Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rest in silence || YoonMin


Drogi Jiminnie,

Pamiętam jakby to było wczoraj. Ty taki roześmiany, biegnący w moim kierunku, by już po chwili wtulić się we mnie niczym w najlepszą przytulankę. Uwielbałem to. Uwielbiałem to, jak za każdym razem, gdy byłeś blisko mnie, uśmiechałeś się tak pięknie, że aż miękły mi kolana. 

Roztapaiłem się wtedy jak karmel pod wpływem wysokiej temperatury, ale to Ty trzymałeś mnie w ryzach bym nie uległ Twojej słodkości. W końcu byłem Twoim rycerzem na białym koniu. Musiałem pozostać silny, by móc bronić moją najpiękniejszą i najdelikatniejszą istotkę jaką byłes Ty. Wiedz, że nie dam Cię nigdy nikomu skrzywdzić, choćbym nie wiem jak miałbym oberwać.

Bo Cię kocham, rozumiesz? Jak wariat, ale w żadnym stopniu mi to nie przeszkadza. Mam nadzieję, że Tobie również.

Kocham Ciebie całego, Słońce, ale najbardziej Twój szczery śmiech. Uważałem go, a w zasadzie nadal uważam, za najpiękniejszą melodię na świecie. Piękniejszą niż śpiew słowików o poranku, niż niejedną etudię grająca w najlepszej filharmonii. Nawet piękniejsza niż melodia, którą nauczyłeś się grać na pianinie. Moim pianinie, tym na którym kilka razy piszczałeś mając mnie w sobie lub błagałeś o więcej.

I wybacz, że nawiązuję tutaj do naszych zbliżeń, ale wiedz, że dla mnie były one najlepsze. Nadal są i nigdy nie przestaną.

Bo cię kocham. Kocham cię jak wariat i jeżeli twoją wolą będzie abym się leczył, to zrobię to bez mrugnięcia okiem.

Pamiętam jak wybraliśmy się kiedyś na wycieczkę do Twojego rodzinnego Busan. To właśnie wtedy poznałem Twoich rodziców, a moich przyszłych teściów, oraz Twojego młodszego brata. Tak niepodobnego do Ciebie. 

Bo to Ty jesteś moim ideałem. Niezastąpionym. Najwspanialszym. Jedynym w swoim rodzaju. Jesteś po prostu mój, i tu się powtórzę, kocham Cię. Najbardziej na świecie i nikt i nic tego nie zmieni.

Pamiętam jak to wszystko się zaczęło. Pracowałeś w kawiarni, a ja byłem jej klientem. Niosłeś akurat moje zamówienie, gdy ktoś podłożył ci nogę, a moje Latte przyozdobiło mój biały T-shirt. Tak strasznie wtedy przepraszałeś, że nie miałem siły ani ochoty na Ciebie krzyczeć. Warto jednak przypomnieć, że była to moja ulubiona koszulka. Odpowiedziałem ci jedynie, że 'Twój słodki uśmiech, jest wystarczającą rekompensatą'. Doprawdy uroczo wyglądałeś z tymi dorodnymi rumieńcami. Aż miałem ochotę Cię wyściskać na środku restauracji. Zamiast tego podałem Ci swój numer telefonu, mając nadzieję, że kiedyś zadzwonisz. I zadzwoniłeś.

A ja śmiało mogłem wtedy stwierdzić, że więcej do szczęścia nie potrzebowałem.

Potem wszystko potoczyło się szybko: pierwsza randka, czyli nasz spacer po parku o północy. Bałeś się wszechogarniającej nas ciemności, dlatego wykorzystałem ten fakt, by móc chwycić cię za dłóń. Dużo mniejszą od mojej, ale jakże idealnie pasującą. 

Ty cały jesteś idealny.

Kolejne spotkania były dla nas niczym wchodzenie po schodach. I wybacz mi to porównanie, ale to według mnie obrazuje naszą relację. Z każdym kolejnym naszym wyjściem, zbliżaliśmy się do siebie. Odrobinę. Niepewny krótki uścisk. Potem nieco dłuższy. Muśnięcie w policzek. Krótkie cmoknięcie w usta. Wszytko po to aby na samym końcu, móc odpłynąć nawzajem w swojej obecności. Niepewne, urocze cmoknięcia zmieniły się w słodkie mlaśnięcia, a wszystkiego dopełniły Twoje dłonie oplatające mój kark. Wtedy nie pozostało mi już nic innego jak tylko wziąźć Cię w swoje ramiona i przytulić najmocniej jak umiałem.

Ale potem stało się to.

Ten wypadek, który tak bardzo nas poróżnił. Wypadek, który zabrał Ci tak ważny zmysł jakim jest słuch. A ten kto to zrobił już na zawsze popamięta mój gniew.

Chociaż najbardziej wściekły jestem na siebie. Za to, że nie byłem w stanie Cię obronić, Słónce. Teraz to ja powinienem dopaść tą grupkę i spałowac ich, tak jak oni zrobili to z Tobą. Albo potraktować ich gorzej, bo zranili najważniejszą w moim życiu osobę.

Wierz mi, że jestem gotów na poświęcenie, jakim jest odsiadka wyroku. Jestem dla Ciebie w stanie zrobić naprawdę wszystko, bo Cię kocham. Ale wiem, że moja kara byłaby dla Ciebie bolesna, dlatego też jedynym wyjściem jest moja cholerna bezczynność.

Tak bardzo mnie wkurzająca...

Wiedz jednak, kochanie, że jesteś dla mnie najważniejszy. I nigdy się to nie zmieni. Nigdy. I piszę do Ciebie ten list, by uświadomić cię w tym fakcie. Nie chcesz się ze mną widzieć i nawet pomimo wspólnego mieszkania, izolujesz się ode mnie. To boli. Ale najbardziej boli mnie fakt, że nie pozwolisz się objąć czy w jakikolwiek sposób dostknąć. Jakbym już nie był dla Ciebie ważny. To własnie dlatego dostałeś tą kartkę przez szparę w drzwiach. Nie otworzyłbyś mi dzrwi, więc poszedłem po najmniejszej linii oporu. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. po prostu chciałem Ci przekazać, co czuję. A czuję bardzo wiele. 

Kocham cię najbardziej na świecie, 

Yoongi

P.S. Zapisałem nas na zajęcia z języka migowego. Mam nadzieję, że uda nam się odbudować to, co niegdyś nas łączyło.


Kolejne krople moczyły śnieżnobiałą kartkę, a atrament, który układał się w starannie napisane litery, rozmazywał się tworząc kolorowe smugi. Płakał, bo bolało go serce. Bolało go to, jak odsunął się od własnego chłopaka, którego kochał równie mocno. Dlatego otarł rękawem bluzy należącej do starszego swoje mokre policzki i wybiegł z pokoju, odnajdując swoją druga połówkę od razu rzucajać mu się w ramiona.

a/n: krótko, ale jakże treściwie... 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro