Przedwiośnie
Liście szare,
Teraz to ja Was deptam.
Nikt pod nogi nie patrzy,
Każdy w gwiazdy,
Każdy w księżyc,
Każdy w błękit...
Chrupiecie mi pod nogami,
Przemijają stare dni.
Deszcz już nie jest łzami,
A soczystym sokiem nieba.
Twarzy za Wami,
Loki złociste,
Już teraz nie schowam.
Chcę aby moje niebo piegowate,
Więcej słonecznych gwiazd dostało.
Więc szalejcie mi na wietrze,
A ja w Was wplotę
Stokrotki i maki.
Kawo czarna,
Nie mam czasu na twą gorzkość,
Na gorąco,
Co mi duszę paliło.
Nektar z nieba będę chłeptać,
Moją kwaśną słodycz.
Do nieba się będę śmiać,
Nie ma co beztroskiej chwili
Opłakiwać.
Róże piękne,
Róże krwawe,
Przepraszam, ale Was odbarwię.
Jak obłoczki będziecie,
Radośnie połyskiwać w pomarańczy płomieniu.
A ja się do Was będę uśmiechać,
Jak do przemiłych kochanków.
Nie zatracę się już w śmierci tańcu,
A w tym radosnym deszczu będę skakać.
Tak, nazwijcie mnie wariatką!
Nie zamierzam nikogo oszukiwać!
I złotem sobie twarz obsypię,
Pomaluję się zielenią i błękitem,
Oprószę różem policzki.
Jak łąka będę kolorowa,
Co z zimy się wybudziła.
Bo nie tylko za oknem mi ptaki śpiewają,
Ale i w duszy mi coś gra...
Jakaś świeża melodia...
*
Obudziłam się dzisiaj i pomimo, że się nie wyspałam, było mi jakoś lekko. Potem poszłam do szkoły. Albo raczej wyszłam, bo tak się zdarzyło, że tam nie dotarłam. Nie bierzcie ze mnie przykładu, tak nie można. Ale ja z jakiegoś powodu musiałam. Za to dotarłam nad jeziorko. Siedziałam nad nim jakieś trzy godziny. Słuchałam muzyki, czytałam, rysowałam i myślałam. A potem napisałam ten wiersz. I było mi jeszcze lepiej. Więc wróciłam do domu, pomalowałam paznokcie na niebiesko, upiekłam ciasto (trochę się spaliło, ale wyszło dobre), posprzątałam w pokoju i wzięłam psa na spacer do lasu. I czuję się świetnie i to w takim stopniu, że słucham muzyki bez słuchawek (oczywiście, tata krzyczy zza ściany, żebym ściszyła te jęki, ale nie ma nawet takiej opcji).
A teraz nie czuję palców. Marzec jest bardzo zdradliwy, a ja musze kupić rękawiczki.
Trochę się rozpisałam za co przepraszam, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Plus, może komuś to pomoże, może kogoś zainspiruję.
A! Możecie ocenić wiersz. (Tak się rozpisałam o dzisiejszym dniu, że zapomniałam o wierszu. Bywa i tak hah)
Widzimy się jutro!
A kto jeszcze nie był na dworze, niech idzie na spacer. Najlepiej najszybciej jak to tylko możliwe!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro