Prolog
Ostatnie promienie jesiennego słońca padały na jedną z hogwarckich sal, gdzie grupa Puchonów i Ślizonów odbywała lekcję obrony przed czarną magią.
— Twoja kolej, Newt — powiedział profesor Dumbledore do chłopaka o jasnobrązowych włosach z borsukiem na szacie. Puchon stanął naprzeciw bogina, który przybrał postać biurka, ku rozbawieniu reszty klasy. Nauczyciel uśmiechnął się. — Czyli twój lęk to...
— Praca w biurze, profesorze — odpowiedział Newt, patrząc nieśmiało na profesora. Dumbledore kiwnął głową, a uczeń z powrotem spojrzał na bogina i uniósł różdżkę. — Riddikulus!
Z niegroźnego biurka bogin przemienił się w smoka, złożonego ze spinaczy i innych przyborów biurowych. Dumbledore uśmiechnął się.
— Bardzo dobrze, Newt — pochwalił go. — Leta, twoja kolej — zwrócił się do ciemnowłosej dziewczyny w szatach Slytherinu.
Stanąwszy przed boginem, Leta spojrzała w górę, skąd spadało białe prześcieradło. Nikt nie miał pojęcia, czego może bać się Leta. Ona stała tam, bezsilna, nie potrafiąc zdobyć się na przepędzenie bogina. Jedynie jej przyjaciółka wiedziała, że był to topiący się brat.
Szybko jednak nastąpił koniec lekcji i uczniowie wyszli z sali, zapominając o boginie Lety.
Ślizgonka ze smutkiem zmierzała w kierunku błoni, bo tam mogła wszystko na spokojnie przemyśleć. Usiadłszy przy jeziorze, ukwiła wzrok w oddali i zatopiła się w myślach.
Z przeciwnej strony szła grupa Gryfonów, wracających z lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami. Jedna z dziewcząt odłączyła się od znajomych i ruszyła w kierunku Ślizgonki. Miała ciemnorude włosy, opadające falami na herb Gryffindoru na szacie, oraz czarne oczy, którymi ze zmartwieniem wpatrywała się w sylwetkę przyjaciółki. Wiedziała, że kiedy Leta przychodzi nad jezioro, to musiało się coś stać.
Monica, bo tak miała na imię, usiadła obok Ślizgonki i przez chwilę razem patrzyły w dal. W końcu rudowłosa nie wytrzymała ciszy.
— Leta, co się stało? — zapytała, patrząc na nią badawczym wzrokiem. Leta wzruszyła ramionami, unikając wzroku przyjaciółki. — Mieliście boginy na obronie?
Brunetka bez słowa kiwnęła głową, a Monica objęła ją, bo wiedziała, że Leta obwiniała się o śmierć brata i właśnie te wspomnienia wywoływały u niej żal i lęk.
W pewnym momencie usłyszały czyjeś kroki. Odwróciwszy się, spostrzegły Newta Scamandera, idącego w ich kierunku z zielonym stworzonkiem w ręku.
— Nie będę rozmawiać z tobą o tym, co zaszło na lekcji — powiedziała od razu Leta, odwracając wzrok.
Scamander jednak nie odpuścił. Usiadł obok nich i z uśmiechem wypuścił z dłoni nieśmiałka.
— Nie zamierzam cię o to wypytywać — odparł. — Lubicie zwierzęta?
Monica kiwnęła głową.
— Nawet nie wiesz jak bardzo — przytaknęła, odwzajemniając uśmiech.
Newt z radością opowiedział dziewczynom o nieśmiałkach, co trochę rozchmurzyło Letę.
Czas mijał im spokojnie i trójce uczniów z łatwością udało się złapać wspólny kontakt. Wszyscy troje mieli słabość do magicznych stworzeń, co dodatkowo ich do siebie zbliżyło.
Pod koniec piątego roku w życiu Moniki pojawił się pewien problem - dziewczyna zauważyła, że Leta coraz bardziej się od niej oddala.
W sierpniu czuła się jeszcze bardziej pominięta przez przyjaciółkę, kiedy ta zapomniała o urodzinach Gryfonki. Mimo to Monica była przekonana, że po powrocie na szósty rok nauki w Hogwarcie ich relacje się poprawią.
Niestety, jej nadzieje były nikłe. We wrześniu było coraz gorzej - Leta o wiele więcej czasu spędzała z Newtem, przez co Monicę dopadało uczucie zazdrości. Po ich ostatniej kłótni Ślizgonka i Gryfonka oddaliły się od siebie jeszcze bardziej.
Rówieśnicy Moniki uważali, że prędzej czy później ich przyjaźń ległaby w gruzach - od zawsze powtarzali jej, że Gryfoni i Ślizgoni to nie najlepszy przykład przyjaźni, ale rudowłosa nigdy tak o tym nie myślała.
Mimo że Newt dalej utrzymywał przyjazne relacje z Monicą, to Leta mijała ją obojętnie, jakby nigdy się nie znały. I chociaż Monica miała wielu znajomych, to żaden nie mógł zastąpić jej Lety.
Wraz z zakończeniem przyjaźni z nią, Gryfonka coraz mniej przepadała za opieką nad magicznymi stworzeniami, gdyż te kojarzyły jej się z czasem spędzonym ze Ślizgonką.
Dowiedziawszy się, że po nieudanym eksperymencie Lety Newt wziął winę na siebie, Monica musiała przyznać, że musi ich łączyć naprawdę silna relacja. Żałowała tylko, że przyjaźń jej i Lety nie była równie silna...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro