowa do wyjścia. Dołączyłaś do swoich znajomych i razem udaliście się w stronę najbliższego baru, z którego już tutaj było słychać dudniącą muzykę.
Będąc kierownikiem nagłośnienia, uznałaś, że jesteś odpowiedzialna za swoją załogę w postaci trzech osób. Z tegoż też tytułu nie mogłaś tknąć żadnego napoju, który umiliłby ci ten ciepły wieczór.
Z rozbawieniem obserwowałaś grupę, która dorwała się do mikrofonu i zaczęła śpiewać jedną z tych ballad, które pomimo upływu czasu chętnie słuchało się ponownie. Z przyjemnością zaczęłaś nucić piosenkę, kołysząc się na boki.
– Może to ty powinnaś stać teraz na scenie i śpiewać? – Usłyszałaś za sobą cichy głos, którego właścicielem okazał się wysoki czarnowłosy chłopak.
– To nie dla mnie – odparłaś spokojnie.
Wiedząc, jaka trema cię łapie, gdy stoisz sama naprzeciwko grupy ludzi i musisz wydać dźwięk, musiałaś mu odmówić. Co innego, jak sprawdzasz mikrofon i nikt na ciebie nie patrzy. Wtedy możesz nawet zafałszować i nikt nie spojrzy. Chyba...
– Moim zdaniem masz bardzo ładny głos. Mówię to już po raz drugi, czyli musi to być prawda – powiedział, nie przerywając kontaktu waszych oczu, co uświadomiło cię, że chłopak trochę wypił, bo po waszej wcześniejszej rozmowie wywnioskowałaś, że jest bardzo nieśmiały.
– Dziękuje. – Skinęłaś lekko głową, czując piekące policzki.
Za dnia Jungkook, bo tak miał na imię piosenkarz, był wystylizowany na bardzo chłopięcy styl. Teraz późną porą był już ubrany normalnie i nie miał na sobie makijażu, co w twoim mniemaniu ukazywało jego męską postawę, która cię trochę onieśmieliła. Ta wersja chłopaka w porównaniu z poranną dziecięcą, zdecydowanie zmieniła twoje nastawienie względem osoby stojącej przed tobą.
____
Następna reakcja w piątek 17.02
Powracamy z drugim rozdziałem! Pierwotnie miał się on pojawić później, ale są walentynki, dlatego zdecydowałyśmy umilić samotnym czas tymi reakcjami. Autorki leczą te walnięte święto nowym albumem BTS i dramami. A zakochanym życzymy wszystkiego najlepszego!Mamy nadzieję, że przyjmiecie go tak gorąco jak wcześniejszą notkę! Shina skakała ze szczęścia, a Soo-min uspokajała się Lucky Romance. Przy okazji, fajna drama, polecamy.
Soo-Min i Shina!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro