Inside each other || NamKook
Tak jak obiecałam jest i NamKook dla @Riko Alienus ♥
"Jeden dotyk, by zapamiętać.
Bo dziś będziemy żyć wiecznie."
~Kookie~
Ze znudzeniem obserwowałem jak krople deszczu spływały po szybie, urządzając sobie swój własny wyścig. Z wielkim zaangażowaniem śledziłem ich poczynania, aby w końcu wydać z siebie ciche westchnięcie i ze zrezygnowaniem pokręcić głową. W takich momentach zdawałem sobie sprawę jak beznadziejny byłem. W zasadzie nadal jestem.
Nie odzywał się od miesiąca, odkąd musiał jechać w podróż służbową. Miesięczną? Nie za długo jak na delegację?
Ja rozumiem, że jest spadkobiercą jednej z najbogatszych firm w całej Korei i ma swoje obowiązki, które musi wypełnić. W końcu chce udowodnić ojcu, który swoją drogą jest jego życiowym autorytetem, że nadaje się do prowadzenia biznesu w przyszłości.
Nie zmienia to jednak faktu, że chcę go zobaczyć, przytulić, pocałować. Czy oczekuję zbyt wiele?
W końcu jestem jego chłopakiem. Od dwóch pieprzonych lat! A mimo wszystko on nadal nie zwraca na mnie uwagi i wymiguje się cały czas biznesowymi kolacjami i ciągłym siedzeniem w firmie!
Ostatni raz widziałem go przed wylotem do Japonii. Uparłem się, że pojadę z nim na lotnisko, a potem jak gdyby nigdy nic wrócę na uczelnię. Pomimo jego licznych protestów i tak koniec końców znalazłem się razem z nim w hali odlotów. Cierpliwie czekałem na jego samolot, by później móc przypatrywać się białej smudze jaką po sobie pozostawił.
Kap.
Kap.
Kap.
Jeon, jesteś żałosny.
Deszcz obijał się o parapet, dotrzymując mi jako jedyny towarzystwa, nie licząc jeszcze cicho grającego radia, z którego leciała jedna z moich ulubionych piosenek.
"Dlaczego nie możemy już więcej spoglądać sobie w oczy?
Dlaczego nie możemy rozmawiać?
Mówić, że się kochamy?
Ponownie ronimy łzy tej bolesnej rzeczywistości.
Proszę, powiedz mi, że możemy wszystko zmienić jeśli tylko pragniemy."*
Dzięki chłopaki. Wy to wiecie jak mnie dobić.
Odwróciłem wzrok od przygnębiającego widoku za oknem i rozejrzałem się po średniej wielkości salonie mieszkania, które razem dzieliliśmy. Żyliśmy tak beztrosko. Kiedy to się zmieniło? Kiedy chwile szczęścia, radości i bezgranicznej miłości zastąpiły krzyki i kłótnie pomieszane rzucaniem talerzami?
Mimo iż mieszkaliśmy razem, będąc ze sobą w szczęśliwym związku, to sypialiśmy osobno. Nikt z naszej rodziny czy też wspólnych znajomych, nie wiedział o naszej relacji. Skrzętnie się ukrywaliśmy. Musieliśmy, bo ten związek mógłby mu w przyszłości zaszkodzić oraz jego firmie. To bolało. Tak cholernie bolało, że nie mogliśmy się do tego przyznać.
Wstałem z wcześniej okupowanego miejsca i podreptałem do swojej sypialni po czyste rzeczy. Chciałem z myć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Jeżeli nie ostatniego miesiąca...
Odkręciłem gorącą wodę i obserwowałem jak wypełnia do tej pory pustą, białą wannę. Dolałem jakiegoś płynu, by potem stwierdzić, że całkiem przyjemnie pachnie i zacząłem proces tworzenia piany.
Gdy wody była odpowiednia ilość, rozebrałem się i powoli zanurzyłem w ciepłej cieczy. Rozkoszowałem się jakże tym błogim uczuciem, dopóki nie poczułem jak mała puchata kuleczka ociera się o moją rękę. Widocznie nie przeszkadzało jej, że była mokra, a jak wiadomo koty raczej za wodą nie przepadają.
- Co jest Momo? - podrapałem za uchem rudą kotkę i zaczekałem aż ta wskoczy na róg porcelanowego naczynia.
- Miau - kicia jedynie tyle odpowiedziała i z wielkim zaciekawieniem zaczęła swoją małą łapką mieszać powstałą pianę.
Nie mogąc się powstrzymać, nabrałem trochę mydlin na palec i dotknąłem nimi różowego noska pupila, który po chwili wydał z siebie urocze i rozczulające kichnięcie i łapkami starał się ściągnąć to, co mu tak strasznie przeszkadzało.
Z uśmiechem na ustach obserwowałem poczynania zwierzaka i zlitowałem się nad nim, ścierając tą nieszczęsną pianę z jego pyszczka, bo zdążył już ją całą po nim rozprowadzić.
- Miau - ponownie zaczęła się łasić do mojej dłoni, mrucząc przy tym cichutko.
- Nie ma za co - uśmiechnąłem się w jej stronę.
- Miau.
- Jeszcze chwilę, maluchu.
Zanurzyłem się głębiej w wodzie i przymknąłem oczy, chcąc choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
- Miau. - ponagliła mnie kolejnym miauknięciem
- No już wychodzę.
Podniosłem się i chwyciłem puchowy ręcznik, którym zacząłem się niespiesznie wycierać, a pupil wybiegł z łazienki wyraźnie zadowolony z siebie.
Po skończonej kąpieli, ponownie wkroczyłem do salonu ubrany jedynie w same bokserki i zauważyłem Momo siedzącą na komodzie obok naszego wspólnego zdjęcia, na którym widnieliśmy my i jeszcze NamJoon. Pamiętam dokładnie jak i kiedy je zrobiliśmy.
Byłem wtedy chory i nigdzie nie mogłem wyjść, gdyż lekarz surowo mi tego zabraniał, a niestety Nam nie mógł mi dotrzymać towarzystwa. Dlatego zdziwiłem się gdy, pewnego dnia wrócił później z pracy, przynosząc ze sobą małe pudełko. Niewiele myśląc podszedłem do niego z ciekawością wymalowaną na twarzy. Ten natomiast szybko mnie pocałował i podarował mi prezent.
- Mam nadzieję, że teraz nie będzie ci się bardzo przykrzyć beze mnie - powiedział jedynie i zniknął w kuchni.
Niepewnie otworzyłem pudełko, z którego wydostało się ciche miauknięcie. Uchyliłem bardziej wieko kartonowego więzienia dla tego żyjątka, a moje spojrzenie napotkało zielone ślepia i uroczy pyszczek pokryty rudym puszkiem.
Wyciągnąłem kotkę i odstawiłem na podłogę tekturę. Przytuliłem zwierzaka do siebie i razem z nim podszedłem do mojego chłopaka, przytulając się do niego w geście podziękowania.
Szczęśliwy jak nigdy, zaraz wyciągnąłem telefon kieszeni i włączyłem aparat. Przytuliłem malucha do twarzy składając delikatnego całusa przy jego pyszczku, a Joon'ie przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek. Wysłałem zdjęcie do swojego najlepszego przyjaciela i zapisałem je w pamięci telefonu, by później je wywołać.
- Ja też za nim tęsknię - mruknąłem do kotki, która zaraz zeskoczyła z mebla i wskoczyła na stół, gdzie aktualnie przebywał mój telefon, który tykała rudą łapką.
Zerknąłem w tamtym kierunku i zobaczyłem migającą diodę, która symbolizowała, że ktoś chciał się ze mną w jakiś sposób skontaktować. Sprytna ta kocina. Szybko odblokowałem swój cud technologi, by zobaczyć, że dostałem wiadomość. Szybko kliknąłem jedynkę przy kopercie, a moje oczy zaszły łzami. Ponownie przeczytałem ten jeden wyraz, a po moich policzkach pociekła słona ciecz.
>>>>>> Monnie ♥
Tęsknię.
Tęskni?
Nawet nie zdążyłem napisać wiadomości zwrotnej, a na ekranie mojego telefonu pojawiło się przychodzące połączenie od nikogo innego jak właśnie od mojego chłopaka. Szybko odebrałem i czekałem aż starszy cokolwiek powie.
- Ten sam hotel co zawsze, pokój 135. Bądź jak najszybciej.
A potem usłyszałem jedynie dźwięk przerwanego połączenia.
Zebrałem się w sobie i pobiegłem do swojej szafy po jakieś w miarę wyjściowe ubrania. Naciągnąłem je na siebie możliwie jak najszybciej i wybiegłem z mieszkania, uprzednio je zamykając.
Stałem teraz pod swoim blokiem i obmyślałem jak najszybszą trasę do wyznaczonego miejsca. Nie przejmowałem się tym, że pada deszcz i będę cały przemoczony. Mimo iż do hotelu nie miałem daleko, bo zaledwie kwadrans na piechotę, ja zacząłem biec jakby od tego zależało moje życie. No poniekąd zależało...
Cały przemoczony wpadłem do lobby i wcześniej witając się z recepcjonistką, pobiegłem pod wyznaczony pokój.
Gdy wreszcie dotarłem do mety, zatrzymałem się przed drzwiami, chcąc uspokoić drżący oddech. Niepewnie nacisnąłem klamkę i po cichu wszedłem do środka.
Ledwo co przekroczyłem próg, a drzwi zamknęły się za mną z hukiem, natomiast ja zostałem przyparty do chłodnej ściany. Mimo iż w pokoju panowała ciemność, a jedyne światło które wpadało to, to z ulicznych latarni, ja doskonale widziałem te zalotne iskierki w spojrzeniu mojego chłopaka.
Nie chcąc dłużej czekać, przyciągnąłem go do siebie za kołnierz jego śnieżnobiałej koszuli i wpiłem się w jego usta. Na odzew z jego strony prawie w ogóle nie musiałem oczekiwać, bo gdy tylko nasze usta się spotkały, to on zaczął dominować, niemal od razu pogłębiając pocałunek.
Nie zważając na to, że jestem cały mokry, chwycił mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie by po chwili podnieść mnie na wysokość swoich bioder, które oplotłem swoimi nogami, zarzucając przy tym ręce na jego kark. Zapewne wyglądałem teraz jak miś koala tudzież leniwiec.
Skierowaliśmy się w stronę łóżka, na które zostałem rzucony, a NamJoon zawisł nade mną wspierając się na przedramionach. Zagryzłem dolna wargę i zmrużyłem oczy wiedząc, że działa to na niego lepiej niż niejeden afrodyzjak. Reakcja przyszła błyskawicznie. Od razu zaczął smakować moich warg lekko je przy tym podgryzając. Jego miętowy oddech mieszał się z metalicznym posmakiem moich ponadgryzanych ust. Moje ciało czekało na każdy kolejny, najmniejszy ruch z jego strony. Każda cząstka drgała i prosiła o więcej.
Usiadł na mnie okrakiem i włożył swoje chłodne ręce pod moją bluzkę by pozbyć się zbędnego materiału. Nie pozostając dłużnym sam zacząłem brać się za białe delikatne guziczki jego koszuli, które wręcz błagały mnie o to by zostać rozpięte. Gdy dojechałem do ostatniego ujrzałem znaczne wybrzuszenie w jego spodniach. Nie był z tym jedyny. Sam czułem, że w moich jeansach zaczyna brakować miejsca.
Patrząc mu prosto w oczy, kiedy ten zrzucił koszulę na ziemię, położyłem dłonie na jego kroczu i delikatnie zacząłem je masować.
– Nie mam zamiaru już czekać Kookie - wydusił z siebie odpinając pasek od spodni, które tak jak górne części garderoby, a następnie jego bokserki, wylądowały na ziemi.
To samo pośpiesznie zrobił z resztą moich ubrań. Zamurowało mnie. Bardzo tęskniłem za jego ciałem, a kiedy znowu mogłem zobaczyć je w całej okazałości zabrakło mi tchu w piersiach.
- Na co czekasz?- spytał patrząc się na mnie i wyciągnął do mnie rękę na znak, że mam wstać, lecz zaraz skłonił mnie do czegoś innego kładąc dłoń na moim ramieniu ciągnąc ku dołowi. - Na kolana.
Chwyciłem jego członka w dłoń i czubkiem języka zacząłem przejeżdżać po jego długości by zacząć drażnić jego wędzidełko, które wiedziałem, że jest jego czułym punktem. Jeżeli nie najczulszym. Patrząc mu prosto w oczy zacząłem się nim bawić coraz to szybszymi ruchami. Od razu zaczęło mu się podobać.
Widziałem jak jego źrenice gwałtownie się rozszerzały, a oddech stał się przerywany. Nie dając mu od razu pełnej satysfakcji włożyłem jego penisa do ust poruszając nimi wolno na samym jego końcu. Chciałem go doprowadzić do szału. I tak. Udało mi się.
Nie minęła minuta zanim chwycił mnie za włosy i zaczął kierować moją głową. Sprawił, że prawie cała jego długość znajdowała się teraz w moim gardle. Ruchy, które wykonywał wewnątrz mojej buzi stawały się coraz szybsze, ale nie potrwało to długo zanim gwałtownie przestał i kazał mi wstać.
Uczyniłem to, jednak zaraz zostałem z powrotem rzucony na łóżko i odwrócony tyłem do niego. Chwycił moje biodra w ręce i przybliżył je do siebie składając mocnego klapsa na moim prawym pośladku. W pomieszczeniu rozległ się dźwięk zderzenia się jego ręki z moją delikatną skórą oraz mój pomruk zachwytu. Oparty na łokciach spoglądając w tył spoglądałem na to, co robi. Nasze spojrzenia znów się spotkały i nie miały zamiaru się rozłączyć.
Powoli włożył swoje dwa palce między swoje wargi, a gdy je wyjął przyłożył je do mojego wejścia by wsunąć obydwa naraz. Ciągle na mnie patrząc zaczął nimi szybko poruszać. Kiedy udało mu się uzyskać odpowiedni komfort nakierował w to samo miejsce swojego członka i powoli go włożył. Dawno nikt się mną nie zajmował w ten sposób, więc siłą wyższą było, że stałem się cholernie ciasny. On nie miał jednak zamiaru czekać aż się przyzwyczaję. Od razu zaczął się we mnie gwałtownie poruszać w jednym szybkim rytmie.
Nasze jęki splatały się ze sobą, a zapach zmęczonych i podnieconych ciał mieszały. Kiedy czuliśmy, że obydwoje zaraz osiągniemy ekstazę, gwałtownie ze mnie wyszedł i kazał mi usiąść. Szybko się do mnie skierował klękając i chwycił moje przyrodzenie w swoje rozgrzane wargi, a sam zadowolił się ręką. Nie wiedziałem co ma na celu, ale czując, że spełnienie jest już blisko nie powstrzymywałem się i wytrysnąłem wprost w jego usta. Skończyliśmy w tym samym momencie, a NamJoon przyciągnął mnie do siebie za kark i złączył nasze usta w pocałunku, sprawiając, że zostałem zmuszony połknąć swoje nasienie.
Zmęczeni opadliśmy na łóżko, by wtulić się w siebie nawzajem, chcąc nacieszyć się swoją obecnością.
- Powiedziałem o nas rodzicom - cisze przerwał głos blondyna, który bawił się moimi włosami.
- I jak zareagowali? - podniosłem głowę z jego torsu, wyraźnie zaniepokojony jego słowami.
- Wiedzieli od samego początku. Nie mają nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Są zadowoleni z tak wspaniałego zięcia.
Westchnąłem, odczuwszy ulgę.
Odczekaliśmy jeszcze chwilę, zanim zaczęliśmy się zbierać w międzyczasie raz po raz skradając sobie słodkie pocałunki. Tuż po wyjściu z hotelu wróciliśmy do naszego mieszkania, a ja znów zostałem pchnięty na ścianę.
- Jungkookie... Ja nadal za tobą tęsknię - wyszeptał tuż przy moim uchu i pokierował nas w stronę jednej z sypialni.
- Ja za tobą też, Monnie. Ja za tobą też - wymruczałem zadowolony z takiego obiegu spraw i zamknąłem za nami drzwi, oddając się przyjemności jaka mnie czekała w ramionach mojego chłopaka.
○○○
* Refren piosenki EXO - Mama
Soł... Mam nadzieję, że razem z @fakinh (Tak, ta dziewoja pomogła napisać mi scenę +18, więc należą jej się brawa xD ) sprostałyśmy oczekiwaniom i faktycznie było hard&hot.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro