Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wasza randka:

Kim Namjoon -

Namjoon pov:

Przyznam się, że nigdy nie byłem w wesołym miasteczku. Nie kręciło mnie to zbytnio. Teraz, to się jednak zmieniło. Od dłuższego czasu myślałem, gdzie zabrać moją dziewczynę na randkę i do głowy wpadł mi pomysł wesołego miasteczka. Mam nadzieję, że spodoba się jej to miejsce.

Wszedłem do domu i podszedłem do [T.I], która stała w kuchni i robiła obiad. Objąłem ją od tyłu i czule przytuliłem.

- Słuchaj, tak myślałem ostatnio, czy może nie poszlibyśmy do wesołego miasteczka - zacząłem, przyglądając się, co [T.I] gotuje.

- Zapraszasz mnie na randkę, hm? - zapytała wesoło i nałożyła na talerz jedzenie.

- No... Tak, zapraszam cię na randkę - uśmiechnąłem się, a dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę.

- To się zgadzam - odparła i podała mi jeden talerz. Wziąłem go i razem usiedliśmy do stołu.

************************************

Nadszedł ten dzień. Stałem przy drzwiach i czekałem na swoją dziewczynę, która była w łazience i się szykowała. Zapiąłem zamek od bluzy i włożyłem ręce w kieszenie spodni.

- Dobra, możemy iść - oznajmiła [T.I] wychodząc z łazienki. Otworzyłem drzwi i przepuściłem ją przodem. - Jaki dżentelmen - zaśmiała się. Z uśmiechem na twarzy wyszedłem z mieszkania i zamknąłem drzwi.

Droga do wesołego miasteczka nie trwała zbyt długo. Zajęło nam to około piętnaście minut. Po dotarciu na miejsce, weszliśmy na teren miasteczka. Trzymając się za ręce, ruszyliśmy zwiedzać po kolei każde ze stojących tam budek.

- Mmm, ale ładnie pachnie - powiedziała [T.I], patrząc na stoiska z jedzeniem.

- Czyli najpierw żarcie, kumam - zaśmiałem się i podeszliśmy do pierwszej budki. Kupiliśmy gofry z bitą śmietaną.

- Boże! Kocham gofry! - powiedziała [T.I] i wzięła kolejnego gryza. Gdy na mnie spojrzała, była cała umazana w śmietanie. Wziąłem chusteczkę i delikatnie wytarłem jej buzię. - Heh, dzięki.

Po zjedzeniu, poszliśmy dalej.

- Namjoon! Chodźmy na rollercoaster! - powiedziała nagle i wskazała palcem olbrzymią kolejkę. Spojrzałem w tym kierunku i zamarłem. Przecież ja na tym umrę... - pomyślałem i zerknąłem na [T.I].

- Dopiero co jedliśmy goferki... - mruknąłem do niej, a ona wzruszyła ramionami. - Porzygamy się.

- Ty może tak, ale ja nie. Byłam na gorszych kolejkach - odparła. - Jak chcesz, możesz tutaj poczekać na mnie.

- Co? O nie, nie, nie. Idę z tobą, kochanie.

Dziewczyna uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę. Jeszcze nie wiedziałem, że popełniłem największy błąd życia.

Stanęliśmy w kolejce i czekaliśmy. Przełknąłem nerwowo ślinę i ciągle zerkałem za siebie. Może się jednak wrócić?

- Namjoon - [T.I] pstryknęła palcami przed moimi oczami, a ja na nią spojrzałem. - Spokojnie, nie bój się.

- Nie boję się, co ty - zaśmiałem się nerwowo i odwróciłem wzrok.

Bałem się potwornie. Nigdy nie byłem na żadnej kolejce, a do tego jeszcze po zjedzeniu gofrów. Już na sam widok było mi niedobrze.

- Chodź, możemy wchodzić - oznajmiła i ruszyła, ciągnąc mnie za rękę, która drżała i była już mocno spocona. - Joon, uspokój się - zaśmiała się cicho i usiadła na siedzeniu. Zająłem miejsce obok niej. Facet, ogarnij się. Nie możesz okazywać strachu.

- Jestem spokojny, o co ci chodzi? - zaśmiałem się i otarłem spocone ręce o spodnie.

Kiedy pracownicy sprawdzili zabezpieczenia i odeszli od nas, kolejka ruszyła. Kurna, zaczęło się! Zaczęliśmy jechać w górę.

- Czemu tak wysoko jedziemy?! - zapytałem, patrząc przed siebie.

- To bardzo dobrze, że tak wysoko! Większa adrenalinka! - krzyknęła wesoło [T.I].

Dojechaliśmy na szczyt i stanęliśmy w miejscu.

- Kurna, co jest? - znów zapytałem, coraz bardziej przerażony. - Czemu stoimy? W ogóle czemu dalej nie ma torów, gdzie się podzia... - nie skończyłem, ponieważ wagonik nagle ruszył i ostro zanurkował w dół. - AAAAAAAAA! - wrzasnąłem i zamknąłem oczy z przerażenia. Jechaliśmy z olbrzymią prędkością, wagonik zasuwał jak szalony. Otworzyłem oczy i spojrzałem na szczęśliwą [T.I]. Z czego ona się cieszy? To jest horror!

Oddychałem szybko i trzymałem się kurczowo wagonika. Kolejka powoli zaczęła zwalniać.

- Eh, już koniec - mruknęła dziewczyna, gdy stanęliśmy.

- DZIĘKI BOGU, ŻE KONIEC! - krzyknąłem na cały głos i szybko wyszedłem z wagonika. Oparłem ręce o kolana i próbowałem nie zwymiotować. - Nigdy więcej! Nigdy.

- No co ty! Było cudownie!

- Nie.

- Chodźmy dalej - zaśmiała się dziewczyna i wzięła mnie za rękę. Kiwnąłem głową i poszliśmy.

Doszliśmy do budek z różnymi grami, w których można było coś wygrać. Spojrzałem na nagrody, a następnie na [T.I]. Widać było po niej, że bardzo chciałaby mieć jedną z tych rzeczy.

- Ale boska ta poduszka w kształcie gwiazdy - rzekła dziewczyna i wskazała palcem rzecz.

- Wygram ją dla ciebie - odparłem z uśmieszkiem. To jest moja szansa. Wcześniej, panikując, zrobiłem z siebie kompletnego debila. Teraz, żeby jakoś zapunktować w jej oczach, muszę się jakoś wykazać! - pomyślałem i podszedłem do mężczyzny, który tam pracował. Zapłaciłem mu i wziąłem do ręki trzy piłeczki. Gra polegała na tym, aby zrzucić butelki leżące na stole. Wziąłem zamach i rzuciłem. Zrobiłem tak jeszcze dwa razy i wszystkie butelki spadły.

- Brawo! - krzyknęła z radością dziewczyna, a ja odebrałem nagrodę.

Kim Seokjin -

Jin pov:

Naszym jednym z największych marzeń, było pojechanie do Disneylandu. Akurat zbliżały się cieplejsze miesiące, więc wpadłem na pomysł, abyśmy razem pojechali na wycieczkę za granicę. W trakcie tej wycieczki, planowałem zabrać moją ukochaną na randkę do tego olbrzymiego parku.

Zaplanowałem wszystko: hotel, bilety na samolot, ogarnąłem paszporty i przejrzałem wszystkie atrakcje w obrębie naszego hotelu, bo przecież nie będziemy zwiedzać tylko i wyłącznie Disneylandu. Gdy wszystko było dopięte na ostatni guzik, powiedziałem o tym mojej dziewczynie, która z podekscytowaniem rzuciła mi się w ramiona.

Spakowani, wyjechaliśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko, gdzie stamtąd samolotem udaliśmy się do naszego docelowego punktu podróży.

************************************

- Jin! Jesteś gotowy? - zapytała [T.I], wychodząc z łazienki i poprawiając włosy. Obejrzałem się w jej kierunku i uśmiechnąłem się miło, [T.I] wyglądała tak uroczo. Miała krótkie, niebieskie spodenki, fioletowy top z białymi wzorkami na nim oraz białe trampki. Na rękach i nogach błyszczały bransoletki, a włosy miała spięte w wysokiego kucyka. Przełożyła torebkę przez ramię i oparła się o ścianę, czekając na mnie. Podszedłem do niej i złapałem ją za rękę.

- Jak ty pięknie wyglądasz - powiedziałem uśmiechnięty. Dziewczyna również posłała mi uśmiech i razem wyszliśmy z naszego pokoju w hotelu, zamykając za sobą drzwi.

************************************

Staliśmy w kolejce przed wejściem do olbrzymiego parku i czekaliśmy.

- Nie wierzę, że zaraz tam wejdziemy... - mruknąłem, przyglądając się kolejce ludzi.

- Skarbie, spokojnie - zaśmiała się. - Bo mi tu zemdlejesz.

Wziąłem głęboki wdech i włożyłem ręce do kieszeni spodni. Gdy po kilku minutach, ludzie przed nami odeszli, podeszliśmy do kasy.

- E... Dzień dobry - przywitałem się nieśmiało. - Ja... chcę.... bilety... dwa - pokazałem jej dwa palce i uśmiechnąłem się lekko. Mój angielski nie jest zbyt dobry, a jeszcze będąc w tym miejscu, to już w ogóle stres mnie zjadał i nie wiedziałem co mówić. Na szczęście miła pani za szybką, kiwnęła uprzejmie głową i podała mi dwa bilety. Zapłaciłem i podziękowałem jej, a następnie  weszliśmy do Disneylandu. Gdy znalazłem się po tej drugiej stronie, myślałem, że się przewrócę.

- Nie płacz, skarbie - powiedziała cicho, odwracając się do mnie i ocierając mi łzy, które zaczęły spływać mi po policzkach. Byłem tak przejęty, że nie wiedziałem nawet, kiedy zacząłem płakać.

- Tak bardzo się cieszę, że nasze marzenie się spełniło! - wybuchnąłem z radością.

- Ja też! - Dziewczyna wzięła mnie za rękę i pociągnęła przed siebie. Ruszyłem za nią i zaczęliśmy zwiedzać to olbrzymie miejsce.

************************************

[T.I] pov:

Weszliście wszędzie, gdzie się tylko dało. W każdym z odwiedzonych miejsc, narobiliście masę zdjęć. W sklepikach nakupowaliście mnóstwo ciekawych rzeczy, na przykład: Jin kupił bluzkę z napisem "Disney" i śmieszne okularki, a ty uszka Myszki Mickey i kolorową torebkę. Oprócz tego kupiliście też mnóstwo jedzenia. Żelki, cukierki, czekoladki, lizaczki i wiele, wiele innych słodyczy.

Gdy słońce powoli już zniżało się ku zachodowi, razem z Jinem chodziliście główną ulicą, jedząc watę cukrową.

- Ooooo! - pisnął Jin i wskazał palcem na przechodzące obok was postacie z Disneya. - HEEEEJ! - krzyknął do nich i pomachał. Postacie spojrzały na was i odmachały. Jin, promieniejąc z radości, pociągnął cię w stronę jednej grupki księżniczek, chodzących niedaleko was. - Muszę mieć z nimi fotkę!

No i się udało! Jin na tle księżniczek Disneya to piękny widok. Zdjęcie wyszło cudnie.

- Powieszę je nad łóżkiem, coś cudownego - rzekł i spojrzał na ciebie. - A teraz chodźmy pod zamek. Wieczorem mają być fajerwerki.

Kiwnęłaś głową i poszliście w kierunku zamku. Przeciskając się przez tłumy ludzi, dotarliście na sam przód i czekaliście.

Gdy słońce już całkowicie zaszło, pokaz fajerwerków w końcu się zaczął. Jin objął cię ręką w talii, a ty przytuliłaś się do niego.

- Coś niesamowitego... - mruknął chłopak, a ty na niego zerknęłaś. Jin w swoich śmiesznych okularkach, z przejęciem obserwował wydarzenie. Uśmiechnęłaś się lekko. Najcudowniejsza randka w moim życiu - pomyślałaś i z powrotem spojrzałaś na pokaz fajerwerków.

Min Yoongi -

Suga pov:

- Kochanieee – przeciągnąłem znudzony, wieszając się na niej.

- Hm? – mruknęła, będąc cały czas zapatrzona w telefon.

- A może poszlibyśmy gdzieś razem? Tak tylko we dwoje. Dawno razem nie wychodziliśmy.

- Gdzie chcesz iść?

- Nie wiem… Myślałem o restauracji, ale chyba oboje się zgadzamy, że to zbyt kiczowate i nudne jak na nas.

- Racja – zaśmiała się – A może pójdziemy gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy?

- Co powiesz na Aquapark?

- Ooo! Tak! – wręcz podskoczyła z podekscytowania, na co kąciki moich ust momentalnie się uniosły.

Spakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy w drogę. Gdy już byliśmy na miejscu umówiliśmy się, że będę na nią czekał przed wyjściem z damskich szatni.

- No w końcu! Myślałem, że tu umrę z nudów – zaśmiałem się, gdy ją zobaczyłem.

- Bardzo śmieszne – powiedziała, a jej wzrok zatrzymał się na mojej nagiej klatce.

Uśmiechnąłem się cwaniacko i złapałem ją za rękę. Jeśli mam być szczery, nie za bardzo podobał mi się fakt, że dosłownie każdy facet mógł sobie teraz bezkarnie patrzeć na jej półnagie ciało. Jednak starałem się tłumić w sobie uczucie zazdrości.

- Yoongi? Co ty jesteś taki naburmuszony? – zatrzymała się.

- Co? Ja? Nie jestem…

- Yoongi…

- Ugh, po prostu… widzę wzrok tych wszystkich kolesi i… - skrzywiłem się i rozejrzałem dookoła.

- Jesteś zazdrosny – westchnęła.

- Tak. Jestem zazdrosny. Zadowolona? – fuknąłem obrażony, jednak ona tylko się zaśmiała.

- Kochanie, nie masz o co – złapała mnie za policzki i uśmiechnęła się rozczulona – To słodkie, ale naprawdę nie musisz być zazdrosny.

- Niech ci będzie – złapałem ją dla pewności w pasie i przyciągnąłem do siebie.

- Idziemy na zjeżdżalnie? – zapytała wesoło, na co tylko przytaknąłem.

Zjeżdżalnia była dosyć wysoko, dlatego czekały nas teraz wielkie schody. Zaczęliśmy się wspinać po nieco śliskich stopniach. Gdy dotarliśmy na samą górę, ujrzałem ratownika, który wręcz pożerał wzrokiem [T.I.]. Krew się we mnie zagotowała tak mocno, że gdyby nie barierka, za którą stał, już dawno dostałby w mordę. Posłałem mu jedynie wrogie spojrzenie i złapałem ją w talii, przyciągając mocno do siebie.

- O, teraz nasza kolej! – krzyknęła rozentuzjazmowana [T.I.] i usiadła, trzymając się ręką metalowej barierki.

Usiadłem za nią oplatając ją rękami wokół brzucha. Głowę ułożyłem na jej ramieniu i odepchnąłem nas mocno. Mój cały entuzjazm zniknął już dawno, jednak udawałem, że mi się podoba. Gdy zatrzymaliśmy się na samym dole [T.I.] krzyknęła głośno:

- Wow! Ale to było super!

- Ta… super – westchnąłem, przeklinając w myślach mój własny pomysł pójścia do Aquaparku.

Jung Hoseok -

Jhope pov:

Kilka dni temu zaprosiłem [T.I] na randkę do kina. Dziewczyna zgodziła się i zapytała na jaki film idziemy. Tutaj pojawił się problem, nie wiedziałem, na co idziemy.

Siedziałem właśnie przy biurku i przeglądałem na laptopie najnowszy repertuar na stronie kina.

- Może jakaś komedia romantyczna? - zapytałem na głos samego siebie. - Co my z tych romantyków mamy?... - zjechałem niżej i przyjrzałem się. - ,,Pretty Woman"? Co to tu robi? Przecież to stary film... Ale za to jaki fajny! - zacząłem nucić piosenkę z tego filmu i szukałem dalej. - Jakieś dramaty, nudy. Ooo, Smerfy!

- A może pojdziemy na jakiś horror? - zaproponowała [T.I] wchodząc do pokoju i chowając ubrania do szafy. - Może na ,,Obecność 2"?

- Horror? - przełknąłem ślinę. - Heh, nie chcesz iść na Smerfy?

- Niee! Chodźmy na horrorek!

- Em... Ale ja... Nie oglądałem pierwszej części! - dodałem szybko.

- Na randkę idziemy w sobotę, więc masz jeszcze kilka dni aby obejrzeć jedynkę - odparła spokojnie i z uśmiechem wyszła z pokoju.

- Świetnie... - westchnąłem i zamknąłem laptopa.

************************************

Dzień randki nadszedł szybciej niż się spodziewałem. Dzień wcześniej, razem z [T.I], obejrzałem pierwszą część filmu ,,Obecność". To było coś okropnego, nie mogłem spać po tym paskudztwie. Jeśli teraz mam obejrzeć to wariactwo na większym ekranie, to aż mi słabo.

Zaparkowałem pod kinem i wysiadłem z samochodu. [T.I] zrobiła to samo i po chwili stanęła obok mnie. Chwyciłem ją za rękę i udaliśmy się w kierunku kina.

- Jejku! Nie mogę się doczekać! - pisnęła podekscytowana.

- Ja też... - mruknąłem pod nosem.

Doszliśmy do kasy.

- Dwa bilety na film ,,Obecność 2" - powiedziałem do sprzedawcy i zapłaciłem. Chwilę później na blacie pojawiły sie bilety, które wziąłem.

- Hobi, kupisz popcorn? - spytała nagle [T.I].

- Tak, jasne - odpowiedziałem i kupiłem jedzenie.

Kiedy wszystko zostało już załatwione, odeszliśmy od kasy i weszliśmy na salę.

- Miejsca... - [T.I] spojrzała na bilety - trzynaste i czternaste, rząd dwunasty.

Kiwnąłem głową i zaczęliśmy wspinać się po małych schodkach. Dotarliśmy do naszego rzędu i zajęliśmy wyznaczone miejsca. Usadowiliśmy się wygodnie w fotelach i czekaliśmy na seans.

- Nie zjedz całego popcornu - zaśmiałem się, zerkając na dziewczynę, która patrzyła na reklamy, wyświetlające się na dużym ekranie.

- Chcesz trochę? - zapytała, podsuwając mi paczuszkę z jedzeniem.

Wziąłem garść popcornu i całość włożyłem do buzi.

- Oo! Musimy iść na ten film! Super zwiastun - powiedziałem, patrząc na ekran.

- Racja, zapowiada się świetny film! - odparła dziewczyna. - O, na ten też możemy iść! - dodała, widząc kolejny zwiastun. Była to komedia romantyczna.

- Mm, możemy - odpowiedziałem i objąłem dziewczynę ręką. Ta przysunęła się do mnie i wtuliła się, kładąc głowę na moim ramieniu. Do końca reklam oraz zwiastunów zostaliśmy w takiej pozycji.

Nagle światła zaczęły przygasać, a ja zacząłem się denerwować.

- O, Boże... Ja chcę jeszcze reklamy... - mruknąłem, a dziewczyna złapała mnie za rękę.

- Hobi, nie panikuj - zaśmiała się i odsunęła się lekko ode mnie.

Film się zaczął. Początek nie najgorszy, ale przez sam mroczny klimat filmu panicznie się bałem. Ciągle trzymałem rękę mojej dziewczyny - czułem sie bezpieczniej wiedząc, że jest obok mnie.

[T.I] co chwila podsuwała mi popcorn, ale całkowicie straciłem apetyt.

- Jejku, współczuję głównym bohaterom - szepnęła dziewczyna.

- Ja też, bardzo.

Minęło już sporo czasu od rozpoczęcia filmu. Co chwila albo zasłaniałem oczy albo się darłem, albo tak mocno ściskałem rękę dziewczyny, że ona aż zwracała mi uwagę.

- Ej, kochanie - szepnąłem do niej i odwróciłem twarz w jej kierunku. - Sikać mi się chce...

- To idź do łazienki - odpowiedziała, nie odwracając wzroku.

- Dobra, idę - odparłem. - I tak nic ciekawego się nie dzieje.

Wstałem i zerknąłem jeszcze raz na ekran, na którym był pokazany przerażający obraz pewnej postaci. Upiorne - pomyślałem i zacząłem przeciskać się przez rząd krzesełek, na których siedzieli ludzie. Jednak co chwila, zerkałem na ekran, tak z ciekawości. Gdy byłem już prawie przy schodkach, nagle postać z obrazu ruszyła z prędkością w...moim kierunku?

- CHOLERA! - wydarłem się na całą salę, przewracając się na mężczyznę siedziącego obok. On również się darł. Siedziałem mu na kolanach i razem przerażeni oddychaliśmy głęboko.

- O, Boże... Chyba mam zawał... - mruknąłem, łapiąc się za klatkę piersiową.

- Ja też... - odparł mężczyzna.

- Przepraszam pana najmocniej - wstałem szybko i zerknąłem na [T.I], która patrzyła się na nas i śmiała się w niebogłosy. Uśmiechnąłem się niewinnie i szybko pobiegłem do łazienki.

Park Jimin -

[T.I.] pov:

- Pięknie dziś wyglądasz - uśmiechnął się miło Jimin.

Zaprosił cię na kolację do bogatej restauracji na drugim końcu miasta. Nie miałaś za bardzo nastroju na takie rzeczy, ale zgodziłaś się, by nie popsuć mu humoru. Ubrana byłaś w czarną sukienkę z dekoltem. Założyłaś do niej srebrny naszyjnik, który dostałaś od Jimina na urodziny.

- Dziękuję - również się uśmiechnęłaś.

- Ładny naszyjnik - spojrzał na twój dekolt i zaśmiał się.

- Dzięki - odpowiedziałaś krótko i przejechałaś ręką po naszyjniku.

Z jego reakcji wyczytałaś, że lekko się zmieszał i chciał już coś powiedzieć, jednak przerwał mu kelner.

- Co dla państwa? - zapytał miło.

- Poprosimy jeszcze chwilkę - powiedział poważnie Jimin, a kelner odszedł.

Oparłaś głowę na dłoniach i przyglądałaś się wystrojowi restauracji.

- Kotek? Wszystko okej? - złapał cię za rękę.

- Hm? Tak, wszystko okej.

- Jesteś pewna? Zachowujesz się jakoś... dziwnie.

- Ehh... Jimin. Wiesz, że nie spędzamy ze sobą za dużo czasu, bo oboje mamy bardzo dużo pracy. Myślałam, że... zostaniemy w domu i spędzimy czas tylko ze sobą - rozejrzałaś się po sali.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi tego od razu?

- Bo nie chciałam ci psuć humoru...

- Oh, kotek... - powiedział rozczulony - Dobrze wiesz, że dla mnie najważniejsze jest to, abyś ty była szczęśliwa. Gdybym tylko wiedział, że nie masz nastroju na żadne kolacje, to zostalibyśmy w domu.

- Przepraszam... - uśmiechnęłaś się krzywo.

- Mam pomysł, jak można jeszcze uratować ten wieczór - powiedział pewnie i wstał podając ci rękę.

- Co ty robisz?

- Chodź - pociągnął cię za sobą i wyszedł z restauracji - A teraz w ramach pocieszenia idziemy na watę cukrową!

- Jimin? - zatrzymałaś go.

- Tak?

- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie! - rzuciłaś mu się na szyję.

- Awww, wiem - powiedział i uśmiechnął się słodko.

Kim Taehyung -

V pov:

- Może panu doradzić? - zapytał niższy ode mnie mężczyzna o rudawych włosach w kapeluszu, który stał obok mnie i również jak ja patrzył na półkę z butelkami wina. - Polecam hiszpańskie...

- Poradzę sobie, dziękuję - zbyłem go ruchem ręki, nie spuszczając wzroku z półki. Mężczyzna prychnął pod nosem i szybkim krokiem odszedł. - Jeszcze problem ma... - powiedziałem pod nosem i wziąłem dwie butelki z półki. - Rudzielec nie wie, że jestem mistrzem alkoholu.

Włożyłem butelki do koszyka, w którym znajdowało się mnóstwo owoców oraz czekoladek. Widząc, że mam wszystko, udałem się w kierunku kasy. Gdy już zapłaciłem za zakupy, wyszedłem ze sklepu i pojechałem do domu.

************************************

Następnego dnia, ubrany i gotowy do wyjścia stałem z kocem i koszykiem w ręku przy drzwiach. Czekałem na swoją dziewczynę, która się szykowała. Gdzie wchodziliśmy? Na randkę! W końcu idziemy na naszą pierwszą, porządną randkę. Miejsce jakie wybrałem na tę okazję to plaża.

Spojrzałem na zegarek, dochodziła szesnasta. Gdy podniosłem wzrok, [T.I] wyszła z pokoju, a ja aż otworzyłem usta z wrażenia. Wyglądała tak pięknie. Dziewczyna miała na sobie czerwoną sukienkę hiszpankę i czarne baletki, a na jej szyji i uszach lśniła biżuteria. Miała lekki makijaż, a włosy zaplotła w warkocza.

- Idziemy? - zapytała z uśmiechem na twarzy. Kiwnąłem głową i otworzyłem drzwi puszczając ją przodem. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do samochodu.

************************************

Po dojechaniu na miejsce, wzięliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy na plażę. Znaleźliśmy miejsce oddalone od ciekawskich spojrzeń i rozłożyliśmy kocyk. Usiedliśmy na nim, a ja wyjąłem z koszyka butelki wina, kieliszki i jedzonko. Wszystko rozłożyłem na kocu. Otworzyłem butelkę i nalałem nam do połowy wina.

- Co tak mało? - zapytała [T.I], śmiejąc się.

- Masz rację - uśmiechnąłem się pod nosem i dolałem do pełna. Dziewczyna posłala mi lekki uśmiech i wzięła łyk alkoholu.

- Mm, pycha - przymknęła oczy rozkoszując się smakiem. - Moje ulubione.

- Wiem - odparłem pewnie i również się napiłem.

[T.I] wzięła kilka truskawek i zaczęła jeść.

- No tak, zapomniałem, że kochasz truskawki - zaśmiałem się i oparłem jedną rękę za siebie. Dziewczyna przysunęła się do mnie, trzymając owoc na wysokości moich ust.

- Otwórz buzię - powiedziała, a ja wykonałem polecenie. [T.I] włożyła mi do ust truskawkę, którą ugryzłem. Drugi koniec truskawki zjadła ona. Jak ona uroczo wygląda jak je - pomyślałem i dalej jej się przyglądałem.

W trakcie naszej randki, oprócz jedzenia i picia wina, dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Naopowiadaliśmy sobie nawzajem mnóstwo historii z naszego życia. Oczywiście oprócz rozmów, nie brakowało pocałunków.

- Pójdziemy popływać? - szepnąłem do niej na ucho. Podniosłem twarz znad jej ucha i spojrzałem w jej oczy. Tak wyszło, że dziewczyna leżała, a ja pochylałem się nad nią. Uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową na tak. - To się rozbieraj, piękna - powiedziałem flirciarsko i złożyłem pojedynczy, ale za to czuły pocałunek na jej ustach. Następnie podniosłem się i chwyciłem ją za rękę, aby pomóc jej wstać. Gdy dziewczyna podniosła się, zaczęliśmy się rozbierać. Obróciłem się w kierunku morza i patrzyłem na nie, ściągając przy tym ubrania. Rzuciłem bluzkę i spodnie na koc i obróciłem się w kierunku dziewczyny.

- To cho... Osz cholera - urwałem, widząc jej prawie nagie ciało.

- Przestań się podniecać i chodźmy do wody! - rzuciła i ruszyła w kierunku morza. Prychnąłem pod nosem i ze śmiechem pobiegłem za nią.

Wskoczyłem do wody jak szalony, cały się zanurzając. Za to [T.I] zaczęła wchodzić do niej powoli, co chwila się krzywiąc.

- No zamocz się cała! - krzyknąłem do niej. - Albo czekaj! Pomogę ci!

- Co?! Nieee! - krzyknęła, wiedząc, co zamierzam.

Podpłynąłem do niej i zacząłem ją chlapać.

- Tae! Przestań! Zimno jest! - krzyczała, śmiejąc się przy tym. - Woda to był zły pomysł... Wychodzimy.

- Słucham!? Woda jest cieplutka! - położyłem się na plecach i zacząłem dryfować, patrząc się w niebo.

- Będziesz chory, zobaczysz.

- Nie będę - odparłem i podniosłem się do pozycji stojącej. Podszedłem do [T.I] i położyłem ręce na jej talii. - Pieprzyć choroby, patrz na ten zachód słońca.

- Oo - mruknęła. - Cudowny - dodała i obróciła głowę w moim kierunku, a następnie pocałowała mnie. Odwzajemniłem pocałunek i przyciągnąłem ją bliżej do siebie. - A teraz skarbie, naprawdę już chodźmy. Potwornie zimno.

- Dobra, dobra...

Wyszliśmy z wody i usiedliśmy na kocu. Okryliśmy się ręcznikami i dokończyliśmy jedzenie owoców i czekoladek.

************************************

[T.I] pov:

Po dotarciu do domu, V od razu poszedł do kuchni, a ty do pokoju przebrać się w piżamę. Podczas przebierania się, kilka razy usłyszałaś jak Taehyung kicha.

- No i mówiłam... Masz już katar - weszłaś do kuchni i spojrzałaś na swojego chłopaka, który wydmuchiwał nos.

- To nic takie... - I kolejne kichnięcie. - Cholera! - powiedział V i wytarł nos.

- Tae, idź się połóż do salonu, a ja zrobię herbatę - rzekłaś, podchodząc do szafki z kubeczkami.

- Sam mogę zro... - zaczął, ale przerwał to kichnięciem, które powtórzyło się jeszcze ze dwa lub trzy razy. - Cholerne morze...

- Mówiłam! Połóż się, a ja przyniosę herbatę i tabletki - rozkazałaś, a chłopak posłusznie wyszedł z kuchni.

Po zrobieniu napoju wzięłaś leki i wyszłaś z kuchni. Podeszłaś do V i położyłaś na stole obok herbatę i tabletki. Następnie zerknęłaś na chłopaka, który z zainteresowaniem przyglądał ci się.

- O co chodzi? - zapytałaś lekko się uśmiechając.

- To tylko katar, jeszcze nie umieram - odparł spokojnie.

Pokręciłaś głową i usiadłaś obok niego na skraju kanapy. Złapałaś go za rękę.

- Jeszcze... - zaśmiałaś się. - I lepiej, żeby do tego nie doszło. A teraz, napij się herbaty i weź leki.

- [T.I].

- Tak?

- Kocham cię - odpowiedział słodkim głosem i podniósł się, łapiąc kubek z ciepłym napojem.

Jeon Jungkook -

[T.I.] pov:

- Będę u ciebie za 15 minut - usłyszałaś głos Kookiego ze słuchawki.

- Będę czekać - powiedziałaś i się rozłączyłaś. Ubrałaś na siebie czarne rurki i biały sweterek. Dodałaś do tego białe trampki i złotą biżuterię. Gdy byłaś już gotowa, dostałaś sms'a. Spojrzałaś przelotnie na telefon.

Uśmiechnęłaś się sama do siebie i wyszłaś z domu, wsadzając telefon do tylnej kieszeni spodni. Zeszłaś na dół i ujrzałaś swojego chłopaka na motorze. Od razu do niego podbiegłaś i rzuciłaś mu się na szyję.

- Cześć, Kookie! - krzyknęłaś.

- Hej, kochanie - oplótł cię rękami w talii.

- To gdzie mnie dziś zabierasz?

- Niespodzianka - powiedział i pocałował cię w policzek. Pokazał ci gestem głowy, abyś wsiadła na motor. Zrobiłaś to i przytuliłaś go od tyłu.

Jechaliście przez ciemne uliczki miasta, napawając się przyjemnie chłodnym powietrzem.

- Trzymasz się? - krzyknął Jungkook, odchylając głowę w bok.

- Tak, patrz przed siebie! - powiedziałaś wtulając się w niego mocniej. Kiedy w końcu się zatrzymaliście, Jungkook pomógł ci zsiąść z motoru, wciąż trzymając cię za rękę, zaczął iść przed siebie.

- To powiesz mi w końcu gdzie idziemy? - zasmiałaś się.

- Ah właśnie. Zapomniałbym. Kochanie, musisz mi zaufać - wyjął z kieszeni chustę - Muszę teraz zawiązać ci oczy.

- Jungk...

- Zaufaj mi! Proszę... - uśmiechnął się słodko, mrugając oczkami.

- No dobrze. Coraz bardziej się boję tych twoich niespodzianek...

Niemal od razu rzucił się do zawiązania ci opaski na oczy. Zawiązał z tyłu mały supełek i złapał cię za biodra.

- Zaufaj mi, kochanie - powiedział, tym razem szeptem, na co przeszedł cię lekki dreszcz. Dałaś mu się prowadzić, gdy nagle poczułaś, że idziesz po piasku.

- Jesteśmy na plaży? - spytałaś podekscytowana, jednak Kook ci nie odpowiedział. Mogłaś jednak przysiąc, że w tamtym momencie szczerzył się jak głupi.

- Jesteśmy - powiedział po kilku minutach i zdjął z twoich oczu opaskę. Ujrzałaś przed sobą namiot, zbudowany z białej płachty i kilku drewnianych kijków. W środku porozwieszane były lampki, a na środku stał drewniany stolik, na którym było mnóstwo jedzenia.

- Kookie... zrobiłeś to sam? - zakryłaś ręką usta.

- Tak - powiedział dumny - No... z mała pomoc... - nie zdążył powiedzieć, ponieważ rzuciłaś mu się w ramiona, cała rozpromieniona.

- Dziękuję - wyszeptałaś, chowając twarz w zagłębiebiu jego szyi.

- Cieszę się, że ci się podoba - zachichotał pod nosem - Jemy?

- Tak! Usiedliście do stolika i zabraliście się za jedzenie - Ale pyszne truskawki! - powiedziałaś zachwycona - W ogóle skąd wziąłeś fontannę z czekoladą? To jest świetne! - zanurzyłaś truskawkę w czekoladzie. Kookie tylko się zaśmiał i obserwował, jak zachwycasz się dosłownie wszystkim dookoła.

- Kochanie, masz czekoladę na ustach - powiedział ze śmiechem.

- Oj, masz jakieś chusteczki? - zasłoniłaś usta.

- Nie, ale mam lepszy pomysł - spojrzał na twoje usta i przygryzł lekko wargę, uśmiechając się. Nachylił się nad stołem i musnął lekko twoje usta. Uśmiechnęłaś się, dalej go całując i złapałaś go za szyję. Zaczęłaś pobłęgiać wasz pocałunek, przyciągając go do siebie. W końcu Kookie przejechał językiem po twojej dolnej wardze, uśmiechając się przy tym szeroko.

- Jesteś niegrzeczny - zaśmiałaś się.

- No co? Miałaś tam czekoladę - powiedział i oboje wybuchliście głośnym śmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro