Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Last Friday Night || YoonMinKook

a/n: Kolejny trójkącik, tym razem dedykowany @Kalincia 

Przepraszam za tak długi czas oczekiwania...

Tępy ból w okolicach skroni jak i susza panująca w moich ustach zmusiły mnie do otworzenia napuchniętych, od snu, powiek. I szczerze powiedziawszy, to nie był najlepszy pomysł. Ostre światło promieni słonecznych poraziło moje wrażliwe oczy, tym samym wywołując u mnie tymczasowy światłowstręt. Dlatego też chcąc się jakoś odgrodzić od tego nieprzychylnego mi zjawiska, zasłoniłem twarz przedramieniem i mruknąłem niepocieszony, wykrzywiając swoją twarz zapewne w nieciekawym dla oka grymasie, chcąc wyrazić swoje niezadowolenie.

Westchnąłem cierpiętniczo i oblizałem spierzchnięte wargi, którym swoją drogą przydałby się jakiś peeling lub balsam. Będę musiał jakiś ogarnąć, ale to jak wstanę z łóżka - pomyślałem i przekręciłem się na prawy bok, przygotowując się już do ewentualnego zsunięcia z materaca. Jednak cały plan poszedł w zapomnienie, gdy otworzyłem oczy i zorientowałem się, że tak naprawdę nie znajduję się u siebie. A co najgorsze... Jakaś obca ręka objęła mnie w pasie i przyciągnęła do siebie, wtulając moje plecy w swój rozgrzany tors.

Gorący oddech muskał mój kark, przyprawiając mnie tym samym o dreszcze, a nawet przyjemny zapach dotarł do moich nozdrzy. Kojarzył się z kimś znajomym, ale za nic nie mogłem sobie przypomnieć z kim. I pomińmy też pewien istotny fakt, że w całym pokoju śmierdziało gorzej niż w gorzelni, a ja nie pamiętałem niczego z wczorajszego wieczoru. Z u p e ł n i e.

Jedyne co byłem sobie w stanie przypomnieć to apel z okazji zakończenia roku szkolnego, rozmowa z moją, już byłą, dziewczyną oraz pomysł mojego najlepszego przyjaciela Jimina, któremu nagle zachciało się iść do klubu, by godnie rozpocząć tą dwumiesięczną sielankę. Potem już była tylko pustka, a gdy starałem się sobie przypomnieć coś więcej, uciążliwy ból głowy dawał o sobie znać.

*Retrospekcja*

Duchota dzisiaj panująca jak i brak orzeźwiającego wiatru, sprawiały że uczniowie, którzy właśnie rozpoczęli upragnione wakacje, już mieli ich dosyć. Włosy kręciły się od potu, a koszule mundurków przylepiały się  do mokrych ciał ich właścicieli. Nie pomagały nawet hektolitry wypitej wody, czy rozpięte guziki, a nawet podwijanie spodni czy podciąganie i tak za krótkich, przynajmniej moim zdaniem, spódniczek.

Aktualnie siedziałem na murku nieopodal bramy, czekając na Hong JiHae - moją dziewczynę, o której śmiało mogłem powiedzieć, że jest aniołem zesłanym przez niebiosa. Drobnej postury brunetka, której uśmiech mógł załagodzić wszystkie konflikty tego świata jak i naprawić wszelkie krzywdy. Nie tylko powalała olśniewającą urodą, ale również elokwencją i wdziękiem. Nieważne gdzie bym się z nią pokazał, ona zawsze potrafiła się dostosować do danego środowiska. Domówka u znajomych? Bez problemu. Nie straszne jej było picie z plastikowego kubka czy mieszanie ze sobą różnych alkoholi. Z moimi kumplami też dogadywała się bez większych problemów. Spotkanie rodzinne? Wtedy też potrafiła się zachować. Sukienka odpowiedniej długości, która nota bene zawsze podkreślała jej kształty, oraz delikatny makijaż  i nienaganne maniery sprawiały, że moi rodzice byli w niej zakochani. Niemal po każdym jej wyjściu, byłem klepany prze ojca po plecach i z dumą w głosie mówił "No synu, mam nadzieję że jesteś w stosunku do niej poważny, bo chciałbym mieć taką synową". A ja zawsze w takich momentach uśmiechałem się szeroko i kiwałem głową, potwierdzając tym samym, że lepsza partia trafić mi się nie mogła. No i nie muszę chyba wspominać, że w parze z urodą szła również inteligencja jak i dobre wychowanie.

JiHae była spadkobierczynią jednej z najbardziej wpływowych i znaczących firm w Korei jeżeli chodzi o branże turystyczną. Jej ojciec nie tylko posiadał jedno z najlepiej prosperujących biur podróży, ale posiadał również sieć swoich hoteli, rozpowszechnionych aż na pięciu kontynentach! I aż dziw, że właśnie tak wysoko postawiona nastolatka, wybrała to podrzędne, nieco obskurne, liceum zamiast prywatnego, gdzie to właśnie takie dzieciaki szastają pieniędzmi rodziców na prawo i lewo, rozbijając markowe samochody, na które pospolity obywatel mógł sobie pozwolić dopiero po wielu latach oszczędzania. No dodatek wybrała mnie, nikomu nie wadzącego, cichego i bardzo przeciętnego, na swojego chłopaka, kiedy to mogła mieć dosłownie każdego. D o s ł o w n i e.

Już wielokrotnie byłem świadkiem tego jak niejeden chłopak ze szkolnej elity się do niej przystawiał, ale zawsze był odsyłany z kwitkiem. Poniekąd mnie to cieszyło, bo to znaczyło, że dziewczyna myśli o mnie poważnie, ale z drugiej strony... Czułem że znacznie się różnimy pod względem klasy społecznej, co musiało wyglądać tak, że jestem z nią tylko dla pieniędzy. Co oczywiście prawdą nie było. Naprawdę polubiłem JiHae i myślałem o niej w kategorii "Chciałbym aby kiedyś była moją żoną", a przynajmniej tak było do czasu, gdy naszą małą arkadię zakończyło jedno zdanie, wypowiedziane przez te idealnie skrojone, różane usta. Była to dosłownie krótka chwila, prawdopodobnie dla niej nic nie znacząca, ale to właśnie ona sprawiła, że wszystkie moje plany rozpadły się jak domek z kart, a cała nasze wspólna przyszłość została ot tak przekreślona.

- JeongGuk - melodyjny głos mojej dziewczyny wyrwał mnie z chwilowego letargu, w którym to rozwodziłem się nad zaletami mojej dziewczyny.

Właśnie teraz brunetka zmierzał w moim kierunku z zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Oczywiście, ja chcąc wiedzieć co się dzieje, zeskoczyłem z murku i podbiegłem do swojej dziewczyny i zamknąłem w swoich ramionach, chcąc obronić ją przed całym światem. Jednak jak wielkie okazał się moje zdziwienie, gdy odsunęła się ode mnie chwilę przed tym, jak chciałem ją pocałować na przywitanie. Coś mi się tutaj zaczyna nie podobać... Czyżby się na mnie obraziła? Ale co ja takiego zrobiłem?

- Musimy porozmawiać - jej chłodny ton, jak i wyswobodzenie się z moich objęć utwierdziły mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak. Brunetka wzięła głęboki oddech, a potem patrząc na mnie bez wyrazu, zrobiła to o co nigdy bym ją nie podejrzewał - zerwijmy.

Nawet sam nie wiem kiedy coś zaczęło się między nami psuć. Według mnie nasza relacja prosperowała dobrze. Nawet bardzo dobrze, więc nie wiem skąd naszła ją taka myśl.

- Wybacz, ale nie za bardzo rozumiem - tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić po przeżyciu chwilowego szoku - jak to "zerwijmy"? Czemu?

Nie otrzymałem jednak odpowiedzi na swoje pytania. Zamiast tego usłyszałem puste "przepraszam", a następnie dziewczyna uciekła w tylko sobie znanym kierunku, a ja aż usiadłem na ziemi z wrażenia. Nie pojmowałem zupełnie dlaczego to zrobiła, przecież było nam razem dobrze. Zawsze dawałem jej wolny wybór, nigdy do niczego jej nie zmuszałem. Wielokroć słyszałem od jej przyjaciółek, że jestem chodzącym ideałem i że jej zazdroszczą.

Więc nadal pozostaje pytanie: Czemu to zrobiła?

Westchnąłem cicho i spuściłem głowę, chcąc wymyślić jakiś sensowny powód. Bo w końcu jakiś musiał być, prawda? Jednak jak na złość nic mi nie przychodziło do głowy. Owszem, byłem może trochę mało domyślny, ale w końcu bym na coś wpadł po tak długim czasie. A tymczasem w mojej głowie dalej królowała pustka!

- Stary, co się dzieje? - chwile moich konsternacji przerwał mój rudowłosy przyjaciel, widocznie zmartwiony moim stanem - Ta księżniczka cię rzuciła czy co?

I to właśnie była cała kwintesencja Jimina. Niby nie wie o co chodzi, ale głupim pytaniem sam może ocenić sytuację. Nieważne jak wielkim idiotą był, zawsze zada dobre pytanie, nawet o tym nie wiedząc. Zwłaszcza, że nie lubił JiHae i taka wiadomość jedynie by go uszczęśliwiła.

- Tak, księżniczka właśnie mnie rzuciła - westchnąłem zrezygnowany i wstałem z twardego podłoża. - Śmiało... Możesz teraz mi nawtykać, że miałeś rację. Dajesz. Jestem gotowy.

Jednak ku mojemu ogromnemu zdziwieniu Jimin wcale nie zaczął mi matkować, jak myślałem. Po prostu objął mnie ramieniem po przyjacielsku i przyciągnął do siebie, chcąc w ten sposób dodać mi otuchy.

- Moje biedaki - pogłaskał mnie delikatnie po plecach - Owszem, tak. Miałem rację, że to nie był dziewczyna dla ciebie, zwłaszcza że widziałem jak obściskuje się z jakimś typiarzem po drugiej stronie dziedzińca, ale wiem jak bardzo ją kochałeś - powiedział spokojnie, siląc się na miły ton kiedy mówił o mojej byłej - no ale nie będziesz mi się tu mazał... Teraz idziemy do domciu, ogarniesz się i idziemy na podbój klubu mordo ty moja! - oderwał mnie od siebie i nie zważając na moje zdegustowane spojrzenie, zaczął mnie ciągnąć w kierunku mojego mieszkania.

I jak tu takiemu odmówić?

***

Kolorowe światła mieszały się ze sobą, a głośna muzyka sprawiała że nie mogłem usłyszeć własnych myśli. Na dodatek byłem osaczony z każdej strony przez nieznanych mi ludzi, którzy nawet nie patrzyli za co mnie łapią. Mało tego! Bezwstydnie ocierali się o mnie jak i o siebie nawzajem. I może jestem staroświecki, no ale nie wypada robić takich rzeczy nieznajomym. Zwłaszcza po pijaku, no! Szanujmy się trochę!

- Guk! - krzyk mojego przyjaciela doleciał do moich uszu, a jego mała dłoń złapała mój nadgarstek ciągnąc w tylko sobie znanym kierunku - Chciałbym ci kogoś przedstawić.

Wtem jak na zawołanie przede mną pojawił się średniego wzrostu najprawdopodobniej zielono włosy chłopak, chociaż przez te kolorowe świateł niczego nie mogłem być pewien, i podał mi dłoń. I z tego co mi jeszcze zdrowy, jeszcze nie podlany alkoholem, rozsądek mówił, była to forma przywitania. Dlatego też również wyciągnąłem ręką i uścisnąłem tą nieznajomego mężczyzny.

- To jest właśnie Yoongi, mój chłopak - niższy uśmiechnął się promiennie i na potwierdzenie swoich słów, stanął na palcach i pocałował wyższego.

A potem już wszystko potoczyło się w zastraszająco szybkim tempie...

Drink za drinkiem, kolejka za kolejką, bliżej nieskoordynowane ruchy, które miały być tańcem aż w kluczowym momencie dało się usłyszeć trzask drzwi od kabiny i wymieszane ze sobą oddechy. Stłumiona muzyka odbijała się od ścian wyłożonych płytkami, a ja aktualnie stałem przyparty do jednej z nich, a za mną stał Jimin, który walczył z moimi spodniami. Mało tego... Wszystkiemu przyglądał się Yoongi z chytrym uśmieszkiem i telefonem w ręce.

- Wiesz co kochanie - zaczął po chwili obserwacji - myślę, że moim mieszkaniu będzie to wyglądać znacznie ciekawiej.

I tak też się w sumie stało.

Nie wiem dokładnie ile czekaliśmy na taksówkę ani ile zajęła nam podróż do mieszkania starszego. Akurat w tym momencie byłem zbyt zajęty aby o tym myśleć. Bardziej wolałem skupiać się na oddawaniu pocałunków zielonowłosego jak i na staraniu się być cicho, kiedy to rudowłosy starał się mnie pobudzić ręką. I chyba wypadałoby wtedy wspomnieć, że nadal znajdowaliśmy się w środku transportu.

Niestety, ale tylko tyle pamiętałem z podróży. Bo zdecydowanie więcej działo się w sypialni Yoongi'ego. Niemal od razu po wejściu zostałem przyszpilony do ściany, a moje ręce zostały uniesione nad moją głowę. Natomiast moja szyja zaczęła być naznaczana przez mojego najlepszego przyjaciela, a jego ręce zawędrowały pod moją koszulkę zaczynając zabawę moimi sutkami, kiedy to jego chłopak majstrował przy moim rozporku, by chwilę potem wziąć mnie całego w usta. I śmiało muszę stwierdzić, że podobało mi się to. Dlatego też przestałem się hamować, jeżeli chodziło o wydawanie z siebie jakiś krępujących dźwięków. Moje usta raz po raz wydawały z siebie nie tak ciche, pełne rozkoszy, westchnięcia, a głowa odchylała w tył, chcąc otrzymać więcej przyjemności.

I otrzymałem ją, ale dopiero wtedy, gdy przenieśliśmy się do przestronnej sypialni. W jednej chwili zostałem rzucony na łóżko, a moje dłonie zostały związane jakimś bliżej nieokreślonym materiałem i przywiązane do ramy łóżka. Całe szczęście, że przynajmniej byliśmy rozebrani. Zaraz potem nade mną pojawił się tak dobrze mi znany rudzielec, który po krótkim pocałunku przysunął mi swoją męskość do ust. I którą nota bene, chętnie pochłonąłem w jakimś stopniu, chociaż nie za bardzo wiedziałem jak to się robi. A w tym samym czasie, najstarszy z naszej trójki nie dość, że pobudził mnie do granic możliwości przez pieszczenie moich ud, to nosem przejechał po moim wejściu, w które następnie włożył język, wywołując u mnie tym samym pisk. 

Nie byłem gotowy na taki krok. Ale jeszcze bardziej nie byłem gotowy na to, że Yoongi zacznie wyczyniać tym językiem takie cuda, o których mi się nie śniło. Nawet nie sądziłem, że pomimo pełnych ust dam radę wydawać z siebie tak wysokie dźwięki, a tym bardziej, że w niewygodniej dla mnie pozycji, będę się wiercił i kręcił chcąc poczuć go jeszcze głębiej. Jednak to uczucie nie trwało długo, bo zaraz język zamienił się na długie palce starszego, a następnie na jego przyrodzenie, które sprawiało że odpływałem. I w sumie pod chwilą impulsu chciałem rozciągnąć rudowłosego, jednakże zielonowłosy wybił mi ten pomysł z głowy, bijąc po ręce, a samemu się tym zajmując. 

Cała sypialnie wypełniały gardłowe pojękiwania, ciche westchnięcia i charakterystyczny dźwięk obijających się o siebie ciał, który po chwili został urozmaicony mlaskaniem towarzyszącym podczas pocałunku jak i cichym brzęczeniem wibratora, stymulującego wejście najniższego z nas. I w sumie nawet nie wiem ile trwał ten stosunek, ale był on najlepszy w moim życiu. Był nawet lepszy niż ten mój z JiHae, o której nie powinienem teraz myśleć. Teraz liczyła się ta dwójka, która wspólnymi siłami doprowadziła mnie na szczyt, przy którym krzyczałem głośniej niż niejedna kobieta, by następnie opaść bez sił na pościel i zostać przytulonym przez, równie zmęczona jak ja, kolorową dwójkę, a następnie usnąć.

***

Wszystkie wspomnienia z poprzedniego wieczoru dopadły mnie nagle, niemal jak grom z jasnego nieba, aż otworzyłem przerażony tym wszystkim oczy. I już w sumie nie rozchodziło mi się o to, że przespałem się ze swoim najlepszym kumplem i jego chłopakiem, chociaż nigdy nie uważałem się za geja. Najważniejszą myślą, która krążyła mi po głowie, to pytanie czy Yoongi - Hyung użył prezerwatyw!


a/n: Przepraszam, za ten shit. Nie jestem z tego w ogóle zadowolona, więc jeżeli dacie mi tą możliwość, to to poprawię...

P.S. Beta pilnie poszukiwana! 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro