Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22. Rozżarzone węgielki

Monica odwróciła wzrok od regału opisanego nazwiskiem Cartier i chciała odejść w poszukiwaniu tego właściwego, ale coś jakby nie pozwalało jej odejść. Do tej pory wiedziała tylko, że jej narzeczonego zabił czarodziej o nazwisku Burke oraz że był jakoś związany z czarną magią.

Podniosła jeden ze zwojów pergaminu, opatrzony karteczką z napisem Darius Cartier. Chwilę wahała się nad tym, czy powinna to zobaczyć, bo w końcu należało to do Cartierów, jednak ciekawość zwyciężyła.

Rozwinęła zwój, a wtedy jej oczom ukazała się jakaś mgła, przedstawiająca dwóch walczących ze sobą mężczyzn. W blondynie od razu rozpoznała swojego Dariusa, natomiast ten drugi, o ciemniejszych włosach, musiał być czarodziejem, z którego rąk zginął Cartier.

— Walczysz ze mną tak, jakbyś jeszcze miał jakieś szanse — powiedział szyderczo brunet, usiłując zdekoncentrować Dariusa.

Auror jednak dzielnie walczył ze swoim przeciwnikiem.

— Zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni, Burke...

— Twoja szlamowata narzeczona na pewno będzie za tobą tęskniła, kiedy już się z tobą rozprawię — mówił dalej, a obraźliwe określenie skierowane do Moniki tylko sprawiło, że Darius z większą determinacją miotał kolejnymi zaklęciami. Burke'owi w ostatniej chwili udało się je odbić. — Moi ludzie w sekundę mogą zakończyć jej nędzny żywot — dodał, a te słowa stanowiły zgubę dla Dariusa.

Strach o ukochaną spowolnił nieco ruchy aurora, a rozkojarzenie sprawiło, że bardzo szybko poległ w wyniku posłanego przez Burke'a morderczego zaklęcia.

Ostatnim, co Monica usłyszała z tego wspomnienia, był triumfalny śmiech mordercy jej narzeczonego, gdyż ze złością upuściła pergamin, który sam się zwinął, a wstążeczka z kartką pojawiła się pośrodku. Rudowłosa podniosła zwój i odłożyła go z powrotem na regał, po czym jak najszybciej oddaliła się z tamtego miejsca.

Teraz już znała okoliczności śmierci Dariusa. W życiu nie pomyślała, że zginął przez brak umiejętności, bo potrafił się bardzo dobrze pojedynkować. Nieszczęśliwym powodem odejścia mężczyzny była jego miłość do narzeczonej.

Przeklinając w myślach przebiegłego Burke'a, Monica szła pomiędzy kolejnymi regałami, oświetlając sobie drogę światłem z różdżki. To, co przed chwilą zobaczyła, wcale nie napawało jej przygnębieniem, a dumą z Dariusa, który do końca pozostał odważnym człowiekiem. Wiedziała, że na zawsze go takim zapamięta.

— Znalazłaś coś? — dobiegł ją głos Newta, który wyszedł z głębi drugiego korytarza.

— To, czego nie szukaliśmy — odpowiedziała, uśmiechając się blado do niego.

Magizoolog szedł obok niej ze swoją różdżką w ręku, zastanawiając się, co takiego mogła znaleźć Monica. Nie musiał długo czekać, aby się tego dowiedzieć.

— Przypadkiem znalazłam regał Cartierów — wyjaśniła, nie odrywając wzroku od regałów, które mijali. — I... Wiem już, że ten facet, który zabił Dariusa, był podłą i przebiegłą świnią — dodała ze złością.

Newt słuchał, jak Monica cicho opowiada mu o tym, co zobaczyła po rozwinięciu pergaminu. Wyrzucała z siebie słowa z zawrotną prędkością i wtedy musiała przyznać, że od razu zrobiło jej się lżej na sercu.

Puchon spojrzał na nią ukradkiem. Wydawała mu się dziwnie przygnębiona, choć tak naprawdę to tylko on tak to odebrał. Pod wpływem impulsu złapał ją za ramię, a Monica spojrzała na niego błyszczącymi, czarnymi oczami, które kojarzyły mu się z rozżarzonymi węgielkami. Błysk ten towarzyszył jej zawsze, kiedy się czymś ekscytowała lub patrzyła na coś, co jej się podobało lub co szczególnie lubiła. Jej spojrzenie trochę go onieśmielało, ale nie pozwolił sobie odwrócić wzroku.

— Do tej pory ci tego nie powiedziałem, ale... Przybyłem do Paryża głównie z twojego powodu — powiedział, a świadomość, że Monica ani na chwilę nie odwróciła od niego swoich błyszczących oczu, sprawiła, że przez chwilę poczuł się pewniej. — Bo... Tak się postępuje  kiedy się kogoś kocha i tęskni za kimś, a ja ciebie... Ech, dlaczego tak trudno jest powiedzieć, że się w kimś zakochało?

Monica uśmiechnęła się, a Newt zdał sobie sprawę, że właśnie przez swoją nieporadność powiedział jej to, co sprawiało mu taką trudność.

— I... Uświadomiłem sobie to już dawno, bo jeszcze w Hogwarcie, ale... Cóż, wiesz, jak to się niestety potoczyło...

Rudowłosa doskonale wiedziała. Przez kłótnię z Letą straciła kontakt z Newtem, który, jak się teraz okazało, darzył ją wtedy uczuciem.

Jego wyznanie sprawiło, że miała chęć po prostu przytulić magizoologa i przez długi czas nie puszczać, ale zanim to zrobiła, ujęła jego dłoń w swoją i spojrzała na niego z uśmiechem.

— Czuję to samo, Newt. Co prawda, nie od tak dawna jak ty, ale jednak...

Szatynowi na chwilę odebrało mowę. Okazało się, że wcale nie było potrzeby czegokolwiek się obawiać, ale musiał się o tym sam przekonać. Niemniej rozpierała go taka radość, że prawie zapomniał, po co właściwie przyszli do archiwum.

— Wiem, że nigdy nie zastąpię ci Dariusa — dodał nieśmiało — ale kocham cię równie bardzo, jak on, i...

— Newt, nie mów tak — zaprotestowała Monica. — Nie musisz nikomu dorównywać, a już na pewno nie w wielkości uczuć.

Newt uśmiechnął się i spojrzał jej w oczy, które wciąż tak bardzo błyszczały.

— Wiesz, twoje oczy kojarzą mi się z... — zaczął, ale przypomniał sobie, co mówił mu Jacob o węgielkach, więc nie dokończył swojej wypowiedzi. — Cieszę się, że jednak przybyłem do Francji.

— Ja też się cieszę, że tu jesteś, Newt – odparła Monica z uśmiechem. — Ale chciałabym też dowiedzieć się, z czym to kojarzą ci się moje oczy.

— Nie wolno mi tego powiedzieć.

— Niby dlaczego?

— Jacob mówi, że wspominanie o oczach, których kolor kojarzy mi się z rozżarzonymi węgielkami, to zły pomysł — wyjaśnił, przy okazji się rumieniąc.

Monicę nieco rozczuliły jego słowa, przyprawiając ją dodatkowo o jeszcze szerszy uśmiech.

— Muszę przekazać Jacobowi, by nie wygadywał głupot. I... Czemu akurat węgielki? I w dodatku rozżarzone...

— Bo kiedy się czymś ekscytujesz lub patrzysz na coś, co ci się podoba, to wtedy masz taki błysk w oku, który... Kojarzy mi się z rozżarzonymu węgielkami — odpowiedział jej, znów się rumieniąc. Jego nieśmiałek wyjrzał z kieszeni, podobnie jak niuchacz z torby Moniki.

Kobieta miała wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy jej z piersi. Uśmiechając się szeroko, objęła Newta i przytuliła do siebie czule, czując przez to, jak jego serce bije w przyspieszonym tempie.

Kasetka z pochodzeniem Credence'a nagle straciła swoją ważność, kiedy Newt trzymał w ramionach kobietę, którą kochał od dawna. I to było wszystko, co w tym momencie się liczyło.

Usłyszeli, jak drzwi do archiwum otwierają się z hukiem. Dotarło do nich, że ktoś mógł odkryć, że są tu, choć nie powinno ich tu być.

Schowali się wśród półek, wypatrując osoby, która weszła do środka. Zaraz potem rozległ się głos, który obydwoje dobrze znali.

— Lestrange — Leta wypowiedziała swoje nazwisko, by przywołać regał, którego poszukiwali Newt i Monica.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro