Rozdział 23. Kotki
Mało brakowało, a regał Lestrange'ów prawie ich zmiażdżył, więc nie widząc lepszego sposobu, Newt i Monica wskoczyli na półkę.
Rudowłosa podejrzewała, że właśnie podjechali na półce do Lety, która w tym momencie odczytywała coś z pergaminu, który znalazła.
— Dane przeniesione do grobu rodziny Lestrange na Père-Lachaise.
Newt i Monica spojrzeli po sobie, domyślając się, że zapewne nie znajdą tutaj tego, czego szukali.
Mieli nadzieję, że nie zostaną zauważeni, ale na ich niefart wśród dokumentów na półce siedział Pickett, którego zauważyła Leta. Za pomocą magii udało jej się obrócić regał, na którego półkach byli Newt i Monica.
Leta posłała im blady uśmiech.
— Cześć wam.
— Cześć, Leta — przywitał się Newt.
Monica uprzejmie odwzajemniła uśmiech.
— Hej, Leta — powiedziała, choć wolałaby uniknąć spotkania z nią. — Co za spotkanie...
Przerwało jej wejście do archiwum tej samej kobiety, która wpuściła ich do środka - tym razem jednak w towarzystwie kilku dużych kotów.
— O, nie — mruknął cicho Newt.
— Eee... Co to za kotki, Newt? — zapytała go Monica.
— To nie koty, tylko matagoty — wyjaśnił magizoolog. — Pilnują ministerstwa. Nie skrzywdzą nas pod warunkiem, że...
Spanikowana Leta rzuciła Drętwotę na jednego z matagotów, przez co te rozmnożyły się, a w dodatku stały się bardziej agresywne.
— Pod warunkiem, że ich nie zaatakujemy! — dokończył Newt, na co Leta opuściła różdżkę.
— Ojej.
— Leta! — zawołali jednocześnie Newt i Monica.
Lestrange wspięła się na półkę, by choć na chwilę odciąć się od agresywnych zwierząt.
— Reverte! — zawołała, a regał, na którym stali, odsunął się, dzięki czemu uniknęli ostrych zębów i pazurów matagotów.
Chwilę później biegli przez archiwum, uciekając przed strażnikami ministerstwa. Znalazłszy się gdzieś między regałami, Newt położył walizkę na podłodze.
— Wchodźcie do środka — polecił im. — Szybko.
Najpierw w walizce znalazła się Monica, następnie Leta, a na końcu Newt, który od razu wziął się za rozplanowanie sposobu, jak uciec z ministerstwa.
— Zouwu... — mamrotał do siebie, po czym zniknął w jednej z zagród, z której następnie wyszedł razem z zouwu.
— Newt, co ty właściwie zamierzasz zrobić? — zapytała go, zanim zdążył wyjść z walizki. Wielki zwierz trącił ją nosem, więc pogłaskała go po głowie.
— Ty i Leta zostaniecie tutaj, a ja i zouwu was stąd zabierzemy — przedstawił jej swój plan.
Monica pokiwała głową.
— No dobra, ale... Uważaj na siebie, Newt. Dobrze?
— Oczywiście, Monica — odparł i uśmiechnął się do niej.
I wtedy Monica zrobiła coś, czego się nie spodziewał - pocałowała go w policzek, ponownie przyprawiając go o szybsze bicie serca. Następnie podrapała jeszcze zouwu za uchem i cofnęła się, a chwilę później zouwu i uczepiony jego grzbietu Newt wyskoczyli z walizki.
Rudowłosa przez chwilę patrzyła w miejsce, gdzie Newt zniknął jej z oczu, po czym obróciła się przodem do Lety, która patrzyła na nią z zaciekawieniem.
— Więc ty i Newt...? — zapytała brunetka, przekrzywiając głowę.
— Na to wygląda — Monica wzruszyła ramieniem i uśmiechnęła się.
— Będziecie piękną parą — powiedziała Leta, również się uśmiechając.
— Hm, miło, że tak uważasz.
Rozmawiały przez jakiś czas głównie o tym, co robiły po Hogwarcie. Monica wiedziała, że Lestrange po prostu chciała być uprzejma, jednak nie potrafiła się wyzbyć wrażenia, że dziwnie jej się z nią rozmawia po tym, co usłyszała od byłej przyjaciółki lata temu.
Szósty rok przywitał Monicę dobrą pogodą. Niestety, nie można było tego samego powiedzieć o jej relacjach z Letą.
— Czuję się odstawiona na bok przez ciebie, Leta! — zawołała Monica, patrząc na Ślizgonkę z zaciętą miną. — Nie na tym polega przyjaźń...
— Nie polega również na ograniczaniu się do przyjaźni tylko z jedną osobą — odparła Leta.
— Nie zabraniam ci przecież przyjaźnić się z Newtem — zaprotestowała rudowłosa. — Ja sama go lubię, ale... Mogłaś przynajmniej odpowiadać na moje listy! I nie traktować mnie teraz tak, jakbyśmy nie przyjaźniły się od pierwszego roku!
— A może to ty robisz się zazdrosna i narwana, jak większość Gryfonów? — odburknęła Leta i natychmiast tego pożałowała. Problem polegał na tym, że nie mogła już tego cofnąć.
Rudowłosa zamrugała powiekami, po czym prychnęła ze złością.
— Mogłaś od razu powiedzieć, że przeszkadza ci to, że jestem Gryfonką.
— To nie tak miało zabrzmieć, przepra...
— No to niestety właśnie tak zabrzmiało — odparła Monica. — Skoro już tak jedziemy po cechach domów, to może jeszcze zaczniesz mi wytykać pochodzenie?
Przez chwilę jeszcze patrzyły na siebie w milczeniu, aż w końcu rudowłosa obróciła się na pięcie i odeszła w kierunku zamku, czując pod powiekami piekące łzy frustracji.
Wspomnienie z szóstego roku w Hogwarcie średnio pomogło Monice w rozmowie z Letą. Starała się jednak zebrać na uprzejmość, bo raczej nie chciała pojedynkować się w walizce Newta.
— Wiesz, Monica, zawsze mi cię brakowało — westchnęła Leta. — Naprawdę nie pamiętam już o co się pokłóciłyśmy...
Rudowłosa wyprostowała się, po czym odpowiedziała z powagą:
— Pozwól, że ci przypomnę. Uznałaś, że robię się zazdrosna i narwana jak większość Gryfonów. I to takim tonem, jakbyś nami pogardzała.
W ostatnich słowach trudno było jej już kryć złość, choć starała się, jak mogła.
— Wiem, Monica. I przepraszam cię za to, co powiedziałam. Może... Może uda nam się to odbudować...
— Ponad dziesięciu lat nie nadrobisz w jeden dzień, Leta — ucięła Monica, dając jej do zrozumienia, że raczej nie ma ochoty na kontynuowanie starej przyjaźni. Nie po tym, co ostatnim razem usłyszała.
Niuchacz Bernard, którego Monica wyjęła z torby, umościł się na jej spódnicy i razem z nią czekał na powrót Newta. Leta, zrozumiawszy, że rudowłosa raczej nie chce z nią rozmawiać, uszanowała jej wolę i oglądała wystrój szopy.
Po jakimś czasie do walizki zajrzał Newt, informując je, że mogą już wyjść. Monica puściła przodem Letę, a sama zabrała jeszcze zabawkę z ptaszkiem, która umieszczona była w jakiejś butelce. Podejrzewała, że może się ona przydać w zagonieniu zouwu z powrotem do walizki.
Jej podejrzenia się sprawdziły, bo kiedy wyszła na zewnątrz, zouwu spojrzało na zabawkę błyszczącymi oczami, po czym chętnie wskoczyło do walizki.
— Uroczy kotek — skomentowała Monica, kiedy zouwu zniknął w walizce.
Newt zrezygnował z poprawiania jej, że to raczej zouwu, a nie kot, ale w końcu zwierzak przypominał dużego kota.
Nie zauważyli, kiedy Leta wymknęła się do mauzoleum rodziny Lestrange. Pojawili się tam akurat w chwili, kiedy Leta i Yusuf rozmawiali ze sobą, a Credence się temu przysłuchiwał.
— On jest twoim bratem. W takim razie, kim ja jestem? — to pytanie zadał Lecie, jednak ona nie potrafiła na to odpowiedzieć.
Ustalenie tożsamości Credence'a było trudnym zadaniem, ale Yusuf Kama był zdeterminowany, by tego dokonać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro