siedem
POWIEDZIAŁAM, BY ZAPOMNIAŁ o planie. w takim razie jak mam znaleźć karolinę?
dni mijały, a potem zamieniały się w tygodnie i miesiące.
minął miesiąc, a ja nadal nie wyszłam na zewnątrz.
mój rower leżał nieruszony od przyjęcia. nie oddychałam świeżym powietrzem ani nie żułam świeżej brzoskwini.
siedziałam w środku, wykonując moje obowiązki lub myśląc o uratowaniu karoliny.
nawet nie wiem, jak dostać się na plantację.
gdybym tylko trzymała buzię na kłódkę i pozwoliła gilbertowi rozpaczać z jakiegokolwiek powodu, nadal miałabym plan i mogłabym teraz szukać karoliny. mogłabym uciec.
ale teraz byłam uwięziona i nie miałam wyjścia lub prawdę mówiąc, nie miałam zamiaru wychodzić. wszystko przez to, że powiedziałam coś głupiego i odeszłam od gilberta.
więc zamierzałam to zrobić. nie powiem ani słowa.
— rosa, witaj — powiedziała pani andrews, a ja lekko się ukłoniłam.
— hej, rosa — powitała mnie prissy, na co posłałam jej wymuszony uśmiech.
to było oczywiste, że kogoś potrzebowałam.
wyjrzałam przez okno, by spojrzeć na rower i zaczęłam myśleć o przejażdżce.
dość długi na niego patrzyłam, a następnie podskoczyłam i pobiegłam do drzwi.
— piętnaście minut! — krzyknęłam, wybiegając na zewnątrz.
podbiegłam do roweru, strzepując z niego trochę liści i natychmiast na niego wskoczyłam. tęskniłam za tym uczuciem.
moje włosy przykleiły się do twarzy, gdy zaczęłam jechać.
musiałam przeprosić gilberta.
— gilbert? — wykrzyczałam w środku cichego lasu.
nic.
— gilbert, proszę. muszę przeprosić!
zatrzymałam się i oparłam rower o drzewo.
niedługo później usłyszałam trzask śniegu za mną.
— rosa, hej! — usłyszałam dziewczęcy głos, a następnie kilka kroków.
odwróciłam się, by zobaczyć, jak diana biegnie w moim kierunku.
cicho jęknęłam, gdy zobaczyłam, że to nie gilbert, ale uśmiechnęłam się i ją przytuliłam.
— tęskniłam za tobą! — uśmiechnęła się szeroko.
ledwo się znałyśmy, a ona za mną tęskniła? czy to tak jest mieć przyjaciółkę?
— ja za tobą też! — powiedziałam wolno, ale szczęśliwie. — zawsze przechodzisz do tego lasu?
— nie, zaczęłam dopiero jakieś dwa dni temu.
— och, ja zawsze tu przychodzę.. na krótką chwilę.
— och, nie martw się... prissy mi o tobie powiedziała, ale nie będę cię przez to inaczej traktować. jesteś inna i podoba mi się to w tobie. chcę się zaprzyjaźnić.
— zaprzyjaźnić się?
— zaprzyjaźnić się.
— przysięgasz, że będziemy przyjaciółkami już zawsze i na zawsze? — zapytałam podekscytowana. — tak naprawdę nigdy nie miałam przyjaciółki.
— okropnie niegodziwie jest przeklinać [1] — powiedziała i wygładziła sukienkę, spuszczając głowę.
— nie! nie chodziło mi o ten rodzaj przeklinania! są dwa rodzaje. — dogoniłam ją. — wiem, bo znam świat. moje przysięganie ani trochę nie jest niegodziwe. oznacza przyrzekanie i obiecywanie. obiecuję, że tak jest. widzisz?
powoli odwróciła się ze zmarszczonymi brwiami.
— jak to robisz? — zapytała zaciekawiona z uśmiechem przyklejonym na twarzy.
— widzisz, zazwyczaj robimy to nad płynącym strumykiem lub pod światłem księżyca... — podbiegłam do samotnego mniszka lekarskiego, a kiedy go zerwałam, ponownie podeszłam do dziewczyny. — możemy wyobrazić sobie, że jest noc, a ta ścieżka to strumyk. teraz potrzymaj to i owiń mały palec wokół mojego. a teraz powtarzaj za mną. uroczyście przysięgam być wierna mojej przyjaciółce od serca, dianie barry, dopóki słońce i księżyc nadal będą świecić.
— uroczyście przysięgam być wierna mojej przyjaciółce od serca, rosie lynn, dopóki słońce i księżyc nadal będą świecić.
obie uśmiechnęłyśmy się i zdmuchnęłyśmy liście dmuchawca, obserwując, jak opadają na ziemię.
teraz każdego dnia spotykałyśmy się w tym samym lesie, w których również wiele razy spotykałam gilberta.
pewnego dnia pojechałam do lasu i czekałam na dianę.
— witaj, pani blythe. — usłyszałam głos za mną.
— diano! dlaczego tak pomyślałaś? — odwróciłam się i zauważyłam uśmiech przyklejony na twarzy.
— gilbert blythe ciągle mówi o tobie w szkole. — lekko szturchnęła mnie w ramię.
— ciekawe dlaczego.
— jak poznałaś tego wymarzonego chłopaka?
— wierz w to lub nie, ale poznaliśmy się w tym lesie.
— więc... podoba ci się? bo z tego, co mówił w szkole, chyba ty jemu tak.
moje usta uformowały się w literkę „o".
— mówi o mnie... tak? w szkole? — spuściłam wzrok, zastanawiając się, dlaczego nadal o mnie myślał. ja nie myślę o nim. prawda?
— tak! i wszystkie dziewczyny chcą cię zobaczyć. powinnaś pewnego dnia przyjść do szkoły. wolno ci?
— tak, ale nigdy o tym nie myślałam.
ponownie spuściłam wzrok, dokładnie wiedząc, dlaczego nigdy nie chciałam tam iść. przez gilberta.
— przemyśl to. mogłabyś siedzieć ze mną i moimi przyjaciółkami, a potem mogłybyśmy zjeść razem lunch. och, byłoby cudownie! — klasnęła w dłonie. — przygotuj się na to, że janka i prissy zadadzą ci wiele pytań, kiedy wrócisz do domu.
— och, nie.
— w ogóle to wiesz, co gilbert powiedział?
— o czym mówił?
— powiedział, że za tobą tęskni. nigdy nie zwracał uwagi na żadną dziewczynę, a za tobą tęskni. jesteś wyjątkowa, rosa.
jestem wyjątkowa? co to oznacza?
☁
[1] swear po angielsku oznacza jednocześnie przysięgać i przeklinać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro