Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#Prolog Obca strona miłości

Opis: Dwójka losowych dziewczyn w jednej klasie, nowa zasada szkoły i dwa miesiące wspólnego siedzenia razem. Jaki będzie resultat z siedzenia ze swoim prześladowcą, lub też naprzeciwko swojej prześladowczyni?

Elisabeth, też znana jako Ilse, to osiemnastoletnia dziewczyna w liceum. Przeprowadziła się z Norwegii trzy lata temu, specjalnie aby przeżyć tutaj swoje amerykańskie licealne marzenie, lecz już od pierwszego dnia w szkole czuła się nie na miejscu. Wszystko przez pewną dziewczynę, Ruby z którą będzie musiała spędzić pierwsze dwa miesiące szkoły przy wspólnym biurku. Oczywiście nie byłoby problemu, gdyby dziewczyna nie prześladowała ją od dwóch lat! Jak rozwiąże się jej problem? Jakim kamaretam okaże się Ruby? I co może z tego wyniknąć?
___________________________________________

Ze swoim nowym niebieskim plecakiem inch undertale wszedłam do szkoły, oczywiście miałam plecak ze nikim innym niż ze fikcyjną postacią Sansem. Byłam fanką fikcyjnych postaci, najcześciej kreskówek, ale równierz zdażało się, że miałam fioła na punktcie postaci ze gier, komiksów czy nawet anime. Wszystko co posiadam, jest w jakiś sposób częścią jakieś fikcji, uwierzcie w moje słowa. 

W środku budynku na pobliskiej ławce już czekała na mnie Natalie, moja najlepsza przyjaciółka. Brunetka była pierwszą osobą która mnie wesprzyła w klasie, kiedy po spotakniu ze Ruby miałam już się poddać i wrócić spowrotem do Norwegii. Czerwonowłosa Ruby wyśmiała mnie dosyć szybko za mój ubiór i dziecinne przedmioty, nawet w amyrkańskim liceum znajdzie się zawsze ktoś kto będzie cię nękał za to kim jesteś. Ciekawe kto się będzie śmiał ostatni, gdy  jej dzieci będą oglądać kreskówki stworzone przezemnie.

- Hei, Nat. - Przywitałam się ze dziewczyną siadając obok niej. To była zawsze nasza przerwowa miejscówka, więc wiedzieliśmy zawsze gdzie siebie szukać, chyba że... ktoś nam zajmował ławkę.. wtedy braliśmy do ręki telefon i dzwoniliśmy. 

Natalie pomału ściągnęła swoje bez przewodowe słuchawki i spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami. Spojrzała na mnie od twarzy aż po stopy i chyba jak codzienie była zaskoczona moim ubiorem. 

- Niech zgadnę, Steven Universe? Future? - zapytała, oczywiście się też nie myliła. Dziś miałam na sobie niebieską koszulę ze żółtą gwiazdą i różową zapinaną na guziki kurtkę. Dziś miała na sobie ubrania Stevana. Mówiłam, jestem kreskówkową fanką. Nawet czasami robię losowy cosplay, ale częściej po prostu zakładam codzinne ubrania przypominające strój jakiś postaci.

- Pasuje ci, wyglądasz uroczo - stwierdziła. Oczywiście dla niej nawsze wyglądałam uroczo.- Jak tak teraz w sumie pomyślę, kolory tych ubrań robią panseksualną flagę, a tak się złożyło, że dzisiaj mam tydzień wspierania panseksualnych osób. - Pokazała dumnie na swoją zapinkę.- Też jest nowa flaga LGBT, więc wydrukowałam nową dodatkową zapinkę. Będę nosić ją codzinnie by inkludować i wspierać wszystkich.

- Lubię to jak otwarta jesteś.- Uśmięchnełam się szeroko.

- No wiem, staram się. W każdym razie, idziemy do klasy? Nie chcę się spóźnić na pierwsze zajęcia, które zaczynają sie za jakieś 3 minuty. 

- Tak, idźmy już.- Kiwnęłam głową zgadzając się z nią.

Kiedy wszedliśmy do klasy usiedliśmy razem gdzieś po środku. Nie lubiliśmy siedzieć na samym przodzie, a że Natalie miała małą wadę wzroku nie mogliśmy usiąść na samym tyle, bo wtedy by nie widziała co pisze na tablicy. 

Dzwonek wkońcu zadzwonił i idealnie do klasy wszedł nasz nauczyciel, zawsze punktualny wychowawca którego mam już przez trzy lata. Jest nauczycielem matmy, głównie uczył mnie przez ostatnie lata algebry.

Czarnowłosy jak zawsze napisał na tablicy swoje imię oraz nazwisko, równierz pochwalił się talentem artystycznych i dorysowała do swojego imienia papugę. Typowy William Williams, tak, właśnie tak brzmiało jego całe imię.

- Nie będem pytał jak minęły wam wakacje, bo mnie to nie obchodzi i nie jest mi to potrzebne - odparł na przywitanie pan William Williams. - To pytanie bardziej na zajęcia ze angielskiego czy hiszpańskiego.

Kolega przedemną w ławce podniósł rękę do góry. Ciekawe jakie pytanie ma zamiar zadać, zawsze próbuje zagadać Pana Williamsa. Pewnie i teraz równierz spróbuje sprawić by było jak najmniej informacji, a więcej Williama.

- Daniel.- Spojrzał na niego nauczyciel z lekkim uśmiechem. Chyba już nie może się doczekać pytań na swój własny temat, uwielbia opowiadać o sobie.

- Co robił pan w wakacje? - zapytał.

- I to jest ciekawe pytanie! Nie chcę się przechwalać, ale pojechałem ze swoją nową dziewczyną na Hawaiie.- Uśmiechnął się szeroko ze dumą wypisaną na jego opalonej twarz. Więc pan William ma nową dziewczynę? Czy to nie będzie trzecia w tym roku?

- Jak się nazywa? - dopytywał.

- Lorelei, czy to nie piękne imię? Powinniście nazwać tak swoje dzieci, piękne potomki tego świata. Świat i tak za jakieś 70 lat nie będzie już istnieć przez apokalipsę klimatyczną, ale zdążycie jeszcze może coś urodzić, tylko poczekajcie chociaż do końca liceum.

Woa! Oficjalnie mam 10 imion dla swoich córek; Lorelei, Alexandra, Lucinda, Micaela, Annalise, Sophia, Dola, Emine, Maia i Camille. Oraz nadal mam jedno imię dla swojego syna, William.

Po kilku minutach słuchania jego opowieści ze wakacji, klasnął głośno w dłonie. To był jego sygnał, że musimy wrzyscy brać się do roboty. Szkoda, przed chwilą chwalił się jego umiejętnościami serfowania i to już ma być koniec jego wakacji?

- Mam ważną informację od rady szkolnej, a informacja dotyczy was, więc słuchać uszami i nie patrzeć w telefon ze szacunku do mnie - odparł, głównie posłał gniewne spojrzenie do Ruby która siedziała na samym tyle. Zawsze używała telefonu na lekcjach, więc, to nie jest niespodzianka. - W tym roku będą stałe miejsca wybrane przez nas, głównie przeze mnie, jakoże jestem wychowacą tej klasy. Będę je losował, bo nie chcę robić wam przykrości. Jeszcze tego brakuje, żebyście mnie znienawidzili przed końcem waszego ostatniego roku, a liczę na czekoladę na pożegnanie, nie środkowego palca. W każdym razie, co miesiąc będą nowe miejsca, czasami będą wyjątki i to ja i losowo wasi inni nauczyciele będziemy wybierać kto z kim siedzi.

Co? Nowe stałe miejsca wybierane losowo przez Pana Williama Williamsa? Ach, ok, to normalne u mnie w norwegii. Mam nadzieję, że jedynie nie będę siedziała gdzieś blisko Ruby. Nie mam zamiaru mieć kiepskie dni w szkole przez kolejny miesiąc. To mój ostatni rok liceum. Tym dalej od Ruby, tym lepiej dla mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #rozdział