Kiedy mają ochotę na czułości:
Kim Namjoon -
Namjoon pov:
Stałem w kuchni i zmywałem naczynia śpiewając przy tym do piosenki, która akurat leciała w radiu.
- HAAAALEEEELUJAAA! - zawyłem głośno, po czym wziąłem łyżkę ze zlewu i śpiewałem do niej, udając, że to mikrofon. Chodziłem po całej kuchni jak i salonie i dawałem świetny koncert. Ustawiłem na kanapie poduszki, koce i kilka kurtek, które miały imitować publiczność. Stanąłem przed kanapą z łyżką w ręku i przygotowałem się do kulminacyjnego momentu. Gdy on nadszedł, podgłośniłem piosenke na maksa i wydarłem się na cały głos. - HAAAAAALLLLEEEEELUUUJAAAA!!!!
Gdy piosenka się skończyła, otworzyłem szeroko oczy głęboko oddychając. Byłem z siebie dumny, spojrzałem na kanapę i ukłoniłem się do mojej poduszkowej publiczności. Usłyszałem brawa. Podniosłem głowę i zerknąłem w kierunku, z którego dobiegał dźwięk. W drzwiach naszej sypialni stała [T.I], z książką pod pachą.
- Brawaaa! Brawo! To było zacne! - oznajmiła i nie przestawała klaszczeć. Dlaczego w jej głosie słychać sarkazm?...
- Ahh weź bo się rumienię... - mruknąłem i spuściłem wzrok na podłogę.
- A teraz błagam, cicho bądź. Czytam - powiedziała i wróciła do pokoju, zamykając za sobą drzwi. O ty żmijo! Czyli jednak ci się nie podobało! Ja ci dam. Nie ma czytania!
Opuściłem moją publiczność i ruszyłem od razu w kierunku drzwi sypialni, które po chwili otworzyłem. Wszedłem do środka i położyłem się na łóżku obok [T.I], która nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Co za baba... - pomyślałem i zerknąłem na książkę.
- Co czytasz? - zapytałem zabierając jej rzecz.
- Jakiś kryminał.
- Mmm... - mruknąłem. - A co się dokładniej tam teraz dzieje? :
- Jakiś typ przymila się do głównej bohaterki... Nudy.
Zamknąłem książkę i odłożyłem ją na półkę obok. Następnie obróciłem twarz w kierunku [T.I] i uśmiechnąłem się.
- Ten typ też tego pragnie - wskazałem palcem na siebie i przybliżyłem się do dziewczyny, która lekko się uśmiechnęła.
Kim Seokjin -
[T.I] pov:
Siedziałaś w salonie przy stole i przygotowywałaś kosmetyki. Chciałaś poćwiczyć nowe pomysły makijażowe, na które ostatnio wpadłaś. Jin miał być twoim pomocnikiem.
- Jin! Chodź! - zawołałaś Jina. Chłopak po kilku sekundach przybiegł i usiadł obok ciebie na krześle.
- Jestem gotów! Rób ze mną co chcesz - uśmiechnął się flirciarsko i zamknął oczy. Zajęłaś się pracą. Zaczęłaś od podkładu, pudru i rozświetlacza. Później wzięłaś cienie i zaczęłaś malować oczy Jina.
- Co ty mi robisz... - mruknął chłopak nie otwierając oczu.
- Nie panikuj, będziesz ładny.
- Ja zawsze jestem ładny. WORLD WIDE HANDSOME YOU KNOW!
- I know... - zaśmiałaś się i kontyuowałaś swoją robotę. Po kilkunastu minutach odsunęłaś się lekko i spojrzałaś na efekt.
- I co? Czemu przestałaś? - zapytał i otworzył oczy. Spojrzał w lusterko, które leżało obok. - Hmm... Czegoś mi brakuje - wziął pudełeczko z kosmetykami i zaczął czegoś szukać. Chwilę później wyciągnął różowy błyszczyk i zaczął malować nim usta. Gdy skończył, odłożył błyszczyk i spojrzał na ciebie. - Mmm truskawkowy, chcesz spróbować?
Jin zrobił dziubek i przybliżył się do ciebie. Uśmiechnęłaś się lekko i pocałowałaś go.
- A teraz zmywaj ten błyszczyk, nie pasuje! - powiedziałaś rozbawiona.
Min Yoongi -
Suga pov:
Siedziałem w moim studiu i myślałem nad kolejnymi wersami mojej najnowszej piosenki. Nie powiem, że szło mi dobrze, bo wcale tak nie było. Jakoś nie mogłem się skupić. Jednak nie byłem tu sam, była ze mną [T.I.]. Głowę miała ułożoną na moich kolanach, a oczy zamknięte. Jej ręka, którą co chwilę muskałem ustami była spleciona z moją. Jej obecność sprawiała, że słowa same wylewały się na papier, niestety nie tym razem. Nie miałem kompletnie weny. Po raz kolejny obdarzyłem jej rękę delikatnym pocałunkiem, jednak to było za mało.
- Kochanie, możesz wstać? – jęknąłem znudzony.
- A coś się stało? – otworzyła oczy i posłała mi słodkie spojrzenie. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok.
- Nic się nie stało, ale możesz wstać? – powiedziałem głaszcząc ją po włosach.
Bez słowa wstała i czekała na moje dalsze ruchy z lekkim zdezorientowaniem na twarzy. Chwyciłem ją za rękę i lekko pociągnąłem w swoją stronę. Usiadła mi na kolanach i z uśmieszkiem oplotła swoje ręce na moim karku.
- Oh Yoongi.. – powiedziała lekko zawstydzona.
- Teraz jest idealnie – rozsiadłem się na krześle i oplotłem ją rękami w talii przyciągając jeszcze bliżej. Ona przytuliła się do mnie mocno i schowała twarz w mojej szyi bawiąc się moimi włosami.
Oj tak, tego mi było trzeba – pomyślałem i uśmiechnąłem się sam do siebie. Wtuliłem się w [T.I.] jeszcze mocniej i zabrałem się do pracy.
Jung Hoseok -
Hoseok pov:
- Chyba cię posrało - powiedziała niezadowolona [T.I] ze skrzyżowanymi rękami.
- Siadaj na dupie i nie gadaj! - odparłem i usiadłem w ławce. [T.I] zrobiła to samo.
- Chciałam dzisiaj iść do przyjaciółki, a ty wszystko spieprzyłeś. Co ci się stało? - zerknęła na mnie wkurzona.
- Słuchaj, kiedyś musiał nadejść ten dzień abym się nawrócił. I oto nadszedł! - klasnąłem w ręce i uśmiechnąłem się. - O zaraz się zacznie msza!
- Kurna, księdzem zostań, wiesz!
- Problem, że się nawróciłem?
- Mam gdzieś, w co wierzysz, ale czemu mnie ze sobą ciągasz! Taki dobry mogłam mieć wieczór, a muszę tu siedzieć...
- Ty bezbożnico! Precz szatanie! - krzyknąłem aż za głośno. Kilka par oczu obejrzało się na nas.
- Ugh! - odwrócila wzrok i skupiła go na ołtarzu.
Chwilę później zaczęła się msza. Księża wszedli i zaczęli prowadzić mszę. Na początku czułem ekscytację, ale gdy zaczęło się kazanie... O Boże, no myślałem, że umrę z nudów!
Obróciłem głowę w kierunku [T.I] i przysunąłem się bliżej.
- Pięknie dziś wyglądasz skarbie. Te lampy w Kościele dodają ci uroku wiesz... - zacząłem mówić flirciarskim głosem. - I ten zapach kadzideł dookoła...
- Yhym - mruknęła i nawet na mnie nie spojrzała.
- Słuchaj, może byśmy tak wiesz... - zacząłem przybliżać się do niej twarzą. Palcami muskałem jej skórę, obserwując jej usta. - Zgrzeszmy tu i teraz.
- Nie! - powiedziała ostro [T.I] i spojrzała na mnie surowym wzrokiem. - Siedzisz tu grzecznie i słuchasz. Chciałeś się nawrócić to się nawracaj!
- Ale nudzi mi sie...
- MAM IŚĆ NASKARZYC PROBOSZCZOWI? - rzuciła ostro, a razem z nią kilka innych babć.
- Jezu, dobra... - odwróciłem wzrok. I po co ja tu przyszedłem...
Park Jimin -
Jimin pov:
Ostatnio nic mi nie wychodziło! Spektakl nam się pieprzył, nie mogłem się nauczyć nowej choreografii, moja matka ciągle się o wszystko czepiała, a na dodatek skręciłem kostkę i nie byłem w stanie w pełni poświęcać się tańcu. Byłem załamany. Wracałem właśnie z pracy, kiedy te wszystkie myśli, jedna po drugiej dobijały mnie. Myślałem, że zaraz wybuchnę głośnym płaczem, gdyby nie to, że znajdowałem się w miejscu publicznym. Miałem już dosyć.. Otworzyłem drzwi do mieszkania i wszedłem do środka. Zdjąłem z siebie wszystkie niepotrzebne rzeczy i rzuciłem na podłogę. Od razu udałem się do salonu, bo byłem przekonany, że właśnie tam znajdę moją ukochaną. I nie myliłem się. Bez słowa podbiegłem do niej i wtuliłem się mocno w jej ciepłe ciało.
- Jimin? – zapytała nieco zdziwiona – Cześć kochanie, jak było w pracy?
Tylko dobiła mnie tym pytaniem... W końcu wszystkie emocje, które się we mnie kotłowały nagle wybuchły, jak wielki wulkan. Wybuchłem płaczem i jeszcze mocniej schowałem twarz w jej szyi.
- Ej, Jimin? Co się dzieje? – zapytała zmartwiona i próbowała odciągnąć mnie od siebie, aby spojrzeć mi w oczy – Kochanie? – jeszcze raz spróbowała mnie od siebie odkleić, ale nie udało jej się to – Okej, rozumiem – zaczęła głaskać mnie po głowie – Możesz tak zostać, ale powiedz mi chociaż co się dzieje – wtuliłem się w nią jeszcze mocniej – Kochanie..
- Ja.. ja mam dosyć! Wszystkiego! Wszyscy ciągle tylko czegoś ode mnie oczekują! A ja już nie daję rady! – żaliłem się jej wtulony w jej ciało, gdy ta kołysała mną lekko na boki i miziała moje włosy.
- Ciii już dobrze, Chim. Jutro jest sobota. Nie musisz nigdzie iść i nic robić – w końcu udało jej się lekko mnie od siebie odsunąć. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i otarła moje łzy.
- Kocham cię, [T.I.] – powiedziałem lekko się uśmiechając.
- Ja ciebie też, Jimin – przytuliła mnie mocno.
Kim Taehyung -
V pov:
Szedłem obok [T.I] i trzymałem ją mocno za rękę. Wracaliśmy do domu po udanej, ale bardzo ciężkiej akcji. Dostałem zlecenie zabicia właściciela pewnego kasyna, które było bardzo popularne i często odwiedzane przez ludzi. Akcja była na tyle trudna, że zanim dotarliśmy do naszego głównego celu, musieliśmy po drodze pokonać jeszcze jego ludzi.
- Dziękuję, że ze mną tam byłaś... - powiedziałem cicho i kciukiem pogłaskałem jej dłoń. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, ale nic nie powiedziała.
Gdy w końcu dotarliśmy do naszego domu i weszliśmy do środka, od razu zdjąłem buty i rzuciłem się na kanapę. Podłożyłem ręce pod głowę i obserwowałem [T.I], która krzątała się po domu. Najpierw schowała broń, a następnie poszła się przebrać.
[T.I] pov:
Wyszłaś z łazienki już ogarnięta i zerknęłaś na salon. Twój chłopak dalej siedział na kanapie z rękoma za głową i zamkniętymi oczami. Może zasnął. - pomyślałaś i weszłaś do kuchni. Wyjęłaś z szafki kubek i zrobiłaś w nim herbatę. Po kilku minutach z kubkiem gorącego napoju weszłaś do salonu. Taehyung od razu otworzył oczy i spojrzał na ciebie.
- A dla mnie herbaty nie ma? - zapytał.
- Myślałam, że śpisz - zaśmiałaś się i usiadłaś obok niego na kanapie. - Podzielę się, pij - podałaś mu kubek. Chłopak wziął go do ręki i zaczął pić.
- Ej! Czekaj! - powiedziałaś po kilku sekundach i chwyciłaś go za rękę. On tylko spojrzał znad kubka i posłał ci uśmieszek. - Nie wypij całej...
Odwróciłaś się i sięgnęłaś po koc, którym następnie przykryłaś nogi i z powrotem spojrzałaś na swojego chłopaka, który w tym czasie odkładał pusty kubek na stolik obok.
- Pyszna herbata - oznajmił i położył się, kładąc głowę na twoje ramię. Zerknęłaś na niego z uśmiechem i zaczęłaś głaskać go po głowie, co mu się bardzo spodobało. Następnie spojrzeliście sobie w oczy i nachyliłaś się do niego, aby go pocałować. Wasze pocałunki były pełne delikatności i czułości. Gdy oderwałaś się od niego, chłopak oblizał usta i powiedział cichutko:
- A teraz możesz dalej miziać moje włoski...
Jeon Jungkook -
Jungkook pov:
Musiałem wyjechać na dwumiesięczną trasę koncertową, zostawiając [T.I.] całkiem samą. Kiedy o tym myślałem łamało mi się serce. Na szczęście dziś był dzień mojego powrotu i jedyne o czym teraz myślałem to rzucić się jej w ramiona. Po wylądowaniu mój kierowca zawiózł mnie do mieszkania. Lekko zapukałem do drzwi i czekałem. Otworzyła mi [T.I.] w dresie i mojej bluzie, która była na nią za duża. Wyglądała tak słodko.
- Jungkook!!! – krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Uśmiechnąłem się szeroko i otuliłem ją ramionami – Ale za tobą tęskniłam – mówiła wciąż wtulona we mnie.
- Wejdźmy do środka – zaśmiałem się.
- No i jak było? Opowiadaj!
Podałem jej rękę i zaciągnąłem ją na kanapę.
- Mogę ci wszystko opowiedzieć potem? Na razie chcę się tobą chwilę nacieszyć – powiedziałem i znowu mocno się do niej przytuliłem.
- Aww, Kookie – pocałowała mnie lekko.
- A właśnie! Zapomniałem. Mam coś dla ciebie – uśmiechnąłem się szeroko.
- Co takiego?
Pobiegłem do mojej walizki i wyjąłem z niej...
- Tadaaaam!! – krzyknąłem pokazując się jej w słodkich króliczych uszkach. Ta tylko się zaśmiała i znowu mocno mnie przytuliła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro