Koncert || VHope
To był nasz ostatni koncert promujący "The most beautiful moment in life Pt.2". Dawaliśmy z siebie jeszcze więcej niż zazwyczaj by tysiące par oczu wpatrzonych w nas jak w obrazek nie żałowało, że zdecydowalo się oglądać to całe przedstawienie w jakim braliśmy udział.
Podczas wykonywania "Baebsae" uparcie wpatrywałem się w nadzwyczaj spokojnego i skupionego jak nigdy dotąd V. Musiałem przyznać, ży wyglądał przystojniej niż zwykle. Hoseok, stop! O czym ty w ogóle myślisz? Musisz być profesjonalistą!!! Nie możesz sobie pozwolić by twoją rozczochraną zaprzątały wizje jak Taehyung wyglądałby gdybyś sprawił mu przyjemność swoją jakże skromną osobą. To byłoby nie na miejscu, prawda?
Piosenka zbliżała się do końca, a ja podjąłem decyzję. Walić to! Przytuliłem się do pleców chłopaka, a rękami powoli zjeżdżałem wzdłuż jego bioder i splotłem je w pobliżu "bazy". Szatyn zupełnie nie spodziewając się takiego obrotu spraw, wciągnął powietrze ze świstem. Mruknąłem zalotnie do jego ucha i subtelnie otarłem się kroczem o jego pośladki. Jego ciche westchnięcie tylko spotęgowało to doznanie.
W myślach odliczałem sekundy do końca utworu. Sprawa w spodniach domagała się coraz więcej uwagi, a V wcale tego nie ułatwiał. Co chwila jego dłoń lądowała na moim kroczu, delikatnie jej masując. Nie spodziewałem się po nim tak ostrych zagrań. Przecież on był niewinny jak dziewica w noc poślubną! Przygryzłem swoją wargę, chcąc stłumić jęk. Nie wiem jak mi się to udało, ale dziękowałem niebiosom za możliwość schowania twarzy w szyji chłopaka. Przynajmniej nikt z widzów nie widział moich czerwonych jak cegła uszu.
Niemalże po podskokach opuściłem scenę ciągnąć za sobą Tae. Wszedłem do najbliższego pomieszczenia z łoskotem zamykając drzwi za ciężko oddychającym szatynem. Widok jego zaczerwienionych policzków i zamglonego, przepełnionego pożądaniem spojrzenia działał na mnie bardziej pobudzająco niż niejeden afrodyzjak. Przyciagnąłem go do siebie zatapiając palce w jego biodrach. Chłopak syknął z z bólu co nie trwało długo, ponieważ dorwałem się do jego ust. Oddawał pocałunki z taką pasją, że aż zakręciło mi się w głowie.
- Tyle czekałem - wyszeptałem w jego usta.
- Nie pierdol Hosiek - warknął V i sprawnym ruchem pozbył się większości swojej garderoby zabierając się powoli za moją.
Co to, to nie mój drogi! Nie ma tak dobrze! To ja tu jestem seme! Inaczej nici z zabawy! Złapałem jego nadgarstki i przyszpiliłem go do drzwi. Prychnął gdy nie udało mu się wydostać z mojego uścisku, na co ja jedynie zaśmiałem się cicho. Uwielbiałem ten stan gdy miałem nad nim przewagę. I nie chodzi tu tylko o seks. Chociaż muszę przyznać, że seks z nim był zajebiście błogim doznaniem. W dormie to ja również królowałem w naszym wspólnym pokoju, a on chcąc czy też nie musiał się do tego zastosować. Jednakże ten widok kiedy tak zaciekle walczył aż rozczulał. To tak jak zobaczyć rozdrażnionego kociaka walczącego z kłębkiem wełny. Niby to on wygrywa, ale jak zapląta się w sznurek to aż uśmiech wpływa na usta. Ach, te moje porównania. Sokratesem to ja definitywnie nie zostanę. Reasumując, po prostu wyglądał wtedy tak zajebiście, że aż mowę odejmowało! No! To o to chodziło!
Ponownie zawędrowałem dłońmi na jego biodra, na co Tae jedynie wypchnął je bardziej w moją stronę. Jęknął przeciągle gdy mój język zaczął drażnić skórę na jego szji. Odchylił głowę w tył chcąc mi ułatwić dostęp co sprytnie wykorzystałem, robiąc dużą, soczyście bordową malinkę. Oj. Tak mi przykro. Nie zagoi się tak prędko.
Dobra! Koniec tej gry wstępnej! Przegryzłem wargę i zniżyłem się by klęknąć przed ledwo trzymającym się na nogach V. Przejechałem językiem wzdłuż jego brzucha by dotrzeć do gumki od jego bokserek. Wsunąłem pod nią język, doprowadzając szatyna po raz kolejny do wydania z siebie głośnego jęku. Zsunąłem zębami jedyne jego okrycie. Chłopak nie mógł wytrzymać natłoku wrażeń i najzwyczajniej w świecie zsunął się po drzwaich na chłodną posadzkę. Wykorzystałem ten fakt i zawisłem nad nim na przedramionach, wpatrując się w jego rozchylone, cholernie kuszące wargi. Przejechałem po nich kciukiem, zastanawiając się dlaczego są tak jedwabiście miękkie. Aish! Jak on na mnie działał. Z letargu wyrwał mnie zachrypnięty głos Tae.
-Hoseok, kurwa! Pośpiesz się i włóż go do chuja pana bo zaraz tu kurwicy dostanę!
Uśmiechnąłem się na te słowa. Co nie zmienia faktu, że chciałem się z nim jeszcze podroczyć. Chwyciłem jego męskość w swoje dłonie, ostrożnie całując jej czubek. Kilka razy wepchnąłem kraniec języka do dziurki, z której od pewnego czasu wydobywały się pojedyncze krople nasienia. Chłopaka przeszły dreszcze co dało mi zielone światło do kontynuowania zabawy.
Ponownie nad nim zawisłem i zachłannie natarłem na jego usta. Bez zastanowienia poderwałem V do siadu i usadowiłem na swoich biodrach, jednym ruchem znajdując się w nim. Szatyn krzyknął w moje usta, ale nie zaprzestaliśmy przeglądu dentystycznego. Odczekałem chwilę aż przyzwyczai się do obcego ciała w swoim wnętrzu i zacząłem się miarowo poruszać. Najpierw wolno, potem z impetem, kładąc chłopaka na podłodze. Taehyung przegryzał wargę i powędrował ręką do swojego krocza, które przez chwilę śmiałem zaniedbać. Odwiodłem go od tego pomysłu poprzez zatrzymanie jego dłoni poprzez przygwożdżenie jej do posadzki. Drugą ręką sparwnie poruszałem w górę i w dół zgodnie z moimi pchnięciami.
Teraz zaczynała się prawdziwa zabawa. Zacząłem poruszać się szybciej, obserwując jak mój partner raz po raz stara się stłumić jęki przyjemności jaką mu dawałem.
Oboje doszliśmy w tym samym momencie, złączając nasze usta w zapewne nie ostatnim pocałunku tego dnia. TaeTae oddychał płytko, leżąc w bezruchu i bacznie mnie obserwując. Uśmiechnąłem się do niego słodko i postanowiłem choć trochę go wyczyścić. Nachyliłem się nad jego brzuchem i zacząłem zlizywać biały płyn, zostawiając gdzie niegdzie po sobie ślady w postaci drobnych malinek. Nie spuszczałem wzroku z leżącego chłopaka, który mruczał zadowolony z moich poczynań.
Gdy skończyłem ową czynność podniosłem się z kolan i pomogłem w tym również swojemu towarzyszowi. Wymieniliśmy znaczące spojrzenia i postanowiliśmy się ubrać. Co chwilę wymienialiśmy uśmiechy i intensywne spojrzenia. To był dopiero początek naszych wrażeń.
Po raz kolejny tego dnia przywarłem do ust Kim'a, powoli zapraszając jego język do tańca o dominację. No co ja poradzę, że on tak na mnie działa?! Zapewne dalej wymienialibyśmy płyny gdyby nie głos Sugi dobiegający zza drzwi:
- Chłopaki! Za 5 minut wychodzimy!
Dzięki Min! Ty to masz wyczucie czasu! Ach, ten mój sarkazm. Po raz ostatni złączyłem nasze usta i pewnym siebie krokiem opuściliśmy pomieszczenie.
****
Jej! To znowu ja! Bardzo dziękuję za gwiazdki i tak ciepłe komentarze pod poprzednim postem! Dodały mi takiego powera, że jeszcze dzisiaj napisał się VHope! Mam nadzieję, że i jego otoczycie miłością! 💜 Hwaiting!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro