Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

osiem


                 JUŻ MIAŁAM WYJŚĆ na zewnątrz, kiedy Jane mnie zatrzymała.

janka była tą miłą siostrą, ale nadal nie wiedziałam, do czego była zdolna.

— witaj, janko. - posłałam jej uśmiech.

— więc teraz przyjaźnisz się z gilbertem i dianą?

— tak.

— nie zbliżaj się zbyt blisko. diana nie lubi służących, a co dopiero gilbert. nie znosi cię — powiedziała i uśmiechnęła się. następnie pobiegła do kuchni. — miłej przejażdżki!

odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi z zamiarem podniesienia roweru.

szybko przejechałam przez mokrą trawę, kierując się na zaśnieżoną ścieżkę prowadzącą do lasu.

— diano! — krzyknęłam szczęśliwa, podekscytowana ponownym spotkaniem z przyjaciółką.

— rosa! rosa! — usłyszałam, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam, jak diana biegnie do mnie ze łzami spływającymi po jej policzkach.

rzuciłam rower i szybko do niej podbiegłam.

— co się stało? — zapytałam, przytulając ją.

— nie chcesz wiedzieć — wyszlochała. — tak mi przykro z powodu twojej siostry.

natychmiast ją puściłam.

— co stało się mojej siostrze?

— plantacja. ci głupi właściciele zatłukli ją na śmierć! tak mi przykro, że musisz dowiadywać się tego ode mnie. tak bardzo, bardzo mi przykro, rosa.

wciąż powtarzała te słowa, jednak ja jej nie słuchałam.

— to wszystko wina mojej matki! — krzyknęłam i zaczęłam wracać do mojego roweru.

— przykro mi, roso! — zawołała za mną dziewczyna.

— dziękuję, diano, ale muszę trochę pobyć sama — powiedziałam, a do moich oczu napłynęły łzy.

skinęła głową. w końcu odwróciłam się i zaczęłam biec razem z pojazdem.

kiedy łzy opuściły moje oczy, usłyszałam, jak ktoś za mną biegnie.

odwróciłam się, by zobaczyć gilberta.

— proszę, odejdź ode mnie, gilbert, proszę! — krzyknęłam i zaczęłam biec szybciej.

— rosa! przykro mi!

— na miłość boską, zostaw mnie w spokoju. wiem, że mnie nienawidzisz.

— rosa, co się stało? — spytał, prawdopodobnie zauważając moje łzy.

nigdy w całym moim życiu nie byłam taka smutna.

miałam chronić karolinę.

— powiedziałeś, że ten twój „plan" pomoże mi odzyskać wolność i co? pomoże karolinie uciec? jak mam to zrobić, nawet nie wiesz, jak trudno jest mi skradać się po domu. oczywiście, że nie wiesz, bo nie jesteś służącym! moje życie jest strasznie ciężkie, a teraz karoliny już nie ma i nie wiem jak zachować zdrowe zmysły!

— co stało się karolinie?

— nie żyje! i nie mogłam nic zrobić, nawet z tym twoim głupim planem! — krzyknęłam i odbiegłam w miejsce, którego nawet nie znałam.

kiedy uznałam, że jestem wystarczająco daleko, rzuciłam rower na ziemię, oparłam się o ogromny pień drzewa i zaczęłam płakać.

wokół mnie znajdowały się małe krzewy i kwiaty, a ja przez sekundę się uśmiechnęłam, zachwycona ich pięknem.

kiedy już pomyślałam, że jestem sama, usłyszałam zbliżające się do mnie kroki.

— rosa, naprawdę mi przykro.

— proszę, zostaw mnie w spokoju, gilbert.

— rosa...

— odejdź ode mnie!

cofnął się o krok, jednak nie odszedł.

po raz kolejny oparłam głowę o pień drzewa i zaszlochałam.

— rozumiem, że chcesz zostać sama, ale przepraszam. mój plan był głupi i nie powinienem kazać ci wykonać go samej. przytłoczyłem cię, a teraz już nie możesz pomóc swojej siostrze.

— to koniec z planem.

— rosa, tęskniłem za tob...

— i koniec z tobą — dokończyłam, wstając. — naprawdę myślałeś, że pomożesz mi odzyskać wolność za pomocą głupiej listy?

— tak... może, nie wiem. dlaczego w ogóle obciążyłaś mnie takim ciężarem? sama powiedziałaś, że ledwo mnie znasz, a potem prosisz o pomoc w znalezieniu twojej siostry. nie rozumiem cię, rosa. już nawet cię nie lubię...

— czy to właśnie dlatego ciągle mówisz o mnie w szkole? — zapytałam, przypominając sobie słowa diany.

— nie.

— a nie sądzisz, że przyjaźnię się z twoimi rówieśnikami? gilbert, po prostu przestań bawić się uczuciami dziewczyn i nigdy więcej się do mnie nie odzywaj.

wyciągnął przede mnie rękę, by powstrzymać moją chęć chwycenia roweru.

jego oczy wędrowały od mojego prawego oka, do lewego i z powrotem, próbując znaleźć w nich odpowiedzi i w tamtym momencie nie chciałam odwracać wzroku. tęskniłam za jego dotykiem.

jednak przeszłam pod jego ramieniem i wskoczyłam na rower, wyjeżdżając na drogę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro