Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

kąpiel - p.jm

- Jak można być taką debilką, żeby nie rozróżnić e-maila naszego klijenta od jebanej konkurencji!! Takiej idiotki w całym swoim życiu kurwa nie widziałem!! Zwalniam cię! W trybie natychmiastowym! - krzyczał ostro wkurzony szef, najgorszej firmy na świecie, wymachując mi przed nosem gazetą. W artykule napisali, że firma Jupiter Corporation, po zapłaceniu odszkodowania za wycieknięcie planów swojego zleceniodawcy, jest bliska bankrutacji. To wcale nie było tak, że wysłałam projekt nowego produktu do jego konkurencji specjalnie. Wcale.

- O nie prosze pana. Pan mnie nie zwolni. Sama się zwalniam! Nie będę pracować z takim chujem jak pan!! - poirytowana zabrałam karton ze swoimi rzeczami i szybkim krokiem wyszłam z firmy. I to chyba oczywiste że trzaskałam wysztkimi drzwiami przez jakie tylko przechodziłam. No może oprócz tych wejściowych bo te akurat otwierały się automatycznie. Już od dawna miałam ochotę jakoś dogryźć temu frajerowi. I mimo, że to mogło wydawać się trochę zbyt okrutne, to nie żałuje. Nareszcie ma za swoje.

Złość nie odstąpiła mnie na krok nawet po dotarciu do domu. Zmęczona tym wszystkim rzuciłam się na kanapę i schowałam twarz w poduszcze żeby zagłuszyć krzyk który sekundę później wydostał się z mojego gardła.

- Ciężki dzień? - podniosłam głowę aby ujrzeć obok siebie sylwetkę Jimina, który najwidocznej wałęsał się po domu bez koszulki. Tak to już jest jak się nie umie obsługiwać pralki.

- Od dziś jestem na twoim utrzymaniu - zaśmiałam się.

- Wylali cię? Za co?! Rozprawie się z tymi...

- Powiedzmy, że sama się o to prosiłam - zachichotałam widząc zdezorientowaną twarz chłopaka.

- Co masz na myśli? - zapytał przyglądając mi się uważnie.

- A nic wielkiego. Wiesz jak to mój szef, wkurwiający jak zawsze. Więc postanowołam się odegrać i "przez przypadek" wysłałam projekt jakiegoś tam badziewia do naszej konkurencji zamiast do klijenta, ups. - uśmiechnęłam się zadowolona.

- Jesteś niemożliwa... -pokręcił głową z niedowierzaniem, a następnie się uśmiechnął.

- Tak, wiem. - zaśmiałam się - Ale za to mnie kochasz - powiedziałam i posłałam w stronę bruneta całusa.

- A żebyś wiedziała. - odpowiedział Jimin, po czym poszedł bliżej i usiadł na mnie okrakiem. - I co zamierzasz teraz zrobić? - zagadnął kładąc ręce po obu stranach mojej głowy.

- A co masz mi do zaproponowania? - odpowiedziałam zalotnie, nakręcając pasemko srebrnych włosów na palec.

- Wspólna kąpiel? - zapytał i przyłożył swoje czoło do mojego uprzednia składając całusa na mym lekko zadartym nosie.

- Z przyjemnością - zachichotałam i cmoknęłam chłopaka w usta o odcieniu złudząco przypominającym kolor malin.

Jimin podniósł się z obecnej pozycji po czym (ku mojemu zdziwieniu) bez problemu wziął mnie na ręce i zaczął kierować się w stronę łazienki. Zgrabnie ominął porozrzucane po korytarzu pluszaki, należące w głównej mierze do mnie, i szybko, ale ostrożnie, wszedł po schodach na wyższe piętro.

- Jak ty to robisz? - zapytałam zdziwiona kiedy oboje znaleźliśmy się za czarnymi drzwiami odzielającymi korytarze od łazienki.

- Co takiego? - spytał zdezorientowany. Nie był pewien czy ma to pytanie uznać za pozytywne czy wręcz przeciwnie.

- Nosisz mnie jakbym nie ważyła nawet 5 kilo i jednocześnie jesteś w stanie zrobić kilka innych rzeczy naraz. - powiedziałam rozważając jak to możliwe.

- To się nazywa wielozadaniowość kochanie. - zaśmiał się. Odkręcił wodę i dolał do niej trochę żelu aby zrobiła się piana, po czym powoli zaczął się zbliżać w moją stronę.

Nie oddalałam się, jak to robi większość dziewczyn w fanfikach, a spokojnie czekałam na rozwój wydarzeń. Brunet położył ręce na moich biodrach i zmniejszył odległość między nami do minumum. Kilka pocałunków później moja ulubiona koszula leżała już na podłodze łacznie ze stanikiem. Chwilę potem do tego dołączyły dwie pary spodni oraz reszta ubrań.

Jimin zakręcił wodę i jako pierwszy wszedł do wanny. Podał mi rękę, jak na prawdziwego gentlemana przystało, i pomógł wejść również mi. Usiadłam plecami do chłopaka i oparłam się o niego. Przez przypadek rozlałam trochę wody co spotkało się cichym śmiechem bruneta.

- Łajza - szepnął Jimin.

- Słyszałam to - udałam obrażoną, ale wewnętrznie powstrzymywałam się od uśmiechu.

- Miałaś usłyszeć - chłopak złożył kilka pocałunków na moim karku.

- Jak uroczo - powiedziałam nie urywając sarkazmu.

- Oj no nie złość się. Żartowałem przecież. - przytulił się do moich pleców.

- Kto powiedział, że jestem zła? - starałam się spojrzeć na jego twarz, chociaż muszę przyznać, nie należało to do najłatwiejszych zadań biorąc pod uwagę moją aktualną pozycję.

- Nie ja - zaśmiał się. - Myjemy się? - spytał i nie czekając na moją odpowiedź chwycił za tubkę truskawkowego szamponu, który po chwili znalazł się na moich włosach.

- Postaraj się nie wlać mi tego do oczu - poprosiłam bruneta.

- Jasne - odpowiedział będąc wciągnięty namydlaniem moich długich, srebrnych włosów, które mokre wydawały się mieć bardziej ciemno-szary odcień.

Z włosów przeniósł się na całą resztę ciała dokładnie ją myjąc nie omijając żadnego miejsca, nie wliczjąc oczy i narządy wewnętrzne. Wszystko dokładnie zmył wodą po czym zamieniliśmy się miejscami tak, że teraz to on opierał się na mnie.

- Truskawka, morela czy czekolada - zapytałam mając do wyboru trzy rodzaje szamponów.

- Hmm... Morela brzmi kusząco nie uważasz? - powiedział starając się brzmieć poważnie.

- Jak sobie życzysz - nalałam nie dużą, lecz wystarczającą ilość, żółto-pomarańczowego płynu i dokładnie zaczęłam wcerać go w czarne włosy chłopaka.

- Mówiłam ci już jak słodko wyglądasz w mokrych włosach? - spytałam po tym jak zaklepał wszystkie jego włosy do tyłu, a następnie zakręciłam mu małe, diabelskie różki.

- Kilka razy mi się obiło o uszy - parsknął śmiechem. - A co? Aż tak podobają ci się moje włosy?

- Oczywiście. Wyglądasz nieziemsko w czarnym - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Co nie znaczy, że w innych kolorach wyglądasz źle.

- Zapamiętam.

Po niecałych 15 minutach, cali czyści i pachnący, opuściliśmy wodę, która już dawno zrobiła się zimna. Chwyciliśmy za ręczniki i dokładnie się wytarliśmy. Założyliśmy na siebie szlafroki, które dziwnym trafem znalazły się w łazience i opuściliśmy pomoeszczenie uprzednio spuszczając wodę z wanny. Po zamknięciu drzwi Jimin podniusł mnie i przeżucił przez ramię, a ja na ten gest prawie dostałam zawału.

- Aż tak lubisz mnie nosić? - zapytałam nawet nie próbując się wyrwać.

- Można to porównać do tego jak dobrze wyglądam jako szatyn - zażartował.

- Świetnie, ale jeśli mnie zrzucisz - zabije - powiedziałam poważnie.

- Nie martw się.

Jimin zaniusł mnie do naszego wspólnego pokoju gdzie oboje, zmęczeni dzisiejszym dniem, zasnęliśmy w swoich ramionach.

~~~~~~~
Wooo prawie 1000 słów... Wybaczcie mi błędy nie mam siły ich porawiać.. Padam na twarz.. Mam nadzieję, że się podobał, widzimy się jutro... Dobranoc... Odmeldowuję się...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro