Back || YoonSeok
"Geurae nal seuchyeo jinan hyanggicheoreom
sumanheun naldeul malgo
Can you save Can you save me"
*Suga*
- Kochanie pora wstawać - błogą sielankę przerwał szept mojego chłopaka i delikatny pocałunek na karku.
- Hobiś... Bądź tak dobry i wyłącz Słońce guzikiem "drzemka" - mruknąłem i nakryłem się kołdrą po samą głowę, bo moje "kochanie" raczyło odsłonić zasłony...
- No wstawaj - wrócił na łóżko i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi - Słoneczko...
Uśmiechnąłem się pod nosem. A to erotoman! Wczoraj zrobiliśmy to pięć razy! PIĘĆ! Nawet nie sądziłem, że wytrzymam taki maraton, a ten tu chochlik najzwyczajniej w świece jest niezaspokojony... Czy on ma czarną dziurę zamiast tego słodkiego, małego otworku czy to ja mam takiego małego - a nieskromnie mówiąc jestem ponad przeciętnej wielkości...
Przekręciłem się na plecy i korzystając z nieuwagi mojej Nadziejki, wciągnąłem go na siebie złączając nasze usta w leniwym pocałunku. Rozkoszowałem się miękkością jego warg, a ciche westchnięcie zachęciło mnie do kontynuowania zabawy. Delikatnie wsunąłem język pomiędzy spragnione wargi bruneta i zacząłem masować jego podniebienie. Nie musiałem długo czekać, a palce młodszego wplotły się w moje włosy, sprawiając, że przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Takie pobudki to ja rozumiem - ostatni raz musnąłem usta młodszego i raczyłem podnieść swoje zgrabne cztery litery, udając się do kuchni.
Tam zaparzyłem sobie kawy i postanowiłem nam zrobić śniadanie. Gdy wszystko było już gotowe, a J-Hope nadal się nie pojawił, wróciłem do naszej sypialni. Uśmiechnąłem się chytrze, widząc jak ten rozłożył się wygodnie i spał w najlepsze. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie odwalił czegoś wrednego, prawda?
Bezszelestnie wkroczyłem do pokoju i wszedłem na łóżko. Zawisłem na przedramionach nad moim chłopakiem i zniżyłem się nieco.
- WSTAWAJ LENIU ŚMIERDZĄCY! ŚNIADANIE NA STOLE! - wydarłem się wprost do jego ucha i zerwałem się z miejsca by nie dostać po głowie.
Kątem oka zauważyłem, że Hoseok podnosi się z ziemi by zaraz mnie dogonić. Wpadłem do kuchni jak strzała i zająłem swoje stałe miejsce przy blacie. Chwilę potem zjawił się mój KUŃ i zmroził mnie wzrokiem.
- Nienawidzę cię - stwierdził, a ja jedynie posłałem w jego stronę ciepły uśmiech.
- Też cie kocham...
Dopiłem swoją kawę i postanowiłem się zbierać do pracy. Bo w końcu za coś żyć trzeba, nie? Zawiązałem swoje trampki i właśnie zakładałem bluzę, gdy czyjeś ręce oplotły mnie w pasie.
- Odprowadzę cię...
Uśmiechnąłem się. To niesamowite, że pomimo siedmioletniego stażu jako para my nadal kochamy i zachowujemy się względem siebie jak świeże gołąbeczki. Odwróciłem głowę w jego stronę i pogładziłem go po policzku. Wtulił twarz w moją dłoń i nachylił się w moim kierunku. Po raz kolejny tego poranka złączyliśmy usta w delikatnym pocałunku. Masowałem jego wargi, robiąc chłopakowi na złość, ponieważ ten niewyżyty zboczeniec próbował zaangażować język. Szybko się odsunąłem wiedząc, że inaczej nie wyszlibyśmy z mieszkania. Spotkało się to z jękiem zawodu i smutnym spojrzeniem skierowanym w moja stronę...
Wyszliśmy z mieszkania, uprzednio zamykając drzwi i skierowaliśmy się w miejsce mojego zatrudnienia. Zatrzymaliśmy się pod sklepem z wielkim, oczojebnie różowym szyldem z napisem: "Go to the paradise". Hmm... Jakby to... Tak... Pracuję w SexShopie. Nie ma się czym szczycić... W sumie praca jak praca... Długi trzeba spłacić, a że tu zarobki są adekwatne do stanowiska, to grzech byłoby nie skorzystać z takiej propozycji... Co prawda jedynym minusem był podryw od jakiś starych oblechów, którzy jak to stwierdzili mam "ładną i przystępna buźkę".
Pożegnałem się, a w zasadzie próbowałem pożegnać z moim Kochanie. Jednak zamiast zwykłego przytulasa i buziaka w policzek, ten musiał "wepchać" mi język do gardła i przy okazji zmacać. A to ja w tym związku jestem seme!
- Czym sobie zasłużyłem na tak nadmierne okazanie uczuć, Hoseokie? - posłałem mu rozbawione spojrzenie.
- Widzisz tych dwóch typów, którzy patrzą się tutaj i pożerają cię wzrokiem? - odwróciłem się i przytaknąłem - To było żeby wiedzieli, że jesteś zajęty przez takiego wspaniałego chłopaka jakim jestem JA!
- Jak zawsze skromny - ponownie go pocałowałem i wszedłem do sklepu.
- Witaj Yoongi... Dawno się nie widzieliśmy...
Stanąłem jak wryty, gdy rozpoznałem TEN głos. Nie spodziewałem się go tu zastać. Nie jego! Nie tego, który wrócił, by po raz kolejny zniszczyć mi życie...
*Ho(r)seok*
Uwielbiam ten stan, gdy jestem zakochany. W końcu trwam w nim nieprzemiennie od siedmiu lat! Siedem lat z tym wspaniałym chłopakiem, który by na rzęsach stanął gdybym go o to poprosił. I na dodatek tak zajebistym w łóżku... Mmmm... Niby wygląda niepozornie i delikatnie, ale to jednak on jest w tym związku dominującym ogniwem. Mrr... I to uczucie gdy jest w środku, czułe pocałunki, spojrzenia pełne pożądania... Stop! Koniec tego dobrego! Już na samą myśl mi gorąco!
Jak zawsze po wspólnym śniadaniu odprowadziłem Yoongiego do pracy. Widząc jak jakiś dwóch gachów, rozbiera wzrokiem MOJEGO chłopaka szybko postanowiłem działać. To ja zainicjowałem pieszczotę w postaci pocałunku i to ja postanowiłem go zdominować. Przeniosłem swoje dłonie na jego pośladki i zacząłem je subtelnie masować. Poczułem jak Min uśmiecha mi się w usta. Czyżby spodobałby mu się zamiana ról? Szczerze, wątpię... Ale pomarzyć zawsze można!
Skierowałem swoje kroki w stronę domu, gdy Yoongi zniknął z sklepie. Jako, że dzisiaj miałem dzień wolny postanowiłem się nawpieprzać lodów jak zdesperowana kobieta i pooglądać jakieś dramy, czekając jak mój Romeo raczy do mnie wrócić...
Szedłem sobie spokojnie dopóki jakiś gówniarz nie zagrodził mi drogę. Próbowałem go wyminąć, ale ten kolejny raz znalazł się przede mną.
- Przepraszam, ale czy możesz się posunąć z łaski swojej?!- warknąłem zdenerwowany.
- Jedyne co mogę posunąć to ty, Skarbie - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem i odchodząc, puścił mi oczko.
Zdezorientowany całą sytuacja stałem w miejscu jak kołek, rozmyślając "co przed chwilą się tu odwaliło?" dopóki nie poczułem jak ktoś przykłada mi rękę do twarzy. Zaciągnąłem się powietrzem, co jak się okazało było błędem. Już po chwili zauważyłem mroczki przed oczami i powoli zaczynałem tracić kontakt z rzeczywistością...
- Min - szepnąłem, a przed moimi oczami pojawiła się ciemność.
*Suga*
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałem. Dlaczego on tutaj jest? Mało wyrządził mi krzywd?!
- Kochanie... - Jakie kurwa znowu KOCHANIE??! - Chyba nie myślałeś, że zapomniałem o Twoim długu... Teraz wynosi 50000000 wonów...
- Nie mam takiej ilości pieniędzy.... - Brawo Yoongi... Zachciało ci się zadłużyć u jakiegoś bęcwała, to teraz cierp!
- Doskonale o tym wiem... Dlatego w "zastaw" wziąłem sobie twojego kochasia...
Co? Jak to? Ale... Mój Hobi? Nie! To musi być jakiś żart!
- Lee... Oszczędź go... Proszę... Zdobędę te pieniądze tylko zostaw Hoseoka w spokoju...
Nie otrzymałem jednak normalnej odpowiedzi. Jebaniec jedynie zaśmiał mi się w twarz.
- Masz 24h inaczej twój gach spłaci za ciebie ten dług...
Lee JiIn wyszedł zaraz po tych słowach, a ja skołowany myślałem co mam zrobić. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Podzwoniłem po znajomych, którzy zgodzili się mi pożyczyć mi choć trochę pieniędzy. Resztę wypłaciłem z banku.
Gotowy z długiem w walizce, przemierzałem seulskie ulice. Gdzie oni mogli się podziać... Wtedy doznałem objawienia! Domek na obrzeżach miasta! To tam lee załatwiał szemrane interesy. Od razu ruszyłem w tamtym kierunku.
*Hoseok*
Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu. Nie rozpoznawałem tego miejsca. Podniosłem się do pozycji siedzącej, a moją głowę przeszył silny ból. Gdzie ja do cholery jestem?
- O! Nasza Księżniczka raczyła się w końcu zbudzić - usłyszałem jakiś głos.
Odwróciłem się w tamtym kierunku. To ten gówniarz, co mnie dzisiaj zaczepił. Co tu jest grane do kurwy nędzy?!
- Istniałaby możliwość, abyś oświecił mnie co tu się odpierdala? - nie powstrzymywałem się
- Mój szef ma na pieńku z twoim bojem... No i tak się złożyło, że kazał mi cię porwać... - Że kurwa przepraszam CO?! - A, że buźkę masz nie brzydką, to...
Zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Cofałem się jak tylko mogłem, ale w końcu natrafiłem na chłodną ścianę. Nawet nie chcę pamiętać co było dalej...
*Suga*
Wpadłem do domu Lee jak burza! Gdzie jest moje Kochanie?! Zacząłem go szukać. Na próżno... Nie było ich w pokojach. Chwilę przystanąłem i zacząłem intensywnie myśleć. SZOPA! od razu tam pobiegłem. Napisałem jeszcze krótką wiadomość do mojego kolegi z policji, gdzie obecnie się znajduję i proszę o wsparcie.
Chwilę potem stałem pod drewnianym składzikiem. Zachowując się jak najciszej- uchyliłem lekko drzwi. Do moich uszu dotarły donośne jęki oraz błagania o litość. Rozpoznałem ten przepełniony bólem głos. HOBI! To mój najukochańszy w świecie Hobi!
Wparowałem do pomieszczenia z głośnym trzaskiem, a widząc, że jakiś cwel gwałci... TAK! GWAŁCI mi chłopaka - nie powstrzymywałem się. Puściły mi wszystkie hamulce. Dopadłem gnoja i zacząłem okładać go pięściami. Gdyby nie to, że chwilę potem dotarła tu policja byłbym gotów go zabić!
- Hoseoś... - szepnąłem i okryłem nagiego Junga swoją bluzą - Przepraszam, że do tego dopuściłem... Wybacz mi... J-Ja
- Nic nie mów - przerwał mi - Wszystko rozumiem... Ale nie mogę być z osobą, która mnie okłamuje i nie mówi mi o niczym... Doprowadzając tym do takich sytuacji... Z nami koniec - spojrzał na mnie ze łzami w oczach i po raz ostatni złączył nasze usta. Obaj przelaliśmy w niego wszystkie nasze uczucia: smutek, żal, ból oraz bezgraniczną miłość wymieszaną z tęsknotą.
Potem Hoseok zabrał swoje rzeczy zostawił wszystko co na łączyło do tej pory...
*Kilka miesięcy później*
Kroczyłem szarym chodnikiem nawet przed siebie nie patrząc. Bo i po co? Straciłem cały sens swojego istnienia... A nazywał się Jung Hoseok. Zaraz po tym incydencie wyprowadził się z naszego wspólnego mieszkania i kontakt się urwał...
Wszystko zjebałem! Zadarłem głowę do góry. Moim oczom ukazał się blok. A wiec to tutaj mieszka, hm? Tak. Chciałem wszystko naprawić, więc zabawiłem się w stalkera i teraz znajdowałem się tam gdzie mieszkał mój najukochańszy.
Wydrapałem się na odpowiednie piętro i zapukałem do drzwi z numerem 28. Czekałem niecierpliwoscią aż mi otworzy, co nastąpiło chwile potem.
- Co ty tu robisz? - spytał płaczliwym tonem. Spojrzałem mu w oczy. Zaszklone. Zupełnie tak jak moje.
- Chciałem porozmawiać - odpowiedziałem zgodnie z prawdą i zagryzienie dolną wargę.
- Teraz? Teraz nie mamy o czym rozmawiać! Zostaw mnie w spokoju! Nie chce cię znać! - krzyczał.
Cały czas na niego patrzyłem. Łzy ciurkiem spływały mu po policzkach. Chciałem je zetrzeć, ale odsunął się gdy tylko kija ręka zbliżyła się do jego twarzy.
- Odejdź! Zostaw mnie w spokoju! Już o tobie zapomniałem! - ewidentne kłamał.
Nie mogłem patrzeć na jego cierpienie. Delikatnie wepchnąłem go w głąb mieszkania i sam do niego wszedłem, zamykając za sobą drzwi. Pewnie te krzyki zaniepokoiły sąsiadów.
Nie mogąc powstrzymać się z nadmiaru tęsknoty, wpiłem się w jego usta. Upajałem się tym doznaniem. Czekałem na to as mnie odepchnie, ale to nie nastąpiło. Zamiast tego, Hobi przyciągnął mnie do siebie za koszulkę i pogłębił pocałunek.
- Wybacz mi - szepnąłem przez łzy i spojrzałem na niego.
- Już dawno to zrobiłem - odparł i ponownie złączył nasze usta.
"sigane matgiji ma
nal chueolharyeo haji ma jebal jebal jebalhanado jiujineun ma"
****
Hello xD Oto kolejny rak w moim wykonaniu xD Mam nadzieję, że jest ok xD A! Korzystając z okazji zapraszam na nowe opko!!! JUST Married już na moim profilu!
A tu macie jakże wybitną okładkę xD Prolog już jest, więc zapraszam xD Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro