Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Apology flowers || NamJin

Dedykejszyn for @Park_Jin_Yoon

a/n: Przepraszam za zwłokę...

***

Morska bryza przyjemnie owiewała moje rozgrzane ciało wywołując tym samym poczucie błogiego spokoju. Busan, to niemal idealne miejsce do spędzenia urlopu, a trafiony w tym roku niezwykle upalny lipiec jeszcze bardziej utrzymał mnie w tym przekonaniu. Taki odpoczynek, to ja rozumiem. Plaża, morze, Słońce i spokój. Święty spokój od tego miejskiego zgiełku i smogu, który nieprzyjemnie działał na moje drogi oddechowe.

Niestety, ale takie są uroki mieszkania w większym mieście. A stolica Korei właśnie do wielkich miast należała. Wieczny ruch, korki na drogach, wszelkie możliwe zanieczyszczenia. Już nie wspominając chorobach typu nowotwór czy coś innego, które są powszechne w tego typu aglomeracjach. I to wszystko przez ciągłe życie w pośpiechu i stresie. 

No, ale od czego jest zasłużony urlop. Aż całe czternaście dni laby tylko i wyłącznie w swoim sympatycznym towarzystwie. I skromnym na dodatek. Jednak cóż począć, gdy nikt nawet nie chce mnie w jakiś sposób dowartościować? No najlepiej zrobić to samemu. Proste? Jak konstrukcja cepa.

***

Głośna muzyka przyjemnie dudniła w uszach, a do moich nozdrzy dochodził zapach spoconych ciał tańczących ludzi i alkoholu. Owszem, znajdowałem się w tej chwili w klubie, a moje oczy non stop były atakowane przez kolorowe reflektory. Nie zraziło mnie to jednak i nadal uparcie wpatrywałem się w tłum zgromadzony przede mną. Pasowałoby się jakoś rozluźnić.

Co jak co, ale nie jestem tak strasznym zgredem i potrafię wyluzować. Przynajmniej ja tak twierdzę... Opinia innych w tej kwestii nie ma dla mnie znaczenia.

Popijając whiskey ze szklani szukałem swojej potencjalnej ofiary. Mój wzrok przykuła niezbyt wysoka, szczupła brunetka. Stała na uboczu i rozmawiała ze swoją koleżanką, a ich spojrzenia co kilka minut lądowały na mojej osobie. Świetnie się złożyło, teraz przynajmniej miałem pole do popisu. Podniosłem się zatem z hokera i podążyłem w ich kierunku. Po drodze przeczesałem palcami swoje włosy, bo jednak pierwsze dobre wrażenie, to podstawa.

- Zatańczysz? - spytałem niskim głosem, który nauczyłem się modulować dzięki pracy jako spiker w radiu.

Dziewczyna jedynie zarumieniała się, ale dała poprowadzić na parkiet. Niestety nie udało nam się zbytnio porozmawiać przez głośną muzykę, ale i fakt, że dziewczyna nie była zbyt rozmowna. Jedyne co się dowiedziałem to, to że nazywa się MiHoon i, że przyszła tu z przyjaciółką.

Po skończonej piosence chciałem się jeszcze dopytać co niektórych kwestii, ale MiHoon stwierdziła, że musi się zbierać. Przeprosiła mnie i wyszła z klubu nie zostawiając mi nawet numeru kontaktowego. Serio jestem aż taki straszny?

***

Ponownie siedziałem przy barze i piłem kolejnego drinka. Myślami co chwila wracałem do incydentu z dziewczyną. Nie rozumiałem jej. Do przyjaciółki wychwalała mnie w niebo głosy, a jak przyszło co do czego, to stchórzyła i zwiała. Zapewne nadal bym nad tym rozmyślał gdyby nie pewien bardzo znajomy głos dochodzący tuż zza mnie.

- SeokJin, to ty? -  odwróciłem się do mówcy, w którym rozpoznałem NamJoona - technika, w radiu, w którym pracowałem.

- Nam, co ty tu robisz? - nie ukrywałem swojego zdziwienia. Myślałem, że jestem jedyną osobą z wolnym w tym miesiącu.

- To samo co ty... Urlopuję się.

Zaśmiałem się na to stwierdzenie. I w sumie w nosie miałem to, że prawdopodobnie zachowywałem się jak zakochana nastolatka. Byłem świadom faktu, że pociągają mnie zarówno kobiety jak i mężczyźni, a obecny obok blondyn nie był mi obojętny. Zdawałem sobie jednak sprawę, że to tylko jednostronna fascynacja, dlatego też nie próbowałem w żaden sposób zwrócić na siebie jego uwagi.

Rozmawiało nam się miło, a alkohol był przyjemnym dodatkiem do tej wymiany zdań. Okazało się, że zgadamy się w wielu kwestiach i mamy podobne gusta. NamJoon nawet pochwalił mi się, że jest nowicjuszem w pisaniu tekstów piosenek, a po przeczytaniu jednego z nich, aż oniemiałem z wrażenia. Zdecydowanie miał talent, czego nie omieszkałem się mu wypomnieć, na co jedyne zaśmiał się wesoło i nieśmiało podziękował.

- Dobra... My tu tak gadamy, a parkiet tylko czeka na takich króli jak my!

Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, zostałem wciągnięty w wir poruszających się w rytm muzyki ludzi. Ręce blondyna niemal od razu odnalazły drogę do moich bioder, a ja zarzuciłem ręce na jego kark. Zaczęliśmy tańczyć. Na początku byłem tym wszystkim trochę zażenowany, ale gdy tylko spojrzeliśmy sobie w oczy wszystko inne przestało mieć znaczenie. Liczyliśmy się tylko my i nasze ciała, które idealnie ze sobą współgrały.

Jednak w jednej chwili czas się zatrzymał, a ręce młodszego powędrowały na moją twarz, gładząc kciukami moje policzki. Zadrżałem na ten gest. Zupełnie się go nie spodziewałem. Jednakże to, co miało miejsce potem wywołało na mojej twarzy gorące rumieńce, a motylki w moim brzuchu urządziły sobie defiladę.

Pocałował mnie. Kim NamJoon, mój platoniczny crush mnie pocałował, a ja miałem ochotę rozpłynąć się prze to doznanie. Co prawda nie było to delikatne i romantyczne, jak zawsze marzyłem, ale ta stanowczość zdecydowanie mi się podobała. I pomimo tego ataku na moje usta, dało się wyczuć pewnego rodzaju uczucie. Miłość to na pewno nie była. Raczej pociąg fizyczny, ale to nie przeszkadzało nam w wymienianiu się swoim DNA na środku zatłoczonego parkietu.

***

Promienie słoneczne jakby nazłość mi, raziły moje zamknięte powieki, chcąc mnie dobudzić. Jednak jedyne co im się udało to lekko mnie zirytować. Mruknąłem niezadowolony i zakopałem się bardziej w miękkiej pościeli. Na oślep badałem ręką drugą połowę łóżka, chcąc się wtulić w to rosłe ciało, które wczoraj doprowadziło mnie na szczyt, a w które chętnie bym się teraz wtulił, by móc się zaciągnąć się tym nieziemskim dla mnie zapachem.

Spotkałem się jednak z wielkim rozczarowaniem. Blondyna nie było obok mnie, a jego wcześniejsze miejsce było zimne. Wstałem niechętnie z wygodnego materaca i podążyłem szukać chłopaka, aby dostać odrobinę czułości. Taka już rozlazła klucha ze mnie.

Nie zastałem go w żadnym z pomieszczeń. Ani w łazience ani w drugim pokoju ani na balkonie. Nie zostawił nawet żadnego liściku z informacją gdzie mogę go znaleźć.

Poczułem się wykorzystany. Zużyty. Nie byłem nikim więcej jak tylko dziwką na jedną noc. po prostu świetnie. Zabawił się moim kosztem, a potem się zwinął jakby nic tutaj nie miało miejsca.

***

Tak szybko jak mój urlop się zaczął, tak szybko dobiegł końca.  Szedłem korytarzem do studia, ponieważ zaraz miała rozpocząć się moja audycja. Co prawda, nie za bardzo chciało mi się nią prowadzić, ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę, że Kim również będzie w niej uczestniczył. Nadal nie pozbierałem się po nocnej przygodzie i miałem do niego żal, że potraktował mnie tak, a nie inaczej. W pracy unikałem go jak tylko mogłem. Gdy już widziałem, że zmierza w moim kierunku, ja specjalnie szedłem w innym. No a teraz miałem z nim siedzieć w jednym pomieszczeniu! Przecież tak się nie robi!

Z głośnym westchnięciem wszedłem do studia i zająłem miejsce obok młodszego i sprawdziłem czy działa mój mikrofon. Młodszy chciał zacząć rozmowę, ale gdy tylko zobaczył moje sztyletujące go spojrzenie - natychmiast zamilkł.

Przynajmniej teraz niech jeszcze bardziej nie psuje mi humoru. 

***

Oglądałem właśnie jakąś dramę, ciesząc się z upragnionego wolnego dnia. Jednak ktoś widocznie nie mógł tego uszanować i chyba gwałcił dzwonek do mojego mieszkania, nie dając mu nawet chwili wytchnienia. Podniosłem się niechętnie z wygodnej kanapy i pokierowałem swoje kroki do przedpokoju. 

- Kogo niesie? - spytałem na wejściu, ale moim oczom ukazał się jedynie wielki bukiet złożony z samych pomarańczowych róż. Kiedyś czytałem na ten temat i z tego co pamiętam, oznaczają one chęć czegoś więcej.

- Jin? - głos, które miałem nadzieję już nigdy nie usłyszeć teraz ponownie się odezwał. - Przepraszam za tamto. Proszę, zacznijmy od nowa - nie wiem czemu, ale NamJoon odwrócił się do mnie plecami, by potem zaraz stanąć ze mną twarzą w twarz - Hej, Jestem Kim NamJoon, a ty?

- Nie jestem zainteresowany - powiedziałem oschle i zamknąłem mu drzwi przed nosem.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro