1
Cześć, pomysł na książkę powstał dosyć dawno (we wrześniu 2020roku) i bardzo długo zajęło mi napisanie paru rozdziałów. Rozdziały będę pojawiały się rzadko.
Uwaga!!!!
Książka zawiera treści dla dorosłych. Będą się w niej pojawiały wulgaryzmy, sceny przemocy i seksualne. A także sytuacje związane z alkoholem.
Byłam tylko zwyczajną, bogatą nastolatką, której życie nie różniło się niczym od życia reszty paczki. No dobra, nie było to do końca zgodne z prawdą. Gdy moi rówieśnicy lubili alkohol i dobrą zabawę, ja nigdy tego nawet nie zasmakowałam. Codziennie chodziliśmy do szkoły prywatnej, po lekcjach spotykaliśmy się, wyjeżdżaliśmy na plażę i mimo że wszyscy w około pili piwo, ja nawet go nie tykałam. Większość rodziców była nieświadoma tego, jaki syf w głowach mają ich dzieci. Oczekiwali ideałów. Większość tworzyła po prostu pozory, ale nie ja. Ja starałam się, jak mogłam sprostać oczekiwaniom. Nie interesowali się życiem prywatnym swoich dzieci, no chyba, że miało to przynieść im wstydu. Większość nastolatków chciała zakochiwać się w chłopakach, imprezować na plaży przy ognisku, które ogrzewałoby ich mokre od lodowatej wody ciało, ale nie ja. Ja byłam inna.
Tylko rodzice Alexa byli wyrozumiali. Wszyscy mogli z nimi rozmawiać o wszystkim i o niczym. Opowiadać o imprezie, na której wypili dużo alkoholu. Mogli zachowywać się przy nich swobodnie, a oni nie mieli nic przeciwko temu.
Nasza paczka mogła wydawać się wyjątkową, ale była taka sama jak wszystkie inne. Każdy z nas czymś się wyróżniał. Przykładem tego był Noah Weaver, który był najbardziej szaloną osobą nie tylko z naszej paczki, ale ze wszystkich poznanych mi osób. Lubił zaskakiwać innych, wymyślając coraz to głupsze pomysły. Czasem wydawało nam się, że jest chory psychicznie. Podczas wypadów na plażę wrzucał nas do zimnej wody. Raz zdarzyło się, że zeskoczył z balkonu na pierwszym piętrze prosto do basenu. Był dosyć wysoki i charakteryzowała go głowa pokryta ciemnymi lokami, które zawsze opadały mu na czoło. Jego brązowe oczy wyglądały słodko. Po jego wyglądzie można by stwierdzić, że jest cichy i spokojny, ale nie był ani trochę, taki na jakiego wyglądał.
Olivia Walker była dziewczyną, która uwielbiała rysować, jej szkice zabierały dech w piersiach. Uwielbiała swoją pasję tak bardzo, że mogłaby rysować całymi dniami, ale rodzice jej na to nie pozwalali. Według nich powinna pójść w ich ślady, zostać prawniczką i założyć swoją kancelarię. Nie zauważali tego, że ani trochę się nie nadaje, by zostać tym, kim sobie umyślili. Nie lubiła pracy z ludźmi, nauki, a przede wszystkim nienawidziła zasad. Uwielbiała je łamać. Też była postrzelona, ale nie tak bardzo, jak Noah. Razem kradli alkohol, nie dlatego, że nie mieli pieniędzy, ale dla adrenaliny, która nakręcała ich. Olivia była blondynką z szarymi oczami, w które można było się wpatrywać całymi dniami. Były piękne i miały w sobie to coś, co sprawiało, że nie można było się od nich oderwać.
Sophia Shoemarker zawsze wychodziła jako pierwsza z propozycją spotkania, wyjścia do klubu, czy po prostu siedzenia u Alexa i oglądaniu filmów. Była rozważna, nie znosiła robić tego, co mówią jej inni. Gdy mówiłeś jej, że ma się uczyć, ona imprezowała, a gdy mówiłeś, żeby ucichła, mówiła jeszcze więcej i głośniej, natomiast gdy mówiłeś aby założyła krótkie spodenki, zakładała spódniczkę. Była imprezowiczką, często na imprezach oddzielała się od reszty i kręciła z chłopakami, lubiła ich uwodzić, a w tym czasie Olivia świetnie bawiła dwoma chłopakami z naszej paczki. Sophia miała brązowe i lśniące, kręcone włosy, jej oczy były niebieskie.
— Chcesz piwo? — zapytał Alex, który górował nade mną. Pokręciłam przecząco głową, na co on usiadł na jednym z większych koców na plaży i posłał mi swój czarujący uśmiech.
— Wiesz, że nie pije — odpowiedziałam — Gdyby rodzice się dowiedzieli...
— Tutaj ich przecież nie ma — posłał zachęcający uśmiech, ale ja odmówiłam.
Alex był najnormalniejszym z naszej paczki nastolatkiem. Nie miał głupich, a zarazem strasznych pomysłów. Lubił dziewczyny i alkohol najbardziej z nas. Uwielbiał tańczyć, ocierając się o ciało płci przeciwnej. Kochał uprawiać seks, a dziewczyny do niego lgnęły i same się prosiły o przynajmniej chwilę jego uwagi. Uważał, że skoro same wskakują mu do łóżka, to dlaczego by nie spróbować. A teraz ten blondyn o ciemnych tęczówkach bawił się jak dziecko, podczas gdy dziewczyny obserwowały go, siedząc na kocu w pobliżu i zazdroszcząc miejsca w paczce, do której należy Alex Page. Wariowały na jego punkcie do tego stopnia, że czasem chodziły za nim wszędzie, nawet do toalety. Dosiadywały się do naszego stolika. Chłopak nie mógł się od nich odgonić. Leciały do niego jak ćmy do światła. Czasem miał tego dosyć, ale przecież nie odmówi, gdy ma okazję na kolejną jednorazową przygodę.
— Są jak dzieci. — powiedział, obserwując resztę naszej paczki, która siedziała w kółku i grała w butelkę z paroma osobami nie z naszej paczki.
Thomas siedział między dwiema moimi przyjaciółkami. Chodził z nami do szkoły. Był nawet przystojny, ale muszę przyznać, że nie w moim typie. Jego blond, przydługie włosy opadały na czoło, a zielone oczy wpatrywały się w Sophie, która najwyraźniej była z tego zadowolona.
— Ty też jesteś jak dziecko — zaczęłam się śmiać. Chłopak posłał mi obrażoną minę i pokazał język.
— Kiedy przestaniesz być taką zołzą? — zaczął się ze mną droczyć.
— Nie działają na mnie twoje obelgi Alex, są dziecinne, zbyt dziecinne jak na mój poziom, a ja nie zamierzam zniżać się do twojego.
Właśnie tak często wyglądały nasze rozmowy, na przezywaniu się i obrażaniu. Żadne z nas nie gniewało się o to, lubiliśmy tak się ze sobą przekomarzać.
Na plaży było mnóstwo ludzi, wielu z nich nawet nie kojarzyłam z widzenia. Byli ubrani w krótkie spodenki i koszulki. Bo w końcu było lato, a ono w Hampton było naprawdę ciepłe. Przechodzili w grupkach, żywo rozmawiając i się śmiejąc. Spojrzałam na niebo, na którym wyraźnie było widać gwiazdy. Świeciły na niebie jasno, bardzo lubiłam je podziwiać, ale nie tak bardzo, jak droczyć się z Alexem.
— To, co Baker, może zagramy w butelkę? — zaproponował, co nie podobało mi się.
— Wiesz, ja chyba wolałabym się zbierać, wiesz, że nie lubię imprez, a jak rodzice się dowiedzą...
— Rodziców tu nie ma — przerwał mi ostro — i chodź się zabawić, bo aż serce mi się kraje na myśl o tym, że przemija cię najlepsza zabawa. — Zresztą, i tak jesteś uzależniona od nas, sama nie wrócisz do domu.
— Dobra, ale nie dłużej niż jeszcze godzinę.
Chłopak przewrócił oczami i pociągnął mnie w stronę naszych znajomych.
Szczerze mówiąc, to była to moja druga impreza w całym moim życiu. I nie żałowałam ani trochę, że wcześniej na nie nie przychodziłam. Nie widziałam nic fajnego w piciu piwa, które zapachem nie zachęcało mnie do spróbowania. Było tu dosyć głośno, za czym też nie przepadałam. Wolałam siedzieć w ograniczonym gronie przyjaciół. Przyszłam tutaj jedynie za namową przyjaciół, którzy twierdzili, że muszę w końcu zobaczyć, co to jest prawdziwa zabawa. I jak na razie jak jej nie było, tak jej nie ma.
Przysiadłam się do przyjaciół. Wzrok Thomasa skierował się w moją stronę. Był zdziwiony. Patrzył na mnie niedowierzając.
— Od kiedy Holly Baker chodzi na imprezy? — zapytał, marszcząc brwi i sięgając po butelkę piwa. — Chcesz?
Pokręciłam głową.
— Przyszłam za namową przyjaciół, miało być fajnie, ale jak na razie jedynie mi się nudzi.
Chłopak zaczął się śmiać.
— Grałaś kiedyś w butelkę? — zapytał.
— Tak, w podstawówce, to bardzo dziecinna gra.
— Dziecinna? Zaczynajmy już, chyba wszyscy znają zasady.
Rozmowę przerwała nam jakaś brunetka, która patrząc maślanymi oczami na Alexa zapytała, czy może z nami zagrać. Chłopak od razu się uśmiechnął na myśl o szansie na upojną noc. Dziewczyna była dosyć niska, miała niebieskie oczy i brązowe włosy. Jej ciało pokrywały krótkie szorty i koszulka na ramiączkach, która lekko odkrywała jej dekolt. Niechętnie się zgłosiliśmy i zaczęliśmy grę.
Pierwszy kręcił Alex. Wypadło na Sophie. Na twarz chłopaka wkradł się uśmiech, który nie zwiastował nic dobrego.
— To co, prawda czy wyzwanie? — zaklaskał w ręce z entuzjazmem.
— Eh, prawda. Wolę nie wiedzieć co się roi w tej twojej główce — powiedziała, na co Alex posmutniał. Najwidoczniej miał już wymyślone jakieś zadanie dla Sophii.
— Czy byłaś kiedyś w trójkącie? — zapytał a moje oczy się powiększyły. Myślałam, że pytania będą inne, a nie takie...
— Nie — odpowiedziała otwarcie brązowo włosa.
— Jak to nie? A Michael i jak mu tam było? - zastanowił się przez chwilę — No tak Duke!
— Nie spałam z żadnym z nich — syknęła najwyraźniej wkurzona.
Gdy nadeszła kolej na kręcenie Thomasa butelka padła na mnie. Oczy chłopaka wbiły się we mnie, gdy czekał, aż zdecyduje się na prawdę lub wyzwanie.
— Przecież oczywiste, że prawda — zaśmiała się Olivia.
Nie chciałam dać im satysfakcji więc postanowiłam podjąć się ryzyka.
— Wyzwanie — uśmiechnęłam się do chłopaka, co odwzajemnił.
Chwilę się zastanawiał nad jakimś wyzwaniem dla mnie. W jego oczach pojawił się niespodziewany błysk, a usta wykrzywiły się w ogromnym uśmiechu.
— Pocałuj Sophię — powiedział z ogromnym entuzjazmem i patrzył na mnie wyczekująco.
— Co?
— Pocałuj Sophię.
— Nigdy się nie całowałam — chłopak zaśmiał się i wzruszył ramionami. Na co westchnęłam i podeszłam do Sophii.
Nie wiedząc jak się za to zabrać zamyślona wpatrywałam się w przyjaciółkę. Zastanawiałam się mam ją pocałować. Czy powinno to wyglądać tak jak na filmach romantycznych? Obawiałam się, że gdy zacznę ją całować z języczkiem poślinię się, a to byłoby ohydne. W końcu zbliżyłam powoli swoje usta do ust przyjaciółki. Czułam spojrzenia wszystkich na sobie, kiedy dałam jej małego delikatnego buziaka w usta, który nie trwał nawet dwóch sekund. Jej usta były miękkie. Na moich pozostał ślad jej czerwonej szminki. Nie było to takie złe.
Zakręciłam butelką i padło na Olivie, która wybrała wyzwanie. Kazałam jej pocałować kogoś z kółka w policzek. Co zrobiła bez żadnego wahania. Wszyscy kręcili butelką, aż w końcu Noah wylosował Thomasa, który wybrał oczywiście wyzwanie. Na chwilę zapadła cisza. Byłam podekscytowana tym, co Noah każe zrobić Thomasowi.
— Pocałuj — przerwał na chwilę. Patrzył na wszystkich po kolei, aż jego wzrok zatrzymał się na mnie — Holly.
Usta Noah wykrzywiły się w ogromnym uśmiechu, a moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i strachu. Że niby Thomas ma pocałować mnie. Dlaczego wybrał mnie?
— Dlaczego akurat ja?! — oburzyłam się, Noah zaśmiał się głośno — Przecież ja nigdy się nie całowałam z chłopakiem!
— No właśnie Holly, kiedyś musi nadejść ten czas, abyś w końcu wiedziała jak to się robi, musisz kiedyś zaznać tej przyjemności.
— Te wasze wyzwanie są głupie. Zgadzając się na grę z wami, nie wiedziałam, że będziecie wymyślać takie głupie wyzwania. To jest naprawdę idiotyczne.
— Daj spokój, to tyłka gra. — Stwierdził Noah — I tylko jeden, nic nieznaczący pocałunek.
— Tylko pocałunek?!
Krzyczałam wkurzona. Dla nich to nic nie znaczyło, dla mnie wiele. Jak można całować kogoś, tak po prostu. Szczerze mówiąc to nie rozumiałam do końca, po co ludzie się całują, jaki to miało cel? Czy w tym było coś pociągającego? Nie. Mimo to, na samą myśl dotykania kogoś robiło mi się słabo. Nie chciałam czuć jego dłoni na sobie, jego zapachu ani oddechu. W końcu się jednak zgodziłam na co Noah puścił do mnie oczko. Byłam na niego zła. I to bardzo. Najgorsze było to, że miałam za chwilę całować się z kimś, kogo nie darzę żadnym uczuciem! Gdybym miała to robić to zrobiłabym to tylko z kimś, kogo bym naprawdę kochała. Natomiast Thomas jest nic nieznaczącym dla mnie chłopakiem.
— No chodź mała, zaraz pokaże ci, jak to się robi.
— Mała? To brzmi okropnie.
Thomas przysunął się do mnie, na co ja się cofnęłam.
— Przecież nie zrobię ci krzywdy. Żeby cię pocałować, muszę trochę się zbliżyć.
Chłopak zaśmiał się. Wzięłam wdech i przysunęłam się do niego z powrotem. Zanim się obejrzałam, jego usta przywarły do moich. Czułam, jak inni patrzą na mnie intensywnie. Wywierali we mnie dziurę. Chłopak lekko złapał mnie w talii, po czym przejechał na dół pleców i lekko przysunął do siebie. Byliśmy tak blisko, że nasze klatki stykały się ze sobą. Tak jak przypuszczałam, czułam jego oddech. Nie było to dla mnie zbyt przyjemne ani komfortowe. Drugą rękę położył z tyłu mojej głowy. Byłam zszokowana i nie wiedziałam co zrobić, więc po prostu siedziałam w bezruchu. Jego usta delikatnie muskały moje wargi, gdy ja swoimi nawet nie poruszałam, bo bałam się, że zrobię coś nie tak. W końcu odsunął się, a mi aż ulżyło. Poczułam gorąco na moich policzkach i spuściłam głowę w dół ze wstydu, jaki mnie ogarnął.
— I jak, podobało się Holly?
— Dalej nie wiem co w tym ekscytującego — powiedziałam, na co wszyscy się tylko zaśmiali.
— Kiedyś zrozumiesz — poklepał mnie po plecach Alex — musisz po prostu, znaleźć tego kogoś, w kim się zakochasz. Wtedy odczujesz to zupełnie inaczej.
— Ciekawe, kiedy nadejdzie ten moment.
— Wiecie mam pomysł, może trochę jej w tym pomóżmy? — zaproponował Noah. Nie. To nie był dobry pomysł.
— Nie mam zamiaru się w nikim zakochiwać — odparłam twardo, zostając przy swoim. Nie miałam zamiaru zmieniać zdania.
— Serce nie sługa kochanie.
— Wiesz Holly — zaczął Alex — Mam dla ciebie wyzwanie.
— Ta niby jakie?
— Znalezienie sobie chłopaka, chcemy dla ciebie dobrze.
— Wiesz, nie mam zamiaru bawić się w takie głupoty.
— Od kiedy miłość jest głupotą?
Nie odpowiedziałam na to pytanie.
Alex zrobił rozczarowaną minę, wiedział, że się ugnę, tak samo, jak ja wiedziałam, że on nie odpuści. Teraz nawet zaczęłam myśleć, jakby to było mieć chłopaka. Jakie to jest uczucie zakochać się w kimś? Nie wiedziałam na ten temat kompletnie nic. Byłam zielona w sprawach uczuciowych. Nigdy nawet nie myślałam o chłopakach w ten sposób. Nigdy nie wyobrażałam sobie nikogo jako kogoś więcej niż przyjaciela. Nie widziałam w tym potrzeby. Mimo to, na samą myśl o tym, mój żołądek zaciskał się w pętle. Bałam się. Wszyscy koledzy traktowali mnie jako zwykłą znajomą, z którą mogą od czasu do czasu pogadać. I ja tak samo traktowałam ich. Nie miałam po co tego zmieniać.
Teraz nadeszła kolej na Thomasa, który zakręcił butelką, padło na Alexa.
Nie do końca rozumiałam co fajnego było w wymyślaniu takich zadań, jak by pocałować kogoś z grupy albo zadzwonić do kogoś z listy ostatnich kontaktów i powiedzieć mu, że go kochasz. Bo takie zadania dawali sobie. Nie kręciło mnie to ani trochę. Zadaniem Alexa było przeliczać się z dziewczyną, która podeszła i zapytała, czy może z nami pograć. Brunetka zarumieniła się i chętnie oddała w jego ramiona. Była wręcz zadowolona. Dla mnie jednak było to najzwyczajniej w świecie obrzydliwe. Patrzeć na kogoś jak się całuje. Alex złapał ją za pośladki i przyciągnął bliżej. To nie przypominało tego co robiliśmy z Thomasem. Thomas starał się być delikatny i nie robił żadnych gwałtownych ruchów, natomiast Alex ciągle dotykał swoją koleżankę po piersiach.
— Dość tego — Powiedziała Olivia — Nie mamy ochoty, patrzeć na to jak tutaj uprawiacie seks. Chcecie? To idźcie z dala od nas.
I tak właśnie, godzinka przedłużyła się w dwie godziny, bo po tym jak skończyliśmy grę Alex ze swoją nową"przygodą" zniknęli. Mogliśmy się tylko domyślać gdzie poszli. Jednak ja wolałam nie wnikać w szczegóły tego, gdzie byli i co robili.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro