Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy się na nich zawiedziesz:

Kim Namjoon -

[T.I] pov:

Od rana siedziałaś w kuchni i robiłaś obiad. Ostatnio w Internecie znalazłaś bardzo ciekawy przepis i chciałaś go wypróbować. Mimo, iż nie jesteś najlepszą kucharką, to jednak z całych sił starałaś się, aby twoje dania były wyśmienite.

Po skończonym gotowaniu, wyjęłaś z szafek talerze i nałożyłaś jedzenie. Wzięłaś je do ręki i wyszłaś z kuchni, kierując się w stronę jadalni. Położyłaś wszystko na stół i zawołałaś Namjoona, który zjawił się po chwili, trzymając w ręku telefon i z kimś głośno rozmawiając.

- Mmm, obiadek! - rzucił wesoło i spojrzał na ciebie.

- Pójdę jeszcze po napoje - oznajmiłaś i uśmiechnęłaś się miło. - A z kim rozmawiasz?

- A, kolega z dawnej pracy - odparł i zajął się jedzeniem, kontynuując rozmowę przez telefon.

Kiwnęłaś głową i weszłaś z powrotem do kuchni. Wyjęłaś z szafki dwie szklanki, które postawiłaś na blat. Następnie schyliłaś się i wzięłaś spod stołu sok jabłkowy.

- No i słuchaj! Kupiłem ostatnio taką super rzecz! - usłyszałaś Namjoona z jadalni. Dalej gada... - pomyślałaś i nalałaś soku do szklanek. - O, fu!

Już miałaś wychodzić z kuchni, ale stanęłaś jak wryta i zaczęłaś podsłuchiwać rozmowę.

- Co? Ah, to "fu"? Mówiłem o obiedzie... Znowu jakieś paskudztwo zrobiła, ale nie mogę powiedzieć, że mi nie smakuje, bo mnie zabije!

W ciągu kilku sekund złość opanowała całe twoje ciało i z krzywym wyrazem twarzy wyszłaś z kuchni.

- Bedę kończyć! - mruknął Namjoon, szybko się rozłączając. Oparł łokcie na stole i posłał ci delikatny uśmiech. - Pyszny obiad, skarbie!

- Spieprzaj z tymi udawanymi uśmieszkami! - warknęłaś i chlusnęłaś sokiem w twarz chłopaka. - Jak ci tak nie smakuje, to niech twój kolega ci robi obiadki! - wzięłaś swój talerz, szklankę i poszłaś do innego pokoju.

- Kochanie, przepraszam! - krzyknął za toba Namjoon, ale tak trzasnęłaś za sobą drzwiami, że więcej nic nie powiedział. Za bardzo się bał...

Kim Seokjin -

[T.I.] pov:

Zbliżały się urodziny twojego chłopaka. Chciałaś go zaskoczyć i zrobić mu prezent-niespodziankę. Jin ciągle mówił ci, że musi sobie kupić najnowszy aparat fotograficzny. Robienie zdjęć było poniekąd jego małą pasją. Widziałaś, że naprawdę sprawia mu to radość. Dlaczego więc nie uszczęśliwić go w tym wyjątkowym dniu? - myślałaś. Kupiłaś odpowiedni model aparatu i zapakowałaś w urocze pudełeczko. Wydałaś na niego niemało, ale nie było ci szkoda nawet przez chwilę.

Do urodzin Jina było jeszcze kilka dni. Postanowiłaś więc, że schowasz prezent w swojej szafie, aby chłopak go nie znalazł.
*****************************************

- Kochanie, wróciłem! - usłyszałaś głos Jina.

- Cześć! - krzyknęłaś z kuchni.

Chłopak podszedł do ciebie i objął cię od tyłu w talii.

- Pójdę się szybko przebrać i może coś zjemy, hm? - zaproponował.

- Pewnie... tylko, nie zaglądaj do mojej szafy, okej? - powiedziałaś nieśmiało.

- A to niby dlaczego? - zapytał zdziwiony.

- Po prostu nie rób tego, dobrze? - powiedziałaś poważnie, a chłopak jedynie przytaknął. Uśmiechnęłaś się i rozsiadłaś na krześle w kuchni, czekajac na Jina, przy okazji robiąc coś na telefonie.

Nie minęło dużo czasu, kiedy usłyszałaś Jina, który coś krzyczał.

- Wow! Nie wierzę, że to kupiłaś! - wleciał do kuchni, jak poparzony, trzymając w ręku... twój prezent.

- Jin! - nie mogłaś uwierzyć własnym oczom - Co...

- Kochanie, czy to dla mnie?! Skąd wiedziałaś, że właśnie taki chcę? - rozradowany, nawet nie zauważył, jak byłaś na niego wściekła.

- Jin, do cholery! Mówiłam ci, nie grzeb w moich rzeczach! Dlaczego chociaż raz nie możesz mnie posłuchać?! Zepsułeś całą niesodziankę! Ehh... zawiodłam się na tobie.

- Kochanie, ja... - nie wiedział, co powiedzieć.

- Zostaw mnie... - powiedziałaś smutno, odchodząc do swojego pokoju.

Min Yoongi -

Suga pov:

Kolejny durny artykuł! Kolejne zasrane wiadomości! O czym? O tym, że moja dziewczyna jest ze mną tylko dla pieniędzy. Oczywiście na początku w to nie wierzyłem i olewałem te idiotyczne plotki. Jednak im więcej ich było, tym bardziej zaczynałem ich słuchać.

- Niee... to nie może być prawda - mówiłem do siebie załamany, czytając kolejny artykuł.

Próbowałem odrzucić od siebie to wszystko, jednak jakimś cudem kropki zaczęły same łączyć się w mojej głowie. Zacząłem analizować każdy jej ruch, podczas gdy ona nieświadoma niczego dawała mi coraz więcej powodów, aby jej nienawidzić. Przynajmniej wtedy tak myślałem...

- Yoongi, kochanie - przeciągnęła słodko, wieszając mi się na szyi.

- Co? - zapytałem oschle nawet nie podnosząc głowy znad telefonu.

- Głupio mi o to pytać, ale...

- Ale?

- Mogłabym cię prosić o pożyczenie mi kasy...? - zapytała nieśmiało - Oczywiście wszystko ci potem oddam! Ale jest mi to bardzo potrzebne.

Wtedy coś we mnie pękło.

- Nie dostaniesz już ode mnie ani grosza! Myślisz, że nie wiem?! Myślisz, że nie domyśliłem się, że lecisz nie na mnie, a na moją kasę?! Jesteś po prostu próżna i bezczelna! Nie chcę dalej tego ciągnąć!

Nie była w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Płakała. Jednak byłem zbyt poruszony całą sytuacją, żeby widok jej łez jakkolwiek mnie złamał.

- Nie powiesz nic?! Będziesz tak stać, jak ostatnia sierota?! - nie panowałem nad sobą. Byłem zbyt wściekły, aby kryć swoje emocje.

- Dlaczego mnie o to posądzasz? - spytała, szlochając.

- Oj, nie udawaj świętej. Obserwowałem cię. Poza tym dostawałem mnóstwo wiadomości i artykułów.

- I dlatego wolisz mnie teraz osądzać i wierzyć durnym plotkom, napisanym przez ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z naszym życiem, niż szczerze ze mną porozmawiać? Zawiodłam się na tobie Yoongi... zawiodłam - powiedziała i wyszła, zostawiając mnie w niemałym osłupieniu.

Jung Hoseok -

[T.I] pov:

Ściągnęłaś z siebie fartuszek kuchenny i z uśmiechem na twarzy spojrzałaś na swój skończony tort. Wieczorem, razem z twoim chłopakiem, mieliście pojechać do twoich rodziców na urodziny twojej mamy. Na tę okazję postanowiłaś coś upiec.

W pełni zadowolona schowałaś tort do lodówki.

- Kochanie! Ten tort, co jest w lodówce, nie ruszaj go! - krzyknęłaś do Hoseok'a. Nie usłyszałaś żadnego potwierdzenia, ale uznałaś, że chłopak to usłyszał i możesz być spokojna o swoje ciasto. Opuściłaś kuchnię i weszłaś do łazienki. Przed spotkaniem rodzinnym chciałaś się jeszcze wykąpać, więc zamknęłaś drzwi, nalałaś wodę do wanny i zajęłaś się doprowadzeniem siebie do porządku.

Jhope pov:

Siedziałem na podłodze z padem w ręku i słuchawkami na uszach. Grałem właśnie z paroma moimi kolegami w grę. Mieliśmy ostatni, bardzo ciężki poziom do przejścia.

- Dobrze panowie! Dobrze! - mówiłem do małego mikrofonu. - Jesteśmy już blisko... - urwałem nagle, ponieważ usłyszałem głos [T.I]. Zdjąłem na chwilę słuchawki i usłyszałem jak coś do mnie krzyczy. Nie zrozumiałem dokładnie jej słów, ale nie miałem teraz czasu na rozmowę, więc machnąłem ręką, założyłem z powrotem słuchawki i wróciłem do gry.

Po piętnastu minutach, po tej cudownej walce wstałem i pożegnałem się z kolegami.

- Kurde, głodny jestem... - powiedziałem pod nosem i ruszyłem do kuchni. Wszedłem i otworzyłem lodówkę. - Zobaczmy... Zjadłbym coś słodkiego... O! - moim oczom ukazał się przepięknie udekorowany torcik. Oblizałem usta i wyjąłem tort z lodówki.

Położyłem ciasto na stół i zająłem się najpierw tym, co było na spodzie. Zjadłem truskawki, czekoladowe rurki i pojedyncze ciasteczka. Później wziąłem nóż i ukroiłem bardzo spory kawałek. Z szafki wyjąłem łyżeczkę i zacząłem wcinać.

Oczywiście na jednym kawałku się nie skończyło. Tort był tak pyszny, że zjadłem połowę. Miałem dziś ogromny apetyt. Gdy z ostatnim moim kawałkiem miałem wyjść z kuchni, nagle do niej weszła moja dziewczyna.

- Hoseok... - zaczęła, ale gdy tylko spojrzała na mnie natychmiast zamknęła usta. Jej mina w ciągu sekundy zmieniła się diametralnie. - Coś ty zrobił, pajacu!?

- O co ci chodzi? - spytałem zdziwiony i wziąłem kolejny kęs do ust.

- O ten tramwaj, co nie chodzi! Mówiłam ci. Nie jedz ciasta! A ty co właśnie robisz?!

Dziewczyna podeszła do lodówki i ją otworzyła. Przyjrzała się i następnie odwróciła się do mnie.

- Zeżarłeś połowę! Ugh!

- Ja... P-przepraszam... - mruknąłem pod nosem. - A dla kogo miał być ten tort?

- Dla mojej mamy! - rzuciła [T.I] i opuściła kuchnię, zostawiając mnie samego. Usiadłem na krześle.

- Cholercia... - powiedziałem do siebie i skończyłem jeść mój kawałek tortu.

Park Jimin -

[T.I.] pov:

- Bobudka, kochanie - szepnęłaś Jiminowi do ucha, budząc go z popołudniowej drzemki.

- Daj mi 5 minut - mruknął i obrócił się na drugi bok.

- Ehh, Jimin, wstawaj. Masz jakieś plany na dziś? - zapytałaś w nadziei na spędzenie z nim popołudnia.

- Nie wiem...

Dostrzegłaś w jego oczach ogromne zmęczenie. Rzeczywiście ostatnimi czasy mocno się przepracowywał i nie traktował siebie za dobrze.

- Kochanie? Dobrze się czujesz?

- Nie bardzo - wymruczał, kiedy dostał powiadomienie. Wyjął telefon z kieszeni i odczytał wiadomość - Eee... kochanie, muszę iść.

- Co? Nigdzie się nie ruszasz w takim stanie.

- Ale... ja... Ja mam trening! - powiedział, jakby wymyślił to na poczekaniu.

- Trening? - zapytałaś podejrzliwie.

- Eee... tak. Będę się już zbierać - powiedział szybko i zaczął się szykować do wyjścia.

Po kilku minutach już go nie było. Zdziwiło cię jego zachowanie, jednak stwierdziłaś, że mu zaufasz.

Mijały godziny, a chłopaka dalej nie było. W końcu z nudów zaczęłaś przeglądać instagrama swoich znajomych, aż natrafiłaś na bardzo ciekawą relację. Jeden z waszych znajomych wstawił zdjęcie z klubu ze swoimi przyjaciółmi, w tym...

- Jimin?! - krzyknęłaś.

Nie mogłaś w to uwierzyć. Okłamał cię. Mówił, że idzie na trening, a tak naprawdę poszedł z kolegami na piwo. W jednym momencie zrobiło ci się tak straszliwie przykro...

Nagle usłyszałaś dźwięk otwierającego się zamka do drzwi.

- Wróciłem! - usłyszałaś znajomy głos.

- Gdzie byłeś... tylko nie kłam, proszę.

- Ja... no na... Ehh... przepraszam, kochanie. Okłamałem cię...

- Naprawdę? - udawałaś zaskoczoną.

- Czyli już wiesz... Tak strasznie mi teraz głupio. Ale inaczej byś się nie zgodziła!

- Jimin, wystarczyło ze mną porozmawiać. Jak ludzie. A nie ukrywać coś za moimi plecami i kłamać! Nawet nie wiesz, jak się na tobie zawiodłam...

Kim Taehyung -

[T.I] pov:

Opierałaś się o ścianę i z założonymi rękami patrzyłaś na swojego chłopaka, który chował broń pod ubraniem.

- Nie mogę iść z tobą? - zapytałaś po raz kolejny z nadzieją w głosie.

- Skarbie... - Taehyung podszedł do ciebie i położył ręce na twojej talii. - Mój cel będzie w bardzo niebezpiecznym klubie. Nie chcę, abyś szła, bo bałbym się, że jakieś podejrzane typki mogliby ciebie zaczepiać.

- Umiem się bronić - odparłaś pewnie i zmrużyłaś oczy.

- Oh, wiem o tym! - zaśmiał się lekko. - Jednak dzisiaj wolę, abyś została w domu.

- W porządku - kiwnęłaś głową lekko i spuściłaś wzrok.

- Wynagrodzę ci to - mruknął i złapał twój podbródek, zmuszając cię, abyś na niego spojrzała. Następnie zbliżył się do ciebie i złożył na twoich ustach namiętny pocałunek. Gdy oderwaliście się od siebie, uśmiechnęłaś się wesoło. - Do zobaczenia wieczorem.

Taehyung wziął kurtkę i wyszedł z domu. Rozmarzona, po dzikim pocałunku, zamknęłaś drzwi i poszłaś w kierunku salonu. Do dziesiątej, bo przeważnie o tej godzinie wracał V, miałaś czas wolny dla siebie. Postanowiłaś, że będziesz oglądać seriale, a później zrobisz sobie małe spa. Zabrałaś się za oglądanie.

************************************

Dochodziła dziesiąta. Wyszłaś z łazienki, w piżamce i ręczniku na włosach. Miałaś pójść po suszarkę, gdy nagle z salonu usłyszałaś dźwięk powiadomienia z twojego telefonu. Podeszłaś tam i wzięłaś komórkę do ręki.

- Snap? Snapy od... Taehyung'a? - zdziwiona mruknęłaś pod nosem i usiadłaś na kanapie. Otworzyłaś Snapchata. - Może już wraca do domu...

Kliknęłaś na nazwę swojego chłopaka i wyświetliło się pierwsze zdjęcie. Z wrażenia otworzyłaś szeroko oczy i rozdziawiłaś usta. Na zdjęciu był Taehyung, który siedział na kanapie z butelką alkoholu w ręku, a dookoła niego było mnóstwo dziewczyn. Poczułaś jak rośnie w tobie złość oraz zazdrość. Kliknęłaś ekran i pojawiło się kolejne zdjęcie twojego chłopaka, który pił duszkiem z butelki, którą miał na poprzednim zdjęciu. Otaczające go dziewczyny siedziały coraz bliżej V, z czego jedna nawet położyła na jego udach swoje nogi.

- Zajebiście! Po prostu cudownie... - krzyknęłaś wściekła. - To dlatego nie chciałeś, abym szła!

Wstałaś wściekła powstrzymując łzy i rzuciłaś telefon na kanapę. Nagle, kolejny snap się wyświetlił. Tym razem był to krótki filmik. Rzuciłaś jedynie krótkie spojrzenie, a następnie wyszłaś z pokoju i ruszyłaś do łazienki.

Jeon Jungkook -

[T.I.] pov:

Siedziałaś właśnie w kawiarni z jednym ze swoich lepszych przyjaciół. [I.T.P] dopiero niedawno przyjechał tutaj z Polski i było to wasze pierwsze spotkanie po kilku latach. Bardzo się cieszyłaś, że możesz go w końcu zobaczyć po tak długim czasie.

- No i jak tam? Masz w końcu kogoś? - zapytałaś wesoło przyjaciela.

- Tak!! Popatrz! - pokazał ci w telefonie zdjęcie całkiem przystojnego chłopaka. Tak, [I.T.P.] był gejem.

- Jest boski! - krzyknęłaś i oboje się zaśmialiście.

Godziny mijały wam na wspólnych pogaduchach. Spojrzałaś na zegarek, na którym widniała dosyć późna godzina. Stwierdziłaś, że powinnaś już wracać. Mocno przytuliłaś [I.T.P.] na pożegnanie i wymieniliście się pocałunkami w policzek. Robiliście tak od zawsze. Do domu wracałaś w bardzo dobrym humorze. Po drodze zahaczyłaś nawet o cukiernię, aby kupić na wieczór pączki dla ciebie i Jungkooka, które chłopak tak uwielbiał. W końcu dotarłaś do domu i otworzyłaś drzwi.

- Kookie, wróciłam! - krzyknęłaś, zdejmując buty. Jednak nikt ci nie odpowiedział - Kupiłam ci pączki - uśmiechnęłaś się sama do siebie, bo wiedziałaś, że to słowo wywołuje dziką euforię w twoim chłopaku. Jednak dalej nikt się nie odzywał - Może śpi... - powiedziałaś sama do siebie.

- Jak to jest być dziwką? - podskoczyłaś, gdy usłyszałaś nad swoim uchem głos chłopaka - Opowiesz mi? - odwróciłaś się i zobaczyłaś Jungkooka z założonymi rękoma. Wpatrywał się w ciebie z morderczym wzrokiem.

- Słucham? - zapytałaś oburzona.

- Słyszałaś - powiedział z kamienną twarzą.

- Nie wiem o co ci chodzi... Dlaczego tak do mnie mówisz?

- No nie wiem. Normalna dziewczyna nie szlaja się po nocach i nie obściskuje z dziwnymi typami. Chcesz mi to jakoś wytłumaczyć? - prychnął.

- Co...ale...

- No słucham! - krzyknął, a ty aż podskoczyłaś.

- Jak mogłeś mnie ocenić tak pochopnie... - spuściłaś głowę.

- Co? - zapytał zdezorientowany.

- To był mój przyjaciel, z którym nie widziałam się od kilku lat. I dla twojej zasranej wiadomości jest gejem. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że myślałeś, że mogłabym cię zdradzać - po twoim policzku spłynęła łza.

- [T.I.] ja... - chciał złapać cię za rękę, jednak szybko mu się wyrwałaś.

- Zostaw mnie... - westchnęłaś i zamknęłaś się w pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro