Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Ona


Właśnie wracałyśmy z koncertu BTS upragnioną taksówką. Choki była szczęśliwa i objedzona pysznościami. Ja coś tam zjadłam, ale bez przesady. Mieściła się jeszcze w sukienkę i tak powinno zostać...nawet jeśli nie jestem tak samo szczupła jak modelki czy inne idolki muzyki pop.

Zawiozłam siostrę do domu, gdzie czekała na nią matka. Mi nie chciało się wychodzić z samochodu, więc wyszła tylko ona. Taksówkarz okazał się bardzo miły. Chwilkę ze mną pogadał i zawiózł pod sam blok.

Otworzyłam drzwi od mieszkania, zamieniłam buty na kapcie i weszłam w głąb mojego niewielkiego królestwa.

Poszłam wziąć gorący prysznic i przebrać się w piżamę. Podczas robienia sobie kolacji, dostałam powiadomienie z Instagrama. Był to Nim. Pisałam już z nim jakiś czas i musiałam przyznać, że bardzo fajny z niego anonim.

Pogadaliśmy sobie o tym, jakie życie czasem jest okropne i ponarzekaliśmy na wszystko i wszystkich. Trochę się z sobą nie zgadzaliśmy w różnych aspektach, ale miło było z kimś sobie podyskutować na jakiś ciężki temat. Dzięki temu, że poznałam Nima, zaczęłam myśleć nad rzeczami, nad którymi nigdy przedtem się nie zastanawiałam.

Około godziny 23.02, życzyliśmy sobie dobranoc, kończąc dzisiejszą konwersacje. Odłożyłam swój telefon na szafkę nocną i już chciałam zamknąć oczy i zasnąć, usłyszałam pukanie do moich drzwi frontowych. Niechętnie wstałam z łóżka, podeszłam do drzwi i popatrzyłam przez wizjer. Okazało się, że to był mój brat. Nie wiedziałam po co tu przyjechał i miałam już pomysł w głowie jak by tu na niego nakrzyczeć, że nachodzi mnie w nocy.

Otworzyłam mu drzwi. Pierwsze co zrobiłam, to popatrzyłam na niego wrogim spojrzeniem.
-Czego Ty gnoju chcesz? Jest godzina 23.00, człowieku! Ja chce spać!
-Ciebie też miło widzieć kochana.- odparł ze swoim głupim uśmieszkiem.
-Po co tutaj jesteś?- ciągnęłam dalej.
-Przyszedłem, żeby odebrać swoją własność.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
-Jaką?
-Zostawiłem tu ostatnim razem słuchawki. Wiesz, te białe, które dostałem od ciebie rok temu na urodziny.
-I musiałeś przyjść po nie TERAZ?!
-Tak. Inaczej, zapomniałbym i musiałbym kupić nowe, a tak, to się zobaczyliśmy. Ty na mnie nakrzyczałaś, a ja się pośmiałem.
Ciężko westchnęłam i otworzyłam szerzej drzwi.
-Są na stole. Obok doniczki Amingia.(mojego ukochanego kaktusa). Tylko go nie dotykaj!
Wszedł do środka, założył kapcie i poszedł do salonu.
-Aming...Jak Ty z nią wytrzymujesz?- powiedział, zwracając się do mojej roślinki.- Żeby nie słuchać jej paplaniny, musiałem się wcześniej z domu wyprowadzić.
-Słyszałam to!- wykrzyczałam, wchodząc po chwili za nim do salonu.- Bierz te słuchawki i wracaj do domu, bo Cię nimi za chwilkę powieszę.
-Dobra, dobra. Spokojnie.
Zabrał rzecz ze stolika i poszedł w stronę wyjścia.

Zakładał buty, a ja zabrałam jego kapcie i ułożyłam je na swoim miejscu.
-Wpadniesz na Nasz ostatni mecz tego sezony? Gramy o mistrza.
Popatrzyłam na niego z leciutkim uśmieszkiem.
-Pewnie. Przecież nigdy bym tego nie przegapiła.- odparłam, delikatnie klepiąc go po ramieniu.- Ale masz mi rzucić 2 trójeczki. Inaczej będzie duży foch.
-Rzucę. Na pewno rzucę! -powiedział, po czym szybko wyszedł z mieszkania.
Zamknęłam za nim drzwi i od razu ruszyłam do łóżka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro