Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3. U sióstr Goldstein na salonach

— Jeśli nie wyczyścimy pamięci temu niemagowi, stracę pracę — panikowała Porpetyna, idąc z Newtem i Monicą gwarnymi ulicami Nowego Jorku. Musieli odnaleźć walizkę magizoologa, zanim zwierzęta zdążyłyby z niej uciec.

— Uspokój się, Tina, na pewno uda nam się znaleźć tego mugola — uspokoiła ją Monica. — No i zwierzęta też.

W pewnym momencie natrafili na tłum ludzi, stojących przy zniszczonym budynku. Jakiś mężczyzna opowiadał, że widział wielkiego hipopotama, niszczącego budynek, ale w pewnym momencie zmienił zdanie i uznał, że to jednak był wybuch gazu. Monica miała dziwne przeczucie, że Newt może mieć z tym coś wspólnego.

Kiedy Porpetyna zajęła się obserwowaniem żądlibąka, magizoolog szybko pobiegł w kierunku budynku. Monica chwyciła byłą aurorkę za nadgarstek i razem z nią ruszyła za nim.

Na miejsce dobiegły akurat w chwili, kiedy mężczyzna naprawił ścianę i zaglądał do swojej walizki.

— Była otwarta? — zapytała przestraszona Goldstein.

— Tylko lekko uchylona — odrzekł Newt i uśmiechnął się delikatnie. Monica podeszła do leżącego mugola.

— Hej, panie Kowalski... — zaczęła, ale gdy Porpetyna przykucnęła obok, zaatakowało ją pozbawiome futra stworzenie, podobne do szczura. Newt szybko przejął zwierzaka i wrzucił do walizki.

— Co to jest?! — spytała przestraszona Porpetyna.

— To tylko... Szczuroszczet — odpowiedział szatyn i zatrzasnął walizkę.

— Trzymasz coś takiego w walizce? — zdziwiła się brunetka.

Newt nie zdążył odpowiedzieć, bo Jacob omiótł wzrokiem zebranych i cicho się z nimi przywitał.

— Dawno się nie widzieliśmy, panie Kowalski — zauważyła Monica, uśmiechając się.

Scamander wyjął różdżkę i wycelował ją w mugola z zamiarem wyczyszczenia mu pamięci.

— Chyba nie zamierzasz mu teraz czyścić pamięci? — oburzyła się Porpetyna.

Monica potrząsnęła głową, nie rozumiejąc jej toku rozumowania.

— Zaraz, zaraz, jakieś dziesięć minut temu karciłaś go za to, że tego nie zrobił!

— Przecież jest ranny — upierała się Porpetyna. — W dodatku jest jedynym świadkiem!

Monica spojrzała na nią z przekąsem, po czym wyjrzała przez okno.

— No jasne, tylko po to jest ci on potrzebny. Jeśli dostarczysz świadka, odzyskasz pracę.

Porpetyna puściła jej uwagę mimo uszu.

— W każdym razie, nie możesz mu teraz czyścić pamięci. Jest ranny! — upierała się.

— Ukąszenia szczuroszczetów nie są groźne — argumentował Newt, jednak kobieta obrzuciła go spojrzeniem pełnym politowania, wskazując cierpiącego mugola.

Monica przewróciła oczami. Pomimo że nie była ekspertem w dziedzinie magizoologii, to nawet ona wiedziała, że pierwszym objawem ukąszenia szczuroszczeta jest płomień z odbytnicy, pojawiający się po upływie dwóch dni.

— Czego oni was uczą w tym Ilvermorny... — pokręciła głową z rozbawieniem.

Porpetyna spojrzała na nią spod uniesionych brwi, kładąc ręce na biodrach.

—  Co masz na myśli?

Monica już miała wyjaśnić jej wszystko bez pomijania szczegółów, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Chciała utrzymać w miarę pokojowe relacje z Porpetyną, a kłótnie w tym nie pomogą. Nie odpowiedziała, tylko utkwiła wzrok w widoku za oknem.

W międzyczasie Porpetyna zdążyła uświadomić Newta o obowiązujących w Ameryce prawach Rappaport, a Monicą lekko wzburzył sposób, w jaki powiedziała o Jacobie.

Brunetka westchnęła, po czym pomogła wstać mugolowi i wzięła go "pod pachę".

— Nie możemy go tu tak zostawić — wyjaśniła, po czym bez słowa chwyciła pozostałą dwójkę za rękawy i razem z nimi deportowała się w inne miejsce.

Pojawili się przed budynkiem na jednej z nowojorskich ulic. Monica doskonale wiedziała, że właśnie tutaj mieszka Porpetyna wraz z siostrą, ale nie do końca rozumiała, po co ich tutaj przywlokła, tym bardziej, że nie mogła przyprowadzać mężczyzn, jak sama powiedziała. Wolała jednak się nie wtrącać.

W mieszkaniu przywitała ich młoda czarownica o krótkich włosach w kolorze truskawkowego blondu. Akurat była w trakcie cerowania sukienki. Oczywiście, za pomocą magii.

— Och, Teenie, przyprowadziłaś gości — zauważyła, uśmiechając się promiennie.

— To moja siostra — przedstawiła blondynkę była aurorka, odwieszając płaszcz. — Narzuć coś na siebie, Queenie.

— Jasne...

Młodsza Goldstein od razu machnęła różdżką, a jej granatowa sukienka wsunęła się na nią, czemu przypatrywał się oszołomiony Jacob.

— Przedstawisz ich, Teenie? — zapytała zainteresowana Queenie, na co jej siostra przerwała sprzątanie.

— To jest pan Kowalski, jest niemagiem, a to jest pan Scamander. Zgubił w Nowym Jorku coś, co wywołało sporo problemów...

— Czyli przestępca? — dopytywała zafascynowana blondynka.

— Tak, przestępca. A Monicę już znasz — przytaknęła jej siostra.

Queenie uśmiechnęła się do rudowłosej.

— Oczywiście, że znam — odpowiedziała. — Mam nadzieję, że wywiad się przydał.

Monica kiwnęła głową.

— Jasne, na pewno go użyję — odrzekła z uśmiechem. Kilka dni temu młodsza Goldstein udzieliła Monice wywiadu, w którym wypowiadała się na temat społeczności czarodziejów w Stanach Zjednoczonych.

Queenie wskazała jej miejsce, gdzie mogła usiąść, a sama zaczęła rozmowę z Jacobem - tak naprawdę tylko ona mówiła, używając legilimencji do odczytania jego myśli, a on patrzył na nią jak oczarowany.

Zaraz po tym, jak Queenie i Porpetyna przystąpiły do przygotowania posiłku, Monica zauważyła, że Newt ma w planach ucieczkę z mieszkania sióstr. Ona sama nie zamierzała nigdzie iść, bo potrzebowała jeszcze trochę podrasować wywiad z Queenie.

Po kolacji Scamander i Kowalski uznali, że pójdą już spać, natomiast Monica postanowiła jeszcze trochę posiedzieć nad pracą. Queenie i Porpetyna nie miały nic przeciwko temu, toteż Levison razem z kubkiem kakao dopracowywała artykuły.

Po kilku minutach pisania dobiegły ją podejrzane odgłosy dobiegające z pokoju obok. Zaniepokojona reporterka wstała z miejsca i ostrożnie otworzyła drzwi do środka. Weszła tam akurat w chwili, gdy Jacob znikał w walizce Newta. Zaciekawiona również weszła do środka.

Widząc ją, Newt obdarzył Monicę delikatnym uśmiechem.

— Miło, że do nas wpadłaś — zauważył, po czym podszedł do Jacoba i zaaplikował mu lekarstwo. — Drgawki powinny już ustąpić.

Rudowłosa z zainteresowaniem rozejrzała się po wnętrzu walizki. Dookoła leżały, rośliny, karmy dla zwierząt i apteczka z pigułkami, strzykawkami i fiolkami. Na ścianach wisiały przeróżne mapy, zdjęcia i rysunki magicznych stworzeń. Z daleka słychać było odgłosy wydawane przez zwierzęta.

— Nie podejrzewałam, że kiedykolwiek będę siedziała w walizce — powiedziała ze śmiechem Monica, a Newt tylko uśmiechnął się do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro