Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28.

Szum morza obudził mnie z głębokiego snu o moim kochanym księciu z bajki. Rozchyliłam powieki i obróciłam głowę na bok gdzie go ujrzałam. Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił, a już po chwili mocno mnie pocałował. Ja naprawdę mogę mieć takie pobudki codziennie.

- Dzień dobry kochanie. - mruknęłam zaspanym głosem, przecierając oczy.

- Dzień dobry. - jego niski głos z chrypką rozniósł się echem po pokoju. - Jak się czujesz? - musnął nosem moją odsłoniętą szyję, a ciarki rozeszły się po moim ciele pod wpływem tego dotyku. Czułam w żołądku stado motyli i czułam się cholernie dobrze, byłam szczęśliwa.

- Bardzo dobrze. - posłałam mu szeroki uśmiech i rozejrzałam się po pokoju. Coś konkretnego zwróciło moją uwagę. - Gdzie dziewczyny?

- Poprosiłem chłopaków żeby zabrali je do siebie. - mruknął poruszając brwiami, a ja zmarszczyłam brwi.

- Zaplanowałeś to. - powiedziałam z udawaną urazą i zrobiłam minę obrażonego szczeniaczka.
Jai wzruszył ramionami, a bezczelny uśmieszek wkradł się na jego cudowne usta. - Ty draniu, a myślałam, że to będzie taka nagła romantyczna chwila. - uderzyłam go poduszką, a po chwili wybuchłam głośnym śmiechem.

- Czy ty rozpoczynasz wojnę? - wyraz jego twarz był poważny, ale w oczach widziałam iskierki rozbawienia. Wstał z łóżka, a ja dopiero zauważyłam, że ma na sobie spodnie od dresu. Zerknęłam na siebie i zdziwiona dostrzegłam na sobie jego czarną koszulkę.

- A jeśli tak to co? - nachyliłam się w jego kierunku niczym kot i przegryzłam wargę. Chłopak oderwał uwagę od moich ust dopiero po jakiś kilku minutach i pokręcił głową.

- Vess uważaj na to co robisz. - jego oczy spoczęły na moich piersiach, później na ustach i dopiero na koniec na moich oczach.Przegryzł swoją dolną wargę, a mi na ten widok zrobiło się gorąco.

- To była groźba panie Brooks?

- Panie Brooks. - chłopak potarł brodę wpatrując się w sufit, ale już po chwili znów obserwował mnie. - W twoich ustach to brzmi tak seksownie. - oblizał wargę, a ja zachichotałam.

- Jai ktoś jest za oknem. - przestraszona wskazałam palcem za chłopaka, a ten gwałtownie się obrócił.

- Gdzie? - warknął zdenerwowany, a ja szybko sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam nią prosto w tył jego głowy.

- Właśnie tu. - wybuchłam śmiechem, a Jai odwrócił się do mnie z morderczą miną. Sięgnął poduszkę z ziemi i bardzo wolno zaczął się do mnie zbliżać.

- Jai ja przepraszam nie chciałam. - przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam odsuwać się do tyłu, niestety nie uciekłam zbyt daleko gdyż wpadałam na ścianę. Brooks stał już nade mną, a ja wiedziałam co zamierza zrobić. - Nie! - pisnęłam zbyt późno, bo już po chwili poczułam jak zaczyna mnie łaskotać.

- Przepraszam! - zaśmiałam się i zaczęłam wierzgać. - Stop proszę!

- Poproś ładnie.

- Proszę zlituj się! - przestał, a ja odetchnęłam z ulgą. - Dziękuję. - sapnęłam i rozłożyłam się na łóżku.

- Jeszcze raz to przeprosiny i błagania nic nie dadzą.

~*~

Wzięłam łyka mojego ulubionego starbucks shamrock shake'a i spojrzałam na dziewczyny.

- Nie patrzcie się już tak na mnie. - przewróciłam oczami i starałam się zakryć zaróżowione policzki kosmykami blond włosów.

- No, ale opowiadaj jak było? - krzyknęła podekscytowana Mona, a ja jeszcze bardziej schowałam twarz we włosach.

- Krótko mówiąc było zajebiście, proszę nie pytajcie o nic więcej na ten temat. - jęknęłam zdesperowana, a moje towarzyszki zachichotały.

- No co? Po prostu chcemy wiedzieć. - Sue wzruszyła ramionami i wymieniła się figlarnym uśmiechem z Monicą. Dziewczyny ja tu jeszcze jestem, halo.

- Dlaczego ja wam w ogóle coś wspominałam. - uderzyłam się z otwartej dłoni w twarz i głośno westchnęłam.

- Bo nas kochasz. - na twarz blondynki wkradł się złośliwy uśmieszek, a ja dostrzegłam setny szczegół, który łączy ją z Beau.

- Odbiegając od tego tematu. - spojrzałam na dziewczyny spod przymrużonych powiek po czym kontynuowałam. - Co wy na to żeby teraz przejść się do wesołego miasteczka niedaleko plaży? Chłopaki i tak są zajęci, a my mamy wolny cały wieczór. - poruszyłam brwiami i czekałam na twierdzące odpowiedzi, nie przyjmuję odmowy. Dawno nie byłam w takim miejscu a brakuje mi takiej zabawy.

- Czemu by nie. - Carter i Rain wstały od stolika, a ja zaraz za nimi. Zostawiłam banknoty na stoliku i w trójkę opuściłyśmy lokal i skierowałyśmy się w wybrane miejsce.

- Muszę wam coś wyznać. - odezwała się Mona smutnym głosem ze spuszczoną głową, a ja się zaniepokoiłam.

- Co jest? - położyłam rękę na ramieniu przyjaciółki i wyczekująco na nią spojrzałam.

- Beau on - przerwała z długim westchnięciem, a mój niepokój wszedł na kolejny poziom zagrożenia. Cisza, która zawitała u nas była napięta, a ja szłam jak na szpilkach. Co jeśli on jej powiedział, że jej nie kocha? O nie, rozliczę się z tym chujem, tylko wrócę do naszych domków. Pożałuje dupek. Facet powinien zapamiętać, że ma nie bać się swojej dziewczyny, ale jej przyjaciółek. - Beau podczas seksu nie ściąga skarpetek. - Monica podniosła na mnie rozbawiony wzrok, a ja teraz wyglądałam jak czerwony burak.

- Ty idiotko! Ja myślałam już o najgorszym i planowałam jego śmierć, a ty mi tu z takim tekstem wyjeżdżasz. - burknęłam zażenowana, a blondynka zanosiła się niepohamowanym śmiechem.

- Gdybyś widziała tylko swoją minę. - złapała się za brzuch ze łzami w oczach. - Uwierz warto było to zrobić. - moja kuzynka przybiła piątkę niebieskookiej, a ja spojrzałam na nie z szokiem.

- No nie, wy to zaplanowałyście. - powiedziałam oskarżycielskim tonem i z założonymi na piersiach rękoma wyszłam do przodu. Poudaję obrażoną aż do wesołego miasteczka.

- Ej Caroline czekaj, nie bądź zła! - chichoty zza moich pleców nadal się roznosiły, a w tym momencie mój telefon za wibrował. Odblokowałam ekran i dostrzegłam wiadomość od nieznanego numeru. Zmarszczyłam brwi i nacisnęłam "odczytaj"


Spotkajmy się przy moście, teraz.

                                             Erik.


Przystanęłam i odwróciłam się do dziewczyn nadal patrząc w wyświetlacz.

- Laski moje palny się zmieniają, dojdę do was później. Erik napisał mi, że chce się spotkać teraz przy moście. - wzruszyłam ramionami, pewnie o jakąś błahostkę chodzi, dawno go nie widziałam.

- On tutaj? Co Webb robi w San Francisco? - Sue spojrzała na mnie zdezorientowana, a ja jedynie pokręciłam głową. Na pewno się dowiem gdy go spotkam.

-Do później, postaram się szybko to załatwić. - cmoknęłam dziewczyny w policzek i ruszyłam do miejsca spotkania.

~*~

Na miejscu byłam jakieś dwadzieścia minut później, bo na szczęście most znajdował się blisko naszych domków i było mi po drodze również na wesołe miasteczko. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam na dużej skale siedzącego blondyna. Kiedy chłopak usłyszał moje kroki odwrócił się w moim kierunku i posłał ciepły uśmiech.

- Cześć. - również się uśmiechnęłam, a zielonooki podszedł do mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam perfumami, zawsze je kochałam.

- Witaj. - wyszczerzył się, gdy odsunęliśmy się od siebie, a ja dopiero zobaczyłam przez jego obcisły podkoszulek jakie ma mięśnie. Przez te kilka miesięcy nie zmienił się bardzo mocno, może włosy ma odrobinę dłuższe, ale tak to nic.

- Dlaczego chciałeś się spotkać? - palnęłam bez zastanowienie i się zaczerwieniłam gdy usłyszałam jak to zabrzmiało. - Znaczy teraz tak od razu, mogłeś uprzedzić, że jesteś to ugadalibyśmy się.

- Jestem tylko dzisiaj, przyjechałam specjalnie do ciebie, bo muszę ci w końcu coś wyjawić. Nie mogę ciągle żyć w tych kłamstwach. - Erik spuścił głowę nisko, a ja stałam blada jak ściana i przyglądałam się mu. To nie brzmiało jak kawał, który zrobiła mi kilkanaście minut temu Mona.

- Erik co jest? - ledwo co mogłam poruszać ustami, a co dopiero wydusić jakikolwiek odgłos. Cholernie się stresuję, co on mi powie? Dlaczego mówi, że ciągle żyje w kłamstwie? Jaki to ma związek ze mną?

- Caroline zacznę od początku, bo uwierz bardzo ciężko jest mi to wszystko wyjaśnić. Miałem zamiar zrobić to wcześniej, przygotowywałem się do tej rozmowy, ale Jai zabrał mi cię. - zacisnął pięść, a jego koniuszki aż pobledły. Przestraszona odsunęłam się kilka kroków, a strach rósł we mnie z każdą sekundą.

- Pamiętasz swoje dzieciństwo w wieku sześciu lat?

- Erik to było bardzo dawno, nie mam takiej dobrej pamięci.

- Jakieś zdjęcia cokolwiek, fotografia od razu po urodzeniu? - zmarszczyłam brwi skoncentrowana gdyż chłopak miał rację. Rodzinne zdjęcia zaczynają się dopiero od kiedy skończyłam siedem lat, a ani jednego gdy stawiałam pierwsze kroki i poznawałam świat.

- Nic nie pamiętam i zdjęć też nie mam.

- No widzisz, nie zastanawiało cię to kiedyś? - kilka razy tak, pamiętam jak miałam do szkoły przynieś fotografię z chrztu, ale jako jedyna jej nie zaniosłam gdyż jej nie posiadałam. Zielonooki mój brak jakiejkolwiek reakcji uznał za odpowiedź i kontynuował. - Caroline prawda jest taka, że byłaś adoptowana. - te słowa zabrzmiały jak wyrok, odcięłam się od rzeczywistości. "Jesteś adoptowana." Adoptowana, adoptowana, okłamywana, adoptowana. Te słowa krążyły niczym huragan w mojej głowie. Dopiero teraz dostrzegłam te wszystkie różnice na które kiedyś nie zwracałam uwagi. Moi "rodzice" mieli długie, proste i ciemniejsze włosy. Ja mam kręcone i jestem blondynką o brązowych oczach, kiedy ich były koloru szarego. Nigdy nie widziałam aktu urodzenia, żadnego zdjęcia z pierwszych urodzin, kompletnie oszukiwana przez osoby, którym ufałam i kochałam. Wychowywały mnie tak naprawdę obce osoby, nie łączyło nas nic. Dlatego mama ani tata nie mogli być dawcami krwi dla mnie gdy poważnie się skaleczyłam i potrzebna była mi życiodajna ciecz, oni mieli inną. Całe życie w kłamstwie. Nawet nie wiem kiedy upadłam na kolana i zaczęłam płakać, a obok mnie znalazł się Erik, otulając mnie opiekuńczo ramieniem. Susan nie jest moją kuzynką, ale nadal kocham ją strasznie mocno. Kiedy minimalnie się uspokoiłam spojrzałam opuchniętymi i przekrwawionymi oczami na blondyna.

- S-skąd to wiesz? - wydukałam cicho.

- Ponieważ Caroline ja jestem twoim bratem.


przepraszam za opóźnienia kochani, ale nie miałam czasu na pisanie rozdziału

nie spodziewaliście się tego co? XD

postanowiłam napisać jakąś dramę, bo jestem w nich dobra, koniec szczęśliwych dni hahaha

mam nadzieję, że się podoba i docenicie moją pracę x

#BrutalLifeFF

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro