Shameless || KookSeok
*Kook's pov*
Powiedz to! No śmiało! Wykrzycz to! Wykrzycz, kto pokocha Cię tak jak zrobiłem to ja! Kto poprzez sam dotyk doprowadzał Cię do białej gorączki, sprawiając, że pragnąłeś więcej! Znacznie więcej. I z kim... No z kim będziesz się pieprzył do utraty tchu, a i tak będzie Ci mało?! Za mało...
Dlaczego? Proszę... Powiedz mi DLACZEGO! Dlaczego cały czas mnie ranisz? Odchodzisz? A potem wracasz jak gdyby nigdy nic i z uśmiechem na twarzy przepraszasz. Obiecujesz, że to był ostatni wybryk. A ja... A ja głupi, wybaczam Ci za każdym razem. Zawsze. I wspomnieniami wracam do dnia gdy nasze drogi skrzyżowały się po raz pierwszy...
Wszystko zaczęło się niewinnie...
/FLASHBACK/
Była sobota wieczór, a pogoda niestety nie rozpieszczała. Jednak nie zmieniało to faktu, że jak każdy licealista chciałem się jakoś rozerwać i uciec od rutyny, jaką jest szkoła. Wypad ze znajomymi albo impreza, jeżeli wiadomo o co chodzi...
Właśnie skończyłem odrabiać stos pracy domowej i chowałem książki do plecaka, gdy rozdzwonił się mój telefon. Nawet nie patrząc na wyświetlacz - odebrałem.
- CIASTEK! - usłyszałem głos swojego najlepszego przyjaciele jakim był Park Jimin - Masz u mnie być za 20 minut, inaczej sam będziesz się smażył w piekieł czeluściach! Zrozumiano?!
- Dobrze mamo - rzuciłem rozbawiony do słuchawki i szybko się rozłączyłem, wiedząc, że ten karzełek szykuje jakąś ciętą ripostę.
Hmm... Pasowałoby się ogarnąć... Z tą też myślą, znalazłem się pod szafą i zacząłem przeglądać swój cały dobytek.
- Nie. Nie. Nie. To nie to. To też nie - mówiłem sam do siebie w między czasie wywalając ciuchy z półek - Nie, to nie ten odcień. To za białe. A to za czarne. I co tu robią bokserki Jimina, te zielone w różowe słoniki...? Agh... Nieważne.
Zdecydowałem się w końcu na szary sweterek i czarne poprzecierane rurki. Musiałem nieskromnie stwierdzić, że wyglądałem niesamowicie seksowanie i uroczo jednocześnie. Szybko ułożyłem włosy i zrobiłem delikatny makijaż. Ostatni raz podziwiając efekt końcowy, spryskałem się perfumami i wyszedłem z łazienki. Ruszyłem w kierunku kuchni, gdzie zostawiłem rodzicom karteczkę z informacją gdzie w razie potrzeby mają mnie szukać i wyszedłem z mieszkania.
W domu przyjaciela znalazłem się niedługo potem. Oczywiście nie mogliśmy pominąć naszego obowiązkowego powitania: piątka, żółwik, lama, beczka, jeszcze kilka innych dupereli a na sam koniec kop w tyłek. Oryginalnie, prawda?
Chłopak zaprowadził mnie do salonu, gdzie byli pozostali nasi znajomi i kilka zupełnie dla mnie obcych osób.
- Dobra ferajna! Ruszać dupska! Wychodzimy! - zawołał uśmiechnięty gospodarz i wygonił wszystkich zebranych.
Niewiele się orientując o co chodzi Rudzielcowi, posłusznie wyszliśmy, a potem ruszyliśmy za nim.Zatrzymaliśmy się przed domkiem wypoczynkowym karzełka i całą ekipą wpakowaliśmy się na podwórko. Część z nas poszła do pobliskiego lasku po drewno, gdyż postanowili, że zrobimy ognisko na posesji Rudego. Tak, ognisko! Natomiast reszta zaczęła przygotowywać to co niezbędne.
Usiedliśmy wokół ognia na wilgotnej trawie, pogrążając się w rozmowie od czasu do czasu popijając trochę piwa.
- Kook'ie! Ziemia do Kook'a - z letargu wyrwał mnie Park i jego łapska machające mi przed oczyma.
- Czego kurwa? Co jest tak ważne, że musisz się drzeć na całe miasto?
- Piwo, wódka szybkość znicza. Pogierzymy dziś w kłidicza - widać było, że stan upojenia alkoholowego mu nie służy.
- Cuksy, blanty, staffu worek. Jestem kurwa Dumbledorek - warknąłem w jego kierunku i przesiadłem się obok jakiegoś chłopaka. Co prawda twarz miał trochę koniowatą, a jego nos przypominał klamkę od zakrystii, ale mniejsza z tym.
Zgarnąłem gitarę leżącą między nami i zacząłem cicho brzdąkać. Co by tu zagrać... Już mam! "Crazy in love" byłoby odpowiednie. Tylko jest jeden problem... Nie jestem zakochany, więc czemu mnie naszło na ta piosenkę?
Spojrzałem na chłopaka siedzącego tuż obok i widząc, że i on również mi się przygląda, zacząłem śpiewać. Do końca utworu nie oderwaliśmy od siebie wzroku. Dopiero wraz z ostatnim dźwiękiem spuściłem głowę na dół i odłożyłem instrument.
Nagle, poczułem jak coś opada na moje ramiona. Podskoczyłem wystraszony by spotkać się z roześmianymi, czekoladowymi tęczówkami mojego poprzedniego towarzysza.
- Nie bój się. Zauważyłem, że było ci zimno, więc zarzuciłem ci bluzę na ramiona. A tak w ogóle to jestem Jung Hoseok. Mówił ci już ktoś, że wspaniale śpiewasz? - podał mi rękę.
- Jeon Jeongguk i nie. Ty jesteś pierwszy - odwzajemniłem uścisk
~*~
Kilka dni po ognisku, które uwieczniliśmy wymianą numerów, umówiliśmy się na kolejne spotkanie...
Latałem po domu jak oparzony, a siedzący tuż obok mój najlepszy przyjaciel patrzył na mnie jak na debila i zanosił się przy tym niepohamowanym śmiechem.
- Kookie - popatrzył na mnie z politowaniem gdy po raz kolejny wyrzucałem wszystko z szafy - Odsuń się. Pomogę ci.
Tak też się stało. Jimin usadowił mnie na łóżku, a sam zaczął przekopywać moja garderobę. Dopiero po kilku minutach wręczył mi czarne, potargane rurki i biały, luźny t-shirt, który uwydatniał moje seksowne - w mniemaniu Rudego - obojczyki.
- Tak w ogóle to gdzie wy macie się spotkać i o której?
- Hoseok ma tu przyjść - spojrzałem na zegarek, wiszący nad biurkiem - Za 15 minut!
Zacząłem panikować. Randka już za chwilę, a ja w proszku! Znowu latałem po mieszkaniu. Szybko zmieniłem ubrania, ogarnąłem swoją twarz i włosy aby na końcu wylać na siebie połowę fiolki moich najlepszych perfum.
Skończyłem się pindrzyć w momencie gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Już miałem je otworzyć, ale oczywiście uprzedził mnie w tym mój najlepszy przyjaciel.
- Dobra dzieciaczki. Macie być grzeczni. Ja już się zwijam, miłej zabawy! - i rudowłosy zniknął, zostawiając nas w osłupieniu.
- To co? Gotowy? - jako pierwszy oprzytomniał Jung.
- Tak! - chwyciłem go za rękę i opuściliśmy moje mieszkanie.
Nie wiem ile spacerowaliśmy, ale krążenie seulskimi ulicami w jego towarzystwie, delikatne uśmiechy, które sobie posyłaliśmy i nieśmiałe muśnięcia naszych dłoni sprawiały, że mimo wszystko nie chciałem się z nim rozstawać. W myślach błagałem, żeby to trwało jak najdłużej.
Niestety nic nie trwa wiecznie. Po pewnym czasie znowu staliśmy pod moim mieszkaniem i patrzyliśmy po sobie.
- Mogę czegoś spróbować? - spytał tak cicho, że przez chwilę zastanawiałem się czy to nie był wybryk mojej bujnej wyobraźni. Skinąłem na zgodę. - Zamknij oczy.
Tak też zrobiłem. Czekałem cierpliwie na jego ruch, aż w końcu doczekałem się. Niemal pisnąłem ze szczęścia, gdy Hope zetknął, co prawda trochę nieśmiało, ze sobą nasze usta. Nie namyślając się długo, złapałem go za koszulkę i delikatnie szarpnąłem za materiał aby być jeszcze bliżej bruneta.
- Jeszcze - szepnąłem w jego usta i tym razem to ja zainicjowałem pocałunek.
Przez dłuższą chwilę, masowaliśmy nawzajem swoje wargi aby w końcu się przełamać i pogłębić pieszczotę. Oderwaliśmy się dopiero, gdy poczuliśmy, że brak nam tchu.
- Kook'iś? - tą słodką chwilę wpatrywania sobie w oczy, przerwał Hoseok - Wiem, że nie znamy się długo i... Zrozumiem jeśli odmówisz, ale... Zostaniesz moim chłopakiem?
- Ty się jeszcze pytasz? - wtuliłem się w niego - Oczywiście, że tak!
~*~
- Długo jeszcze? Kochanie... Jesteśmy tu już 4 godzinę!
- Hobi! Chyba nie muszę ci przypominać, że to ja jestem kobietą w tym związku i muszę jakoś wyglądać! Więc nie marudź i znaj moją litość, możesz usiąść przed sklepem.
- Wielkie dzięki łaskawco! - westchnął teatralnie i przelotnie mnie całując, wybiegł ze sklepu i klapnął na ławkę znajdującą się naprzeciwko wejścia.
Błądziłem między wieszakami i przeglądałem jakże bogatą ofertę T-shirtów. W końcu zdecydowałem się na kilka i dobrałem do tego ileś tam par spodni. No co? Trzeba się jakoś prezentować.
Nagle, moją uwagę przykuł manekin, na którym widniał czarny, wykonany z delikatnej siateczki "sweterek" i czarne, opinające, lateksowe spodnie. Wyszukałem swój rozmiar z tego zestawu i szybko skierowałem się do przebieralni, cały czas mając zaciesz na mordce. Oj! Kook to plan idealny! Jesteś geniuszem!
Przebrałem się w jeden z zestawów i wyciągnąłem telefon od razu wchodząc w kontakty i wybierając numer swojego chłopaka.
Do "Miś ❤️❤️❤️" : Kochanie! Mam poważny problem, więc musisz... Ale to MUSISZ tu do mnie przyjść i mi pomóc!
*Hobi's pov*
SMS od mojego Ciasteczka mocno mnie zaniepokoił. Zerwałem się na równe nogi i niemal biegiem wpadłem do jednej z przebieralni. A tam co tam zastałem omal nie doprowadziło mnie do zgonu.
Otóż... Mój chłopak stał przede mną ubrany w czarne, lateksowe czy też z innego materiału, OPIĘTE, które eksponowały to co miały eksponować, spodnie i siatkę. Najprawdziwszą siatkę, przez którą mogłem bezkarnie obserwować pociągający i niezwykle seksowny tors mojego Króliczka. I nie obchodzi mnie to, że ludzie w tej chwili mogliby uznać mnie za zboczeńca...
On chyba nie ma na myśli, tego co mi właśnie przyszło do głowy, prawda?
- Zrobiłeś to specjalnie - uśmiechnąłem się chytrze i dalej lustrowałem go wzrokiem.
- Że niby ja? - udawał zaskoczonego - No coś ty! Nie śmiałbym nawet! Przecież ja jestem taki milutki, delikatny i niewinny! - posłał mi najbardziej dziewiczy uśmiech na jaki było go stać.
- A ja jestem prawiczkiem! - wyjrzałem zza kotary i sprawdziłem czy reszta przebieralni jest pusta. A gdy tylko upewniłem się, że wszystko jest w najlepszym porządku, przygwoździłem całym ciężarem swojego ciała, młodszego do chropowatej ściany. - I co teraz zrobisz, Króliczku? - spytałem z cwanym uśmiechem w jego usta. Mimo iż był odrobinę wyższy, poprzez mój wcześniejszy zabieg osunął się po powierzchni, dzięki czemu bez skrępowania mogłem wpatrywać w te czarne węgielki emanujące czystą radością.
Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Dosłownie po upływie kilku sekund, mogłem posmakować ust mojego chłopaka, który rozchylił je zachęcająco i wtargnął językiem do mojej jamy ustnej, prowokując do dalszej zabawy. Oczywiście z ochotą na to przystałem i oplotłem swoje biodra nogami młodszego, unosząc go za pośladki. Docisnąłem jego ciało, swoim i zacząłem zjeżdżać pocałunkami wzdłuż linii jego szczęki by po chwili przenieść je na szyje i obojczyki.
- H-Hobi... - jęknął wprost do mojego ucha, gdy chwyciłem zębami kawałek jego skóry, a jedną dłonią zataczałem kółka pod lichym materiałem bluzki...
- Słucham, Słoneczko? - spytałem, zaprzestając podrażniać jego wrażliwe miejsca i odsuwając się nieco.
Kook ponownie przywarł do moich ust, wplatając przy tym palce w moje włosy. Otarł się o mnie kroczem co skomentowałem cichym mruknięciem i przygryzieniem jego dolnej wargi. Wolną ręką zjechałem na jego krocze i delikatnie zacząłem je masować. Czując, że z każdą chwilą jest coraz twardszy, a w jego spodniach jest coraz mniej miejsca, opuściłem go grzecznie na podłogę przymierzalni i ostatni raz całując te słodkie usteczka, kazałem mu kupić ten jakże seksowny i doprowadzający mnie do szewskiej pasji zestaw i wyszedłem z pomieszczenia, a następnie ze sklepu.
*Kook's pov*
Tuż po incydencie w sklepie, a dokładniej jednej z przebieralni, który obowiązkowo zakończył się w mojej sypialni i kilku długich rozmowach, które nabrały mocy urzędowej - w końcu zdecydowaliśmy się razem zamieszkać. Wspólnie wynajęliśmy niewielkie mieszkanie, blisko samego centrum Seulu. Czynsz nie był aż tak niebotycznie wysoki, więc mogliśmy urządzić je po swojemu. Wszystko utrzymaliśmy w klasycznych barwach jakimi są beże, brązy, szarości wszelkiej maści oraz z stylową klasyką, czyli czernią i bielą.
Oczywiście Hoseok nie byłby sobą gdyby nie dodał jakiegoś kolorowego akcentu, dlatego też naszych znajomych nie dziwiły niebieskie poduszki, żółte obrusy, zielone zasłony czy różowe ściereczki wiszące na zlewie...
~*~
Właśnie zajadałem się pizzą, którą jakiś czas temu zamówiłem i czekałem na Junga, który miał dzisiaj później wrócić z pracy. Mieli jakąś imprezę, którą organizował sam kierownik, więc nikogo nie mogło zabraknąć.
Właśnie miałem okazję oglądać powtórkę jakiejś dramy, o takiej samej tematyce jak każda inna. Szkolny bad boy zakochuje się w szarej myszce i poprzez swój lans stara się ją poderwać...
No już... Już miał ją pocałować, gdy usłyszałem w przedpokoju szczęk zamka. Grzecznie podniosłem się ze swojego dotychczasowego miejsca pobytu i podreptałem do przedpokoju. Już miałem rzucić się na mojego chłopaka i przywitać go jak stęskniony szczeniak, kiedy moją uwagę przyciągnęły ślady szminki na kołnierzu jego śnieżnobiałej koszuli oraz na policzku.
Momentalnie znalazłem się przy Hobim i przejechałem palcem po czerwonym znaku.
- Co to jest? - spytałem lekko poddenerwowany faktem, że dotykał jakiejkolwiek kobiety, a co gorsza... to ONA dotykała jego.
- Wygłupy z koleżanką z pracy - pogładził mnie po policzku - Nie martw się, Misiek. Nie masz o co...
Po tych słowach jak gdyby nigdy nic, złączył nasze usta. Mimo niechęci do zapachu jak i smaku zupełnie obcej kobiety na ciele mojego chłopaka, odwzajemniłem pieszczotę...
/Now/
Kolejna kłótnia i kolejne potłuczone talerze. Miałem już tego wszystkiego dosyć. Skończyłem pakować wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do średniej wielkości walizki i zacząłem pośpiesznie zakładać buty.
Kolejny raz mnie zdradziłeś. Ponownie. Znowu przyszedłeś oblepiony słodkimi perfumami i czerwoną szminką jakiejś dziwki. Tylko kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?! Dalej wpierałbyś mi, że to tylko NIEWINNE żarty z koleżanką z pracy?! Niedoczekanie Kochanie...
- Kookie... To nie tak - szepnąłeś płaczliwym tonem w chwili, w której poprawiłem na sobie kurtkę.
- A jak? Proszę! Wytłumacz mi! Śmiało! - nie powstrzymywałem już łez- No wytłumacz mi dlaczego mnie zdradziłeś?! I to z jakąś lafiryndą?!
- Ja.. Nie.. Nie wiem...
- Ach... Nie wiesz... - Cały mój świat w tamtej chwili rozpadł się jak domek z kart - To ja też nie będę wiedział czy ci wybaczyć...
I w tym momencie podjąłem najtrudniejszą decyzję swojego życia... Podszedłem do Hoseoka i wpiłem się w jego usta jeszcze raz. Ostatni raz... Tak. To był definitywny koniec naszego długotrwałego związku.
- Żegnaj, moja Nadziejko - szepnąłem w jego usta, ostatni raz je muskając i już po chwili zamknąłem cicho za sobą drzwi, na zawsze zostawiając to co nas kiedyś łączyło...
~*~*~
Hello! Oto i ja xD Mam dla was ogłoszenia duszpasterskie ^^
A więc: DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1,8k wyświetleń ♥♥♥♥♥
No i druga kwestia... Tak wiem, wspominałam już o tym, ale... Zapraszam na:
YoonMin - jakby nie patrzył xD Historia opowiada o studencie 1 roku dziennikarstwa, Parku Jiminie, którego rodzice wrobili w... małżeństwo... I właśnie poznaje Yoongiego... Czy coś zaiskrzy między nimi?
P.S... Macie do polecenia jakieś dramy? Obojętnie o jakiej tematyce ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro