23. Ona
-Dopiero teraz mi mówisz, że ma operacje?!
-Uspokój się Yuwon! Myśmy też dopiero teraz się o tym dowiedzieli! Nie krzycz tak!
Wiem, zdenerwowałam się i nie powinnam krzyczeć na Namjoona, ale no...
-A gdybyś to Ty się nagle dowiedział, że twoja dziewczyna jest teraz w trakcie jakieś poważnej operacji, to byś się nie denerwował?
-Dobra...już...
Po chwili niezręcznej ciszy, zaczęłam troszkę bardziej spokojniej.
-Gdzie jest? W którym szpitalu?
-Wyślę Ci adres sms'em. Na tą chwilę nie mam pojęcia.
-Czekam.
Nie interesowało mnie to, że była prawie 20.00. Od razu po telefonie od RM'a i dostaniu upragnionego adresu, pojechałam taksówką do kliniki, w której leżał Yoongi. Zapłaciłam kierowcy i popędziłem do środka. Od razu zaczepiła mnie jedna z pielęgniarek.
-Przepraszam. Była Pani umówiona?
-Nie. Przyszłam tu do chłopaka.
-Przykro mi, ale nie może Pani nigdzie wejść.
Już mnie wnerwiła. Nie tym, że nie pozwoliła mi odwiedzić Yoongiego, ale tym swoim beznadziejnym wyrazem twarzy, którym mnie obdarzyła.
-Proszę Pani! Kilka minut temu dowiedziałam się, że mój chłopak był operowany. Bardzo się o niego boję i chciałabym go natychmiast zobaczyć. Jest Pani bez serca, żeby nie pozwolić mi wejść.
Kobieta popatrzyła na mnie zrezygnowanie.
-Nazwisko pacjenta...
Weszłam do upragnionej sali. W środku zastałam spokojnie śpiącego Yoongiego. Wyglądał przesłodko kiedy tak spał. Nie miałam serca go budzić. Usiadłam na fotelu obok łóżka i przez jakiś czas patrzyłam na Mina. Niestety paręnaście minut później zasnęłam na tym fotelu. Był tak wygodnie i ciepło w całym pomieszczeniu, że aż nie chciało mi się wstawać.
Rano, przeciągnęłam się na całej długości fotela i przez nieuwagę, kopnęłam w łóżko Yoongiego. Nie bolałoby mnie to, gdybym nie zdejmowała butów. Czułam jak pulsuje mi mały palec u nogi z bólu.
W pewnej chwili, zauważyłam jak śpiący Yoongi delikatnie przeciera swoje oczy.
-Yuwon?- zapytał cichutko.- Co Ty tutaj robisz?
-Dowiedziałam się o twojej operacji. Namjoon mi powiedział i... postanowiłam Cię odwiedzić.
-Aha...
Na jego twarzy ani na chwilkę nie pojawił się uśmiech. Najwidoczniej nie chciał mnie widzieć...przynajmniej tak mi się wydawało.
-Jak się czujesz?- zapytałam po chwili.
Chłopak delikatnie się podniusł i uśmiechnął do mnie. Jednak bardzo się myliłam.
-Byłoby gorzej, gdybyś nie przyszła.
Lekko się zaśmiełam i złapałam go za jego dużą dłoń.
-Przytuliłabym Cię, ale wczoraj wycinali Ci pewnie to i owo, więc odłożymy to na kiedy indziej.
-Niech Ci będzie...- powiedział, po czym uparcie się do mnie przybliżył i pocałował moje usta.
Tak dawno ich nie czułam, że aż zapomniałam ich smaku. Pogłębiłam go, a drugą ręką dotknęłam jego twarzy. W pewnej chwili, Yoongi przerwał pocałunek, oblizał usta i popatrzył mi niewinnie w oczy.
-...,ale nie odpuszczę Ci z pocałunkami. Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem. Przeklęte 4 miesiące bez całowania tych ust i dotykania twojego ciała. Mało brakowało, a bym zwariował.
-Za to ja, jak jakaś głupia, odliczałam tygodnie, dni, godziny, minuty i sekundy do twojego powrotu do domu.
Chłopak pocałował mnie namiętnie w czoło.
-To znaczy, że oboje jesteśmy jacyś nienormalni...A tak poza tym... Wszystkiego Najlepszego Kochanie z okazji 24 urodzin.
Popatrzyłam na niego z niepewnością.
-Serio?
-Ale co?- zapytałam.
-Serio zapomniałaś o własnych urodzinach?- zapytał z uśmieszkiem na ustach.
Zrobiłam wielkie oczy i popatrzyłam na dzisiejszą datę na telefonie. 27 czerwca.
-Faktycznie! Jaka ja jestem głupia. Najwidoczniej za bardzo przejęłam się tym, że paręnaście godzin temu Cię operowali.
-Niepotrzebnie...Chciałbym Ciebie poprosić o to, żebyś wyciągnęła z mojej walizki pewną rzecz.
Zrobiłam to o co poprosił. Chciał, żebym wyjęła jakieś kartonowe pudełko. Podałam je mu, ale z tego względu, że nie za bardzo mógł cokolwiek robić i się opciążać, powiedział, żebym to ja je otworzyła. W środku, znajdowało się średniej wielkości, piękne opakowanie. W środku znajdował się przepiękny, srebrny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca, na którym były wygrawerowane nasze imiona.
-Wszstkiego Najlepszego Skarbie.- powiedział szczęściwy. - Jesteś dla mnie bardzo wyjątkowa i chciałem, żeby prezent dla Ciebie był równie wyjątkowy.
Jednakże kiedy popatrzył mi w oczy, pewnie pomyślał, że mi się nie spodobał, bo jego mina momentalnie się zmieniła.
-Nie podoba Ci się?- zapytał niepewnie.
Przetarłam łzy, które poleciały mi z oczu. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że zaczęłam płakać.
-Jest przepiękny...Yoongi, ja...Ja nie wiem co powiedzieć...
Prezent Yoongiego, był dla mnie wart więcej, niż te wszystkie bardzo drogie prezenty od Bao razem wzięte. Ten był pełen miłości i uczucia. Yoongiemu zależało, by mi się spodobał. Chciał, żeby ten naszyjnik nigdy nie był zdejmowany z mojej szyi
-...Dziękuję Kochanie...Bardzo Ci dziękuję... To jest...Najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam.
Oczywiście musiałam się popłakać! Szybko założyłam naszyjnik na szyję i popatrzyłam na grawerowany napis z góry.
-Nigdy go nie zdejmę.
Yoongi uśmiechnął się pod nosem i delikatnie złapał moją dłoń.
-Cieszę się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro