Kiedy coś ci zniszczą:
Kim Namjoon -
Namjoon pov:
Mmm, co my tu mamy? - pomyślałem i zajrzałem do szkatułki z różnorodną biżuterią. Wziąłem do ręki jakieś naszyjniki i nałożyłem na szyję. Chwyciłem też parę bransoletek i ubrałem je na ręce.
- Ale ładne rzeczy - powiedziałem do siebie i zacząłem grzebać po innych szafkach. [T.I] trzymała tam nasze skradzione przedmioty. Akurat tak wyszło, że bardzo mi się nudziło, więc pomyślałem, że poprzeglądam biżuterię. Wyjąłem kolejne pudełeczka i otworzyłem je. Moim oczom ukazały się cudowne, czarne okulary. No muszę ubrać! - pomyślałem i od razu wziąłem przedmiot do ręki. Obejrzałem je dokładnie i gdy chciałem je założyć, nagle jedna część z okularów odpadła, urwała się.
- O nie! - krzyknąłem przerażony i obejrzałem się za siebie. W drzwiach stała [T.I] patrząc na mnie tym swoim zimnym wzrokiem. Nawet nie słyszałem kiedy podeszła do drzwi... - pomyślałem i schowałem okulary za plecami.
- Obiad gotowy? - zapytałem z niewinnym uśmiechem.
- Namjoon, zbieraj się, bo wychodzimy. - oznajmiła szorstko i już miała wychodzić, ale obrócila z powrotem głowę i dodała. - Weź te czerwone pudełeczko, w której są klejnoty i czarne okulary. Musimy je dzisiaj sprzedać.
Pokiwałem nerwowo głową i spojrzałem na rozwalone okulary.
Kim Seokjin -
Jin pov:
- Ale jestem zajarana! - krzyknęła [T.I.] chyba na cały dom.
- Boże, co się dzieje?
- Patrz, co kupiłam!! - machała mi przed twarzą jakimś nieznanym mi przedmiotem.
- Co to jest? - zapytałem lekko poirytowany.
- Patrz! To jest ta najnowsza paleta cieni, którą tak bardzo chciałam!
- O.. wow - udawałem podekscytowanie.
Położyła swój skarb na stole i poszła umyć ręce. Postanowiłem, że zobaczę, czym ona się tak podnieca. Wziąłem paletkę do ręki i zacząłem ją oglądać z każdej strony. Nagle usłyszałem trzask zamykanych drzwi od łazienki i momentalnie podskoczyłem.
- AAA!! - krzyknąłem ze strachu i upuściłem przedmiot, który trzymałem w rękach - O cholera... - spojrzałem na paletkę [T.I.], która leżała rozwalona na podłodze. Wszystkie cienie się pokruszyły, a lusterko w środku pękło.
- Jin, coś ty zrobił...
Min Yoongi -
[T.I.] pov:
Miałaś dziś ważne spotkanie w pracy. Nie chciałaś zawieść swojego szefa, dlatego już dzień wcześniej przygotowałaś sobie strój, który ubierzesz i zamierzałaś pójść wcześniej spać. Siedziałaś na łóżku i wcierałaś w buzię krem. Odwróciłaś się i poprawiłaś lekko materiał przygotowanej przez ciebie wcześniej białej koszuli, która leżała na łóżku. Miałaś zamiar odłożyć ją gdzieś na bok, ale w drzwiach ujrzałaś Sugę.
- A co ty już idziesz spać? – zapytał zawiedziony – Myślałem, że napijemy się czegoś przed snem – pokazał ci butelkę wina, którą trzymał w jednej ręce. W drugiej trzymał napełnione już dwa kieliszki.
- Przykro mi, ale nie dzisiaj. Mam jutro ważne spotkanie.
- Oj nie daj się prosić – powiedział uśmiechając się łobuzersko.
- Yoongi, nie – powiedziałaś stanowczo, na co on tylko się nadąsał.
- No ale... – chciał dalej cię przekonywać, jednak nogą zahaczył o dywan i runął przed siebie wylewając wino na twoją białą koszulę...
- Nie!! Yoongi, coś ty zrobił!! – krzyczałaś panikując.
- O cholera... - powiedział tylko i spojrzał na ciebie ze strachem.
- Lepiej uciekaj...
Jung Hoseok -
Hoseok pov:
Chata dla mnie! [T.I] poszła do sklepu, więc mam chociaż trochę spokoju. Włączyłem muzykę na fulla, wziąłem do ręki mikrofon i zacząłem śpiewać.
- NIECH ŻYJE WOLNOOŚĆ! - wrzasnąłem na cały dom i zeskoczyłem z kanapy. Myślałem, że lecę na gołą podłogę, ale niestety... spadłem na aparat fotograficzny [T.I]. Gdy podniosłem się z ziemi, szybko wziąłem przedmiot do ręki. Obejrzałem go całego. Pęknięty obiektyw, brak dwóch guzików i jakiś plastik odpadł. Super... - pomyślałem i wcisnąłem przycisk, którym włącza się aparat. Nic się nie wydarzyło.
- NO BŁAGAM! WŁĄCZ SIĘ CHOLERO! - krzyczałem błagalnie i naciskałem cokolwiek - PROSZĘ! - Nic się nie wydarzyło, a ja zrezygnowany rzuciłem tym złomem o podłogę. Aparat rozleciał się na drobne kawałeczki.
- Hoseok zapomniałam pieniędzy, wiesz gdzie położyłam por... - Do salonu weszła [T.I] i spojrzała na mnie zszokowana. No i jestem w dupie... - pomyślałem przerażony.
Park Jimin -
Jimin pov:
Stałem w kuchni i smażyłem warzywa do zapiekanki. Czekałem na [T.I.], która się kąpała. Mieliśmy spędzić razem wieczór oglądając filmy. Postanowiłem, że włączę radio i może trochę potańczę dla zabicia nudy. Kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki piosenki od razu zerwałem się do tańca. Pech chciał, że akurat kiedy robiłem boskie piruety, nogą strąciłem jakąś rzecz z szafki. Usłyszałem dźwięk rozbijającego się szkła i poczułem ból w stopie.
- Ahh! Cholera! – powiedziałem do siebie, kiedy zobaczyłem krew na podłodze.
Okazało się, że na ziemię spadła ramka z naszym wspólnym zdjęciem. [T.I.] je uwielbiała. No to jestem w dupie – pomyślałem i jak na zawołanie usłyszałem jej kroki z łazienki.
- Oh, kochanie już jesteś – zaśmiałem się nerwowo.
- Boże! Co tu się stało?! – krzyknęła widząc szkło na podłodze i moją rozwaloną nogę.
- Em no....ja...
- Chodź tu – wzięła mnie pod ramię i usadowiła na kanapie – Pokaż mi tę nogę – powiedziała stanowczo i zabrała się za opatrywanie mojej nogi – Powiedz mi, czy ty chcesz mi coś tym przekazać? – zaśmiała się i wskazała głową na potłuczoną ramkę.
- Nie bij proszę.. – zaśmiałem się zawstydzony i zjechałem w dół na kanapie.
Kim Taehyung -
V pov:
Siedziałem w kuchni i grałem w Simsy, gdy nagle zadzwonił telefon. Odebrałem pośpiesznie.
- Słucham? - zapytałem chłodno.
- Dobry wieczór, mam dla pana robotę. - usłyszałem niski, męski głos. - Czy mógłby pan zabić... - Od tego momentu przestałem go słuchać i spojrzałem na grę. Kaśka zaczęła rodzić! O Boże! - pomyślałem i zacząłem klikać w moje postaci na ekranie.
- Zapłacę za to...
- KAŚKA URODZIŁA! MAM SYNA! - krzyknąłem na całe mieszkanie i aż wstałem z wrażenia.
- Słucham!?
- Co? Nic, nic... To teraz cena tak... Czterdzieści tysięcy... - usiadłem z powrotem i zacząłem myśleć nad imieniem dla nowego członka rodziny.
- ILE!? - zapytał wyraźnie zszokowany. - Dwadzieścia tysięcy! Za takiego czuba to nawet mniej powinno być...
- Facet rozmawiasz z profesjonalistą! Czterdzieści tysięcy albo spieprzaj i znajdź se kogoś innego, ale nie obiecuję, że inni zrobią to tak dobrze jak ja! - powiedziałem oburzony.
- Jest pan bezczelny! Nie dość, że cham to jeszcze cena jak z kosmosu!
- Cham?! Przerywasz mi grę, cholero jedna! Kaśka urodziła, a ty mi zawracasz dupę! - krzyknąłem do słuchawki i z całej siły uderzyłem ręką w klawiaturę. Nagle ekran zrobił się czarny. - KAŚKA!
- Pan jest popierdzielony! Do widzenia!
- Spieprzaj pan! - rozłączyłem się i spojrzałem na laptopa - Cholera! Zacząłem klikać cokolwiek, ale nic się nie działo. [T.I] mnie zabije... - pomyślałem załamany.
Jeon Jungkook -
Jungkook pov:
- Ile jeszcze ci to zajmie? – zapytałem przeciągając słowa.
- Jeszcze chwilę Kookie – powiedziała bawiąc się moimi włosami, kiedy leżałem jej na kolanach.
Od dobrej godziny przepisywała na czysto swoją pracę, którą miała oddać na zajęcia. Obserwowałem jej skupioną twarz i co chwila się uśmiechałem.
- Co się tak szczerzysz, hm? – zapytała w końcu.
- Po prostu ślicznie wyglądasz – powiedziałem i znowu się uśmiechnąłem.
- Aww, Kookie – powiedziała i napiła się herbaty, która leżała na biurku.
- Kochanie, mogę cię o coś poprosić? – zapytałem nieśmiało.
- Tak?
- Przyniosłabyś coś do jedzenia. Umieram z głodu.
- A co? Nie masz nóg? – zaśmiała się.
- No proszę – zrobiłem smutną minkę.
- No dobrze, niech ci będzie – powiedziała i poszła do kuchni.
Uśmiechnąłem się zwycięsko i podniosłem się do siadu. Spojrzałem na herbatę, która stała na biurku i wyciągnąłem po nią rękę. Na moje nieszczęście moja ręka uderzyła w kubek, a herbata wylała się po całym biurku.
- Nie, nie, nie, nie! – mówiłem do siebie, próbując jakoś wytrzeć rozlaną ciecz, która wylała się również na pracę [T.I.] – Nieeee, ona mnie zabije. Jungkook, ty idioto!
- Coś się stało Kookie? – zapytała wchodząc do pokoju – O nie!!! Jungkook, coś ty zrobił?! – krzyknęła widząc swoją pracę.
- Kochanie, ja przepraszam! Nie chciałem, naprawdę!
- Pisałam to godzinę! – krzyknęła załamana.
- Proszę cię nie bądź zła – powiedziałem łamiącym się głosem.
- Ehh, nie jestem zła, Jungkookie – powiedziała, gdy lekko się uspokoiła i podała mi miskę z marchewkami – Proszę, to dla ciebie.
- Tak źle się teraz czuję! Kochanie, przepraszam – przytuliłem ją mocno.
- Dobrze, już dobrze – odciągnęła mnie od siebie i wsadziła mi marchewkę do buzi – Nie gadaj tyle i lepiej pomóż mi to posprzątać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro