Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Baebsae || JiHope

                  

*Jimin*

- Moi drodzy! – ćwiczenia przerwał nam głos dyrektora teatru – Muszę powiedzieć wam coś bardzo ważnego!

Wszyscy jak jeden mąż zaprzestaliśmy rozciągania i ustawiliśmy się naprzeciwko Pana Kanga. Ciekawe co się stało, że nie mogliśmy tego załatwić po próbie...

- W związku z tym, że premiera zbliża się wielkimi krokami, a wasz choreograf postanowił zrezygnować, to...

TO CO? Chcesz nas wszystkich wywalić na zbity pysk?!

- ... To zostałem zmuszony, przyjąć nowego... Powitajcie Hoseoka, który niedawno wrócił z Ameryki i postanowił uratować nam wszystkim tyłki...

Szczerze, to nie spodziewałem się, że dyrcio tak luźno podejdzie do tego tematu. Myślałem, że będzie cały spięty i najchętniej odwołałby premierę... A tu proszę! Stwierdził, że szkoda naszej pracy, więc show must go on!

Odwróciłem się jak tylko, usłyszałem charakterystyczne skrzypnięcie drzwiami. Mój wzrok spoczął na wysokim, wyższym ode mnie – no co ja poradzę, że jestem kurduplem, ciemnowłosym mężczyźnie. Analizowałem jego postać, taksując chłodnym spojrzeniem od góry do dołu. Ponownie wróciłem do jego twarzy, a widząc, że i on mi się przygląda – spuściłem głowę. Nie chciałem wyjść na Bóg wie jak wścibskiego i wrednego.

- Cześć wszystkim – przywitał się z nieśmiałym uśmiechem – Jestem Jung Hoseok, ale prosiłbym was abyście zwracali się do mnie Hobi, Hosiek bądź J-Hope... Jak wam będzie wygodnie. Liczę na owocną współpracę.

Skinęliśmy głowami na znak zgody. Może być ciekawie... Wygląda, że się na tym zna.

- To ja w takim razie nie będę przeszkadzał – stwierdził Kang i opuścił salę.

- Dobra ferajna! Dokończyć rozciągnie i pokażcie mi na co was stać! – ton jego głosu się zmienił. Już nie był uprzejmy i wesoły. Nie. Teraz biło od niego chłodem.

Spojrzał na nas z wyższością, jakby chciał nas ocenić i podszedł do odtwarzacza. Ustawiliśmy się na pozycjach i czekaliśmy aż włączy muzykę.

- Wy chyba nie myślicie, że będziecie tańczyć teraz układu? – zapytał z kpiącym uśmieszkiem – Mówiąc „pokażcie na co was stać" chodziło mi o solówki. A więc.. Do dzieła!

Zamurowało mnie. No w sumie nas. Wszystkich. Przecież casting już dawno przeszliśmy i jesteśmy zatrudnieni do tego spektaklu, więc... Czy on sobie kurwa robi jaja?

Nikt z nas się nie ruszył. Ciągle byliśmy  w szoku. Czegoś takiego zupełnie się nie spodziewaliśmy.

- A może TY nam jako pierwszy się zaprezentujesz, hm? – zapytała chamsko SungKi.

Dlaczego mam wrażenie, że zaraz stanie się coś złego? Przeniosłem swój wzrok na dziewczynę, która przed chwilą zabrała głos i spojrzeniem błagałem żeby nie wychylała się za bardzo. Nie znamy gościa, ale sądząc po jego minie... Nie był zadowolony, że ktoś mu się postawił.

- Jesteś pewna, że potem nie wybiegniesz stąd z płaczem jak mała dziewczynka, Kochanie? – ponownie zakpił z umiejętności, tym razem najlepszej żeńskiej tancerki w naszym składzie.

Coś czarno to widzę....

W końcu ta dwójka zaprzestała mierzyć się wrogimi spojrzeniami. Hoseok jednak postanowił pokazać na sam początek swoje umiejętności...

I jak się okazało... Był prawdziwą „Dance Machine", a co za tym szło... Poczułem się jak życiowy przegryw. W sumie to co się dziwić... On trenował a Ameryce, a ja po nocach w swoim pokoju. No i czasami z kumplami na ulicy, co skutkowało zarobieniem kilku groszy...

Źle mi było, że jest ktoś lepszy ode mnie... Chciałem być we wszystkim najlepszy! Takie tam zboczenie zawodowe... Tylko ciężko praca mogłem coś w życiu osiągnąć i tak tez się stało. Zatrudnili mnie w teatrze jako głównego tancerza, a  tu pojawia się nowy choreograf, który pokazuje swoją solówkę od niechcenia i wychodzi mu to lepiej niż mój najbardziej dopracowany układ! Cholera!

Z letargu wyrwało mnie głośnie chrząknięcie. Zamrugałem kilka razy oczami i spojrzałem na Hoseoka, stojącego na środku sali.

- Wróbelku – że to niby do mnie było? No okej... Ja rozumiem, że jestem niski... W końcu mam 1,75m co oznacza, że jestem najniższy z facetów w tym zespole, ale żeby zaraz WRÓBELKU do mnie szprechać!? – Teraz twoja kolej...

Posłałem mu groźne spojrzenie i ustawiłem się w odpowiedniej pozycji. Już po chwili raczył puścić jakąś zagraniczna piosenkę. Wczułem się w jej rytm i dałem się jej ponieść...

- Tylko tyle? Myślałem, że jako „najlepszy', to mnie tu na kolana powalisz, a ty takie żeżu odstawiasz...

- Słucham?! – warknąłem w jego stronę

- Grzeczniej wróbelku, bo ci piórka wypadną... Dobra, a teraz ty, ty, ty, ty i ty wypad stąd i nie pokazujcie mi się więcej na oczy!

Czy ja dobrze widzę i słyszę? Czy on wywalił aż połowę ekipy? Wszyscy patrzyliśmy po sobie zdziwieni i zdenerwowani jednocześnie.

- Przepraszam bardzo, ale... CO TY KURWA ODWALASZ?! – nie wytrzymałem

On wywalił połowę składu... Od tak, bo mu się nie spodobało. Premiera za dwa tygodnie, a on sobie wywala ludzi... Przecież teraz wszystko pójdzie w pizdu!

- Też chcesz wylecieć? – spytał mnie ze stoickim spokojem -  Robimy wszystko od nowa! Nowa choreografia z nowym/starym składem! A jak ktoś będzie fikał to wylatuje od razu! Chyba, że od razu chce zrezygnować, to droga wolna!

Nie mogłem w to uwierzyć. On nas najzwyczajniej w świecie terroryzował i stawiał ultimatum. W moich oczach zebrały się łzy, gdy spostrzegłem, że odeszły pozostałe cztery osoby. Zostałem sam. A jedyne co mi pozostało, to moja miłość do tańca.

- Oj... Biedny wróbelek został sam... Jak mi przykro – zakpił. Znowu.

- Jeb się na ryj, złamasie – warknąłem i biorąc swoją torbę treningową, zmierzałem ku wyjściu.

Nagle poczułem, jak chwyta mnie za ramię i odwraca w swoją stronę. Przyparł mnie do chłodnej ściany i pochylił się odrobinę.

- Jutro masz być tu z samego rana – wysyczał mi wprost do ucha, drażniąc moją szyję swoim ciepłym oddechem.

Wyrwałem się z jego uścisku i pozdrawiając go środkowym palcem opuściłem salę. Jebaniec! Jeszcze się doigra, już ja się o to postaram...

*Hoseok*

Ugh... Boże! Co ja ci takiego zrobiłem, że pokarałeś mnie tymi beztalenciami?! I ja mam z nimi pracować?! Za jakie grzechy? Już bym wolał parki sprzątać po psach... Tylko jeden z nich jest nieco ogarnięty w temacie... Strasznie pyskaty, ale już ja go utemperuję...

Swoją drogą, to on jest całkiem ciekawy. Nie tylko z charakteru. Trzeba przyznać, że przystojny to on był. Pełne usta, gęste włosy i te dwa czarne węgielki, w których mógłbym utonąć. Boże Hosiek, znowu gejoza się u ciebie włącza... Ale trzeba przyznać, ze głos miał przyjemny dla ucha... Ciekawie by było gdyby...

HOSEOK! STOP! O CZYM TY KURNA MYSLISZ! ŁĄCZY WAS TYLKO PRACA! NIC WIĘCEJ!

*Jimin*

W studiu byłem punktualnie. Wszedłem do szatni, przebrałem się i ruszyłem na salę. Hoseok już tam był i przyglądał mi się badawczo.

Zaczęliśmy się rozciągać. Zgiąłem się w pół, dotykając dłońmi parkietu. Spojrzałem w lustro, znajdującym się tuż naprzeciwko mnie. Szybko przeniosłem się do siadu, widząc jak J-Hope pożera mój tyłek wzrokiem. Czy on jest ten teges?

- Nie tak! – po raz kolejny krzyknął i podszedł do mnie. – Źle stoisz.

Ustawił mnie w odpowiedniej pozycji i złapał za biodra, stopą poszerzając mój rozkrok. Spojrzałem na nasze odbicie, a widząc jak Hobi wtula się w moje ciało, by choć trochę je usztywnić – odwróciłem wzrok. Strasznie peszył mnie tak bliski kontakt. Boże... Czym ja się tak krępuję... Przecież on mi tylko pomaga...

Oprzytomniałem w momencie, kiedy poczułem jak jego dłonie zaciskają się na moich na moich pośladkach. Próbowałem się wyrwać, ale on jedynie wzmocnił uścisk i zaatakował ustami moja szyję. Spiąłem wszystkie mięśnie i odsunąłem się od niego na bezpieczna odległość.

- Co to miało być?

*Hoseok*
Mamusiu! Jak on zajebiście pachnie! Aż chce się go schrupać! Starałem się zignorować, to jak bardzo na mnie działa... Ale w końcu wyszło na to, że go zmacałem i przy okazji zrobiłem mu małą malinkę na szyi. Chyba jej nie zauważył... Może to i lepiej?

- Co to miało być? - spytał wystraszony

Czyli to dla niego nowość? Nie powiem: Szok...

- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele - będę złym człowiekiem o wprowadzę go w błąd. Niech myśli, że nie chce go wziąć jak dzikie zwierzę na tym świeżo wypolerowanym parkiecie... Co z tego, że prawda jest zupełnie inna... - To taniec dwójki zakochanych, tak? W tej wersji byłeś kobietą, a ja jako twój partner miałem ci okazać uczucia, więc to zrobiłem... Nie wiem o czym ty pomyślałeś...

Patrzyłem na jego rosnące zakłopotanie i uśmiechnąłem się do siebie pod nosem. Uroczy. Nie! Stop! Bo jeszcze dojdzie do tego, ze faktycznie go wyrucham!

I nagle doznałem objawienia! O tak! To fenomenalny pomysł!

*Jimin*

- Idziemy do mnie - zarządził jak gdyby nigdy nic i zaczął zbierać swoje rzeczy.

- Że jak? - no coś ci się chyba pomyliło, skarbie. Przed chwilą przez twoje zachowanie omal nie dostałem zawału, a teraz mi mówisz, że mam do ciebie iść? - A mogę wiedzieć po jaką cholerę mam do ciebie iść?

W mojej głowie zaczęły rodzic się scenariusze. Te pożądane oraz te niezbyt... Zupełnie nie wiedząc czemu, ale wyobraziłem sobie jak Hoseok góruje nade mną i robi ze mną to co mu się żywnie podoba... Boże Jimin! Ogarnij się! Przecież wolisz dziewczyny! To dlaczego ten jeden gościu musiał tak ci namieszać w głowie?!

- A jak myślisz, wróbelku? Oczywiście przećwiczyć układ, bo za cholerę ci on nie idzie... Jiminnie... Coś ci kapie...

Przetarłem twarz ręką i zobaczyłem na niej czerwona smugę. Nie mówcie mi, że pociekła mi krew z nosa jak jakiemuś zboczeńcowi... Ja rozumiem, że jeszcze przed chwilą moje myśli może nie były całkowicie czyste, a przyprawione nutką pikanterii, ale... Serio? Z tego wszystkiego zaczęła mi krew lecieć?! Świetnie! Jeszcze bardziej się przed nim skompromituję!

- Wszystko w porządku? - Hobi przyglądał mi się wyraźnie zaniepokojony

- Co? A tak... To ze zmęczenia... Nie sypiam ostatnio za dobrze...

Starszy nie odpowiedział jednak nic, tylko pociągnął w stronę łazienki. Usadowił mnie na umywalce i zaczął szukać apteczki. Chwile potem, dokładnie zmywał czerwoną ciecz z mojej twarzy.

Jego bliskość mnie onieśmielała. Spojrzałem na jego skupiona twarz, tak blisko mojej i podziwiałem jego piękne oczy, skryte pod wachlarzem rzęs.

Nagle nasze spojrzenia się spotkały. J-Hope zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, a ja niezauważalnie wciągnąłem powietrze do płuc.

- Jeszcze nie teraz - wyszeptał tuż przy moich ustach i gwałtownie się odsunął.

Hę? O co mu się rozchodzi? Co jeszcze nie teraz?

- Idziesz czy mam ci zaproszenie wysłać? - zawołał mnie stojąc już w progu.

Niechętnie wstałem i poczłapałem w jego kierunku. Chwyciłem swoje rzeczy i grzecznie ruszyłem z Hobim w stronę jego mieszkania. Dlaczego mam dziwne wrażenie, że coś się wydarzy?

~*~*~*~*~*~*~
Grzecznie czekałem aż przekręci klucz w zamku i powoli wszedłem do środka. Rozejrzałem się po obszernym przedpokoju, który powoli przechodził w salon, dwa razy większy niż moje obecne mieszkanie...

Rzuciłem torbę gdzieś w kąt i postanowiłem trochę się rozejrzeć. Trzy sypialnie, własny gabinet, łazienki pokryta marmurem, salon z przedszkolna ścianą, która idealnie pokazywała panoramę Seulu. Akurat był wieczór, wiec mogłem dostrzec migające, gdzie niegdzie pojedyncze światełka. Uroki mieszkania w apartamencie...

- Gotowy? - usłyszałem za sobą cichy szept. Odwróciłem się i skinąłem głową.

Hosiek podreptał do wieży i włączył muzykę... Gdy tylko popłynęły pierwsze takty, wrócił do mnie i objął w pasie. Poruszaliśmy się do rytmu, cały czas patrząc sobie w oczy.

A potem stało się coś, o co zupełnie bym się nie podejrzewał... Zmniejszyłem odległość miedzy nami i seksownie się o niego otarłem. Tak to chyba powinna robić kobieta... Ja tam nie wiem... Nie znam się...

Efekt był zupełnie inny niż bym się spodziewał. Brunet przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, o ile to było fizycznie możliwe, i wpił się w moje usta. Chwile stałem tam zszokowany, a gdy Hope chciał zaangażować język, wyrwałem się z jego uścisku.

- Pierdol się - warknąłem w jego stronę i postanowiłem się zbierać. Ja podziękuje za taką pomoc.

- Z tobą zawsze, wszędzie i chętnie - ruszył zaraz za mną.

Dogonił mnie w przedpokoju i przyciągnął do siebie.

- Wiedziałeś na co się piszesz, przychodząc tu, wiec ani mi się waż stąd zwiać jak jakaś ciota! - syknął mi do ucha, gdy po raz kolejny chciałem się wyrwać.

Podniosłem na niego wzrok pełen niezrozumienia. Jednak on zupełnie to zignorował i po raz kolejny złączył nasze usta. Na siłę wtargnął do mojej jamy ustnej i czekał aż jakkolwiek zareaguję. Drażnił moje podniebienie swoim językiem, a jego ręce spoczęły na moich pośladkach.

Niewiele myśląc i będąc już nakręconym, poddałem się jego pieszczotom. Zarzuciłem mu ramiona na szyję i wskoczyłem na niego, oddając każdy pocałunek. Oplotłem go nogami w pasie, a on zamruczał z zadowolenia.

Po omacku skierowaliśmy się do jego sypialni, w której rozpoczęliśmy zrywanie z siebie ubrań. Zjechałem językiem na jego jabłko Adama i zacząłem składać na nim mokre pocałunki. Hoseok wplótł płace w moje włosy i odchylił mija głowę, ponownie sumując się moimi ustami. Jego wargi były cudownie miękkie, a ja z każdą chwilą czułem się jakbym był na haju. Hoseok był dla mnie jak narkotyk. Jego pocałunki i ręce błądzące po całym ciele, doprowadzały mnie do szaleństwa.

Syknąłem cicho gdy jeden z jego palców wyładował przy moim wejściu.

- Rozluźnij się wróbelku... Nie będzie bolało - wyszeptał mi w usta i zaczął mnie rozciągać.

Jęczałem cicho, chcąc dać upust emocjom, które mną targały. Hosiek natomiast popchnął mnie na łożku, stojące tuż obok i zawisł ma przedramionach. Nakierował swojego na moje wejście i jednym, pewnym ruchem znalazł się w środku. Wciągnąłem powietrze ze świstem. Nie spodziewałem się takiego bólu. Zagryzłem wargę i podniosłem się na łokciach. Zainicjowałem pocałunek, który ochoczo został odwzajemniony.

Hobi poruszał się szybko i agresywnie. Nie zmienia to jednak faktu, że było mi cholernie przyjemnie. Kiedy on sam bul blisko, chwycił mojego członka w swoją dłoń i poruszał nią rytmicznie w górę i dół. Nie musieliśmy długo czekać. Oboje doszliśmy obficie. Ja na jego rękę o swój brzuch, a on w moim wnętrzu.

Leżeliśmy wtuleni w siebie, ciężko oddychając. Było mi błogo... Zupełnie nie wiem dlaczego... Podniosłem się i cmoknąłem delikatnie wargi bruneta, który przed chwilą zasnął. Rownież postanowiłem udać się do krainy Morfeusza, dlatego zamknąłem ich i nawet sam nie wiem kiedy usnąłem...

~*~*~*~*~*~*~*~
- Hosiek... Ah! Nie możemy! Zaraz kolejna scena... O Boże! Tak! Tutaj! Błagam! - zaskomlałem kiedy trafił w moją prostatę!

Taaa... Nie ma to jak pieprzyć się w teatralnym kiblu, bo chłopka najzwyczajniej w świecie się podniecił po moim dość odważnym tańcu tam na scenie. Tak... Od czasu tamtego incydentu jesteśmy razem i nie narzekamy... A przynajmniej ja...

- Błagam! Szybciej! - zawyłem, czując że jestem bliski.

Wypchałem biodra bardziej w jego stronę i mocniej objąłem nogami! Drapałem go po karku, chcąc otrzymać jak najwiecej przyjemności. Brutalnie zaatakowałem jego usta od razu pogłębiając pocałunek.

J-Hope docisnął mnie do ściany i przyspieszył ruchy. Jeszcze chwila i... Obaj doszliśmy w tym samym momencie...

Szybko jednak musieliśmy się ogarnąć, bo za kilka minut kończyła nam się przerwa i musieliśmy wrócić na scenę. Premiera okazała się być sukcesem i teraz codziennie gramy conajmiej tezy przedstawienia...

Szybko się ogarnęliśmy i wyszliśmy z toalety.

- Kocham cię - Hoseok po raz kolejny musnął moje usta

- Ja ciebie też - Kto by pomyślał, że ten niewydarzony dupek, zmieni moje życie o 180 stopni o stanie się kimś dla mnie ważnym. 

A przecież na samym początku chcieliśmy się pozabijać...

~*~*~*~*~*

Zjebałam czy zjebałam? x"D
Mam nadzieję, że jest ok i jako tako się podoba xD Z dedykacją dla tych, którzy mają dzisiaj podły humor!!!
Enjoy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro