Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Summer Madness || TaeGi | JiKook | VMin | VKook | YoonKook | YoonMin

a/n: Na samym początku chciałabym was przeprosić za tak długą nieobecność oraz uprzedzić, że to CHYBA będzie shot inny niż wszystkie, które napisałam do tej pory. Przygotujcie się na dużą dawkę WSZYSTKIEGO. No prawie... Aj noł... Możliwe, że to będzie jeden wielki RAK, więc uprzedzam, że nie biorę odpowiedzialności za uszczerbki na zdrowi psychicznym i fizycznym xD

Wolałam ostrzec, jakby co...

Jednakże mam nadzieję, że wam się spodoba (Długo nie pisałam, więc nie wiem jak to wyszło, a na dodatek koczowałam jakiś czas w Dublinie, gdzie nawet nie myślałam o pisaniu). To ten... Miłego czytania! 

~Yoongi~

"All along I tired to pretend it didn't matter If I was alone. Deep down I know If you were gone for even day I wouldn't  know which way to turn. Coz I'm lost without you."

Po raz kolejny wcisnąłem klakson chcąc jakoś pośpieszyć auta przede mną, a nieprzyjemny dla ucha dźwięk rozbrzmiał po całej ulicy.

Jakiś baran stwierdził, że rozmowa przez telefon w trakcie jazdy jest wręcz fenomenalnym pomysłem i musi zostać jak najszybciej zrealizowany. Przecież nikt z tutaj zgromadzonych nie ma planów, więc możemy sobie od tak wyjść z aut i integrować się wspólnie, bo to przecież jest niezmiernie ważne do dalszego funkcjonowania seulskiej społeczności. Serio, bo nikt z nas nie ma ważnych planów na głowie...

Twoja żona w tej chwili rodzi, a ty musisz jak najszybciej dojechać na porodówkę? Przykro mi, ale przejazdu jak do tej pory brak. Masz teraz ważne spotkanie, od którego zależą losy twojej firmy, tak jak to jest w moim przypadku? No mówi się trudno. Najwyżej splajtujesz i będziesz miał przydomek "bezrobotnego" tak jak ja, gdy nie pojawię się w swoim biurze za 20 minut!

Przekląłem cicho pod nosem, wyzywając przy tym na tego gamonia, który siedział za kierownicą zielonego Seata. Co jest aż tak ważne, że musiał zatrzymać prawie cały, zawsze w ruchu, Seul?Nie mógł później oddzwonić?

Nie zastanawiałem się jednak na tym zbyt długo, bo gdy tylko zauważyłem, że mam możliwość wydostania się z tej korkowej Godzilli niemal od razu z tego skorzystałem. Wyminąłem ładnie pozostałych kierowców i już po niespełna kwadransie zaparkowałem pod swoją agencją reklamową.

Do swojego gabinetu wpadłem jak błyskawica, taranując po drodze każdego kto mi się nawinął. Nawet nie przywitałem się Taehyung'iem tak jak należy, byleby tylko zdążyć na czas, a zagonić mnie do jakiejkolwiek czynności fizycznej to istna porażka, więc był to swego rodzaju mój mały sukces. Oczywiście oberwie mi się za od mojego chłopaka, ale to jak tylko dobiję targu z prezesem korporacji Park. Jednakże jeżeli dostanę to zlecenie, to będzie o mnie głośno. A jak będzie o mnie głośno, to będzie większy popyt na reklamy przygotowane przez moją ekipę. To zaś z kolei przynosi spore zarobki. I tym oto sposobem będę jednym z tych bardziej poważanych w społeczeństwie.

Opadłem zdyszany na swój skórzany fotel i spojrzałem na zegarek. Trzy minuty przed czasem, nowy rekord! Jestem coraz szybszy!

Nie dane mi jednak było celebrowanie tej chwili zbyt długo, bo zaraz usłyszałem donośne pukanie do drzwi. Podniosłem się niechętnie z miejsca i okrążyłem biurko, gdy drzwi się otworzyły i wszedł przez nie kto inny  Taehyung prowadzący jakiegoś mężczyznę. 

- Min Yoongi, dyrektor agencji - zaczekałem aż wysoki brunet podejdzie i przywitałem się z nim tak jak wypada.

- Park Bongyoung, jeden z przedstawicieli Pana Parka. Mam nadzieję, że dobijemy korzystnego targu.

Przytaknąłem głową na znak zgody i zajmując swoje miejsca rozpoczęliśmy omawianie naszych interesów.

~*~

Po kilku godzinach zawziętej rozmowy, telefonach do Pana Park'a i negocjacjach internetowych z tymże osobnikiem, wreszcie doszliśmy do porozumienia. Dostałem zlecenie na kampanię reklamową odnośnie nowej kolekcji garniturów, które miała mieć premierę w przyszłym roku.

Nie wiem akurat czemu teraz chcieli już mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, ale co ja się tam znam na szyciu ubrań. Chcieli mieć świetna reklamę? To ją dostaną! Całe szczęście, że mam trochę czasu na realizację. Co prawda jakiś pomysł już mam, ale przydałoby się naładowanie baterii przed zabraniem się za to.

I wtedy do głowy wpadł mi fenomenalny pomysł...

~JungKookie~

"I know I have my flaws. I pay the price but I'm grateful. You're letting me by myself. The good and the bad."

- Jimin! - sapnąłem zaskoczony, gdy jego ręka boleśnie zetknęła się z moim pośladkiem, mocno się na nim zaciskając. - Możesz przestać? Nie jesteśmy tu sami.

Ja rozumiem, że rudzielec "ma ochotę". No, ale kurwa... Jesteśmy akurat w kampusie. Na uczelni... Na korytarzu pełnym ludzi. A ten mi tu urządza jakieś podchody by mi się do bokserek dobrać! No już dziwka ma więcej wstydu niż on.

- Ale przecież ja nic nie robię - powiedział to swoim standardowym tonem, od którego miały mi mięknąć podobno kolana i posłał mi spojrzenie pełne skruchy, na co jedynie wywróciłem oczyma. - To nie moja wina, że tak na mnie działasz.

Nie dane mi było jakkolwiek mu odpowiedzieć, bo zadzwonił dzwonek na lekcje i musiałem udać się na ten jakże "przyjemny" przedmiot jakim jest chemia. Szczerze to nie wiem, co ścisłowcy uważają za fajne w tych całych próbówkach, doświadczeniach i innych ustronśtwach. Dla mnie ten przedmiot został wynaleziony przez szatana i tak już chyba zostanie do zakończenia mojej edukacji. Bo w końcu na cholerę mi znać wszystkie wiązanie chemiczne pierwiastków?! Przecież i tak nie będę wiązał z tym przyszłości... Heloł... Przecież ja na kryminalistyce jestem, więc dlaczego mi tu z jakimiś H2CO3 wyskakują?

Chociaż... Jedyną chemię jaką jeszcze jako tako rozumiem, to ta między Hyuną, a JS'em. Przecież pomiędzy nimi jest taki ogień, że ja się zastanawiam jak oni jeszcze nie podpalili sceny podczas wspólnych występów! To jak patrzą sobie w oczy i w ogóle ich synchronizacja jest zbyt perfekcyjna aby nic z tego głębszego nie wynikło.

~*~

- Gdzie masz ogień? - spytałem z mentolowym papierosem w ustach, uważnie obserwując zaciągającego się dymem Jimina.

- Nie powiem ci - uśmiechnął się cwanie i jak gdyby nigdy nic wypuścił szary obłok z płuc, doprowadzając mnie tym samym na skraj mojej anielskiej cierpliwości.

Fuknąłem poirytowany, gdy ten spojrzał mi wyzywająco w oczy i wyraźnie zadowolony z siebie przygryzł dolną wargę. Nie chciałem mu dać tej głupiej satysfakcji, że jestem od niego zależny pod każdym względem, no prawie,  dlatego sięgnąłem do jego plecaka, który zacząłem przeszukiwać w celu znalezieniu zapalniczki.

Zeszyt, podręcznik, koszulka na zmianę, perfumy, pianka do golenia, maszynki, prezerwatywa, kolejna prezerwatywa. Tylko dlaczego jest przedziurawiona? O manga! 

Czekaj!

...

Wróć! 

Boże, Jimin jesteś aż tak niewyżyty, że nawet ze sobą prezerwatywy do szkoły nosisz?!

Zresztą... To nie jest teraz mój największy problem.

NIGDZIE, ale to NIGDZIE, nie było zapalniczki, więc jakim sposobem ten szczyl odpalił szluga?!

Analizowałem to bardzo dogłębnie, dopóki w mojej głowie nie zapaliła się żaróweczka, zwiastując pomysł. No tak! Jak mogłem na to nie wpaść?

Odrzuciłem plecak Park'a gdzieś w kąt i ruszyłem w jego kierunku. Schyliłem się subtelnie,  przystawiając swojego nieodpalonego papierosa, do tego rudzielca i zaciągnąłem się by żar odpalił tytoń, cały czas patrząc w oczy przyjaciela. Gdy tylko mi się to udało, zaciągnąłem się porządnie, by następnie buchnąć dymem w twarz rudzielca.

Niesamowicie z siebie zadowolony oraz dumny, że wpadłem na tak genialny pomysł, zacząłem się wycofywać, gdy ten podniósł się na równe nogi i łapiąc mnie za kark, złączył ze sobą nasze usta, nie dając mi nawet chwili wytchnienia.

Całował dziko, jakby od tego miała zależeć jego dalsza egzystencja, a ja roztapiałem się przy każdym ruchu jego ust. Wydychane przeze mnie w między czasie obłoki szarego dymu tańczyły wokół nas, co z perspektywy osoby trzeciej musiało wyglądać cholernie seksownie. Jęknąłem cicho w momencie gdy wtargnął do mojego wnętrza językiem, ale dalej dzielnie walczyłem o dominację, co mój przyjaciel skwitował jedynie delikatnym uśmiechem. Pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny, a ja zatraciłem się w pełnych wargach niższego. Smakował tytoniem, energetykiem wypitym jeszcze przed opuszczeniem szkoły, miętą i... sobą. Zdecydowanie to będzie jedna z moich ulubionych mieszanek, doprowadzających mnie do zawrotów głowy. 

Nie wiem ile trwaliśmy w tym stanie, ale gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, ja zostałem natychmiast popchnięty na łóżko stojące za mną,  a mój przyjaciel zawisł na przedramionach, ulokowanych po obu stronach mojej głowy. Ponownie zatraciliśmy się w swoich ustach, nawet nie zważając na to, że nasze papierosy już dawno przestały się jarzyć żarem i leżą teraz zapomniane na panelach w pokoju rudowłosego.

~Taehyungie~

"One day I was trippin' and that's when I could see. That the ether that I had tapped into could be reality. It was great that's when I climbed that optimistic vine once I hit that mountain peak, I began to lose my mind"

- Wakacje? - byłem sceptycznie nastawiony do idei starszego - Jesteś tego absolutnie pewny?

Aż podniosłem się do siadu by zobaczyć, że Min nie żartuje i na prawdę chce gdzieś wyjechać, przerywając tym samym przyjemne pieszczoty w postaci głaskania moich włosów, co swoją drogą wywoływało u mnie ciche mruczenie. Przecież ja tu będę tęsknił! On nie może mnie tu tak samemu sobie zostawić. 

- Tak. Potrzebuję urlopu... My potrzebujemy - stwierdził blondyn i chcąc mnie jakoś udobruchać, złożył delikatny pocałunek na moim czole - Niestety jeszcze nie mogę zapewnić ci pięciogwiazdkowych hoteli, podróży za granice lub innych wygód, ale mam nadzieję, że na wypad do Busan dasz się namówić, hm?

Czy ja dobrze słyszę? Busan? Holidejsy we dwoje?

- Boże, kocham cię - rzuciłem mu się na szyję, tym samym powalając go na plecy. Wtuliłem się w jego wątłe ciało nie kryjąc swoich pisków podekscytowania, przez które zapewne brzmiałem jak mała dziewczynka, chcąc jakoś okazać swojemu chłopakowi jak bardzo się cieszę. Zaraz jednak się zreflektowałem i podniosłem do pozycji siedzącej. To nie tak, że na nim było mi źle. Skądże. Po prostu nie chciałem go zgnieść swoim ciężarem. Czy jakoś tak...

~*~

- TaeTae, wszystko spakowane? - moje siłowanie się z walizką przerwał mi mój ukochany, wchodzący do naszej sypialni - Aish... Czy my na serio potrzebujemy tego aż tyle?

Posłałem mu pełne oburzenia spojrzenie i dokończyłem swoją walkę z suwakiem. Człowiek chce dobrze, żeby niczego nie zabrakło podczas wyjazdu, to ten jeszcze będzie marudził, że za dużo.

- Nie wiem o czym mówisz, Hyung - grałem idiotę, robiąc przy tym maślane oczy.

- Taehyungie, jestem niemal na 100% pewien, że nie musimy brać ze sobą aż 4 walizek... Kochanie, przecież my jedziemy tam tylko na 2 tygodnie...

Prychnąłem pod nosem. Czy to źle, że się o niego troszczę?

- Kochanie...

~*~

- Boże, ale tutaj jest cudownie! - zachwycałem się widokiem portu, który mogłem bezkarnie obserwować do woli z hotelowego balkonu. Zadowolony rozkoszowałem się morską bryzą, która przyjemnie muskała moje rozgrzane policzki, dopóki nie poczułem tak dobrze mi znanych rąk, oplatających moje biodra. 

- Podoba się? - do mojego ucha doleciał szept tak delikatny, że gdyby nie nasza minimalna odległość, to na pewno bym go nie usłyszał, który zaraz został zastąpiony motylim pocałunkiem w tamtej okolicy.

- Bardzo - wymruczałem i westchnąłem rozanielony, gdy starszy wsunął ręce pod moją koszulkę, kreśląc na moim brzuchu tylko sobie znane wzory. Zaraz jednak odwróciłem się twarzą w jego stronę i zarzuciłem mu swoje ramiona na szyję, złączając nasze usta w delikatnym pocałunku - Idziemy popływać?

~*~

Głośna muzyka przyjemnie huczała mi w uszach, a ja okupowałem kolana Min'a potrzebując odrobiny czułości, co skutkowało pojawieniem się kilku malinek na mojej szyi. Siedzieliśmy właśnie w jednej nadwornych altanek, należącej do jakiegoś klubu i rozkoszowaliśmy się swoim towarzystwem, czasami popijając kolorowe drinki, nie przejmując się zdegustowanymi spojrzeniami wszystkich tu zgromadzonych.

- Yoongi - wymruczałem wprost do jego ucha, chcąc by na chwilę zaprzestał ozdabiania moich obojczyków - Co powiesz na to, żeby przez ten czas co tutaj jesteśmy... Spróbować żyć w związku bez zobowiązań?

Usadowiłem się na nim wygodniej i obserwowałem go w milczeniu, czekając na jakąkolwiek reakcję...

~Jiminnie~

"Do you like what you see? Let me entertainment you till you scream."

Siedziałem właśnie przy barze, szukając wzrokiem swojej kolejnej ofiary na ten wieczór, ponieważ moje libido nie dawało mi spokoju. Kook gdzieś przepadł, więc nie mogłem się zdać na jego gust, ewentualnie zaciągnąć go do jednej z przytulnych, klubowych łazienek. 

Po raz kolejny przeskanowałem salę, aż mój wzrok zatrzymał się na wysokim szatynie, który nie za bardzo ogarniał gdzie się znajduje. A tym bardziej co tutaj robi. Widząc jego słodką i zdezorientowana twarzyczkę, podszedłem do niego i zająłem miejsce tuż obok, na skórzanym narożniku.

- Cześć ślicznoto - chłopak spojrzał w moim kierunku - Co taka pięknota jak ty, robi tu całkowicie sam?

- Ma zamiar się rozerwać, po kłótni ze swoim chłopakiem - Ma chłopaka? Ajć... Ciężko będzie.

- Nie przejmuj się nim, Kruszyno - zniżyłem swój głos i przysunąłem się jeszcze bliżej chłopaczka - Pozwól, że dotrzymam ci towarzystwa, sprawiając, że ten wieczór zapamiętasz do końca  życia...

~*~

Zapach spoconych ciał i alkoholu mieszał się ze sobą, ale mnie to zupełnie nie przeszkadzało w podrywaniu Taehyung'a, bo to niezwykle urocze stworzenie tak miało na imię, który teraz bez skrupułów ocierał się o mnie w rytm piosenki, którą zapodawał DJ. Strasznie korciło mnie, aby zaciągnąć go do jakiegoś spokojniejszego miejsca, ale nie chciałem wyjść na jeszcze większego zboczeńca niż jestem. W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze!

Niestety, ale zaraz po skończonym utworze, wyższy, pociągnął mnie za rękę jednego z wolnych stolików i postawił na nim nowy trunek. Sprawnie przechylił swój czekając, aż ja zrobię to samo. I w chwili kiedy to nastąpiło, chłopak siadł okrakiem na moich biodrach, zmysłowo ocierając się o moje krocze. Widać, że był mocno pobudzony, a alkohol krążący w jego krwiobiegu chyba dodawał mu odwagi, bo w jednej chwili nachylił się nade mną, szepcząc mi do uch różne, sprośne, propozycje.

- Idziemy do mnie czy do ciebie? - zapytał po chwili, a ja już wiedziałem, że ta noc będzie gorąca.

Oj Kochanie, nawet nie wiesz na co się piszesz...

~Yoongi~

" We gon'go war, yeah, without failure"

- Tae, nie jestem co do tego przekonany - wymruczałem  niemrawo.

Przecież, to podchodzi pod zdradę. Może i jestem staroświecki, ale nie mógłbym znieść świadomości, że mój chłopak... Z innym... Boże, nawet nie mogę o tym myśleć. Nawet nie dopuszczam do siebie takiego stanu rzeczy.

- Minnie, no weź. To zawsze jest jakieś nowe doświadczenie. No, nie bądź taki - wyjęczał i zrobił minę zbitego psa.

- Nie, nie zgadzam się. Jesteś moim chłopakiem, nie mogę pozwolić aby ktoś ukradł mój skarb. Na tym polega związek, Taehyung.

- To niesprawiedliwe, hyung. Ty mnie po prostu ograniczasz!

- Tae, nie zachowuj się jak dziecko.

- Jedyną osobą, która zachowuje się tu jak dziecko jesteś ty - warknął, schodząc z moich kolan - Nawet nie dasz mi się pobawić, tylko trzymasz mnie w złotej klatce. Ja już tak dłużej nie mogę. Potrzebuję wolności.

Ten argument wystarczająco na mnie podziałał, bym skinął jedynie smutno głową, przepraszając cicho za swoje zachowanie i patrzył smutnym wzrokiem jak moje szczęście odchodzi by zabawić się z innym, bo ma na to ochotę.

Zrezygnowany podniosłem się ze swojego miejsca i ruszyłem w kierunku baru, w którym zamówiłem pierwszy, lepszy trunek i zasiadłem na wysokim krześle obok jakiegoś chłopaczka. Zapewne gdybym nie był w związku, to brałbym się za niego, bo musiałem to przyznać, ale był cholernie atrakcyjny. Delikatna uroda wprost idealnie współgrała z postawną budową młodzieńca, a uroku dodawała mu wpadająca do oczu grzywka i uroczy, ukazujący królicze ząbki, uśmiech.

Zdecydowanie w moim typie. Może spróbować by do niego zagadać?

Nie, stop! Masz chłopaka.

Tak, który pewnie znalazł już sobie kogoś na wieczór, o ile nie noc...

- Zrób zdjęcie. Starczy na dłużej - chłopak obok zaśmiał się perliście i odwrócił w moją stronę, rozpoczynając tym samym krótką wymianę zdań - Jeon Jung Guk, ale dla przyjaciół JungKook.

- Min Yoongi - odwzajemniłem uśmiech i uścisnąłem dłoń nowego towarzysza.

- Napijesz się ze mną?

- A ty jesteś pełnoletni? Nie obraź się, ale bardzo młodo wyglądasz.

~*~

Wypruty z wszelkich emocji siedziałem i obserwowałem Taehyung'a, który kleił się do jakiegoś mężczyzny, bezwstydnie się o niego ocierając, by już po chwili gdzieś z nim się udać w wiadomym dla mnie celu. Aż krew się we mnie zagotowała na myśl, że to ktoś inny, a nie ja, będzie doprowadzał go na skraj. W końcu nadal jest moim chłopakiem.

W sumie... Jebać.

Niestety moje dalsze rozmyślania na ten temat przerwał Jeon, który powrócił do naszego stolika, stawiając na nim kolejne drinki. Wypiłem wszystko na raz i nie czekając aż młodszy skończy, już byłem w drodze po następną kolejkę. 

W końcu musiałem to jakoś odreagować...

I nawet nie pamiętam, w którym momencie wróciliśmy razem do hotelu, by zaraz po zamknięciu drzwi od pokoju, złączyć swoje usta w chaotycznym pocałunku i na oślep wędrując do sypialni, obijaliśmy się przy tym o ściany, zdzierając z siebie nawzajem ubrania.

~Taehyungie~

"Walk that walk like you don't give a fuck. You've got a right to turn it up and get down. Electric shock, no I can't get enough. 'Cause tonight we're talking over the town, hey."

Promienie słoneczne przyjemnie tańczyły na mojej twarzy, wyrywając mnie przy tym z sennego amoku, ale zmęczenie po wczorajszych wydarzeniach, zmusiło mnie do naciągnięcia na swoją głowę kołdry oraz wtulenia się w miękką poduszkę.

Nie dane mi jednak było długie okupowanie łóżka, bo zaraz poczułem jak czyjaś dłoń delikatnie przeczesuje moje włosy, co wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech.

- Wstawaj, Księżniczko - osobnik mi towarzyszący, cmoknął mnie lekko w policzek - Śniadanie na stole.

- Mhm - mruknąłem - Jeszcze pięć minutek, Yoongi.

- Księżniczko, z tego co wiem, to na imię mam trochę inaczej - zaśmiał się.

Wait... What?

Szeroko otworzyłem oczy i natychmiast podniosłem się do siadu. Co prawda, nie było to zbyt mądrym posunięciem,  bo zaraz zkstałem zmuszonu zacisnąć zęby z bólu. 

Cholera. Nawet nie sądziłem, że to może być tak wielki dyskomfort.

 Mimo, iż z Yoongi'm byliśmy w związku długo, to nie sypialiśmy ze sobą zbyt często. Znaczy się w jednym łóżku jak najbardziej, ale nie praktykowaliśmy miłości fizycznej. Ograniczało się to zaledwie do dwóch, czy też trzech stosunków na miesiąc.

 Ja musiałem pogodzić naukę i pracę w jego firmie,  a on jako szef nowej, ale nawet dobrze prosperującej agencji reklamowej, wracał do domu niebywale późno, więc chcąc czy też nie, ale o seksie nawet nie myśleliśmy. Co teraz mocno odczuwałem.

Jednak nie zmienia faktu, że poczułem lekkie wyrzuty sumienia.

- Przepraszam, pomyliłem cię z kimś. Przypomnij mi proszę, jak mam się do ciebie zwracać.

- Ach, co ten alkohol robi z ludźmi - żeby to jeszcze faktycznie był alkohol - Mów mi, Jimin.

~*~

"My heart's beating faster. I know what I'm after."

- Na pewno to dla ciebie nie problem, że musisz mnie eskortować?

- No coś ty, żaden. Przecież to ja się przyczyniłem do twojego pingwiniego chodu, więc wypadałoby cię odstawić całego i zdrowego.

Jak to miło, że postanowił wziąć za mnie odpowiedzialność po wczorajszym. Jednak jest mi źle, bo będzie musiał skonfrontować się z Yoongim. 

Boże, przecież on go poćwiartuje!

Z duszą na ramieniu wyszedłem z windy, a Jimin za mną. On nawet nie wie co go czeka. Biedny. Współczuję mu. Chociaż zapewne mnie też się oberwie.

Niepewnie zapukałem do swojego pokoju. Wiem, że mogłem użyć swojego klucza, ale sęk w tym, że bałem się reakcji mojego chłopaka. O ile mogłem go tak jeszcze nazywać, bo tak w sumie to faktycznie go zdradziłem, a ja dopiero teraz zdałem sobie z tego faktu sprawę.

Za drzwiami jednak nie stał mój Minnie, a jakiś młody wypłosz, który zmierzył mnie wzrokiem na "Dzień dobry". I wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby nasze spojrzenia się nie skrzyżowały, a ja nie dostałbym palpitacji serca. I to nie dlatego, że chciałem mu obić tą prześliczna buźkę. Wręcz przeciwnie.

Jak można być tak przystojnym?

Zaraz, zaraz. Co on u licha ciężkiego robi u mnie w pokoju?

Czyżby Yoongi...?

Nie, to niemożliwe. Nie. On nie byłby zdolny do czegoś takiego.

Prawda?

- JungKookie, kto tam? - zza pleców bruneta, wyjrzał tak dobrze mi znany blondyn, który zamarł na mój widok. - Taehyung?

- Czy. Możesz. Powiedzieć. Mi. Z. Łaski. Swojej. Kim. Jest. Ten. Osobnik? - wycedziłem przez zęby każde słowo, chcąc zabrzmieć jak najspokojniej.

- Tae, pozwól mi to wytłumaczyć.

Czyli jednak...

- Jak mogłeś? - wyszeptałem - Jak mogłeś pójść z nim do łóżka?

- Tae, przypominam, że to był twój pomysł.

Kontra.

- Ale nie sądziłem, że z tego skorzystasz.

- Czyli miałem żyć ze świadomością, że prawdopodobnie, a nie przepraszam, na pewno mnie zdradziłeś i mam cię za to jeszcze pogłaskać po główce?

Wciągnąłem ze świstem powietrze i posłałem Minowi ostatnie, pełne żalu spojrzenie i ruszyłem wzdłuż korytarza, chcąc powstrzymać cisnące się do oczu łzy, dopóki nie usłyszałem głosu za mną.

- Hej, ty! Poczekaj!

~JungKookie~

" Oh, I bet you thought I was soft and sweet thought an angel swept you off your feet. But I'm about to turn up to the heat I'm here for your entertainment"

Stałem tak w progu i obserwowałem chłopaka stojącego przede mną, czując do siebie żal. Nawet nie wiedziałem, że Yoongi miał kogoś, tak to nigdy w życiu nie znalazłbym się w takim, a nie innym położeniu.

Brawo Jeon, teraz masz wyrzuty sumienia.

Musiałem jednak przyznać, że szatyn był niesamowicie dla mnie przystojny jak i pociągający. I w sumie chętnie zabrałbym go w jakieś ustronne miejsce aby móc porozmawiać we dwoje, jednak wiedziałem, że raczej to nie będzie możliwe.

Niestety, ale moje dalsze zachwycania się nad istotą przeze mnie obserwującą, przerwał Min, który wyłonił się z salonu. I o zgrozo jakie było jego wielkie zdziwienie, gdy ujrzał w progu swojego chłopaka.

Wszystko potoczyło się szybko. W jednej chwili byłem świadkiem kłótni, która nie za dobrze wpłynęła ani na jednego ani na drugiego, a w drugiej biegłem za niższym ode mnie szatynem.

- Hej, ty! Poczekaj!

~*~

Na nic jednak zdały się moje nawoływania, ale zamiast tego mogłem poprawić swoją i tak nawet nie najgorszą kondycję, biegnąc uparcie za Taehyung'iem, który za swój cel obrał plac zabaw.

Serio, Tae? Serio?

Po chwili dopiero udało mi się do niego dotrzeć, gdy ten usiadł na jednej z huśtawek i zaczął się na niej bujać, a ja podparłem nogi na kolanach, dysząc przy tym jak stara lokomotywa.

Chociaż gdyby to dyszenie było zależne od innej kwesti, to bym nie narzekał.

Jednak wracają...

Obserwowałem go cały czas w milczeniu, myśląc nad tym jak to wszystko rozegrać, ale starszy, przynajmniej tak wydedukowałem, raczył wreszcie zwrócić na mnie uwagę.

- Czego, ty tu jeszcze chcesz - warknął, ale gdy nasze spojrzenia znowu się spotkały, jego wyraz twarzy złagodniał.

I dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mimo iż go nie znam to wpadłem po uszy.

- Słuchaj, ja wiem jak to wygląda. I serio, jeżeli chcesz mi dać w ryj, to się nie krępuj. Chciałem cię tylko przeprosić, także ten, no... Przepraszam.

- Przestań pieprzyć - wiedziałem, że tak będzie - I mnie pocałuj.

Coooo?

Szybko podniosłem głowę, nawet nje zdawałem sobie sprawy, że ją spuściłem i spojrzałem na Tae. Jednak nijak nie zareagowałem na jego słowa.

Dopiero starszy chwycił mnie za fraki, zniżając mnie do swojego poziomu, atakując przy tym agresywnie moje usta.

Nie pozostawałem jednak długo bierny, bo jak już tylko oswoiłem się z sytuacją jaka miała obecnie miejsce, poprawiłem się nieco i oplotłem talię chłopama swoimi rękami. Nie mogąc się od siebie oderwać, gwałtownie wstaliśmy i czując przyjemne pulsowanie w podbrzuszu, pokierowałem nas do małego domky, stojącego obok piaskownicy.

Co prawda, nie mieliśmy zbytniego pola do popisu, ale nie przejęliśmy się tym zbytnio, zaraz pozbywając się ubrań w trybie natychmiastowym i już po chwili leżeliśmy na chłodnej ziemi, a ja starałem się przygotować mojego partnera najlepiej jak umiem.

Chwilę mi to zajęło, ale warto było czekać, bo gdy tylko znalazłem się w środku chłopaka, westchnąłem zadowolony, gdy poczułem jak jego mięśnie się na mnie zaciskają. Z niczym się nie śpieszyłem, w końcu nie na tym rzecz polegała. Poczułem coś do niższego i nie był to zwykły pociąg seksualny, a co za tym szło, starałem się nam obu sprawić przyjemność. I chyba mi się to udało, bo po pewnym upływie czasu oboje doszliśmy wiedząc, że to nie była jednorazowa przygoda.

~Jiminnie~

"You burn me, burn me up. Baby, yeah"

Praca jako ratownik hotelowego basenu, zwłaszcza że przez cały dzień mogąc podziwiać wszystkie zgromadzone tu piękności, była spełnieniem marzeń. Nie dość, że mam tu takie ładne widoczki, to na dodatek mogłem flirtować z każdym, no prawie, oraz chwalić się swoim wyćwiczonym brzuchem.

Chyba podziękuję ojcu za to, że mnie do tego przekonał.

Zaraz po odprowadzeniu mojego jednonocnego kochanka pod drzwi, nawet nie czekając aż wejdzie do pokoju, ruszyłem w kierunku szatni, aby móc się przygotować na kolejny dzień w pracy, który jak zawsze minął mi bez żadnych rewelacji.

No prawie.

Przechadzają się wzdłuż leżaków, mòj wzrok przyciągnął smacznie drzemający anioł. Blond włosy idealnie współgrały z niemal mleczną skórą, a tw rumiane wargi wręcz błagały o to, aby przygryzać ne raz za razem podczas intensywnych pocałunków.

Chyba się zakochałem.

I właśnie z tą myślą ruszyłem w jego kierunku, zupełnie nie ogarniając co dzieje się wokół, co było ogromnym błędem, bo będąc już tak blisko, jakiś dzieciak wbiegł we mnie, a ja nie mogąc złapać równowagi - wpadłem do zbiornika wypełnionego chlorowaną wodą.

Jednak po chwili udało mi się wynurzyć, a potem bez szwanku wyjść na powierzchnię. Uspokoiłem zgromadzonych, że jednak nic mi się nie stało i kontynuuowałem swoją wędrówkę do tego ideału, zaraz stając tuż obok niego.

- Odsuń się - warknął, nawet nie otwierając oczu - Kapie z ciebie i moczysz mi ręcznik.

- Jak tak bardzo chcesz, to mogę zmoczyć co innego - odpowiedziałem tyn samym tonem.

Wiedziałem, że ta odzywka go zdenerwuje i już po chwili mogłem oglądać, to żywe arcydzieło w pełnej okazałości. Jednak moją szczególną uwagę zwróciły jego oczy.

Piękne.

- Obiecuję, że zaraz zedrę ci ten głupi uśmjeszek z twarzy.

- Tak, tak. Ale to przed czy po randce ze mną?

- Nawet mnie nie denerwuj. Nie mam nastroju na romanse.

Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie postawił na swoim i dopiero po kilkudzuesięciu argumentach "za", Yoongi - tak, przedstawił mi się - zgodził się na spotkanie.

Nie byle jakie spotkanie.

~*~

Trochę spięty siedziałem na patio i czekałem na Min'a. Zastanawiałem się czy dobrze robię. Dopiero teraz się stresowałem, bo bądź co bądź, ale to była randka. Z osobą, którą znam kilka godzin.

Ale nie będzie tak źle.

Chyba.

- Jiminnie - wzdrygnąłem się, gdy obca dłoń spoczęła mi na ramieniu - Żyjesz?

Nie odpowiedziałem jednak, ale chwyciłem swojego partnera za rękę i ruszyłem z nim w stronę basenu, dopiero tam mogąc na niego spojrzeć, czego od razu pożałowałem, bo wyglądał perfekcyjnie.

I mimo, iż nie stroił się za bardzo, to ia tak na sam jego widok, motylki w moim brzuchu tańczyły kankana.

- Wszystko w porządku? - zapytał z troską, przysuwając się bliżej i kładąc chłodną dłoń na moim policzku, w którą nieświadomie się wtuliłem.

I szczerze powiedziawszy nie wiem co mną kierowało, albo tak sobie wmawiam, ale nawet nie myśląc o czekających mnie konsekwencjach, pzybliżyłem się do niego i nieśmiało musnąłem jego wargi swoimi.

Już miałem się odsunąć i uciec w tempie zastarzającym, ale uniemożliwiła mi to ręka mojego hyung'a, która spoczeła na moim pośladku, mocno się na nim zaciskając, co wywołało u mnie cichy jęk. A to był dopiero czubek góry lodowej.

Zaraz zostałem dociśnięty do pobliskiej ściany, a blondyn zaatakował ustami moją szyję, rękami wjeżdżając pod moją koszulkę. Westchnąłem cicho z przyjemności, co Yoongi skwitował uśmiechem, zaraz powracając do ozdabiania mojej szyi. Nie mogąc jednak dłużej czekać i nie chcąc pozostać biernym na te pieszczoty, wsunąłem swoje dłonie do tylnych kieszeni jego jeans' ówmocno zaciskając je na tych idealnie okrągłych pośladkach, co sprawiło, że w jednej chwili okupowaliśmy ten niewygodny, jednoosobowy leżak, a nasze ubrania przeszły do historii.

Raz po raz zagryzałem wargę czując, że jestem już blisko, a Yoongi celujący idealnie w ten jeden punkt, nie ułatwiał mi zadania. Jednak nie mogłem dłużej wytrzymać maltretowania mojej prosty i w końcu zdzierając sobie gardło, spiłem wszysyki mięśnje, sprawiając , że i mój prywatny anioł osiągnął spełnienie.

Mam nadzieję, że zdał sobie sprawę z tego, że jest już na mnie skazany.

~Yoongi~

"We wrote a story in the fog on the windows that night. But the ending is the same every damn time, no, no, no."

- Jesteś absolutnie pewny tej decyzji? - wodziłem spojrzeniem od Kim'a do Jeon'a chcąc się utwierdzić w tej decyzji.

- Tak, hyung. Jak niczego innego - odparł szczęśliwy Tae, a ja posłałem mu smutny uśmiech.

Mój chłopak, w sumie, to już ex-chłooak, chce być z osobą, z którą defacto go zdradziłem. O ironio.

W sumie, to nie mogę narzekać. Chcę jego szczęścia, więc życzę im jak najlepiej, choć i tak trochę mi smutno z powodu zakończenia tego nawet długiego związku.

Z Busan wróciliśmy miesiąc temu, ale już będąc tam wtedy w klubie, wiedziałem, że moje życie się zmieni.

I zmieniło. Mój ex-chłopak znalazł już szczęście, a ja nadal rozmyślałem o Jiminie, hotelowym ratowniku, który po pierwszym spotkaniu, trochę oschłym w moim wykonaniu, znalazł miejsce w moim sercu. Niestwy, ale nie wpadłem na pomysł, by zapyatć go choćby o numer, ale wątpię aby zechciał jeszcze kiedykolwiek się ze mną widzieć.

- Yoonie - zza drzwi wyłonił się Tae, którego nie miałem sumienia zwolnić i nadal pracował jako mój prywatny semretarz - syn Pana Parka przyjechał. Mówi, że ma wiadomość specjalną

- Niech wejdzie - mruknąłem njemrawo, wyrwany ze swoich przemyśleń, a on puścił do mnie oczko i jak gdyby nigdy nic opuścił mój gabinet.

Co Park miał na cu wysyłając tu swojego syna. Przecież prace przebiegają dobrze...

Niestety nie byłem psychicznie gotowy na to, co potem zobaczyłem. Owszem, będąc w Busan i to nadal w oficjalnym związku z TaeTae, spędzałem każdą wolną chwilę z tym rudowłosym osobnikiem, zachowując się przy tym jak typowa para, ale nie sądziłem, że jeszcze dane mi go będzie spotkać.

- Jimin? Co ty tutaj robisz? - tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić.

- Ja? Czysto teoretycznie jestem tu z rozkazu taty, ale prawda jest tak, że stęskniłem się za moim chłopakiem - odparł rozbawiony moją zdezorientowaną miną, zaraz się we mnie wtulając niczym w najlepszą przytulankę.

I więcej do szczęścia nic już nie potrzebowałem.

°°°
Rak? Rak.

Mam nadzieję, że jakoś to przeżyliście, bo ja sama nie jestem z tehobzadowolona i obiecuję, że jak tylko ogarnę zaległości w szkoke, to to poprawię.

Jak wam się podoba nowa okładka? Tak, wiem. Nic specjalnego, ale nestem beztalenciem w tej dziedzinie, więc błagam o wybaczenie.

Także ten...

Dobranoc albo Dzień Dobry, zależy o której to czytacie ❤





 














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro